Reklama

Niedziela Małopolska

11 luty Światowy Dzień Chorych

Są niezastąpieni

Wolontariat hospicyjny to taka posługa, co do której nie mam najmniejszych wątpliwości, że ma sens – stwierdza Marta Prochowska-Gabzdyl.

Niedziela małopolska 7/2023, str. IV

[ TEMATY ]

hospicja

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie od dziś wiemy, że jesteśmy starzejącym się społeczeństwem. Coraz więcej w nim seniorów świętujących setne urodziny. Patrzymy na nich z uznaniem, dopytujemy o recepty na długowieczność. Wyrażamy też podziw dla emerytów realizujących swe pasje i marzenia.

W naszym społeczeństwie przybywa także osób chorych. Wśród nich wielu jest seniorów potrzebujących stałej pomocy medycznej i opieki. Nie zobaczymy ich na studiach, nie zauważymy na spotkaniu opłatkowym. Często w samotności przeżywają swe choroby, bo dzieci wyjechały w świat, bo bliscy już zmarli, bo tak się życie ułożyło… Dla tych osób spotkanie z drugim człowiekiem jest niezwykle cenne, a pomoc, którą otrzymują – bezcenna. Zazwyczaj świadczą ją wolontariusze hospicyjni – ludzie skromni, ale konsekwentni w tej posłudze. A w dzisiejszym świecie – niezastąpieni. Nie tylko w Światowy Dzień Chorego módlmy się za nich!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wolontariusze z Domowego Hospicjum Królowej Apostołów na Kurdwanowie w Krakowie opowiedzieli Niedzieli o swej posłudze. Poznajmy ich historie i wesprzyjmy, na miarę swych możliwości, to dzieło!

Reklama

Marta Prochowska-Gabzdyl – jest żoną i mamą dorosłych dzieci: – Pomysł, aby zaangażować się w posługę hospicyjną, miał związek z chorobą i śmiercią mojej mamy. Pamiętam, że wtedy czułam się trochę bezradna… Po jakimś czasie usłyszałam o hospicjum, że można zostać wolontariuszem. Pomyślałam, że chyba bym chciała się tym zająć. I kiedyś, będąc na Mszy św. w kościele na Kurdwanowie, usłyszałam, że powstaje hospicjum. Odebrałam to jako szczególny znak. Stwierdziłam, że nie mogę zwlekać, że to jest zaproszenie skierowane do mnie. Poszłam na spotkanie i tak się zaczęło.

Należę do grupy wolontariuszy, którzy mają pod opieką ludzi starszych, przewlekle chorych. W tej chwili pomagam dwóm osobom chorym na SM. Pan wymaga już karmienia, a pani, chociaż porusza się na wózku, to nieźle sobie radzi. Poza tym ma wsparcie sąsiadów, rodziny. Ja robię jej zakupy, zmieniam pościel.

Chorzy, a niejednokrotnie ich bliscy, potrzebują obecności kogoś, rozmowy. Czasem łatwiej pewne tematy poruszyć z kimś spoza rodziny, z osobą neutralną. Jej wyjawić lęki, obawy. To też jest rola wolontariusza; dać czas, wysłuchać, nie pouczać. Dla mnie te osoby, te rodziny, które poznałam jako wolontariuszka, to są bohaterowie codzienności. Opiekują się swoimi chorymi tak po cichu, ale też zmagają się z własnymi zwątpieniami, a także ze zmęczeniem i fizycznym, i psychicznym. Ich oddanie jest zdumiewające, budzi mój podziw. Ponadto jako wolontariusz uświadamiam sobie, że w takich niezwykle trudnych sytuacjach ludzie sobie radzą. Okazuje się, że zawsze jest jakieś wyjście. Zrozumiałam także, że trzeba się nauczyć prosić o pomoc. Często jest tak, że bliscy chorego czują się zobowiązani do opieki, są pod presją, że muszą dać radę. Tymczasem zawsze warto zwrócić się o pomoc. Jeśli nawet ktoś odmówi, to ktoś drugi da wsparcie.

Wolontariat hospicyjny to taka aktywność, posługa, co do której nie mam najmniejszych wątpliwości, że jest ważna, że ma sens.

Reklama

Mariusz Uchwat – jest mężem, ojcem, z zawodu – informatykiem: – Decyzja, że zostanę wolontariuszem dojrzewała we mnie powoli. Najpierw spontanicznie zacząłem pomagać znajomym, którzy mieli chore dziecko. Do rehabilitacji dwa razy dziennie potrzebna była pomoc dwóch osób przez dwie godziny. Byłem jednym z wielu pomagających. Potem moja mama zachorowała na Alzheimera. Gdy choroba postępowała, a ja już nie byłem w stanie się nią opiekować, udało się znaleźć miejsce w DPS-ie, gdzie mama miała do końca zapewnioną opiekę. Jestem bardzo wdzięczny osobom, które tam pracowały. Gdy mama zmarła, chciałem w jakiś sposób odwdzięczyć się, spłacić dług. Tak zacząłem pomagać chorym.

O tym, że hospicjum na Kurdwanowie potrzebuje wolontariuszy, dowiedziałem się z rozdawanych w niedzielę przed kościołem ulotek. Wziąłem jedną, no i w końcu się zdecydowałem. Niedługo będzie 5 lat. Jako wolontariusz pomagam choremu mężczyźnie, który nie chodzi. Jestem u niego dwa razy w tygodniu – we wtorek i w czwartek. Aby zdążyć przed pracą, wstaję ok. 6. Gdy już jestem na miejscu, to za pomocą podnośnika przenoszę chorego z łóżka na wózek. Potem pomagam mu w toalecie, podaję śniadanie. To jest takie moje główne zadanie.

Podziwiam mojego podopiecznego, bo nie wyobrażam sobie, że można być tak zależnym od innych ludzi. Jednocześnie te spotkania, wizyty u chorego pomagają mi docenić to, co mam. Nawet to, że sam mogę wstać z łóżka. Czasem też rodzi się w człowieku radość, zadowolenie, że można pomóc, że jest się przydatnym. A trochę też ustawia dzień, bo zamiast dłużej pospać, od rana ma się zadanie. O jego wykonaniu trzeba pamiętać, bo przecież ten chory człowiek czeka…

Dorota Warcholak – jest żoną, mamą trójki dzieci (aktualnie nie pracuje zawodowo): – Już od podstawówki byłam aktywna i lubiłam pomagać. W czasie studiów należałam do Beczki u ojców dominikanów. W grupie charytatywnej „Szpunt” wspólnie z przyjaciółką Ewą pomagałyśmy m.in. osobom starszym, dzieciom z porażeniem mózgowym, ofiarom przemocy domowej z domu samotnej matki.

Reklama

Gdy najmłodsze dziecko poszło do szkoły, postanowiłam wrócić do wolontariatu i pomyślałam o hospicjum na Kurdwanowie. Pięć lat temu zgłosiłam się, porozmawiałam z szefową, wypełniłam dokumenty, no i się zaczęło. Pamiętam, że na początku miałam odwiedzać chorego na nowotwór pana, ale on zmarł i wtedy spotykałam się z jego żoną, aby porozmawiać, wyjść na spacer. Potem zostałam skierowana do pana Marka, który ma stwardnieniem rozsiane, jest osobą leżącą. To jeden z najstarszych podopiecznych naszego hospicjum. Wspólnie ze zmienniczką Martą chodzimy, aby go nakarmić. W międzyczasie miałam też innych podopiecznych. Jednym z nich był starszy mężczyzna z Alzheimerem. Potrafił zamiast do łazienki wyjść z mieszkania. Chodziłam tam, aby pomóc jego żonie. Pamiętam, że to był przeuroczy człowiek, lubiłam z nim rozmawiać… Potem była też pani chora na nowotwór, której robiłam zakupy i dotrzymywałam towarzystwa, gdy jej syn był w pracy.

Nie jest łatwo nawiązać kontakt z osobami chorymi, nawet jak się jest takim wygadanym jak ja (śmiech). Zwłaszcza, jeśli to są mężczyźni, którym trudniej się otworzyć. Gdy zostałam wolontariuszką, musiałam się nauczyć słuchać, również o bólu i cierpieniu…

Pomaganie chorym i ich bliskim sprawia, że jestem pewna, że dobrze wykorzystuję dany mi czas. To uskrzydla człowieka, daje radość, satysfakcję. A gdy sama przeżywam trudniejsze chwile, to patrzę na nie przez pryzmat osób chorych, ich cierpienia. To uczy człowieka pokory, prostuje go, wzmacnia wiarę i wskazuje kierunek działania.

2023-02-07 13:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Więcej szczęścia jest w dawaniu

Niedziela małopolska 6/2021, str. VI

[ TEMATY ]

hospicja

Archiwum stowarzyszenia

Stowarzyszenie podkreśla rolę wolontariuszy

Stowarzyszenie podkreśla rolę wolontariuszy

Wszyscy mamy w sobie potrzebę czynienie dobra, a tutaj jest możliwość ukonkretnienia tej działalności – przekonuje ks. Janusz Widur, proboszcz parafii św. Jadwigi w Lipniku, członek zarządu Stowarzyszenia Hospicyjnego „BĄDŹMY RAZEM”.

Hospicjum Domowe Królowej Apostołów i Stowarzyszenie Hospicyjne „BĄDŹMY RAZEM” z Wiśniowej to naczynia połączone. Ich celem jest zapewnienie pomocy osobom terminalnie chorym nie tylko z najbliższej okolicy. W ramach umowy z NFZ hospicjum zapewnia bezpłatną opiekę medyczną, rehabilitacyjną, psychologiczną oraz duchową. Stowarzyszenie daje wparcie finansowe, informacyjne i duchowe.
CZYTAJ DALEJ

100 tys. euro kary za nazwanie tzw. aborcji morderstwem

2024-11-26 17:38

[ TEMATY ]

aborcja

Francja

kara

Adobe Stock

Ciesząca się popularnością francuska stacja telewizyjna CNEWS ma zapłacić grzywnę 100 tys. euro za nazwanie tzw. aborcji morderstwem. Instytucja nadzorująca działanie mediów w tym kraju ukarała nadawcę za program, w którym wskazano, że tzw. aborcja jest najczęstszą przyczyną zgonu na świecie.

Jak podaje portal Radio Maryja, Francuska instytucja Arcom, nadzorująca komunikację audiowizualną i cyfrową w tym kraju, ukarała stację CNEWS za materiał z lutego tego roku. W programie „En quete d’Esprit” (fr. „W poszukiwaniu Ducha”) poświęconym sprawom wiary i duchowości jeden z gości zauważył, że tzw. aborcja stanowi obecnie najczęstszą przyczynę zgonu na świecie. Jego opinia nie spotkała się z krytyką ze strony innych uczestników dyskusji.
CZYTAJ DALEJ

W. Brytania: W wieku 112 lat zmarł najstarszy mężczyzna na świecie

2024-11-26 17:04

[ TEMATY ]

mężczyzna

śmierć

najstarszy

Karol Porwich/Niedziela

Najstarszy mężczyzna na świecie, 112-letni John Tinniswood zmarł w domu opieki w Souhport w Wielkiej Brytanii – poinformowała jego rodzina.

Tinniswood, który był zagorzałym kibicem Liverpoolu, został najstarszym mężczyzną na świecie w kwietniu 2024 r., po śmierci 114-letniego Wenezuelczyka Juana Vicente Pereza Mory.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję