Reklama

Niedziela w Warszawie

Pokazał, jak kochać do końca

O cierpieniu i odchodzeniu św. Jana Pawła II, atmosferze tamtych dni i sile wstawiennictwa papieża Polaka z br. Marianem Markiewiczem rozmawia Łukasz Krzysztofka.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Krzysztofka: Drogi życia Brata zeszły się z drogami kard. Karola Wojtyły, a później Jana Pawła II. Jak zapamiętał Brat czas odchodzenia papieża Polaka?

Br. Marian Markiewicz: Pracowałem wtedy na furcie w metropolitalnym seminarium duchownym w Warszawie. Jeździłem w tamtych dniach rowerem po mieście i patrzyłem na zachowania ludzi. Niczym się nie różniły od tych po zamachu 13 maja 1981 r. Odczuwało się, że ludzie jednoczyli się w modlitwie o zdrowie papieża. Cała ul. Jana Pawła była oświetlona zniczami między torami. Nikt nikogo nie zwoływał, nie było jakiejś akcji modlitewnej. Każdy przychodził spontanicznie z potrzeby serca, aby modlić się.

W jakich okolicznościach dowiedział się Brat o śmierci Ojca Świętego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Po powrocie z wyprawy rowerowej, gdy przyjechałem do domu, przy włączonym telewizorze wszyscy wyczekiwali na tę najgorszą wiadomość. Kiedy już ogłosili na placu św. Piotra, że papież powrócił do domu Ojca, wtedy nie modliłem się za niego jako za zmarłego. Ponieważ przyglądałem się jego życiu przez cały pontyfikat i widziałem, że to był wielki i święty człowiek, to od razu po jego śmierci zacząłem się modlić do niego.

Reklama

Był Brat w czasie zamachu na życie papieża na pl. św. Piotra. Co było charakterystycznego w reakcjach ludzi 13 maja 1981 i na początku kwietnia 2005 r.?

Po zamachu ludzie byli przerażeni, w szoku, dzieci płakały, bo nikt się nie spodziewał, że ktoś może strzelać do papieża. Wtedy ludzie modlili się, aby operacja się udała i papież przeżył zamach. Podobnie było w kwietniu 2005 r. Znowu ta sama żarliwość w modlitwie z prośbą o cud uzdrowienia dla Ojca Świętego. W Wielki Piątek w czasie Drogi Krzyżowej papież już nie mógł uczestniczyć w niej osobiście. Przytulał krzyż do siebie i całował go w swojej kaplicy. Bardzo mnie to poruszyło. Jego cierpienie było wielkie. Ale w znoszeniu go dawał świadectwo swojej miłości do Jezusa do końca.

Jak Jan Paweł II podchodził do cierpienia?

Z wielkim spokojem. Traktował je jako swoje wewnętrzne doświadczenie i wielką łaskę od Boga. Kiedy już był tak schorowany, że nie mógł chodzić ani mówić, to zostały mu tylko gesty. Wtedy, milcząc, mówił najwięcej. W ostatnich tygodniach życia, gdy została mu zrobiona tracheotomia i ciężko było mu mówić, widać było jego reakcje. A im trudniej mu się mówiło, tym więcej do nas przemawiał swoją postawą.

W swoim cierpieniu papież potrafił współczuć także chorym, z którymi często się spotykał…

Reklama

Rozumiał ich. Podchodził do nich, błogosławił, słuchał, co mówili. Miał na klęczniku zeszyt, w którym s. Eufrozyna, sercanka spisywała wszystkie prośby, które nadsyłali ludzie z całego świata. On autentycznie modlił się w tych intencjach. Potem przychodziły podziękowania za otrzymane od Boga łaski, uzdrowienia.

Brat również doświadczył mocy modlitwy Ojca Świętego jeszcze za życia papieża…

Tak, po powrocie z pracy w Rzymie poważnie zachorowałem. Z powodu guza na kręgosłupie traciłem stopniowo władzę w nogach. W końcu w ogóle przestałem chodzić. Przeszedłem dwie poważne operacje. Jak papież się dowiedział od braci z mojego zgromadzenia, że nie chodzę, to modlił się za mnie. Tylko spytał braci: Ilu was jest? Odpowiedzieli: sześćdziesięciu. Na to papież: To mało, Marian musi żyć. Będziemy się modlić. Podczas każdego spotkania z braćmi pytał o stan mojego zdrowia.

Była to bardzo poważna choroba, w wyniku której w tamtych latach wiele osób na zawsze traciło władzę w nogach.

Na jedenaście przypadków zachorowań leczonych w tym szpitalu na nogi stanęły i wyszły o własnych siłach tylko cztery osoby. Taki był wynik statystyk. Okazało się, że ja wyszedłem z tego najlepiej. Nie mam wątpliwości, że wiele zawdzięczam wstawiennictwu Ojca Świętego.

Miał Brat już wtedy świadomość, że spotyka się z przyszłym świętym?

Reklama

Tak, szczególnie, gdy patrzyłem, jak się modli. Często bywałem na Mszach św. w kaplicy papieskiej. Gdy papież się modlił, to nic go nie obchodziło. Był całkowicie wyłączony. Nie zwracał uwagi, czy ktoś wchodzi lub wychodzi. Jak był czas rozpocząć Mszę św., wtedy ks. Dziwisz podchodził ze strojem liturgicznym i mówił, że czas zaczynać. Potem po Mszy św. każdy szybko przechodził do sali, gdzie było spotkanie z papieżem. A Ojciec Święty nie spieszył się. Klękał na swoim klęczniku i trwał w dziękczynieniu.

Ojciec Święty zawsze modlił się w postawie klęczącej?

Zawsze. Nigdy nie modlił się, siedząc. Jego skupienie przed i po Mszy św. dawało wrażenie, że rozmawia z Bogiem i całkowicie jest w Nim zatopiony.

Był Brat jedną z pierwszych osób, które mogły wejść do papieskiej kaplicy po wyborze Jana Pawła II. Jakie to odczucie?

Pierwszy raz w kaplicy papieskiej byłem w 26 godzin po wyborze papieża. Wtedy, wnosząc rzeczy osobiste papieża z ks. Józefem Michalikiem, ówczesnym rektorem Papieskiego Kolegium Polskiego i późniejszym metropolitą przemyskim, weszliśmy do kaplicy. Zastaliśmy Ojca Świętego modlącego się. Było to niesamowite wrażenie. Kiedy się wchodziło, panował półmrok w kaplicy i spostrzegłem papieża klęczącego w białej szacie. Ile razy myślę o papieżu, to ciągle widzę go zatopionego w modlitwie. Od samego początku, jeszcze jako kardynał, siadał w ostatniej ławce w kaplicy w Kolegium Polskim w Rzymie i modlił się.

Jak Brat obchodzi rocznice śmierci papieża?

Tego dnia wszystkie wspomnienia związane z papieżem odżywają na nowo. Najczęściej w godzinie śmierci Ojca Świętego posługuję w katedrze. Od jego śmierci codziennie modlę się do Jana Pawła II i będę się modlił, póki będę żył. Czuję nadal jego mocne wstawiennictwo w moim życiu. Nie jest to dla mnie dzień smutny, bo przy Janie Pawle II nie można było się smucić. On emanował ciepłem i radością. W tym objawiała się jego świętość.

Z br. Marianem Markiewiczem rozmawiał Łukasz Krzysztofka

2021-03-23 19:41

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rok 2019 na Jasnej Górze - 40. rocznica I pielgrzymki Jana Pawła II

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Jasna Góra

pielgrzymka

rocznica

obchody

św. Jan Paweł II

Mazur/episkopat.pl

Jasna Góra

Jasna Góra

Rok 2019 był na Jasnej Górze czasem powrotu do I pielgrzymki Jana Pawła II do Polski i do Sanktuarium w 40. rocznicę tego przełomowego wydarzenia. Obchodom towarzyszyły słowa umieszczone na murach „Tu bije serce Narodu w sercu Matki”. Odbyło się wiele różnych wydarzeń: religijnych, edukacyjnych czy kulturalnych.

40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski z 1979r. Jasna Góra przeżywała bardzo uroczyście. To dlatego, że wizyta papieża rodaka miała przełomowe znaczenie nie tylko dla naszej Ojczyzny, ale dla samego Sanktuarium. Po raz pierwszy papież przekroczył progi Kaplicy Matki Bożej, potwierdził swoje zawierzenie Maryi i określił „rolę” Jasnej Góry w życiu Kościoła i Narodu.
CZYTAJ DALEJ

Rady Papieża Leona XIV jak przygotować się na Boże Narodzenie

2025-12-17 13:16

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Dobre rady

Papież Leon XIV

Vatican Media

Podczas pozdrowień kierowanych przez Papieża do pielgrzymów z różnych krajw, zgromadzonych na Placu Świętego Piotra podczas audiencji generalnej Leon XIV podkreślił religijną wartość szopki oraz zachęcił, by znaleźć czas na przygotowanie się do oczekiwania na Jezusa, bez popadania w gorączkowy aktywizm przygotowań.

Czeka nas święto, które trzeba przygotować: Boże Narodzenie. Jednak dając się porwać gorączce przygotowań, ryzykujemy, że 25 grudnia straci swoje najgłębsze znaczenie, aż do rozczarowania i zaciemnienia przyjęcia Jezusa, „skarbu naszego życia” – przestrzegał Papież. Leon XIV w pozdrowieniach skierowanych do pielgrzymów mówiących różnymi językami ostrzegł przed powierzchowną interpretacją przyjścia Pana.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Grzegorz Ryś do kapłanów: Milczenie jest lekiem na niewiarę

2025-12-18 07:17

[ TEMATY ]

rekolekcje

Archidiecezja Krakowska

Podczas rekolekcji przed swoim ingresem do katedry na Wawelu, kard. Grzegorz Ryś wskazał na postawę kapłana, który powinien być „dla ludzi”. Podkreślił także, że milczenie jest lekarstwem na niewiarę. - To bardzo piękna podpowiedź, by tak jak dbamy o liturgię, zadbać o milczenie, które jest lekiem na niewiarę – mówił metropolita krakowski-nominat.

Na początku metropolita krakowski-nominat nawiązał do oryginalnego zapisu rodowodu Jezusa z Ewangelii św. Mateusza. – Pierwszą księgą jaką Bóg pisze, jaką Bóg się posługuje, pierwszą księgą jest zawsze człowiek – mówił, przywołując przykład dziecka, które dostaje pierwszą lekcję od swoich rodziców. – Bóg przemawia do dziecka najpierw przez osoby rodziców, a potem dopiero przez wszystkie książki, jakie będzie miało czas czytać w życiu. Rekolekcje są pewnie po to, żebyśmy byli czytelni, żeby ludzie mogli nas czytać – zauważył.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję