Reklama

Wiadomości

Punkt widzenia

Michał Rachoń: "Reset" jest efektem moich wieloletnich zainteresowań

Nie wierzę w to, że Polska jest zieloną wyspą na oceanie rosyjskich wpływów – mówi red. Michał Rachoń, który wraz z prof. Sławomirem Cenckiewiczem jest twórcą filmu dokumentalnego "Reset".

Niedziela Ogólnopolska 27/2023, str. 32-33

[ TEMATY ]

wywiad

Kadr z serialu Reset

Michał Rachoń

Michał Rachoń

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Artur Stelmasiak: Obydwaj jesteśmy z rocznika 1978 i pamiętamy dzieciństwo w PRL oraz lata 90. Po rozpadzie ZSRR myślałem, że u nas wojen już nie będzie, jakby historia się wtedy skończyła. Czy Ty również jesteś dzieckiem „końca historii”?

Michał Rachoń: W tym sensie, że doświadczyłem edukacji w tym duchu w szkole. Rzeczywiście, taki sposób postrzegania świata i przyszłości był dość intensywnie budowany w głowach naszego pokolenia.

Reklama

Kiedy się „nawróciłeś”, czyli zorientowałeś, że historia trwa i demony z polskiej przeszłości mogą powrócić?

Nigdy nie uznałem, że świat tak bardzo się zmienił, iż odwieczne wyzwania stojące przed Rzecząpospolitą zniknęły. Rozpad sowieckiego świata zmienił szyldy, ale nazwiska i powiązania pozostały w ogromnej mierze te same. Stało się to dla mnie dobitnie jasne, gdy poznałem dr. Jerzego Targalskiego w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Na tych zajęciach połowa studentów to byli Polacy, a druga połowa to studenci z innych państw postkomunistycznych. Wymienialiśmy się swoimi spostrzeżeniami i widzieliśmy, jak ogromna część świata sowieckiego przetrwała i utrzymała swoje wpływy. Wykłady dr. Targalskiego na temat przemian politycznych w Europie Wschodniej w latach 1986-92 były dla mnie wielką przygodą intelektualną. Bardzo szczegółowo przyglądaliśmy się procesowi transformacji poszczególnych państw z komunizmu w postkomunizm, a na końcu przyglądaliśmy się Polsce. Dosyć szybko zacząłem się interesować wojnami czeczeńskimi, a z tą wiedzą naprawdę trudno było uwierzyć, że Rosja może się stać normalnym krajem. W czasach, w których przeżywaliśmy Biesłan i Dubrowkę, byłem już publicystą – razem z dr. Targalskim tworzyliśmy portal ABCnet, który koncentrował się na tematach Wschodu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jesteś więc specjalistą od Rosji. Czy serial dokumentalny "Reset" to spełnienie marzeń red. Michała Rachonia?

Ten film nie jest spełnieniem marzeń. Jest efektem moich wieloletnich zainteresowań i życiowej drogi, a także współpracy ze Sławomirem Cenckiewiczem. Pracując nad filmem i książką – bo ona też powstanie – odkrywamy np. dokumenty z 2009 r., gdy Polska była bombardowana przez rosyjski wywiad oskarżeniami o odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej. Wizyta Władimira Putina i spacer z Donaldem Tuskiem po sopockim molo także były elementem tego działania, bo je uwiarygodniały. Najnowsza historia Polski, ta najświeższa, musi zostać opisana, byśmy mogli, jako Polacy, zrozumieć właściwie plany Moskwy i stolic z nią współdziałających wobec nas i naszego regionu. Los Ukraińców pokazuje, jak bardzo jest to kluczowe wyzwanie.

Reklama

Gdy oglądałem Reset, zwróciłem uwagę na bardzo nerwowe dłonie Donalda Tuska, gdy mówił o Rosji. I jeszcze ten dokument MSZ o „dobrym carze Aleksandrze”, i słowa Tuska: „Daj, Panie Boże, byśmy w takim tempie odmrażali te nasze nie najlepsze stosunki z Rosją”. Jaka była przyczyna takiej politycznej uległości?

Trudno pojąć, w jaki sposób i dlaczego tak głęboko sprzeczne z polskim doświadczeniem historycznym treści mogły powstać w MSZ niepodległej Polski. Co kierowało ludźmi mającymi reprezentować interes Rzeczypospolitej, że w relacjach z Rosją chcieli odwoływać się do czasów zaborów? Dlaczego ustawiali nas, Polaków, wobec Moskwy w tej niższej, zależnej pozycji? – bo przecież do tego to się sprowadza. Według tej nowej filozofii stosunków z Rosją, za wzór historycznych odniesień mamy bowiem cara Aleksandra jako króla Polski. I ten dokument jest „konstytucją” ówczesnej polityki, z którą szef dyplomacji Radosław Sikorski jedzie do Moskwy. Rozmowy z Rosją „taką, jaka ona jest”, oznaczały rozmowy właśnie w duchu tej wasalnej filozofii.

Czy takie zachowanie ówczesnych władz oznaczało zdradę, czy raczej jakąś niepojętą naiwność?

Bardzo podoba mi się pismo, które w odpowiedzi na pytania Onetu przesłał Jurij Felsztinski, przyjaciel Aleksandra Litwinienki i współautor książki "Wysadzić Rosję". Felsztinski twierdzi, że nie mieści mu się w głowie to, iż Tusk i Sikorski mogli być zdrajcami. Ale w swoim komentarzu dodaje wszystkie krzywdy i zbrodnie, jakich Polska doznała ze strony Rosji. Felsztinski nie rozstrzyga, czy to była głupota polskich elit, czy zdrada, ale przywołuje całą listę aktów terroru rosyjskiego od 1999 r. Ja też nie odpowiem na pytanie, czy to zdrada, czy głupota, bo po to zrobiliśmy ten film, by ludzie sami wyciągnęli wnioski i sobie na nie odpowiedzieli. Po emisji pierwszego odcinka Sikorski wszystkich krytykujących odwołanie do cara Aleksandra I opatrywał określeniem „ignoranci”. A prawda jest taka, że sam nie ma bladego pojęcia o historii Polski, o której mówi. Jest wręcz analfabetą. I to jest porażające, że człowiek bez elementarnej wiedzy o swojej ojczyźnie kierował dyplomacją.

Reklama

A może wynikało to z ich kompleksów? Chcieli być prymusami w UE, a to nie było możliwe bez poprawienia relacji z Moskwą. Czy reset był faktycznie realizacją przez Warszawę polityki zachodniej, czyli głównie niemieckiej?

Z dokumentów jasno wynika, że polityka Polski względem Rosji miała być elementem polityki europejskiej względem Rosji. Rząd PO-PSL uznał, że wszyscy traktują nas jak rusofobów, a więc musimy przestać nimi być. Problem w tym, że o tym, kto jest rusofobem, a kto nim nie jest, decyduje Moskwa. Premier Donald Tusk pojechał więc do Moskwy, by oznajmić światu, że my tu, w Warszawie, nie jesteśmy już rusofobami. W rzeczywistości za tym parawanem dobrych min i przyjaznych gestów były potężne interesy Berlina czy Moskwy, które nie uwzględniały polskiej racji stanu. Wejście w politykę proszenia o uznanie – a niestety, do tego to się sprowadza – nie było zatem bezkosztowe. Za poklepanie po plecach musieliśmy jako kraj płacić i decyzją premiera Tuska płaciliśmy – m.in. zależnością energetyczną, obniżeniem poziomu bezpieczeństwa, rezygnacją z systemu militarnego, który mógł na dziesięciolecia zdecydować o bezpieczeństwie RP, ale także podarowanymi Rosji miliardami złotych. Jako obywatele mamy prawo się o tym dowiedzieć, aby dokonać oceny tych decyzji.

Czy nie jest tak, że teraz Putin ma przysłowiowe kwity do szantażowania tych polityków, którzy prowadzili politykę resetu?

Myślę, że siła wpływów rosyjskich w Polsce jest dużo większa niż nam jest to przedstawiane w pewien bałamutny sposób. Nie jest tak, że środowiska, na które Rosja ma wpływ, to tylko trochę marginesu lewicowego i trochę prawicowego. Jeżeli w państwach Europy Zachodniej wicepremierzy, kanclerze i wielu wpływowych polityków jest oficjalnie na listach płac moskiewskiego reżimu, to z jakiego powodu wierzymy, że w Polsce jedynie skrajna lewica i skrajna prawica są podatne na wpływy Kremla? Niestety, nigdy nie stanęliśmy w prawdzie i nie uznaliśmy, że SB była zależna od KGB, co ma swoje konsekwencje w całym procesie transformacji. Największe przedsięwzięcia medialne, biznesowe i częściowo także polityczne musiały mieć glejt od służb specjalnych. Nie wierzę w to, że Polska jest zieloną wyspą na oceanie rosyjskich wpływów.

Ale w Polsce współpraca z Rosją równa się ze zdradą.

Oczywiście, tak myśli każdy normalny Polak. Dziś ponad 80% Polaków deklaruje niechęć do Rosji. Nie dlatego, że nam się nie podoba kultura i język Rosjan, ale dlatego, że przez ostatnie 200 lat dali nam wiele powodów, by ich nie lubić. W Polsce nie można więc prowadzić wprost polityki prorosyjskiej, trzeba to robić w sposób pokrętny, skryty, w tajemnicy przed obywatelami. Czy słyszałeś o piśmie, które 10 kwietnia 2010 r. (w dniu tragedii smoleńskiej) wicepremier Rosji Igor Sieczin wysłał do ówczesnego wicepremiera Waldemara Pawlaka, gdzie jest mowa o nowym otwarciu w dziedzinie energetyki? Na początku jest kilka słów kondolencji, ale kolejne zdania mówią już o dalszej współpracy w celu rozwoju rosyjsko-polskiego współdziałania w dziedzinie energetycznej na wielką skalę zgodnie z porozumieniami osiągniętymi przez Władimira Putina i Donalda Tuska. Opinia publiczna w 2010 r. nic nie wiedziała o tym, że Tusk planuje budować kolejne rurociągi dla gazu importowanego z Rosji.

Cały czas mam w głowie wywiad Anity Gargas z Jadwigą Kaczyńską na temat tragedii smoleńskiej, podczas którego powiedziała, że „Donald Tusk boi się poznać prawdę albo zna prawdę i... tym bardziej się boi”.

Ja nie znam odpowiedzi na pytanie, co wiedział, a czego nie wiedział Donald Tusk. Ale znam treści rozmów polsko-rosyjskich od 1 września 2009 do 7 kwietnia 2010 r. Nie mam wątpliwości, że Donald Tusk miał świadomość, iż wszystkie rozmowy, które prowadził z Putinem, są bardzo mocnym narzędziem, którego Kreml może przeciwko niemu użyć lub które może zachować dla siebie. W zależności od okoliczności.

Michał Rachoń polski publicysta prasowy, radiowy i telewizyjny. Pracował w "Gazecie Polskiej", telewizji Replika, a obecnie jest dziennikarzem TVP i Polskiego Radia. Razem z prof. Sławomirem Cenckiewiczem jest twórcą serialu TVP "Reset", który przedstawia nieznane dokumenty i kulisy polsko-rosyjskiego resetu z lat 2007-15.

2023-06-26 16:09

Oceń: +16 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Eucharystia jest jedna

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 5/2022, str. IV

[ TEMATY ]

wywiad

Msza trydencka

liturgia trydencka

Kamil Krasowski

Kaplica Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kostrzynie – jedno z miejsc w diecezji wyznaczonych do celebracji Mszy trydenckich

Kaplica Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kostrzynie – jedno z miejsc w diecezji wyznaczonych do celebracji Mszy trydenckich

O nowych regulacjach dotyczących sprawowania nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego i jej statusie kanonicznym w diecezji – z ks. dr. Krzysztofem Jaworskim rozmawia Kamil Krasowski.

Kamil Krasowski: Przez blisko czterysta lat, aż do reformy Soboru Watykańskiego II, w Kościele katolickim porządek celebrowania Mszy św. był wyznaczony przez tzw. Mszał Piusa V. Jak narodziła się ta forma sprawowania Eucharystii? Ks. dr Krzysztof Jaworski: Mszał Piusa V, promulgowany w roku 1570, powstał zarówno ze względów praktycznych, jak i z potrzeby ujednolicenia sposobu sprawowania Eucharystii. Potrzebę tę zauważył Sobór Trydencki, obradujący w trudnym dla Kościoła czasie rozłamu związanego z reformacją. Choć Sobór nie zajął się sprawami liturgii wprost – nie wydał żadnego dokumentu poświęconego liturgii ani nie przeprowadził reform w tym kierunku – to dostarczył podstawy teologiczne i wskazania praktyczne, które posłużyły odnowieniu ówczesnego życia liturgicznego. Warto wspomnieć, że kontekstem tej odnowy były także pewne nadużycia związane z celebrowaniem Mszy św. Specjalna komisja soborowa, obradująca w roku 1562, przedstawiła sześćdziesiąt takich nieprawidłowości. Nie miały one jednak charakteru teologicznego, lecz były związane z dyscypliną. Liturgia według Mszału Piusa V była sprawowana aż do powstania nowego mszału, zwanego Mszałem Pawła VI, czyli księgi, która jest używana obecnie.
CZYTAJ DALEJ

Psalm na niedzielę: od rozpaczy ku ufności

2025-10-26 08:29

[ TEMATY ]

psalm na niedzielę

od rozpaczy

ku ufności

adobe Stock

W przestrzeni naszej biedy i złamania Bóg jest najbliżej. Nie jest to Bóg triumfujących, ale Bóg złamanych serc, który słyszy krzyk tych, których głos ginie w szumie świata – podkreśla o. Piotr Kwiatek, kapucyn, doktor psychologii, inicjator psalmoterapii, w komentarzu Centrum Heschela KUL do śpiewanego w niedzielę w kościołach Psalmu 34.

Jak zaznacza o. Kwiatek, Psalm 34 „rodzi się z doświadczenia ucieczki, upokorzenia i nagłego ocalenia”. Dodaje, że
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: najwyższą zasadą w Kościele jest miłość

2025-10-26 11:31

[ TEMATY ]

Kościół

miłość

Papież Leon XIV

najwyższa zasada

Vatican Media

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia; nikt nie może narzucać swoich idei, wszyscy musimy wzajemnie siebie słuchać; nikt nie jest wykluczony, wszyscy jesteśmy powołani do uczestnictwa; nikt nie posiada całej prawdy, wszyscy musimy szukać jej pokornie i szukać jej razem - wskazał Ojciec Święty podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra. Eucharystia stanowiła zwieńczenie Jubileuszu zespołów synodalnych i organów uczestnictwa.

Podziel się cytatem - wezwał Leon XIV. Nawiązując do ewangelicznej historii o faryzeuszu i celniku oraz ich postaw, Papież wskazał, że Kościół „nie stoi wyprostowany, triumfujący i dumny z siebie samego”, lecz „pochyla się, by umywać stopy ludzkości”; nie osądza, ale „staje się miejscem gościnnym dla wszystkich i dla każdego”; „nie zamyka się w sobie, ale trwa w słuchaniu Boga, aby w ten sam sposób móc słuchać wszystkich”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję