Jubileusz przeżywano w dniach 20-21 maja wespół z krajanem kard. Kazimierzem Nyczem i bp. Romanem Pindlem. – Już od 500 lat otwierają się drzwi tej świątyni. Dzisiaj chcemy podziękować Bogu za tych, którzy ją budowali, za fundatorów i wszystkich ludzi tworzących żywy Kościół, którzy do tej świątyni przynosili swoje troski, kłopoty, prośby i podziękowania. Za otrzymane łaski od Boga. Za sprawowane liturgie i przyjmowane sakramenty – mówił, witając przybyłych ks. Grzegorz Then, gospodarz starowiejskiej parafii. W pierwszym dniu świętowania uroczystą liturgię odprawił bp Roman Pindel. Podkreślił on, że powodów do dumy z tak wiekowego kościoła jest kilka. Po pierwsze, że w ogóle się zachował, a po wtóre, że został gruntownie i pięknie odrestaurowany.
Element wspólnotowy
Reklama
Nazajutrz głównym celebransem uroczystości był kard. Kazimierz Nycz, pochodzący właśnie ze Starej Wsi. Wraz z nim przy eucharystycznym stole stanęli świętujący 50-lecie kapłaństwa ks. Mieczysław Danielczyk oraz legitymujący się krótszym o pięć lat stażem ks. Kazimierz Mynarski. Jak zauważył hierarcha, gdy około tysięcznego roku powstawała diecezja krakowska, wówczas ewangelizacja Słowian ruszyła wzdłuż szlaku handlowego idącego przez Żywiec w stronę południowych granic kraju. Wśród miejscowości, które poddane zostały temu procesowi, znalazła się m.in. Stara Wieś. – Chcemy podziękować za budowanie Kościoła żywego, które dokonywało się w oparciu o ten kościół. On pozwalał się gromadzić, modlić, odprawiać Mszę św., śluby, pogrzeby i prowadzić normalne życie parafialne na miarę tamtych czasów, tamtych wyzwań – zaznaczył. Dodał, że ten element wspólnotowy tworzyli ludzie wywodzący się z lokalnej, ziemiańskiej rodziny Biberstein-Starowieyskich, pokroju ks. Stanisława Starowieyskiego, przyjaciela ks. Karola Wojtyły z czasów studiów teologicznych w Rzymie i późniejszego misjonarza w Brazylii ks. Marka Starowieyskiego, profesora patrologii wykładającego na Uniwersytecie Warszawskim czy Stanisława Starowieyskiego, zamęczonego w Dachau działacza przedwojennej Akcji Katolickiej, którego w 1999 r. beatyfikował Jan Paweł II.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Miejscowa nuta
Bogata oprawa muzyczna tak sobotniej, jak i niedzielnej liturgii była dziełem ZPiT „Tradycja”. Pieśni religijne, jak się później okazało, nie wyczerpywały bogatego repertuaru zespołu. Podczas festynu zaprezentował się on w programie: Suita Śląska Cieszyńskiego. Złożyły się na niego pieśni, takie jak: W Cieszynie na rynku czy Piekło dziewczę placki oraz tańce koziorajka i kozok. – W naszym zespole sześć par tanecznych to pary małżeńskie. Widać po tym, że panuje u nas rodzinna atmosfera – mówi Gabriela Ochman. – Staramy się zachować tradycje naszych przodków. Spuścizną po nich są kapelusze, stroje. Tej historii nosimy trochę na sobie, gdy występujemy – dodaje jej mąż Grzegorz. – Odtwarzamy pieśni, które znamy z dzieciństwa. Nie dajemy im zginąć – dopowiada Kazimierz Nycz. – Rozsławiamy naszą małą ojczyznę wszędzie gdzie się da. W naszym repertuarze są pieśni religijne i folklorystyczne z terenu Beskidu Śląskiego i Żywieckiego – mówi Renata Nycz, kierownik zespołu. Obecnie w „Tradycji” śpiewają i tańczą 24 osoby w wieku od 17 do 80 lat. Ćwiczą one co piątek o godz. 20 w miejscowej strażnicy OSP. Zespół ma za sobą występy w Czechach, Słowacji, Chorwacji i Ukrainie.
Muzeum Sztuki Sakralnej
Reklama
O tym, jak frapująca jest historia kościoła w Starej Wsi i jakie na przestrzeni wieków gromadził skarby, można było dowiedzieć się od Stanisława Gawlika i Michała Pieczki. Pierwszy oprowadzał po świątyni, a drugi po Muzeum Sztuki Sakralnej. – Czas oprowadzania był zróżnicowany. Wahał się w przedziale od 20 do 40 min. Ludzie pytali m.in. o to jak mógł wyglądać niezachowany do dziś tryptyk starowiejski. Ciekawi też byli, ile ważą kapy liturgiczne – mówi M. Pieczka, student kierunku ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie. W parafialnym muzeum pasjonaci historii mogli oglądać gotyckie obrazy, sprzęty liturgiczne, Mszały, medale, odznaczenia oraz broń białą i palną. Wśród niewątpliwych białych kruków zobaczyli: XV-wieczny obraz Sacra Conversazione, pektorał św. Józefa Bilczewskiego czy medal wydany w 10. rocznicę Cudu nad Wisłą. W sobotę muzeum odwiedziło około stu gości, a w niedzielę – trzystu.
Zapisać w pamięci
Stara Wieś. U zarania osady oraz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego (in loco) autorstwa Jana Rodaka – to tytuł książkowy, który został wydany specjalnie na okoliczność jubileuszu. Dzięki niemu można spojrzeć na losy miejscowości z szerszej perspektywy. Jest tu mowa o ekskursji mongolskiej na ziemię oświęcimską, o akcji kolonizacyjnej na pograniczu śląsko-morawskim, klęskach żywiołowych czy udziale cystersów w zagospodarowywaniu tych ziem. Jej autor potwierdza tezę, że dzwonnica z 1530 r. jest najstarszą w Polsce, w pełni zachowaną, połączoną z drewnianym kościołem konstrukcją wieżową z izbicą. – Należy żywić głęboką nadzieję, że za równe pięćset lat następne pokolenia mieszkańców Starej Wsi i okolic będą mogły wspólnie obchodzić ku Bożej chwale i pożytkowi ludowi Bożemu kolejny, milenijny jubileusz starowiejskiego kościoła – puentuje J. Rodak. Obok książki rocznicę 500-lecia świątyni upamiętniają okolicznościowe kartki pocztowe, folder i pamiątkowy medal.
Zabawę czas zacząć
Bogata oferta artystyczna była kolejną odsłoną rocznicowych obchodów. Mieszkańcom umilała czas Orkiestra Dęta OSP Stara Wieś z zespołem Vocalis, mażoretki, ZPiT Tradycja, Don Vasyl. Nie zabrakło przy tym animacji dla dzieci. Konferansjerkę poprowadził duet – Renata Nycz i Bartłomiej Pokładnik. Podczas festynu można było zobaczyć prace plastyczne przedszkolaków oraz komiksy uczniów z podstawówki. Ich głównym tematem był zabytkowy kościół. Pięknie prezentowały się również makiety Milenijnego Krzyża na Białej Glinie, dawnej plebanii i wiekowej świątyni. – Moi synowie pracowali przy nich etapami. Nie mieli tyle cierpliwości, żeby robić je systematycznie. Trwało to ponad pół roku, ale efekt jest piękny – mówi Maria Kymona, mama Pawła i Antoniego.
– 11 lat temu organizowaliśmy prymicje ks. kard. Kazimierza Nycza. Mamy więc już trochę wprawy w takich imprezach. Jak są ludzie zgrani i mają ochotę coś wspólnie zrobić, to wszystko osiągną – puentuje koordynator obchodów Małgorzata.