Ksiądz Misztal zmarł 28 października. Trzy dni później został pochowany na cmentarzu parafialnym w Motyczu. Spoczął na rodzinnej ziemi, wśród ludzi, których pokochał na zawsze.
Największa miłość
Ksiądz Henryk Misztal urodził się w kwietniu 1936 r. we wsi Skubicha na terenie parafii Matki Bożej Anielskiej w Motyczu. Swoją małą ojczyznę zawsze cenił, kochał i do niej wracał. Tu wzrastał, wśród malowniczych pól, a nade wszystko wśród prostych i prawych ludzi. U schyłku życia napisał w testamencie: „Szukałem Boga od lat młodości w pięknie przyrody. Kiedy patrzyłem w niebo pełne gwiazd, pytałem, kim jestem, dokąd zdążam i skąd wziął się świat. Moim rodzicom zawdzięczam prostą i bezgraniczną wiarę w Boga i Opatrzność, w opiekę Matki Bożej. Dziękuję im za bezinteresowną miłość, za przykład życia wiarą, za ofiarną pracę, bym mógł się kształcić jako chłopskie dziecko. Dziękuję mojemu rodzeństwu, które ciężej pracowało, by dać mi wolne chwile na naukę w liceum i na studia”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Powołanie jest jak magnes, który trzyma przy Chrystusie; jak światło, które wskazuje, gdzie jest największa miłość.
Reklama
Jak sam wyznał, do końca życia nie pojął, dlaczego Chrystus go wybrał, obdarzył powołaniem do kapłaństwa, zaufaniem i przyjaźnią. „Jezus stał mi się bliski przed obrazem Najświętszego Serca. Kiedy poczułem, że powołuje mnie do kapłaństwa, zawiązałem z Nim tak mocną przyjaźń, że nie zdołały jej rozluźnić moje słabości. Po 50 latach kapłaństwa dziękuję Sercu Jezusa za dar powołania; ono było silniejsze nad ludzkie szlachetne miłości, jak magnes który trzyma mnie przy Chrystusie, jak światło, które wskazuje, gdzie jest największa miłość” – wyznał.
Jedyna uczelnia
W 1960 r. Henryk Misztal przyjął święcenia kapłańskie. Przez 4 lata był wikariuszem w Tomaszowie Lubelskim, a później związał się z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Podejmując studia z prawa kanonicznego zapewne nie sądził, że przejdzie wszystkie stopnie kariery naukowej i na zawsze pozostanie na KUL-u. Gdy przeszedł na emeryturę, nadal prowadził wykłady i rozsławiał uniwersytet znajomością prawa kanonizacyjnego i wyznaniowego. Dla studentów i młodszych pracowników zawsze był mistrzem. Jego dorobek naukowy obejmuje ponad 500 publikacji, wśród których znajdują się pionierskie monografie i cenione podręczniki z prawa. Wypromował ponad 170 magistrów i 30 doktorów. Na uczelni pełnił wiele ważnych funkcji, m.in. dziekana Wydziału Prawa Kanonicznego i Nauk Prawnych; był członkiem licznych organizacji i stowarzyszeń naukowych.
Reklama
Uczestniczył w przygotowaniu i przeprowadzeniu 7 procesów beatyfikacyjnych; prowadził nadzór nad wieloma procesami w kraju i za granicą. Konsultował scenariusze filmowe o świętych, ostatnio o bł. ks. Zygmuncie Pisarskim. Równocześnie podejmował pracę w diecezji lubelskiej, gdzie był m.in. notariuszem i sędzią sądu biskupiego oraz dyrektorem archiwum diecezjalnego. W testamencie napisał: „KUL, moja jedyna uczelnia, dała mi wszystko. Ukształtowała umysł, stworzyła warunki rozwoju naukowego; tu znalazłem odpowiedź na pytania i przyjaźnie, które sięgają wieczności”.
Mistrz i przyjaciel
Wychowankowie śp. ks. Misztala podkreślają, że chociaż był jednym z najwybitniejszych wykładowców prawa kanonicznego, rozpoznawanym w świecie, pozostał skromnym człowiekiem. „Związany z Motyczem, swoją małą ojczyzną, w której wzrastał i do której wracał sercem i piórem, cenił prostych ludzi, którzy kapłanów otaczali miłością i byli zaangażowani w sprawy Kościoła. Studentom i współpracownikom wskazywał świat wartości, którymi żył na co dzień. Powszechnie znana była jego dobroć. Gościom osobiście podawał kawę z miodem, serwowaną w jednej z przywiezionych z podróży filiżanek. Rozumiał biednych, którym okazywał serce i dzielił się z nimi żywnością. Sprawował Msze św. w niezliczonych intencjach. Był nadzwyczajny w codzienności. W spotkaniu z drugim człowiekiem zawsze czuł się obdarowany. Dla każdego miał serdeczne słowo, radosny gest. Źródłem jego duchowej siły była codzienna modlitwa, w tym Różaniec. Był zawsze szczęśliwy, pogodzony z wolą Bożą”.
