Reklama

Wiadomości

Chłopy z Bogiem w sercu

Rodzinna tradycja, etos pracy i życia górnika, mimo wszystko, są nadal w cenie – mówią uczestnicy 32. Pielgrzymki Górników na Jasną Górę.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W typowej rodzinie górniczej występował ścisły podział ról. W centrum znajdował się górnik, który zarabiał na utrzymanie domu. Ponieważ wykonywana przez niego praca była ciężka, reszta rodziny winna była okazywać mu szczególny szacunek. Dzisiaj koniecznością stało się podjęcie przez współmałżonka pracy zarobkowej.

Karol Porwich/Niedziela

Artur Koch, kierownik kopalnianej stacji ratowniczej, i jego ekipa

Artur Koch, kierownik kopalnianej stacji ratowniczej, i jego ekipa

Czas na zmiany

– Pozycja mężczyzny w rodzinach górniczych nie jest jeszcze zagrożona, ale rola kobiety się zmieniła. Dobrze, że kobieta nie zaniedbuje domowych obowiązków, a jednocześnie spełnia się w życiu zawodowym. Takie odpowiedzialne partnerstwo sprzyja dzisiaj trwałości małżeństw – wskazuje zalety zmian Piotr Kubiś, przewodniczący komisji międzyzakładowej NSZZ Solidarność ’80 z Kopalni Węgla Brunatnego „Turów”. – Po robocie, może nie z całą brygadą przodkową, jedziemy na mecz piłki nożnej Górnika Zabrze. A kiedy sytuacja domowa pozwala, to wybieram się na zawody piłkarskie z żoną – zdradza inne małżeńskie spoiwo Adam Dyrbusz, ślusarz, który obsługuje kombajn i nadzoruje kopalniane rurociągi. – U mnie nie tylko w niedzielę jemy rodzinny obiad, ale też w tygodniu. Każdego dnia czekamy na powrót dziecka ze szkoły, by razem zasiąść do posiłku – przypomina ważność wspólnie spędzonego czasu dla trwałości rodziny Piotr Kubiś. Z kolei nadsztygar Grzegorz Duży, który sprawuje nadzór nad firmami współpracującymi z kopalnią KWK „Budryk”, zdaje sobie sprawę z zanikania niektórych górniczych zwyczajów. Cieszy się jednak, że nadal u niego w domu w niedzielę na obiad są rosół i rolada.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Karol Porwich/Niedziela

To już nie wróci

– Moje wynagrodzenie pozwala żonie nie pracować zawodowo. Ma zatem czas, by zająć się dziećmi. Ale generalnie to się zmieniło. Tymczasem praca kobiety w domu jest tyle samo warta, co moja w kopalni – stwierdza odważnie Marcin Kaczanowski, wiceprzewodniczący we władzach Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Zakładach Górniczych „Rudna” O/KGHM Polska Miedź S.A. Polkowice. Katarzyna i Artur Żabińscy należą do najmłodszego górniczego pokolenia, od prawie 3 lat są małżeństwem. Artur pracuje w KWK „Bogdanka” w Łęcznej i jako sztygar nadzoruje prace na przodku w oddziale przygotowawczym. – Nie bałam się wziąć go sobie za męża, bo to dobry człowiek i... przystojny – śmieje się zaraźliwie Katarzyna. I dodaje: – Na razie nie mamy dzieci i dzielimy się obowiązkami domowymi. Mąż dobrze zarabia i być może będę mogła się wtedy zająć tylko domem.

Reklama

Model górniczej rodziny, w której ojciec jest odpowiedzialny za zapewnienie warunków ekonomicznych niezbędnych do życia, a żona czuwa nad resztą, odchodzi chyba nieuchronnie do lamusa.

Górnicza natura

Bezpieczeństwo pracy, staranność robót, odpowiedzialność za decyzje i mały margines błędów są w kopalni poza dyskusją. Te zasady kształtują i dziś charakter mężczyzny, który zdecydował się podjąć górniczy trud.

– Mój ojciec miał ciężką rękę i był twardym facetem. On mnie najpierw nauczył życia. Nigdy nie odważyłbym się mu powiedzieć, że nie pójdę w piątek na szychtę na godz. 18, bo mam spotkanie z kolegami. Był górnikiem i ciężko pracował fizycznie. Ja też na początku pracowałem na kopalni fizycznie, ale potem skończyłem studia i zostałem przełożonym moich kolegów – opowiada o swojej zawodowej drodze sztygar Janusz Jeutner z KWK „Budryk”, do którego obowiązków należy kontrola stanowisk pracy, czy wszytko jest wykonywane zgodnie z przepisami BHP. – Kiedyś mnie poniosło i niesłusznie przy wszystkich obsztorcowałem jednego z mechaników. Po półgodzinie, jak emocje opadły, podszedłem do niego, poprosiłem resztę kolegów i powiedziałem: obraziłem cię przed wszystkimi, to teraz przed wszystkimi cię przepraszam, nie miałem racji – Jeutner dzieli się pouczającą historią.

Inne zdarzenie przytacza nadsztygar Duży: – Na pierwszej dniówce w przodku miałem awarię podajnika. Nagle ktoś biegnie i zakląwszy siarczyście, krzyczy do mnie: czemu to nie idzie?! Potem ten człowiek okazał się najlepszym z ludzi, jakich poznałem. Charakter pracy na kopalni wymusza, by jeden był za drugiego odpowiedzialny. – Praca na kopalni kształtuje charakter, uczy szacunku do drugiego człowieka, wobec żywiołów natury człowiek bowiem nic nie znaczy i dlatego musi polegać na międzyludzkiej solidarności – wskazuje na wychowawczy charakter pracy w kopalni Marcin Kaczanowski. Również jego ojciec Janusz Kaczanowski, będący na emeryturze robotnik dołowy zakładu miedziowego w Rudnej, ceni sobie zawód górnika, bo dzięki pracy na kopalni nauczył się prawdziwego życia.

Reklama

Czy górnik na zawsze?

– Nie żałuję, że zostałem górnikiem. Byłem „świeżokiem”, takim świeżo upieczonym mężem, i szukałem stałego zatrudnienia oraz godziwego wynagrodzenia, by móc utrzymać rodzinę. Wtedy na kopalni nie groziły zwolnienia i, jak to się mówi, była pewna robota – wspomina swoje początki Adam Dyrbusz, ojciec syna i dwóch córek.

Niestety, w wyniku przeprowadzanych reform na przełomie XX i XXI wieku zamknięto znaczną część kopalń i ta pewna robota się skończyła. Wielu górników musiało podjąć trud znalezienia nowego zatrudnienia, tym bardziej że zamknięcia następnych kopalń były bardzo realne. – Z tych i jeszcze innych powodów szwagier wziął w tamtym roku jednorazową odprawę i jest zadowolony, że się zwolnił z kopalni. Pracował 5 lat i perspektywa kolejnych 20 lat go przeraziła. Przeszedł odpowiednie szkolenia i teraz pracuje u małżonki, która jest architektem wnętrz – opowiada Grzegorz Duży.

Boże błogosławieństwo

Tradycyjna rodzina górnicza zmienia się, jednak ta modyfikacja nie dotyczy jej istoty. Nadal model rodziny górniczej to związek kobiety i mężczyzny, w którym rodzą się dzieci i która nie odżegnuje się od wiary i Kościoła oraz wciąż kultywuje etos ciężkiej i odpowiedzialnej pracy.

– Górnictwo to nie jest zwykła służba. Codziennie trzeba podejmować dziesiątki decyzji. Im wyższy szczebel zarządzania i nadzoru, tym większa odpowiedzialność. Dbam o życie i zdrowie kolegów. Nasze decyzje nie do końca są popularne, ale są konieczne, aby uniknąć większych tragedii. W mojej pracy najważniejsze jest doświadczenie zawodowe. Tego się nie uzyska, jeśli będzie się siedzieć w paragrafach. Czasami trzeba zaufać rozsądkowi człowieka – zdradza swoje zawodowe credo nadsztygar Mirosław Kwiatkowski, kierownik działu szkoleń BHP KWK „Budryk”. I dodaje: – „Panie Boże, dopomóż” – tak się zwracali moi dziadkowie do znajomych, kiedy jako dziecko bywałem u nich na wsi. Tego typu pozdrowienia były wyrazem najwyższego uznania dla pracy na roli i szacunku do człowieka. Podobnie jest w kopalni. Kiedy oprowadzamy po zakładzie gości z zagranicy, to uczymy ich górniczego pozdrowienia „Szczęść Boże”. I nie jest to dla nich łatwe do wymówienia.

2022-11-29 13:33

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pamiętają o swojej patronce

[ TEMATY ]

Wałbrzych

górnicy

Ryszard Wyszyński

Do wspólnego zdjęcia z Księdzem Biskupem stanęli najmłodsi uczniowie wałbrzyskiej PSP nr 28 im. św. Jana Pawła II

Do wspólnego zdjęcia z Księdzem Biskupem stanęli najmłodsi uczniowie wałbrzyskiej PSP nr 28 im. św. Jana Pawła II

W całym kraju 4 grudnia 2018 r. polscy górnicy obchodzili dzień swojej patronki – św. Barbary.

To tradycyjne święto jest uroczyście obchodzone również na ziemi wałbrzyskiej, chociaż nie ma tu już czynnych kopalń węgla kamiennego, a ostatni urobek ze złóż – zasobnego Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego i jego serca, jakim był ówczesny Wałbrzych - wyjechał na powierzchnię z ostatniej czynnej kopalni antracytu w czerwcu 1998 r. Ale to właśnie ten region i to miasto, o czym nie zawsze się pamięta, był miejscem, gdzie po raz pierwszy sięgnięto po „czarne złoto” z podziemnych złóż. Tu też powstawały przed wiekami pierwsze kopalnie głębinowe węgla kamiennego - w skali Europy i świata, których początki są określane na pięćset lat wstecz, a są historycy, którzy przyjmują, że mogły być nawet i jeszcze starsze. O tym wielkim kiedyś przemysłowym, a dziś kulturowym bogactwie Wałbrzycha pamiętają emerytowani górnicy – świadkowie górniczej tradycji. Z ich inicjatywy co roku w kolegiacie w dzień patronalnego święta górników jest odprawiana uroczysta Msza św., podczas której dawna górnicza brać wraz ze swoimi rodzinami modli się do swojej patronki św. Barbary. Okolicznościowej Eucharystii – co też wpisało się do tradycji tych obchodów - przewodniczy ordynariusz diecezji świdnickiej bp Ignacy Dec.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

O niemieckiej zbrodni

2024-03-29 15:23

Instytut Pamięci Narodowej Delegatura w Kielcach zaprasza do udziału w panelu dyskusyjnym pt. „Wokół niemieckiej zbrodni na rodzinie Ulmów z Markowej oraz pomocy Żydom przez Polaków. Spojrzenie różnych perspektyw”. Spotkanie odbędzie się w 25 marca o godz. 17 w Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej „Przystanek Historia” ul. Warszawska 5 w Kielcach. 24 marca 1944 roku niemieckie formacje policyjne złożone z żandarmów i policji granatowej z Łańcuta przybyły do zabudowań rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów zamieszkujących Markową w dystrykcie krakowskim. Rodzina ta ukrywała ośmioro Żydów: Saula Goldmana z Łańcuta wraz z czterema synami: Baruch, Joachim, Mechel i Mojżesz oraz dwóch ich krewnych z domu Goldman – Gołdy Grünfeld i jej siostry Lei Didner z córką Reszlą. W myśl niemieckiego prawa okupacyjnego małżeństwo

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję