Reklama

Świat podzielony murem

Był to najsławniejszy mur w historii Europy. Czy nam się to podoba, czy nie, to właśnie on stał się symbolem świata podzielonego na dwa wrogie obozy. Jego upadek stał się natomiast symbolem końca tego świata.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niemcy po II wojnie światowej zostały podzielone przez zwycięskie mocarstwa na cztery strefy okupacyjne. Z części amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej wkrótce powstała Republika Federalna Niemiec, a z tej rosyjskiej – komunistyczna Niemiecka Republika Demokratyczna. W samym jej środku leżał Berlin, również podzielony na strefy. O ile granica z zachodnimi Niemcami została szybko zamknięta, to w Berlinie można było swobodnie się poruszać między sektorami. Wystarczyło wsiąść do metra lub wagonu kolei miejskiej, żeby po chwili znaleźć się poza zasięgiem władzy radzieckiej.

Dziesiątki tysięcy mieszkańców miasta codziennie przekraczało granice stref, jadąc do pracy, szkoły, na studia, z wizytą do krewnych i znajomych, czy też dlatego, by skorzystać z rozrywek po obu stronach. W miarę rozwoju socjalistycznego państwa coraz więcej z nich jednak nie chciało już do niego wracać. Również inni obywatele NRD korzystali z tej możliwości, mimo że na wjazd do stolicy trzeba było mieć specjalne przepustki. Do 1961 r. wyjechało ich w ten sposób 2,6 mln, w większości byli to ludzie młodzi, wykształceni – lekarze, inżynierowie, nauczyciele.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ósmy cud świata

Reklama

Rankiem 13 sierpnia 1961 r. zdumieni mieszkańcy Berlina zobaczyli, że granice zachodnich sektorów miasta zostały zamknięte przez milicję ludową. Zrywany był chodnik, z kawałków asfaltu i kostki brukowej budowano barykady, rozciągnięto zasieki z drutu kolczastego. W niektórych częściach miasta przy zamkniętych przejściach granicznych zbierał się tłum, który był rozganiany przez żołnierzy. Kilka dni później rozpoczęto budowę właściwego muru z cegły i pustaków. Specjalnie wyselekcjonowani pod względem ideologicznym robotnicy pracowali pod ścisłym nadzorem wojska i policji, ale mimo to zdarzały się ucieczki. Mur rozbudowywano, aż w połowie lat 70. ubiegłego wieku uzyskał ostateczną formę.

Ewentualny uciekinier musiałby najpierw pokonać 2-3-metrowy mur z drutem kolczastym na szczycie. Za nim stał tzw. płot sygnałowy, którego dotknięcie uruchamiało alarm. Kolejną przeszkodą były specjalnie tresowane psy ze smyczami, które były umocowane na biegnącym nad ziemią drucie. Dalej była asfaltowa droga dla patroli, betonowy rów i metalowe zapory z zespawanych na krzyż szyn kolejowych, by uniemożliwić ucieczkę samochodem. Co kilkaset metrów stała wieża strażnicza wyposażona w reflektory. Oprócz tego latarnie oświetlały w nocy każdy metr terenu. Bliżej zachodniej części znajdował się zaorany pas ziemi, na który nie wolno było wchodzić nawet strażnikom, i następny mur wysoki na prawie 4 metry z betonowymi rurami na górnej krawędzi, żeby uciekinier nie miał się czego chwycić. Za nim był już Berlin Zachodni. Służbę wartowniczą na całej granicy o długości 155 km pełniło 50 tys. funkcjonariuszy straży granicznej, którzy byli wyposażeni w karabiny maszynowe i ostrą amunicję. Strażników wspomagali cywile ochotnicy. Wzdłuż całego muru krążyły patrole wypatrujące osób, które wykazywały nadmierne zainteresowanie strefą graniczną.

Reklama

Władze NRD były tak dumne z „antyfaszystowskiego wału ochronnego”, że nazywały go „ósmym cudem świata”, a zachodni Niemcy – „murem hańby”. Bezpośrednio za nim, w pobliżu Bramy Brandenburskiej, zbudowali drewniany pomost, z którego turyści mogli obserwować Berlin Wschodni.

Peter Fechter i inni

Mur jednak nie powstrzymał ludzi, którzy pragnęli wolności. W pierwszych dniach wielu z nich uciekło, przedzierając się przez zasieki. Najbardziej znanym uciekinierem stał się młody kapral Conrad Schumann – policjant pełniący służbę wartowniczą przy granicy. Wspominał: „Mogłem obserwować, jak mała dziewczynka, która odwiedziła swoją babcię we wschodniej części Berlina, była powstrzymywana przez straż graniczną i nie mogła już wrócić, chociaż rodzice czekali zaledwie kilka metrów za zasiekami”. Wtedy podjął decyzję – rzucił karabin i przeskoczył zasieki. Ktoś zrobił zdjęcie, które obiegło cały świat.

Później nie było już tak łatwo, ale uciekinierzy wykazywali się niezwykłą pomysłowością. Budowali tunele pod murem, konstruowali miniaturowe łodzie podwodne, przebijali się przez przejścia graniczne za pomocą opancerzonych samochodów osobowych. W Muzeum Muru Berlińskiego przy Frierichstrasse do dziś można oglądać dwie połączone walizki, w których ukryła się dziewczyna, samochód, w którego siedzeniu ukrył się uciekinier czy schowane były odpowiednio sfałszowane dokumenty. W ten sposób do Berlina Zachodniego zdołało uciec prawie 5 tys. ludzi.

Reklama

Nie wszystkim się jednak udało. Podczas próby nielegalnego przekroczenia muru życie straciło co najmniej 136 osób. Pierwsza zginęła 59-letnia Ida Siekmann, wyskakując 22 sierpnia 1961 r. z własnego mieszkania przy Bernauer Strasse na trzecim piętrze, kiedy okna na niższych poziomach były już zablokowane przez milicję. Zachodnioberlińska straż pożarna nie zdążyła podstawić maty ochronnej. 24-letni Günter Litfin stał się 2 dni później pierwszym uciekinierem zastrzelonym przez enerdowską straż graniczną, gdy próbował przepłynąć na zachodnią stronę w pobliżu szpitala Charité. Najbardziej jednak wstrząsnęła światem, sfilmowana przypadkowo, śmierć 18-letniego Petera Fechtera, który został trafiony w plecy kulą przy ostatniej barierze granicznej w biały dzień, 17 sierpnia 1962 r. Prawie godzinę umierał na oczach setek ludzi, wołając o pomoc, ponieważ jedna i druga strona obawiała się postrzelenia.

Wszystkie ofiary muru były obywatelami NRD, z jednym wyjątkiem. 17 października 1967 r. Franciszek Piesik z Bydgoszczy przedostał się nielegalnie na teren NRD i próbował przepłynąć graniczne jezioro Nieder Neuendorfer See skradzioną łodzią. Namierzony przez straż graniczną zsunął się do wody, ale była ona zbyt lodowata i utonął.

Gdzie był ten mur?

Mur runął po 28 latach – 9 listopada 1989 r. Podczas transmitowanej na żywo konferencji prasowej przedstawiciel władz komunistycznych Günter Schabowski, zapytany o możliwość wyjazdu wschodnich Niemców na Zachód, odpowiedział: „Każdy obywatel NRD ma prawo wyjeżdżać, również na stałe”. Na pytanie, od kiedy, Schabowski wypalił: „Niezwłocznie!”.

Przy murze pojawiły się tłumy, które chciały skorzystać z tej możliwości. Po wielu godzinach bezskutecznego czekania na decyzję przełożonych szefowie przejść granicznych zdecydowali się otworzyć je dla wszystkich. Tysiące berlińczyków zaczęły burzyć mur. W ciągu kilku dni granicę w Berlinie przekroczyło 4 mln mieszkańców wschodnich Niemiec. Rok później NRD przestało istnieć.

Dziś muru w Berlinie już nie ma. Pozostawiono na pamiątkę tylko niewielki jego fragment, a miejsce, w którym kiedyś stał, jest oznaczone skromnym szlakiem z kostki brukowej. A i to nie wszędzie.

2021-08-03 11:46

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa wzywa wszystkie wolne narody...

– Tak… żyć – chcemy. Nie chcemy – umierać! Boże!... Ujrzeć jeszcze – Ojczyznę swobodną!... Zginąć – teraz?... Zginąć – właśnie teraz?... – Boże! Pozwól zachować nam godność!

Mein Führer! Moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu-sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem (Grunwaldem) ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym” – tak pisał 2 sierpnia Heinrich Himmler do swego wodza, wydając jednocześnie wyrok na miasto-symbol, stolicę kraju, miasto niepokorne i nieugięte – Warszawę. Następstwa tego wyroku były straszliwe i niewyobrażalne, zarówno dla współczesnych, jak i obecnych mieszkańców Polski, Europy i świata.
CZYTAJ DALEJ

Dziewczynka, która przebaczyła swemu zabójcy

Niedziela Ogólnopolska 27/2015, str. 22-23

[ TEMATY ]

święta

Św. Maria Goretti

Św. Maria Goretti
W heroicznym świadectwie świętej z Ferriere na szczególną uwagę zasługuje fakt przebaczenia przez nią swemu zabójcy i pragnienie, aby spotkać go pewnego dnia w Raju.
CZYTAJ DALEJ

Gdańsk: święcenia biskupie. Bp Marek Ochlak OMI będzie posługiwał na Madagaskarze

2025-07-06 16:39

[ TEMATY ]

Gdańsk

Madagaskar

święcenia biskupie

Fenoarivo Atsinanana

episkopat.pl, Karol Jeliński, ks. Łukasz Koszałka

Święcenia biskupie o Marka Ochlaka OMI

Święcenia biskupie o Marka Ochlaka OMI

Ojciec Marek Ochlak OMI - wieloletni misjonarz i przełożony oblatów - przyjął sakrament święceń biskupich w oblackim kościele pw. św. Józefa w Gdańsku. Na ordynariusza diecezji Fenoarivo Atsinanana na Madagaskarze 59-letni zakonnik został nominowany przez papieża Franciszka. Eucharystia była sprawowana w języku polskim, z elementami języków francuskiego i malgaskiego. W uroczystości wzięli udział biskupi z Polski i Madagaskaru.

Głównym konsekratorem był abp Tomasz Grysa, nuncjusz apostolski na Madagaskarze, Seszelach, Mauritiusie i delegat apostolski na Komorach, a współkonsekratorami byli: abp Tadeusz Wojda SAC - metropolita gdański, przewodniczący KEP oraz bp Marie Fabien Raharilamboniaina OCD - ordynariusz diecezji Morondawa, przewodniczący Konferencji Episkopatu Madagaskaru.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję