Reklama

Niedziela Wrocławska

Chcą nam nieustannie pomagać

W miejscu męczeństwa s. M. Acutiny Goldberg położono trzy ciężkie kamienie. Przypominają one, że beatyfikowane w ubiegłym roku elżbietańskie męczenniczki są reprezentantkami wielu kobiet, których los był podobny po wkroczeniu Armii Czerwonej na „wyzwalane” ziemie.

Niedziela wrocławska 28/2023, str. IV

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Marzena Cyfert/Niedziela

Pielgrzymi z bp. Jackiem Kicińskim w miejscu męczeństwa s. Acutiny

Pielgrzymi z bp. Jackiem Kicińskim w miejscu męczeństwa s. Acutiny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niedawno odbyła się pierwsza pielgrzymka do grobu i miejsca męczeńskiej śmierci s. M. Acutiny. Obchodzimy właśnie rocznicę jej urodzin. Przyszła na świat 6 lipca 1882 r. w Dłużku na Warmii. W wieku 23 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Pracowała m.in. w Nysie, we Wleniu i w Lubiążu, gdzie siostry prowadziły sierociniec dla dzieci. W styczniu 1945 r. do Lubiąża wkroczyła Armia Czerwona, koniecznością stała się zatem ewakuacja podopiecznych do placówki w Krzydlinie Wielkiej. Siostra Acutina i dziewczęta udały się tam polnymi drogami. Niestety, natknęły się na sowietów, którzy zauważywszy młode dziewczyny, zaczęli je napastować. Gdy siostra broniła swoich podopiecznych, została zastrzelona. Cudem jest, że po zabiciu siostry żołdacy pozostawili przerażone dziewczęta w spokoju.

– Pierwsi osadnicy, żołnierze, zabrali stąd ciało siostry i przewieźli je furmanką w sianie, przykrywając żołnierskim płaszczem. Zawieźli do Krzydliny Małej, gdzie złożono ją do grobu. Pochowana jest razem ze swoją współsiostrą, s. M. Acharią, która również została bestialsko zamordowana przez sowieckich żołnierzy w Lubiążu – mówił o. Jan Opala, klaretyn podczas pielgrzymki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Od zranień i ludzkich krzywd

Reklama

W miejscu męczeństwa znajdują się trzy kamienie. Największy, z czerwonego granitu, przypomina los s. Acutiny. Przywieziony został przez mieszkańców Krzydliny Wielkiej z dawnych koszar radzieckich. Drugi upamiętnia s. Acharię, a trzeci poświęcony jest jeszcze jednej siostrze zamordowanej przez Rosjan, której ciało znaleziono w pobliżu Krzydliny Wielkiej. Nie wiemy, z jakiego zgromadzenia pochodziła i ile miała lat, ale jest również pochowana na cmentarzu w Krzydlinie Małej. Uczestnicy pielgrzymki usłyszeli wiele świadectw o łaskach otrzymanych za pośrednictwem błogosławionych elżbietanek. Tak jak kiedyś siostry broniły innych, tak samo i dziś wstawiają się za nami. Ludzie powierzają im doznane krzywdy, zranienia czy trudności z przebaczeniem, obciążające serca. I dzieją się cuda.

– To było 19 czerwca 2021 r. Szłam wtedy z młodzieżą na pieszą pielgrzymkę do Henrykowa. Podszedł do mnie młody mężczyzna i zapytał, kiedy będą beatyfikowane nasze męczenniczki. Myślałyśmy o beatyfikacji, ale nie spodziewałyśmy się, że może to szybko nastąpić. A Tomek, bo tak miał na imię, mówi: „Jestem przekonany, że Pan Bóg daje nam te siostry dzisiaj, żeby się wstawiały i pomagały wszystkim ludziom, którzy nie radzą sobie z krzywdą w życiu, przemocą, mają jakieś rany” – opowiada s. Maria Czepiel, elżbietanka i podkreśla, że w ten sam dzień Ojciec Święty podpisał dekret o męczeństwie sióstr. – Pomyślałam, że to nie przypadek. Ojciec Święty podpisywał dekret, kiedy jeszcze nikt się nie spodziewał, że za kilka miesięcy wybuchnie wojna na Ukrainie i że będą się działy te same rzeczy, które działy się w 1945 r. – mówi s. Maria.

Wolność od lęku

Reklama

Jedno z przytoczonych na pielgrzymce świadectw dotyczyło Oli, która brała udział w Mszach św. dziękczynnych po beatyfikacji, odprawianych w katedrze wrocławskiej 11. dnia każdego miesiąca. Modlono się wówczas, przez wstawiennictwo nowych błogosławionych, w intencji osób, które doświadczyły przemocy i zmagają się z różnego rodzaju zranieniami. W świadectwie przekazanym s. Marii Czepiel Ola podzieliła się m.in. odkryciem, jak wielka jest łaska uleczenia ze strachu przed śmiercią. Takiego uleczenia doświadczył jej zmarły ojciec i ona sama.

Udział w modlitwie pozwolił jej też zwrócić uwagę na inny własny problem. Miała bowiem taki czas, kiedy mocno doświadczała nieuzasadnionego lęku przed skrzywdzeniem bliskiej jej osoby. Na modlitwie odkryła tego powody. Jednym z nich było wydarzenie, które przeżyła w wieku 9 lat. – Pewien mężczyzna zamknął się ze mną w windzie i zaczął się rozbierać. Zaczęłam bardzo głośno krzyczeć, on ubrał się i wypuścił mnie z windy. Oprócz tego, gdy mama była ze mną w ciąży, jako ławnik uczestniczyła w rozprawie sądowej mężczyzny, który w okrutny sposób zgwałcił córeczkę, a potem zamordował swoją żonę. To była sprawa z wyrokiem kary śmierci. Lęk, który pojawił się w mojej mamie, dotknął i mnie – opowiadała Ola. Po modlitwie, także za wstawiennictwem św. Szarbela, doświadczyła wolności od lęku.

Odejdź od ściany

Reklama

Siostra Maria Czepiel wspominała też to, co działo się w okresie przygotowań do beatyfikacji. Opowiedziała o swojej wizycie w jednej z podwrocławskich parafii, do której siostry udały się z prelekcją o męczenniczkach. – To było po ostatniej Mszy św., podczas której modliliśmy się za osoby doświadczające przemocy, ale i za te, które nie akceptują siebie. Razem z drugą siostrą zbierałyśmy w przedsionku różne rzeczy, które przywiozłyśmy ze sobą. Stałam przy ścianie kościoła, składając książki, kiedy nagle w głowie pojawiła mi się myśl, że muszę odejść od tej ściany. To było irracjonalne... Zostawiłam jednak te książki na ławce stojącej przy ścianie i odeszłam kawałek dalej, by złożyć baner. Podchodzę do niego, odwracam się i nagle słyszę potężny huk. Na moich oczach ta ściana, gdzie stałam, rozpada się. Przebija się słup światła, a potem się cofa. Ławki, które stały w pobliżu, odskoczyły. Szybko wybiegłam na zewnątrz, zobaczyć, co się stało. Patrzę, a w ścianie kościoła stoi samochód; wystrzelone poduszki; z pojazdu powoli wychodzi mężczyzna, któremu na szczęście nic się nie stało – opowiada s. Maria.

Okazało się, że ów człowiek chciał popełnić samobójstwo. Rozpędzonym samochodem postanowił wjechać w betonową kościelną ścianę. Nie wiedział jednak, że akurat ten fragment świątyni to prowizoryczna ścianka z regipsu, postawiona tymczasowo w miejscu, gdzie kiedyś znajdowały się drzwi. – Ta ścianka wzniesiona została na niskim, wystającym fundamencie, który zatrzymał koła samochodu. Hałas, który było słychać, to huk pękających opon. Nas uratował ten fundament, a jego ta regipsowa ściana – opowiada siostra i dodaje: – Jesteśmy przekonane, że wstawiennictwo sióstr męczenniczek i jego i nas ocaliło.

Uwolniona od złego

Jedno ze świadectw było wypowiedziane przez o. Maksymiliana Stępnia, paulina, na Eucharystii w katedrze wrocławskiej, w październiku ub.r. Ojciec dał świadectwo wstawiennictwa sióstr męczenniczek podczas egzorcyzmu. Nie udawało się uwolnić kobiety, która była doświadczona w dzieciństwie ogromną przemocą i sama później, przez swój styl życia, wpadła w sidła zła i doświadczyła opętania. – Egzorcyzmy nie przynosiły skutków. W wigilię beatyfikacji, 10 czerwca, o. Maksymilianowi przyszła myśl, by pomodlić się za przyczyną sióstr. Tak też zrobił, w sercu wezwał ich na pomoc. I kobieta doświadczyła uwolnienia. Później ojciec zapytał ją, czy coś z tej modlitwy pamięta. Zapamiętała taki obraz: rzeka krwi, z której nagle zaczęło się wyłaniać dziesięcioro na biało ubranych niemowląt. Wychodziły z rzeki i wznosiły się do nieba – opowiadała s. Maria. Ta kobieta nie znała jeszcze sióstr męczenniczek, ale w tym obrazie dostrzeżono ich symbol.

– Warto się modlić za przyczyną sióstr. Jestem przekonana, że Bóg daje nam na ten czas takich świętych, jacy są nam potrzebni. Ta beatyfikacja była dlatego, że teraz są nam potrzebni właśnie tacy święci a siostry chcą nam pomagać w różnych sytuacjach naszego życia. Zapraszajmy pielgrzymów do Krzydliny i módlmy się za wstawiennictwem sióstr – zachęca s. Maria.

2023-07-04 18:41

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O czym mówią pielgrzymi

Niedziela sandomierska 34/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

pielgrzymka

pielgrzymka 2017

Ks. Adam Stachowicz

Wejście do Jędrzejowa kolumny stalowowolskiej

Wejście do Jędrzejowa kolumny stalowowolskiej

W pierwszej dekadzie sierpnia ponad tysiąc osób wyruszyło, by 12. spotkać się na Jasnej Górze u stóp Czarnej Madonny i złożyć swój pątniczy trud przed Jej obliczem. Upały mieszały się z deszczem, a czasem nawet ulewami. Nie było łatwo, ale ogromna większość osób, które wyszły, bezpiecznie dotarła do celu. Posłuchajmy, co mówili pielgrzymi podczas swojej drogi. Ich wypowiedzi zebrał ks. Adam Stachowicz

Andrzej Gach, lider pielgrzymki sandomierskiej: – Jestem 34. raz na pielgrzymce i kiedy sobie zliczę przebyte kilometry, to wychodzi, że w sumie było ich ponad 9 tys. Zawsze byłem w służbach porządkowych. Każda pielgrzymka ma swoją historię, w którą wplatają się ludzie. Jest to organizacyjnie wielkie przedsięwzięcie. Na początku pielgrzymowania spotykaliśmy się z wielkimi trudnościami ze strony Milicji Obywatelskiej. Byliśmy nadmiernie kontrolowani, oni próbowali się nawet wmieszać do pielgrzymki, by zakłócić jej religijny charakter. To musiało wzbudzać naszą ogromną czujność. Dziś logistyka jest cięższa, bo po drogach jeździ dużo więcej samochodów, a w pielgrzymce idzie bardzo dużo młodych ludzi. Zawsze u mojego boku stali ludzie odpowiedzialni i dzięki temu nigdy nie mieliśmy poważniejszych incydentów. Dziś, kiedy ruszam na pątniczy szlak, zastanawiam się, czy podołam wszystkiemu. Jest to czas wielkiej łaski, że mogę pielgrzymować, ale też czas pokonywania własnych słabości. Udaje mi się to dzięki modlitwie przez przyczynę Matki Bożej Częstochowskiej. Jestem wdzięczny ludziom, których spotkałem na pątniczym szlaku i którzy okazali mi serce. Zawsze o nich pamiętałem, a szczególnie wtedy, kiedy dochodziłem do Pani Jasnogórskiej.
CZYTAJ DALEJ

Szlachetny święty

Niedziela Ogólnopolska 28/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Św. Kamil de Lellis

Św. Kamil de Lellis

Już samo imię: Kamil (łac. Camillus) oznacza osobę szlachetną. Taką osobą był św. Kamil de Lellis, a przejawiało się to m.in. w czynieniu przez niego dzieł miłosierdzia. Wspominamy go nieobowiązkowo 14 lipca.

Był Włochem. Przyszło mu żyć w drugiej połowie XVI i na początku XVII wieku. To założyciel kamilianów – zakonu w sposób szczególny oddanego posłudze chorym i cierpiącym, który ma swoje placówki również w Polsce. Jego przedstawicieli można rozpoznać po charakterystycznym czerwonym krzyżu na habicie.
CZYTAJ DALEJ

Kapsuła Dragon z Polakiem na pokładzie rozpoczęła powrót na Ziemię

2025-07-14 15:16

Adobe Stock

Astronauci powinni już jutro dotrzeć na Ziemię

Astronauci powinni już jutro dotrzeć na Ziemię

Kapsuła Dragon Grace z czworgiem astronautów misji Ax-4, w tym Polakiem Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, odłączyła się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i wraca na Ziemię. Za ok. 22 godziny ma wodować w Pacyfiku.

Czworo astronautów – Peggy Whitson (USA), Sławosz Uznański-Wiśniewski, Tibor Kapu (Węgry) i Shubhanshu Shukla (Indie) – spędzi prawie dobę w kapsule, zanim dotrą do Ziemi. NASA potwierdziła, że wodowanie kapsuły ma nastąpić we wtorek ok. godz. 11.30 czasu polskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję