Katechizm Kościoła Katolickiego potwierdza, że inicjatywa świeckich chrześcijan jest konieczna. Mają oni obowiązek głosić Ewangelię swojemu otoczeniu i docierać tam, gdzie działanie kapłana może być nieskuteczne. Kim są współcześni świeccy ewangelizatorzy i dlaczego świat ich potrzebuje?
Dotyk Boga
– Żeby dobrze zrozumieć moją ówczesną sytuację, trzeba sobie wyobrazić 18-latka ze stanami depresyjnymi, który szuka znieczulenia w religiach Wschodu. Byłem z chrześcijaństwem na bakier. I wtedy właśnie przechodziłem obok kościoła akademickiego, skąd dobiegał dźwięk gitary. Instrumenty zawsze kojarzyły mi się z górami, wycieczkami, zaciekawiony wszedłem więc do środka. Tam ludzie w moim wieku mówili, że Jezus odmienił ich życie. Na koniec rekolekcji zaproponowano modlitwę oddania życia Chrystusowi. Powiedziałem: „Panie Jezu, jeśli to, co oni mówią, jest prawdą i Ty istniejesz, to przyjdź i mi to pokaż” – wspomina Michał Świderski, od wielu lat lider Szkoły Nowej Ewangelizacji w Gliwicach. Mówi o napełnieniu Bożym Duchem, o swojej pierwszej od lat spowiedzi i przemieniającym uczuciu bezwarunkowej miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Od tamtej chwili Michał wraz ze wspólnotą zainicjował powstanie trzydziestu wspólnot i szkół nowej ewangelizacji w całej Polsce i za granicą; w SNE powstał program „Młodzi na progu”. Wraz z przyjacielem ks. Arturem Sepiołą Michał prowadzi kanał na YouTubie „Dotyk Boga”, na którym przybliża słowo Boże oraz modli się o uzdrowienie chorych. Podkreśla, że gdyby nie świadectwo studentów z duszpasterstwa akademickiego, być może dziś byłby w zupełnie innym miejscu. Dodaje, że rozpędzonego, błądzącego człowieka nie zatrzymają opowieść o Jezusie czy doskonała znajomość Biblii, ale może się to udać dzięki dotarciu do niego z osobistym doświadczeniem Boga. Konieczne jest pokazanie, że w wyniku spotkania z Chrystusem człowiek naprawdę otrzymuje nowe życie – w wolności, świetle i prawdzie. Od tego momentu jest już krótsza droga do stwierdzenia: „ja chcę tak samo”.
Wezwani do głoszenia
– Faktem jest, że do głoszenia Ewangelii potrzebujemy dojrzałych i uformowanych ludzi, ale to nie jest tak, że każdy, kto chce opowiedzieć o Chrystusie, musi najpierw załatwiać specjalne papiery – mówi Marcin Zieliński, lider charyzmatycznej wspólnoty. – Jesteśmy wezwani do głoszenia Ewangelii na mocy chrztu i bierzmowania – przypomina i dodaje, że przesłania Soboru Watykańskiego II dotyczące apostolstwa świeckich miały charakter proroczy: – Rozejrzyjmy się, to wszystko się teraz dzieje. Świeccy coraz częściej głoszą Ewangelię. Warto zobaczyć w tym szansę, a nie zagrożenie.
Zieliński swoją posługę kieruje szczególnie do osób ochrzczonych, ale nie praktykujących wiary. Wskazuje na potrzebę tworzenia przestrzeni duchowej dla ludzi bez względu na stopień ich zaangażowania religijnego. – Najgłębiej w moim sercu leży pragnienie docierania do osób, których nie ma dzisiaj w Kościele. Organizujemy np. mnóstwo nabożeństw ewangelizacyjnych z modlitwą o uzdrowienie, bo widzimy, że one przyciągają tych, którzy normalnie nie weszliby do świątyni, i wielu z nich zostaje potem w Kościele – wyjaśnia Marcin. – Ewangelia wymaga od nas porzucenia własnego komfortu i podjęcia ryzyka, które zawsze kosztuje – dodaje.
Reklama
Również organizowane przez Michała Świderskiego modlitwy o uzdrowienie przyciągają setki, a nieraz tysiące osób. – Jeśli starsza pani przyszła do kościoła o kulach, a wychodzi bez ich pomocy, to w tym momencie osoby wątpiące muszą się z tym faktem skonfrontować. Zdecydować, czy chcą pozostać widzem i krytykiem, czy przyjąć łaskę wiary – tłumaczy Michał. Celem świeckich głoszących słowo Boże i prowadzących nabożeństwa o uzdrowienie jest doprowadzenie zgromadzonych w kościele ludzi do Chrystusa – przesunięcie celownika z daru uzdrowienia na Dawcę.
Dlaczego świeccy?
– Kluczem jest to, że świecki może dojść tam, gdzie kapłan miałby trudność dotrzeć – mówi Krzysztof Demczuk, lider Wspólnoty Metanoia z Jaworzna. Opowiada: – Patryk, mój przyjaciel i współprowadzący wspólnotę, kiedyś był na granicy samobójstwa. Spotkałem go na studiach, zacząłem mu mówić o Ewangelii. Jego życie całkowicie się zmieniło. Potem zaprosił mnie do swojego środowiska – studentów, subkultury. Spotykaliśmy się tam kilka lat i mówiliśmy o Bogu. Przez ten czas nawróciło się ponad dwadzieścia osób. Z niektórymi z nich prowadzimy dziś Metanoię.
– Wielokrotnie pytałem Boga: „dlaczego ja?”. Przecież jest wielu wspaniałych ludzi, którzy poświęcają znacznie więcej czasu na modlitwę, np. zakonników – wyznaje Michał Świderski. – Pan Bóg wybrał jednak mnie i odpowiedział na moje powracające wciąż pytanie m.in. przez historię 4-letniego chłopca, który już w tak młodym wieku był negatywnie nastawiony do kapłanów – wyjaśnia twórca „Dotyku Boga”.
Reklama
Michał opowiada, że Piotruś umierał na białaczkę. Po chemioterapii został odesłany do domu bez rokowań. Jego mama, radiolog, rozumiejąc, że oznacza to po prostu czekanie na śmierć, poprosiła charyzmatyka o modlitwę za umierającego syna. – Sam miałem dziecko w tym wieku, modliłem się więc za niego jak za własnego syna. Najpierw zapytałem chłopca, czy chce, aby Pan Jezus go uzdrowił. Przyjechałem mu powiedzieć, że choroba nie jest od Boga. I to, co usłyszałem, zszokowało mnie: Piotruś powiedział, że gniewa się na Jezusa, bo osoby duchowne w szpitalu mówiły, że nowotwór zesłał Bóg. W tej chwili zrozumiałem, dlaczego posługa osób świeckich jest konieczna. Ktoś może się zamykać na dar uzdrowienia, bo ma np. złe doświadczenia z kapłanami – zaznacza Świderski. – W imię Jezusa nakazałem, by wszystkie komórki rakowe w organizmie chłopca umarły. Lekarze podczas późniejszego badania potwierdzili, że wyglądało to tak, jakby ktoś laserem wypalił ogniska rakowe. To było fenomenalne doświadczenie – wspomina Michał.
– W pewnym momencie musimy poczuć odpowiedzialność za nasz Kościół – mówi Krzysztof Demczuk. – Nie bądźmy tylko biorcami treści, konsumentami, którzy chwytają, co trzeba, i wychodzą – apeluje i dodaje: – Przez sakrament bierzmowania biskup posyła nas w świat, by głosić, uzdrawiać i umacniać innych. Ewangelizator tłumaczy, że królewskie kapłaństwo wszystkich ochrzczonych jest właśnie pierwotnym kapłaństwem. To z niego wynika to urzędowe, istniejące dla posługi np. sakramentalnej.
Prowadzący Metanoię w Jaworznie przywołuje słowa teologa José H. Prado Floresa, który uczy ewangelizować osoby ochrzczone: – José powiedział: „Jeśli nie spotkałeś osobiście Jezusa, to proszę, zrób mi przysługę i nie mów o Nim”. Innymi słowy – jeśli chcemy głosić Jezusa, musimy mieć to osobiste doświadczenie – świecić światłem jak Jezus, dawać miłość, dobre słowo. Dziś często manifestujemy wiarę przez pokazywanie tego, co nas odróżnia od niewierzących. Mówimy innym, że nie obchodzimy Halloween, nie wspieramy Jurka Owsiaka, nie chodzimy na protesty proaborcyjne. A żeby zainspirować zmianę w życiu drugiego człowieka, należy pokazać coś innego. Bywałem na spotkaniach ewangelizacyjnych w więzieniach i nie radziłem osadzonym: „powinniście iść do spowiedzi, tutaj są rozpisane zasady”. Mówiłem natomiast, jak Pan z dnia na dzień uzdrowił mnie z uzależnienia od narkotyków. Odstawiłem substancje i to była skandaliczna miłość. Jezus przyszedł z wielką siłą do mojego życia. Chodzi zatem nie o techniki, obmyślanie strategii, co i jak mówić, ale o szczere wyznanie tego, jak Bóg zmienia nasze życie. Ewangelia stanie się mocą dla każdego, kto uwierzy... – kończy swoją wypowiedź współtwórca Metanoi.
Marcin Zieliński lider Wspólnoty Uwielbienia „Głos Pana”, która działa w parafii Miłosierdzia Bożego w Skierniewicach, student teologii
Michał Świderski lider Szkoły Nowej Ewangelizacji Jezusa Zmartwychwstałego w Gliwicach, ewangelizator i przedsiębiorca
Krzysztof Demczuk lider Wspólnoty Metanoia z Jaworzna, psychoterapeuta, trener