Reklama
Świadczą o tym kolejne słowa z testamentu: – „W jesieni życia wspominam moją wieś i parafię, tylu dobrych ludzi, tylu przyjaciół. Dziękuję tobie, mała ojczyzno, za kulturę, dumę, umiłowanie ziemi, przywiązanie do wiary i Kościoła. Traktujecie mnie jak swojego, z wami pozostać pragnę po śmierci, by oczekiwać na zmartwychwstanie. Nie zapominajcie o mnie, a jeśli Bóg pozwoli, będę czuwał nad każdym z was. Dziękuję Bogu za długie życie, za duszę wrażliwą na piękno przyrody i dobro rozlane w sercach. Wszystkim ufam i uważam za braci. To, kim jestem, co uczyniłem i co mam, zawdzięczam kapłaństwu. Z radością słyszę głos w duszy i pójdę, kędy mnie woła mój Bóg i Pan”.
Wrócił do ojczyzny
Uroczystości pogrzebowe śp. ks. Misztala miały dwie stacje. Najpierw za zmarłego modlono się w kościele akademickim KUL, a następnie w kościele parafialnym. Żałobnej Liturgii przewodniczył abp Stanisław Budzik; wraz z pasterzem celebrował ją m.in. bp Artur Miziński. – Śp. ks. Henryk wrócił do swojej ojczyzny, którą bardzo ukochał, do której często wracał, i do świątyni, którą pomógł odbudować po pożarze; ale wrócił do ojczyzny niebieskiej, do której wędrujemy po drogach ziemi. Dziękujemy Bogu za jego życie i obecność, za dar spotkania tego niezwykłego kapłana i człowieka. Modlimy się, by nasza wędrówka do wiecznej ojczyzny była choć trochę podobna do jego drogi – powiedział abp Budzik. Przywołując testament zmarłego, pasterz podkreślił, że słowa śp. ks. Misztala odsłaniają głębię i bogactwo jego ludzkiej i kapłańskiej duszy. – Dziękuję za jego piękne życie i za kapłaństwo, w którym przeżył 60 lat; za wierne wypełnianie licznych zadań – podkreślił.
Bóg obdarzył śp. ks. Henryka duszą wrażliwą na dobro rozlane w ludzkich sercach i na piękno świata.
Reklama
Biskup Artur Miziński zwrócił uwagę, że śp. ks. Misztal był człowiekiem bezgranicznie kochającym Boga i bliźniego, o wrażliwym sercu i serdecznym uśmiechu. – Był gorliwym kapłanem i wielkim człowiekiem nauki, który wyprzedzał epokę przez przemyślane i przemodlone rozstrzygnięcia; mistrzem, który nie tylko edukował, ale kształcił umysły i serca, prowadził bliźniego do wzrostu we wszystkich wymiarach życia – powiedział sekretarz generalny KEP. Poseł Jan Łopata, rodak z motyckiej ziemi, przywołał dramatyczne wydarzenia z lipca 1994 r., gdy parafialna świątynia została w bestialski sposób spalona, i wskazał na śp. ks. Misztala, który przyczynił się do jej odbudowy. Wspominał również publikacje zmarłego, w których sławił piękno małej ojczyzny. – Z pokorą i wdzięcznością chylę nisko głowę i dziękuję za lata modlitwy i pracy, za każde dobre słowo, za niepowtarzalny ciepły uśmiech. Ufam, że Bóg przyjmie cię do siebie, a nasza ziemia otuli płaszczem miłości – powiedział w imieniu parafii.
Chrześnica śp. ks. Henryka Dorota Korbut podkreśliła, że był osobą niezwykle ważną w życiu całej rodziny. Towarzyszył wszystkim obecnością i zapalaną na znak czuwania świecą, przez modlitwę i Msze św. dawał bliskim poczucie bezpieczeństwa. – Mój chrzestny był skromnym człowiekiem, nie przywiązywał wagi do rzeczy materialnych, ale kochał podróże i zachwycał się pięknem świata. Zawsze radosny, starał się nie obarczać nikogo swoim cierpieniem. Dobry, ciepły, pełen żywej wiary i nieustającej troski. Ci, których kochamy, nie umierają nigdy – powiedziała.
Z powodu pandemii w pożegnaniu śp. ks. Henryka Misztala mogła uczestniczyć tylko ograniczona liczba osób. Jak zostało zapowiedziane, gdy tylko sytuacja się zmieni, w Motyczu zostanie zorganizowane spotkanie modlitewno-wspomnieniowe poświęcone pamięci tego niezwykłego człowieka i kapłana.