Skromny kapucyn w brązowym habicie wielu osobom z racji swej fizjonomii przypomina św. Ojca Pio. Podobieństwo zewnętrzne sprzęgnięte jest również z podobnymi cechami charakteru obu kapucynów.
– Podziwiam o. Gabriela za jego prawość, konkretność, osobiste zaangażowanie i brak lęku. Zawsze, gdy trzeba było podejmować różne zadania, on nie odczuwał obaw, że może pojawić się jakaś trudność czy niepowodzenie. Z o. Gabrielem rozumiemy się doskonale – przyznaje w rozmowie z Niedzielą bp senior Antoni Pacyfik Dydycz z Drohiczyna, również kapucyn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Oddany Kościołowi
Ojciec Gabriel Bartoszewski w czerwcu skończył 88 lat. Pracę jako referent w Sekretariacie Prymasa Polski rozpoczął w 1978 r.
Reklama
– Wielkie było zaangażowanie o. Gabriela w procesy beatyfikacyjne polskich błogosławionych i świętych – wskazuje ks. dr Janusz Bodzon, kanclerz kurii metropolitalnej warszawskiej, i dodaje, że w świadomości pracowników kurii postać o. Gabriela mniej jest kojarzona ze sprawami zakonnymi, a bardziej jako ten, który wiele sług Bożych doprowadził do wyniesienia na ołtarze. – Ojciec Bartoszewski zaangażowany był w wiele procesów i nawet doradzał różnym zakonom i innym diecezjom. To jeden z absolutnie bardziej zasłużonych w tej sprawie ludzi w Polsce – podkreśla ks. dr Bodzon i zaznacza, że o. Gabriel jest jednocześnie człowiekiem wysokiej rzetelności, kultury, a nawet niekłamanej świętości, jaką powinien mieć chrześcijanin. – Jest też bardzo pracowity, niezwykle oddany Kościołowi. To postać bardzo mocno wpisana w życie Kościoła w Polsce i Kościoła warszawskiego – dodaje kanclerz kurii.
Ojciec Bartoszewski pełnił wiele ważnych obowiązków w zakonie kapucynów. W latach 1964-70 był definitorem prowincjalnym, a od 1971 do 1976 r. prowincjałem prowincji warszawskiej. W roku milenijnym został mianowany wicepostulatorem sprawy beatyfikacji i kanonizacji sługi Bożego o. Honorata Koźmińskiego.
– Proces o. Honorata zamierzał rozpocząć już kard. Hlond. Otworzył go dopiero kard. Wyszyński. Prymas czuwał nad jego przebiegiem. W kwietniu 1969 r. odbyła się sesja zamknięcia procesu i wówczas do naszego klasztoru na Miodowej przyszedł kard. Wyszyński z ks. Padaczem. Dzięki temu posiedzeniu prymas, jadąc na Synod biskupów w 1971 r., zabrał ocenę pism dwunastu teologów, kilkaset stron – i to złożył w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Wtedy proces ruszył w Watykanie – wspomina o. Bartoszewski.
Dobrze pamięta tamten czas również bp Dydycz. – Przygotowanie do ogłoszenia tej beatyfikacji miało miejsce w Rzymie. Ja wtedy również tam byłem, ale to o. Gabriel najbardziej nachodził się przy tej sprawie. Nie zostawiał nigdy niczego na potem – podkreśla biskup senior, który z o. Bartoszewskim zna się od połowy lat 50. ubiegłego wieku.
Reklama
– Ojciec Gabriel jest ode mnie pięć lat starszy. Kiedy w wieku szesnastu lat wstąpiłem do zakonu, on był już klerykiem i studiował teologię. Później spotykaliśmy się dosyć często. Będąc w Łomży w seminarium, korzystałem z wykładów o. Gabriela, który przyjeżdżał do nas z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jak coś mówił, to była sytuacja jasna. Nie było jakichś niedomówień. Był jednocześnie wyjątkowo odpowiedzialny. Nie do pomyślenie było, aby on czegoś zapomniał, bo nawet jeśli nie zapisał, to miał w pamięci – wspomina bp Dydycz i dodaje, że o. Gabriel jest przykładem wcielania w życie kapucyńskiego ubóstwa.
Praca nad „Positio”
Już ponad trzy dekady trwa znajomość z o. Bartoszewskim red. Mariana Romaniuka. Poznali się w Zakroczymiu, gdzie w latach osiemdziesiątych Romaniuk był redaktorem biuletynu Trzeźwymi bądźcie wydawanym przez Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości, a prowadzonym przez ojców kapucynów. Założycielem i pierwszym dyrektorem ośrodka był wówczas o. Benignus Sosnowski, który organizował spotkania i rekolekcje trzeźwościowe. – On zachęcał nas, redaktorów, do opracowania historii ruchów trzeźwościowych. Ponieważ jednym z najważniejszych krzewicieli trzeźwości pośród kapucynów był o. Honorat Koźmiński, zwróciłem się do o. Gabriela o napisanie rozdziału do kolejnego tomu antologii W trosce o trzeźwość Narodu – wspomina Romaniuk.
Ojciec Bartoszewski finalizował wówczas prace nad procesem beatyfikacyjny o. Honorata. Mimo wielu zajęć i obowiązków z tym związanych, przygotował wówczas zarówno biogram o. Honorata, opisał jego dokonania trzeźwościowe i antologię tekstów. Całość ukazała się w 1996 r., osiem lat po beatyfikacji o. Hono-rata.
– Byłem wówczas bardzo dumny ze współpracy o. Gabrielem, którego spotykałem później przy różnych okazjach. Uczestniczył w promocjach moich książek – wspomina autor czterotomowego kalendarium życia kard. Wyszyńskiego.
Reklama
Właśnie postać Prymasa Tysiąclecia stała się przyczyną ich jeszcze ściślejszej współpracy. Po tragicznej śmierci w wypadku samochodowym ks. Piotra Niteckiego w 2011 r. o. Bartoszewski zaprosił Romaniuka do prac związanych z przygotowaniem „Positio” sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego. Redaktor zgodził się bez wahania.
– Przez sześć lat pracowaliśmy nad przygotowywaniem tomu trzeciego „Positio”. Dwa pierwsze tomy były przygotowane już do druku. Był to czas wytężonej pracy zarówno w kurii, jak i domu. Ojciec Gabriel cierpliwie zachęcał każdego dnia do dalszych prac. Niewiele mówił, skupiony na tym, co aktualnie czynił. Nigdy nie tracił czasu za zbędne rozmowy – opowiada Romaniuk.
Wierny i pokorny
Wśród pracowników kurii o. Bartoszewski postrzegany jest jako ciepły, serdeczny, oddany Chrystusowi człowiek, który zauważa drugą osobę. Ale przede wszystkim jako człowiek autentycznie i głęboko wierzący.
– Ojciec jest osobą bardzo pokorną. Zawsze jest w pracy przed czasem i zawsze przychodzi w habicie. To dla mnie znak jego wielkiego przywiązania do zakonu – podkreśla s. Beata Sekulska i dodaje, że o. Bartoszewski jest osobą po prostu wierną drugiemu człowiekowi.
Cechę tę dostrzega i bardzo ceni w o. Bartoszewskim także młode pokolenie jego współbraci. Brat Szymon Janowski, kapucyn z klasztoru na Miodowej, podkreśla, że u o. Gabriela najbardziej podziwia jego wierność Kościołowi.
– Kiedyś składaliśmy ojcu życzenia na imieniny i on powiedział, żeby życzyć mu wytrwania w wierze. Człowiek, który właściwie całe życie przeżył w zakonie zaskoczył nas taką pokorną prośbą. Ale to jest u ojca prawdziwe, nie jest to udawana pokora, ale autentyczna prośba – zaznacza kapucyn i dodaje, że o. Bartoszewski mimo wieku jest człowiekiem ciągle w drodze. – Daje nam swym życiem piękne świadectwo ogromnej pracy, wysiłku, wytrwałości i ufności, ale przede wszystkim swojej wielkiej miłości do Chrystusa i Kościoła. Jest dla nas wielkim autorytetem.