Reklama

Wiadomości

Co z tą agresją? – echo naszej publikacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bardzo cieszy każdą redakcję, gdy czytelnicy żywo reagują na zamieszczane w gazecie treści – polemizują z nimi, komentują, wyrażają własne opinie. Od niedawna pod wiodącymi publikacjami na naszych łamach pojawia się więc zachęta do częstszego korzystania z takiej możliwości. I oto jej efekty – temat numeru Niedzieli z 23 kwietnia, dotyczący rosnącej agresji wśród młodzieży, sprowokował taką oto opinię jednej z naszych czytelniczek.

***

Zachowania agresywne są stare jak świat. Nie będę sięgać do Kaina i Abla... Przypomina mi się opowieść cioci o małej rzeczce, w której pewien chłopiec utopił swojego kolegę, trzymając jego głowę pod wodą. O sprawie głośno było we wsi i okolicy. Dziś wiedziałaby o niej cała Polska, huczałoby na forach. Przypomina mi się też inna rzeczka na przedwojennej granicy polsko-niemieckiej. Jak opowiadała pewna starsza nauczycielka, przed II wojną światową polskie i niemieckie dzieci regularnie stawały na jej brzegach i obrzucały się kamieniami. Gdyby miały smartfony, gdyby istniała wtedy sieć internetowa, na pewno byłyby też filmiki z tysiącami wejść...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Każdy człowiek w średnim bądź starszym wieku zapewne pamięta ze szkoły lub podwórka jakiegoś łobuza, którego należało omijać, by nie narazić się na cios lub popchnięcie. Jeden z nich, Euzebiusz od „fangi w nos”, został nawet uwieczniony w książce o przygodach Mikołajka. Drobna różnica: czasem chodziło się na skargę do rodziców łobuza, ale raczej nie na policję.

Nie brakowało także wyzwisk i drwin, choć częściej dotyczyły one czyjegoś wyglądu czy ułomności niż stanu posiadania.

Zawsze istniała też agresja u dzieci, które bywały w domu ofiarami albo świadkami przemocy. Pamiętam, jak dwie koleżanki z klasy namówiły mnie na powrót do domu po szkole skrótem przez park. Znienacka zbombardowały mnie śnieżkami, a potem – śmiejąc się – mocno natarły śniegiem. W domu od dziadka dowiedziałam się, że matka jednej z nich miała złamane obydwie nogi, kiedy jej mąż wyrzucił ją z drugiego piętra przez okno.

Jeśli jednak badacze, psychologowie, statystycy twierdzą, że fala przemocy rzeczywiście w ostatnich latach wzbiera, to nie bardzo wypada z nimi polemizować. Warto przy tym zastanowić się nad przyczynami takiego stanu rzeczy. Do przyczyn podanych w Niedzieli dodałabym jeszcze jedną. Może najpierw dwa przykłady.

Reklama

Lata 90. ubiegłego wieku. Młodsze klasy podstawówki, szkolny korytarz. Jacek siedzi okrakiem na leżącym koledze. Rękami zadaje ciosy, w zębach trzyma odzyskaną paczkę cukierków. Od nauczycielki dowiaduje się, że nie wolno się bić. W domu pobożni rodzice uświadamiają mu, że trzeba się wszystkim dzielić. Nie bije się więc już o nic. O swoje też nie. Z kolegami dzieli się nie tylko słodyczami, ale i kieszonkowym. Gdy zaczyna pracować, z pierwszych wypłat sponsoruje kolegom imprezy. Poznana dziewczyna stawia go do pionu, a niebawem zostaje jego żoną. Okrzepł, zmężniał. Happy end.

Lata zupełnie niedawne. Sebastian jest uczniem szkoły specjalnej – najsłabszym w nauce w swojej klasie, a przy tym nadmiernie ochranianym przez wychowującą go samotną matkę. „Maminsynek” – to najłagodniejsza z drwin. Któregoś dnia zadaje jednemu z dręczycieli kilka mocnych ciosów i popycha go na szybę. Szyba pęka z hukiem. Sebastian wybiega ze szkoły i włóczy się przez parę godzin po mieście bez celu. Matka płaci za szybę i zgodnie z sugestiami nauczycieli idzie z synem do psychiatry. Diagnoza: „zaburzenia zachowania i emocji”, wlecze się za Sebastianem. Happy endu nie będzie.

Niegdyś nauczyciele i wychowawcy nie koncentrowali się na samym fakcie agresywnego zachowania. Zadawali proste pytania: „Czyja wina?”; „Kto zaczął?”; „Dlaczego?”. Odróżniali znęcanie się od usprawiedliwionej obrony. Dziś, jeśli mowa jest o obronie granic, sprawiedliwej walce czy słusznym gniewie, to tylko w kontekście wojny na Ukrainie. Dziecko ma być miłe zawsze i dla wszystkich.

Tym oto sposobem większość młodego pokolenia stała się bierna i niezdolna do obrony przed agresją. Co, oczywiście, musi wywołać ten skutek, że agresorzy – których jednak nie brakuje – mają łatwiej i czasem posuwają się do czynów, od których opisu włos się na głowie jeży.

2023-04-28 13:39

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

KOD na Marszu Życia i Rodziny

[ TEMATY ]

komentarz

Artur Stelmasiak

Tysiące osób z Komitetu Obrony Demokracji powinno wyjść na ulicę 140. polskich miast w marszach pro-life, aby zamanifestować poparcie dla Trybunału Konstytucyjnego i Konstytucji.

To nie jest żart, ale sprawdzian zarówno dla prodemokratycznych polityków, jak i samych sympatyków KOD. Podczas Marszu dla Życia i Rodziny poznamy odpowiedź: Czy są prawdziwymi obrońcami Konstytucji, czy tylko zgromadzeniem ludzi, którzy nie lubią partii rządzącej?
CZYTAJ DALEJ

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

2025-05-06 07:32

[ TEMATY ]

wypadek

Adobe Stock

Siedmiu młodych zakonników z nigeryjskiej wspólnoty Braci Mniejszych Kapucynów zginęło w wypadku drogowym, do którego doszło w sobotę na południu w górzystej części Nigerii.

Z oświadczenia wydanego w poniedziałek przez Johna-Kennedy'ego Anyanwu, kustosza klasztoru kapucynów w Enugu, wynika, że 13 zakonników z katolickiej wspólnoty w Ridgeway w stanie Enugu jechało na południe do Obudy, miasta leżącego w stanie Cross Rover, gdzie odpoczywali w górskim kurorcie Obudu Ranch Resort.
CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwa majowe: modlitwa, która przetrwała wieki

2025-05-07 14:52

[ TEMATY ]

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj od wieków zajmuje wyjątkowe miejsce w duchowości katolickiej jako miesiąc szczególnie poświęcony Matce Bożej. Nabożeństwa majowe - tzw. „majówki” - wpisały się na stałe w religijny pejzaż Polski, odbywając się wieczorami w świątyniach, przy kapliczkach, grotach i przydrożnych figurach. Ich centralnym punktem pozostaje Litania Loretańska, której wezwania przez wieki pogłębiały maryjne przeżywanie wiary.

Choć źródła maryjnej pobożności sięgają V wieku na Wschodzie, dopiero na przełomie XIII i XIV wieku miesiąc maj zaczęto na Zachodzie poświęcać Maryi - głównie z inicjatywy króla Hiszpanii Alfonsa X, który zachęcał wiernych do wspólnej modlitwy przy figurach Matki Bożej. Tradycja ta szybko się rozprzestrzeniła, a swój rozwój zawdzięczała także postępowi technicznemu - drukowane modlitewniki, jak „Maj duchowy” z 1549 roku, popularyzowały majowe formy kultu jako odpowiedź na kryzys Reformacji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję