Reklama

Kościół

Nadzieja na dnie morza

Kanały nielegalnej imigracji pochłaniają każdego roku tysiące ofiar. Nasza obojętność wciąż pozwala na umieranie z nadziei.

Niedziela Ogólnopolska 39/2023, str. 26-27

[ TEMATY ]

Sant'Egidio

Archiwum wspólnoty

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu nie była wynikiem wolnego wyboru, podobnie jak nie było nim również wiele migracji, które naznaczyły historię ludu Izraela. Migracja powinna być zawsze dobrowolną decyzją, ale w rzeczywistości, w bardzo wielu przypadkach, również dzisiaj, tak nie jest” – napisał papież Franciszek w Orędziu na 109. Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 2023 zatytułowanym „Wolni, aby wybrać: migrować czy pozostać”. Podkreśla w nim, by epokowy fenomen migracyjny obserwować realistycznie, ale też w perspektywie człowieczeństwa. Człowieczeństwa, którego z pewnością zabrakło na drodze wielu śmiertelnych ofiar spoczywających na dnie morza, na pustyni czy w lesie. Dwie historie są emblematyczne. Fati, młoda kobieta z Wybrzeża Kości Słoniowej, i jej córka, zaledwie 6-letnia Marie, zmarły z głodu na Saharze w lipcu ub.r. Kiedy Tunezja zamknęła swoje granice dla migrantów z Afryki Subsaharyjskiej i wypędziła tych, którzy już byli na jej terenie w drodze do Europy, Fati i Marie zostały deportowane wraz z innymi osobami na granicę z Libią, bez wody i żywności. Zdjęcie, na którym widać je wyczerpane, przytulające się do siebie na ziemi, rozpoznał partner Fati – Pato, od dawna mieszkający we Włoszech. Nie mógł ich sprowadzić normalną drogą, a jedynie straszliwym kanałem nielegalnej imigracji. Niedopuszczalne jest właśnie to, by była to jedyna możliwość.

W kwietniu 2022 r. łódź przeznaczona dla dwunastu osób, a przewożąca osiemdziesiąt cztery osoby, w większości Syryjczyków, opuściła Trypolis w Libanie i popłynęła w kierunku Cypru. Wywróciła się po kilku godzinach żeglugi. Czterdzieści cztery osoby zginęły, w tym sześcioro dzieci. Wśród nich mały Jalal. Członek załogi łodzi podwodnej należącej do australijskiej organizacji pozarządowej AusRelief powiedział, że widział na dnie morza „kobietę, która utknęła, przeciskając się przez bulaj łodzi, trzymając dziecko w ramionach i... próbując je chronić”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W sercu Boga

Dwie historie, dwa obrazy mówiące o nieotartych ludzkich łzach. By nie zapomnieć o Fati i o maleńkich Marie i Jalalu, wraz z ponad 65 tys. innych osób, które straciły życie na Morzu Śródziemnym lub w podróży drogami lądowymi, starając się dotrzeć do Europy, Wspólnota Sant’Egidio we współpracy z Radą Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek od 2015 r. organizuje modlitwy „Umrzeć z nadziei”. W tym roku z okazji Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy czuwania odbędą się w niedzielę 24 września w Warszawie – pod przewodnictwem kard. Kazimierza Nycza i w piątek 29 września w Poznaniu – pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Zadarki. Podczas modlitw będą wymieniane niektóre imiona spośród tysięcy ofiar tragedii migracji, z wiarą, że „wszystkie są w sercu Boga, nawet jeśli są nieznane ludziom”. Wśród nich są Syryjczyk Osama i niemal 600 uchodźców, którzy utonęli w maju w Kalamacie u wybrzeży Grecji, w jednej z największych tragedii w historii podróży morskich; Sardor, którego ciało, tak jak innych siedemnastu Pakistańczyków zostało znalezione w tirze porzuconym w Łokorsko w Bułgarii; 5-letnia Afganka Sana, która zginęła razem z rodzeństwem i mamą, gdy u wybrzeży Włoch, w okolicach Cutro, zatonęła ich łódź; Abubakar z Mali i Asmeret z Erytrei, którzy zginęli wraz z innymi 870 osobami na trasie środkowośródziemnomorskiej, najniebezpieczniejszej między Tunezją a Sycylią; Ahmed, irakijski Kurd, który utonął, próbując przepłynąć kanał La Manche; Issa Jerjos, 24-letni Syryjczyk, chrześcijanin, który zmarł na granicy między Białorusią i Polską.

Nie tylko brat i siostra

Musimy się zatrzymać, wyciszyć i wsłuchać w krzyki bólu dochodzące z granic Europy, ponieważ dotyczą nas i stanowią sąd o człowieczeństwie naszych społeczeństw. Ponownie w orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy papież napisał, że słowa z 25. rozdziału Ewangelii według św. Mateusza: „Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie” – brzmią jak nieustanna przestroga, by rozpoznawać w migrancie nie tylko brata lub siostrę w potrzebie, ale też samego Chrystusa, który puka do naszych drzwi. Dlatego konieczne jest „towarzyszenie i kierowanie ruchami migracyjnymi w najlepszy możliwy sposób, budowanie mostów, a nie murów, poszerzanie kanałów bezpiecznej i regularnej migracji”, stworzenie legalnych i bezpiecznych dróg na wzór korytarzy humanitarnych, które Wspólnota Sant’Egidio otworzyła od 2016 r. we Włoszech, Francji i w Belgii, współpracując z rządami państw, i umożliwiła w ten sposób bezpieczny przyjazd ponad 6,4 tys. osobom oraz wspierała ich integrację przez rodzinne, serdeczne przyjęcie. Nie łodzie przemytników, lecz droga lotnicza. Nie namiot w obozie dla uchodźców, lecz mieszkanie oraz szkoła dla dzieci i kursy językowe dla dorosłych.

Reklama

10 maja podczas audiencji Franciszka dla tysięcy ludzi, którzy przybyli do Europy dzięki korytarzom humanitarnym, Daniela Pompei, odpowiedzialna za posługę Sant’Egidio na rzecz migrantów i uchodźców, wyjaśniła, że ten projekt, który łączy w sobie solidarność i bezpieczeństwo, zrodził się „z łez i modlitwy”, aby znaleźć ludzką odpowiedź na dramat migracji i zagwarantować krajom przyjmującym niezbędne bezpieczeństwo, ponieważ odpowiednie służby państwowe przeprowadzają wnikliwe kontrole kandydatów przed ich wyjazdem.

Budujmy mosty

Modlitwa otwiera na przemianę serca, pomaga znajdować nowe rozwiązania i popycha do działania. Doświadczyła tego Joanna Ratajczyk, 30-latka z Warszawy, która razem z setkami młodych ludzi należących do Sant’Egidio z różnych europejskich państw zdecydowała się spędzić wakacje na Cyprze, „aby pokazać inny obraz Europy, przyjaznej i otwartej”. Po powrocie z misji w obozie Pournara, który migranci nazywają The Hell (Piekło), opowiada: – Warunki życia są przerażające: tysiące osób pod plastikowymi namiotami, bród, upał, żywność złej jakości, 1,5-litrowa butelka wody na głowę, aby się umyć i napić. Do naszej Restauracji Przyjaźni dziennie przychodziło 500 osób. Kiedy pytałam uchodźców o imię, w ich oczach widziałam radość, że ktoś się nimi interesuje. Bardzo poruszały ich i mnie proste rzeczy, takie jak ciepły posiłek, chłodny napój, kolorowe kredki dla dzieci, które dawały im radość. Podczas tego wyjazdu, gdy poznawaliśmy się nawzajem, wiele się dowiedziałam o ich kulturze, tradycjach, bo przez wspólne rozmowy i czas poświęcony drugiemu człowiekowi możliwe jest budowanie mostów przyjaźni i obalanie murów uprzedzeń.

Reklama

Również w Polsce trzeba poważnie pracować na rzecz integracji. Wojna w Ukrainie, ale także wciąż trwające konflikty w Azji czy Afryce sprawiły, że także Polska stała się bezpieczną przystanią dla wielu uchodźców. Wspólnota Sant’Egidio regularnie spotyka się z wieloma spośród nich, prowadzi Szkołę Pokoju dla dzieci i zajęcia dla nastolatków, a w lipcu zorganizowała wspólne wakacje z uchodźczymi rodzinami z Ukrainy, Afganistanu, Egiptu, Iraku i Somalii.

W obliczu tych, którzy umarli z nadziei – zdradzonej nadziei na przyszłość – takich jak Fati, Marie i Jalal, jako Europejczycy powinniśmy się wstydzić tego, co dzieje się na naszych granicach. Te niedopuszczalne śmierci muszą nas skłonić do współczucia i ponownego przemyślenia migracji w perspektywie człowieczeństwa.

Autor jest doktorem historii, od lat jest związany ze Wspólnotą Sant’Egidio, której działania koordynuje w Polsce.

2023-09-19 14:26

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspólnota św. Idziego: rodzina motorem integracji uchodźców

[ TEMATY ]

Sant'Egidio

Adobe Stock

Rodziny migrantów i uchodźców lepiej się integrują w społeczeństwie niż pojedyncze osoby, a ich dzieci pomagają w nawiązywaniu relacji społecznych. Wskazuje na to Wspólnota św. Idziego, która od kilku lat organizuje korytarze humanitarne, dzięki którym wiele potrzebujących i zagrożonych rodzin bezpiecznie dotarło do Europy. 18 grudnia przypada ustanowiony przez ONZ Międzynarodowy Dzień Migrantów.

Daniela Pompei, która we Wspólnocie św. Idziego odpowiada za przyjęcie i integrację migrantów, zauważa, że wciąż wielkim wyzwaniem pozostaje problem łączenia rodzin. Podkreśla ona, że polityka unijna w tym względzie jest bardzo niespójna. Przypomina ostatni wyrok Sądu Najwyższego w Danii, który uznał rozdzielanie małżonków i umieszczanie ich w różnych obozach za nielegalny proceder, za co skazana została była minister ds. migracji.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Biskup Świdnicki zachęca do modlitwy za tegorocznych maturzystów

2024-04-28 19:24

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

matura

Bożena Sztajner/Niedziela

W obliczu zbliżających się egzaminów maturalnych Biskup Świdnicki bp Marek Mendyk wystosował specjalną zachętę do wiernych, aby wspierali młodzież maturalną w ich duchowej i intelektualnej podróży.

W okresie, który dla wielu młodych osób jest czasem stresu i niepewności, biskup prosi o modlitwy, które mogą dodać maturzystom siły i pewności siebie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję