Reklama

Niedziela Kielecka

Czy św. Walenty lubiłby walentynki?

Jeszcze dwadzieścia lat temu niewiele osób w Polsce wiedziało, że istniał ktoś taki jak św. Walenty. Znano świętych Piotra i Pawła, św. Tomasza, czczony był św. Wawrzyniec, ale św. Walenty?

Niedziela kielecka 7/2021, str. IV

[ TEMATY ]

walentynki

TER

Będąc małżonkiem, trzeba często mówić „przepraszam” i godzić się

Będąc małżonkiem, trzeba często mówić „przepraszam” i godzić się

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Walentego musieli nam przybliżyć spece od marketingu, którzy stwierdzili, że na świętym można zarobić. Prezenty, kwiaty, walentynkowe kartki, ciastka, kino, walentynkowe promocje w sklepach. Ruszyło walentynkowa machina, otoczona miłosnymi westchnieniami. A miłość?

Ciało św. Walentego spoczywa pod głównym ołtarzem kościoła. Święty pochowany został w stroju biskupim, na głowie ma mitrę, a w lewej ręce trzyma pastorał.

Podziel się cytatem

Może dlatego całą tę rozdmuchaną sprawę walentynkowego szaleństwa potraktowałem z przymrużeniem oka. Za to chcę przypomnieć, że św. Walenty według tradycji był rzymskim kapłanem, który w czasie prześladowań za panowania Klaudiusza II został ścięty za wiarę. Bogobojny duszpasterz był szanowanym biskupem w Terni, miasta położonego blisko Rzymu, a jeszcze bliżej Narnii (tylko 15 km) znanej większości z nas z Opowieści z Narnii Clive’a Staplesa Lewisa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Pobożne” walentynki

Reklama

Niestety nie znamy bliższych szczegółów z życia św. Walentego, historycy nie zostawili nam wielu informacji na jego temat. Wiemy tylko, że został zgładzony sześć lat przed utworzeniem imponującego wodospadu Cascata delle Marmore, znajdującego się 5 km od Terni, który do dzisiaj jest jedną z cudownych atrakcji tej okolicy. Rzeka Nera od czasu do czasu zalewała pobliskie miasto Rieti, więc Rzymianie skierowali jej wody na wysokie urwisko, z którego woda spada z wielkim hukiem z wysokości ok. 165 m. Dzięki temu wodospadowi Terni było znane w przeszłości. Dzisiaj wodospad jest ważną atrakcją, ale św. Walenty nie pozostaje w tyle. Co roku w niedzielę poprzedzającą dzień 14 lutego do bazyliki, w której spoczywają doczesne szczątki świętego, przybywały pary narzeczonych z całych Włoch, a także z zagranicy, aby przy grobie św. Walentego złożyć sobie przyrzeczenie miłości, bo to takie ekscytujące.

Wybiórcza miłość

Reklama

Nie wiadomo, czy św. Walenty życzyłby sobie takiego rozgłosu. Mogę tylko domyślać się, że nie chciałby, by jego historię potraktowano tak komercyjnie. Dzięki marketingowi biskup z Terni znany jest w najdalszych zakątkach świata. Spece od reklamy stwierdzili, że między świętami Bożego Narodzenia a świętami Wielkanocnymi trzeba zachęcić ludzi do wzmożonych zakupów, więc wymyślili nowe święto. Wybór padł na św. Walentego, który przecież jest świętym zakochanych, a to się dobrze kojarzy. To, że Walenty jest również patronem chorych psychicznie, zostało delikatnie przemilczane. Reklama, prowadzona permanentnie, promocja spowodowała, że dzisiaj większość z nas zna to „święto” i podlega jego urokowi. W Terni mój znajomy Włoch Carlo zawiózł mnie do bazyliki, abym mógł pomodlić się przy grobie świętego, „którego zna cały świat”. W powszednie dni jest spokojnie, rzadko kto odwiedza świątynię. Czasami zatrzymują się tu wycieczki, aby zobaczyć grób świętego. Jak powiedział Carlo, „tłumy zbierają się w okolicach święta, ale w większości to tylko efekt reklamy, a nie przeżycie religijne. Chcą zobaczyć grób tego, o którym tyle słyszeli, zrobić sobie zdjęcie, ale niewielu chce zgłębić historię jego życia i męczeństwa”. To dużo mówi o naszym podejściu do życia i miłości. Zakochanie tak, ale choćby jakieś drobne cierpienie, trudności? O, co to, to nie! Nie mówię tutaj o męczeństwie… Ciało św. Walentego spoczywa pod głównym ołtarzem kościoła. Święty pochowany został w stroju biskupim, na głowie ma mitrę a w lewej ręce trzyma pastorał. Cichego świadka wiary, będącego trochę ofiarą marketingu, zna cały świat.

A może Agata?

Reklama

Nie trudno zauważyć, że mam delikatny dystans do walentynek. Nie chcę też prawić wzniosłych słów o miłości, o tym jak się zakochać, jak stworzyć „dozgonny związek”. Nie mam takich kompetencji. A to, że jestem małżonkiem od przeszło 25 lat, jest wielkim darem Pana Boga i niewielka to moja zasługa. Ale przytoczę przekazaną mi historię mojego dziadka, pod którą podpisałoby się wielu innych dziadków. Dziadek Władysław Nagórzański służył w wojsku austriackim. Szczęśliwie przeżył pierwszą wojnę światową i wrócił do domu mając 21 lat. Kiedy trochę ochłonął po tragicznych przeżyciach, jego ojciec, zwrócił mu uwagę, że „najwyższy czas, żeby się ożenić”, „nie ma co tracić czasu”. Dziadek zgodził się i tylko grzecznie zapytał: – A gdzie tu są jakieś dziewczyny? – U Pachołka na Podwalu – odpowiedział mu ojciec. Na drugi dzień młodzieniec w mundurze poszedł do Pachołków. Było lato, żniwa, u Pachołków właśnie młócono zboże. Gdy pracujący przy maszynie zobaczyli gościa w mundurze na swoim podwórku, przerwali pracę, zatrzymali maszynę. Gospodarz podszedł do dziadka i przywitał się. Dziadek Władek od razu przedstawił cel swojej wizyty, opowiedział, że wrócił z wojny i szuka żony. Gospodarz krzyknął na córki, żeby szybko się stawiły. Trzy dziewczyny przybiegły na wezwanie ojca. Dziadek popatrzył i wskazał na najmłodszą, Zosię – ona mi się podoba. Niestety ojciec córek, zaoponował. – Nie, nie, Zosia jest najmłodsza, nie może wyjść za mąż przed najstarszą, no chyba, że ta druga – Agata. Dziadek popatrzył, Agata też była ładna. – Niech będzie Agata. Tak mój dziadek ożenił się z babcią Agatą i żyli długo i szczęśliwie. Nie pisali do siebie „walentynek”, nie chodzili ze sobą sześć lat, nie mieszkali na „próbę” kolejnych siedmiu lat. Wiedzieli, że trzeba założyć rodzinę, zgadzać się ze sobą, przepraszać i wybaczać.

Powiedz „przepraszam” i „kocham”

Pochodzimy z różnych rodzin, jesteśmy wychowywani przez rodziców, mających różnorakie doświadczenie życiowe. Wyznajemy różne wartości. Czy możemy siebie zrozumieć, pokochać? A może miłość jest przyjęciem drugiej osoby w jej inności, w jej różnorodności? W miejscowości, w której mieszkałem, lata temu orszak weselny jechał z panem młodym do pani młodej. Wtedy jechało się bryczkami. Przyszła małżonka mieszkała w sąsiedniej wsi. Nagle, bryczka wioząca pana młodego zwolniła na zakręcie, a ten wyskoczył „jak młody jeleń” i pognał przez zboże – rozmyślił się. Wszyscy zamarli. – Pan młody ucieka! Sołtys, który jechał z weselnikami krzyknął: – Łapać go! Drużbowie szybko pochwycili pana młodego w gęstej pszenicy. Przyprowadzili go do bryczek, a sołtys Surdek zapytał go: – Człowiecze, co ty robisz? Przyszły pan młody odpowiedział: – Nie wiem, czy to ta, nie jestem zdecydowany. – Czy ty myślisz, że inna będzie lepsza? – zapytał. – Żeby razem żyć, to trzeba sobie mówić nie tylko „kocham cię”, ale często się godzić, mówić „przepraszam”, wtedy będzie dobrze – podsumował. Pan młody wsiadł na bryczkę, ożenił się, miał pięcioro dzieci i był prawdopodobnie szczęśliwym człowiekiem. Pewnie często mówił słowo usłyszane od pana Surdka: „przepraszam” i często się godził z żoną.

Ulegając nowym modom, „świeckim świętom”, uniesieniom, nie zapomnijmy, żeby w związku, kochając drugą osobę, powiedzieć jej „przepraszam” i „często się godzić”. A do naszych niepowodzeń nie mieszajmy św. Walentego, on naprawdę wiele wycierpiał.

2021-02-10 08:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Walentynkowo

Niedziela kielecka 6/2020, str. I

[ TEMATY ]

debata

walentynki

spotkania

Archiwum parafii, Szymon Głos

Obraz Męczeństwo św. Walentegoz z kościoła Mariackiego w Chełmie; Św. Walenty z kościoła pw. św. Walentego w Toruniu

Obraz Męczeństwo św. Walentegoz z kościoła Mariackiego w Chełmie; Św. Walenty z kościoła pw. św. Walentego w Toruniu

Od pierwszych dni lutego szaleństwo marketingowo-reklamowe święta zakochanych przetacza się przez Polskę. W uczuciach, w miłości nie ma nic złego, ale nie wszystko może być na sprzedaż. Duszpasterze zachęcają do duchowego zagospodarowania walentynek, i w wielu wspólnotach już to się dzieje.

Ciekawe spotkania w klimacie walentynek od blisko dekady corganizuje Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Bywały już debaty walentynkowe o czystości przedmałżeńskiej, życiu „na kocią łapę” i in vitro, a także koncerty muzyki chrześcijańskiej. – Naszymi „walentynkowymi” gośćmi byli już ks. Piotr Pawlukiewicz, ks. Michał Olszewski, czy Szymon Hołownia – mówi ks. Marek Blady, odpowiedzialny za KSM w diecezji kieleckiej.
CZYTAJ DALEJ

ks. Molewski: Czy chcielibyście życie oddać za czystość?

2025-11-17 12:39

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

IV. Ogólnopolskie Spotkanie Ruchu Czystych Serc w Łodzi

IV. Ogólnopolskie Spotkanie Ruchu Czystych Serc w Łodzi

- Wdzięczność stwarza nowy sposób na życie. Jak się nauczysz patrzeć na ludzi wokół nas z wdzięcznością, zaczniesz inaczej żyć! – mówił ks. Jerzy Molewski podczas konferencji dla Ruchu Czystych Serc.

W kaplicy św. Krzysztofa przy Sanktuarium Imienia Jezus w Łodzi odbyło się IV. Ogólnopolskie Spotkanie Ruchu Czystych Serc. Okazją do spotkania było święto bł. Karoliny Kózkówny, patronki ruchu i młodej męczennicy z podtarnowskiej Zabawy. Spotkanie rozpoczęli organizatorzy, którzy powitali przybyłych do Łodzi członków Ruchu Czystych Serc, następnie krótką modlitwę uwielbiania poprowadził ks. Adam Pawlak, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Zebrani odmówili także litanię do bł. Karoliny Kozkówny, która przez cały dzień spotkania młodym towarzyszyła podczas spotkania w swoich relikwiach i obrazie, który pochodzi z Sanktuarium w Zabawie. Konferencję wygłosił ks. Jerzy Molewski, zaczynając od przewrotnego pytania: - Czy chcielibyście życie oddać za czystość? (…) Dziś największy problem jest z wdzięcznością. Nie umiemy dziękować. Dziecko, które nie umie dziękować za obiad odchodząc od stołu, jest niewychowane. Brak wdzięczności rodzi smutek, niezadowolenie, depresję. To ojciec ma uczyć dziecko wdzięczności wobec mamy, a mama wdzięczności za wiele codziennych rzeczy. To jest takie przygotowanie dla nas, by w przyszłości być dobrą żoną czy dobrym mężem. Brak wdzięczności rodzi różne problemy życiowe. Człowiek, który widzi że jest obdarowywany w nim rodzi się szczęście i świadomość obdarowania. Wdzięczność stwarza nowy sposób na życie. Jak się nauczysz patrzeć na ludzi wokół nas z wdzięcznością, zaczniesz inaczej żyć! Jeśli w przyszłości masz być świętą matką czy świętym ojcem, musisz o to bardzo dbać, wdzięczność rodzi przyjaźń, poprawia relacje. Żyjemy w świecie niezadowolenia, który wielu rani. Niespełnione oczekiwania bardzo nas ranią. Żyjemy wczasach zapomnienia o cnocie wdzięczności… Dziś zatem chcemy uczyć się wdzięczności, chcemy się nią obdarowywać. Wdzięczność rodzi miłość! Jeśli ktoś zobaczy, że jest obdarowany, to w nim rodzi się miłość i idzie z nią dalej. Pan Bóg chce dobra człowieka, na każdym kroku. Wdzięczność rodzi niesamowitą radość. Jeśli zrobisz coś dobrego, ten gest dobroci potrafi budować relacje i ona do Ciebie wróci! – tłumaczył kaznodzieja.
CZYTAJ DALEJ

Stopień alarmowy CHARLIE na określonych liniach kolejowych w kraju

2025-11-18 14:53

Hubert Gościmski

Pociąg KD Turystyczny z Wrocławia Głównego do Świdnicy Miasto dotarł malowniczą linią kolejową 285 przez Sobótkę.

Pociąg KD Turystyczny z Wrocławia Głównego do Świdnicy Miasto dotarł malowniczą linią kolejową 285 przez Sobótkę.

Premier zapowiedział w Sejmie, że jeszcze we wtorek wyda zarządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE na określonych liniach kolejowych. Ma to związek z sobotnim aktem terrorystycznym na torze w pobliżu stacji Mika między Warszawą a Lublinem.

CHARLIE – trzeci stopień alarmowy – oznacza wprowadzenie na polecenie ministra właściwego do spraw wewnętrznych całodobowych dyżurów we wskazanych urzędach lub jednostkach organizacyjnych organów administracji publicznej oraz dyżurów dla osób funkcyjnych odpowiedzialnych za wprowadzanie procedur działania na wypadek zdarzeń o charakterze terrorystycznym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję