– Ciociu, moje skrzydła się składają! – alarmuje przedszkolak wymachujący mieczem św. Michała Archanioła. Świętemu Józefowi spada aureola, a pastuszek zapomniał stroju. Jakie będą te jasełka?
Piękne! Jak co roku! – zapewniają przedszkolne ciocie – Kasia, Gosia i Ola. Dzieci z Katolickiego Punktu Przedszkolnego „Domek na Skale” w Toruniu przygotowywały się do nich przez cały Adwent.
Z powodu obostrzeń pandemicznych 22 grudnia ub.r. rodzice nie zbierają się na przedstawieniu – będzie ono nagrywane. – Mój tatuś obejrzy na komputerze – informuje mnie przelatujący aniołek. Skrzydła św. Michała tym razem zostały założone odpowiednio, trzeba tylko uważać na młodszego brata, który lubi je podskubywać. A dla zapominalskiego pastuszka (jego mama mogłaby się założyć, że cały strój spakowała) jakieś przebranie zawsze się znajdzie.
– Ciociu, to nie bajka! To się działo naprawdę! – opowiadają zaaferowane aniołki, które już wkrótce wykonają taniec wokół Maryi, wypowiadającej „fiat”. – Jasełka to wyjątkowe wydarzenie w naszym przedszkolu. Cały grudzień dzieci i ciocie z wielkim zaangażowaniem przygotowują się, aby jak najpiękniej przedstawić ten największy cud, jakim było i staje się w naszym życiu Boże Narodzenie. Rodzice angażują się także, by ćwiczyć z dziećmi rolę i przygotować stroje, a to wszystko po to, abyśmy razem mogli rozradować się Bogiem Emanuelem, który jest pośród nas – mówi Katarzyna Ciesielska, czyli przedszkolna ciocia Kasia. Warto dodać, że tekst tegorocznych jasełek napisała jedna z cioć, która pragnie pozostać anonimowa.
Rzeczywiście, radość z przyjścia Pana rozpiera maluchy. Rano ze stołówki daje się słyszeć spontaniczny śpiew „Idzie mój Pan”. I choć czasami trema zjada małego aktora i trzeba powtarzać kadry, grupa dzielnie się spisuje. Nikt nie śmieje się z żywiołowych dziewczynek, którym nagle cała odwaga gdzieś uciekła i mówią tak cichutko, że ich nie słychać. A kiedy jeden z gospodarzy z Betlejem zapomina tekstu, radzi sobie, gestykulując niczym rodowity mieszkaniec Bliskiego Wschodu i pokazując, że w jego domu absolutnie nie ma miejsca.
Na szczęście Pan Bóg pokonał wszelkie przeszkody i nad Betlejem zabłysło światło z nieba. Dzieci wykonały radosny taniec na cześć Zbawiciela, po czym przyszedł czas na dzielenie się opłatkiem, życzenia i smakołyki.
We wtorek 30 stycznia w sali widowiskowo-kinowej w Poraju odbyły się jasełka zatytułowane „Miejsce przy stole”. Przedstawienie przygotował zespół RADOŚĆ, w skład którego wchodzą mieszkanki z niepełnosprawnością z Domu Pomocy Społecznej im. św. Brata Alberta, prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Albertynek w Poraju.
Wśród zaproszonych gości byli mieszkańcy zaprzyjaźnionych Domów Pomocy Społecznej z Częstochowy i Lelowa oraz przedstawiciele władz samorządowych z Poraja i Myszkowa.
‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.
"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.
"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.