Zmarł Andrzej Datko – wybitny znawca kultury religijnej, publicysta, znany również z tekstów na łamach Niedzieli. Jego ostatni artykuł ukazał się w numerze 5. z datą 30 stycznia i był poświęcony niezwykłej Madonnie – Matce Bożej z sanktuarium w Osiecznej k. Leszna. To Madonna zwana „Uprzedzającą”, bo wyraz Jej oblicza, a także wskazanie na krzyżyk trzymany przez Dzieciątko antycypują bolesne przeżycia, które czekają Jej Syna i Ją samą.
Miejsca kultu, sanktuaria, święci, wszelkie fenomeny religijne – to był świat Andrzeja, po którym poruszał się z nadzwyczajną swobodą; potrafił o nim ze swadą opowiadać i w interesujący sposób go opisywać. Miał ogromną wiedzę nie tylko o kulturze religijnej w Polsce, ale o kulturze w ogóle. Dlatego tak ważny był dla niego Jan Paweł II, którego nazywał „prorokiem chrześcijańskiej kultury”. Andrzej Datko przypomniał, że to papież z Polski głosił całemu światu, iż „kultura jest tym, przez co człowiek staje się bardziej człowiekiem, bardziej «jest»”, i że kultura ocala narody, tak jak było w przypadku jego ojczyzny, Polski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Andrzej pisał teksty do redagowanych przeze mnie serii o świętych, dziejach chrześcijaństwa i papieżu. Jest także autorem licznych haseł do Wielkiej encyklopedii Jana Pawła II. To nas do siebie zbliżyło.
Reklama
Po śmierci papieża Andrzej napisał tekst Prorok chrześcijańskiej kultury, w którym kapitalnie, w krótkich słowach, scharakteryzował jego posługę: „Jan Paweł II głosił wielkim i małym, bogatym i biednym, wierzącym i niewierzącym, że praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy; że podstawowym dobrem jest wolność – ale wolność to odpowiedzialność; że racją bytu polityki jest służba człowiekowi; że ludzka solidarność jest niemożliwa bez miłości; że największą wartością jest życie i jego obrona; że Ewangelia nie jest dziedziną łatwych sukcesów. A przy tym Jan Paweł II chciał być i był «głosem nie mogących mówić lub nie słyszanych»”. W sposób niezwykle zwięzły i trafny ujął to, co stanowiło istotę nauczania świętego papieża, a co każdy Polak, niezależnie od tego, czy jest katolikiem czy nie, powinien o nim wiedzieć.
Pisał pięknie, elegancką frazą, nie stronił od staropolszczyzny. Ten kunszt ujawniał się także w jego mailach, co było dla mnie zawsze miłe, gdyż wiadomości tego typu zazwyczaj są zbiorem informacji, a nie wymianą myśli, poglądów, spostrzeżeń czy uczuć. A tak właśnie było w przypadku Andrzeja.
Jego dorobek publicystyczny – jedna, świetna zresztą, książka o relikwiach, artykuły w wydawnictwach zbiorowych i teksty rozproszone po różnych czasopismach – może się wydawać skromny, niewspółmierny do jego nieprzeciętnej wiedzy. Zdobył ją dzięki oczytaniu w literaturze staropolskiej i współczesnej oraz badaniom prowadzonym w ramach Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, z którym współpracował. Marzył o podjęciu badań nad pielgrzymkami w Polsce. Niestety, nie zdążył.
Andrzej był człowiekiem krystalicznie uczciwym, dobrym i mądrym. Żył poza wszelkimi układami, walkami o wpływy, stanowiska, pieniądze. To był człowiek idei, jakby nie z tego świata, a jednak mocno w nim tkwiący; koncentrował się na tym, co najważniejsze. A najważniejsze, obok rodziny, były dla niego wiara i kultura.
Był inteligentem w starym stylu – mężczyzną eleganckim, szarmanckim wobec kobiet, cechowała go niezwykła kultura osobista.
Znaliśmy się ponad ćwierć wieku i nie słyszałem, żeby kiedykolwiek wyszły z jego ust jakieś plugawe słowo, obmowa czy złośliwa krytyka. Wyczekiwałem z radością naszych spotkań na warszawskim Muranowie. Siadaliśmy na jednej z osiedlowych ławeczek i, zapominając o upływającym czasie, prowadziliśmy długie rozmowy. Nie zauważaliśmy, że w okolicznych mieszkaniach gasną światła, jedno po drugim... Będzie mi tych rozmów bardzo brakowało.