Najpierw pisze śluby inne niż wszystkie: podkreśla w nich to, co leży po naszej stronie; jest w nich mowa nie tyle o tym, co ma nam dać Bóg, ile o tym, co damy Mu my, Polacy, przez ręce Maryi. Ta zachwiana równowaga, nietypowość ślubowań, wskazuje na Prymasowską radykalność. Wyszyński pisze tekst, który na Jasnej Górze powtarza milion ludzi, a niebawem powtórzy go cały katolicki naród zebrany w parafialnych świątyniach. Ludzie wołają: „Przyrzekamy!”, i zobowiązują się do przeprowadzenia w Polsce duchowej „rewolucji” – i to w czasach, kiedy trwa inny przewrót, a komunizm przestaje być zjawiskiem przejściowym, zamieniając się w „stałe” działanie, w którym przyjdzie żyć następnym pokoleniom. Wbrew tym faktom ówczesny prymas jest pewien, że jego rodacy mogą – nawet w środowisku komunizmu – zamienić swoje domy i swoją ojczyznę w krainę Bożego prawa.
Wiara prymasa
Reklama
On rzeczywiście w to wierzy. Wie, że Bóg jest większy od największych ideologii. Wierzy w Boga „blisko”, w Boga „nieobojętnego”, czego gwarantem jest mu Matka Boża z Jasnej Góry. Dlatego wiąże swój program ratowania ojczyzny i rodaków z Maryją. Jej Magnificat uważa za manifest społeczny – widzi w nim program, który wyznacza przyszłość. Jest przekonany, że Polacy za nim pójdą, są przecież głęboko przywiązani do Matki Najświętszej. Wyszyński wierzy, że cześć oddawana Matce Bożej może się w prosty sposób przekładać na Jej naśladowanie i upodobnienie się do Niej w codziennym życiu. To ostatnie oznacza „chrześcijańską rewolucję”, która zatrzyma komunistyczny program ateizacji społeczeństwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Agresywny komunizm
Wyszyński zna mechanizmy, które poruszają świat, wie, że można „przestroić” człowieka, by odbierał inne przekazy i według nich budował swoje życie. Wie też, że nie wolno dopuścić do przejęcia władzy nad duszą rodaków przez ateistyczne idee, które nie tylko chcą stworzyć nowe, ateistyczne społeczeństwo, ale też stawiają sobie za cel stworzenie „człowieka socjalistycznego”. Przecież myśl marksistowska chlubi się swą historyczną rolą w dziejach ludzkości: po homo sapiens pojawi się homo sovieticus, ukształtowany na kanwie przeprowadzanego przez komunistów eksperymentu społecznego.
Kiedy analizujemy czasy, w których Stefanowi Wyszyńskiemu przyszło sprawować posługę prymasa Polski, i patrzymy na tworzony przez niego program, budzi się w nas zdumienie. Czy on wierzy, że zdoła powstrzymać komunistów, którzy chcą wprowadzić człowieka na „nowy” stopień rozwoju? Dziś nie jesteśmy do końca świadomi tego, o jaką stawkę zdecydował się grać Prymas Tysiąclecia. Zmiana polskiej mentalności na sowiecką była kwestią czasu...
Sprzeciw wobec człowieka sowieckiego
Reklama
Prymas wie, że psychika człowieka oraz jego charakter kształtują się pod wpływem czynników zewnętrznych i że w myśl tej maksymy radzieccy przywódcy chcą stworzyć nowy rodzaj człowieka. To soczłek (sowiecki człowiek) – człowiek pracy, odcięty od przeszłości, wykorzeniony i wyzuty z religii. To ktoś pozbawiony własnej osobowości i zdolności samodzielnego myślenia.
Stefan Wyszyński mówi marksistowskiemu programowi stanowcze: „nie”, i pisze swój własny, maryjny manifest. A ponieważ nakreślone przez niego cele są w każdym punkcie sprzeczne z ideologią komunistyczną, za chwilę dojdzie do ostrej konfrontacji państwa i Kościoła. Prymas jest pewien, że skoro droga Kościoła jest naśladowaniem Maryi, zwycięstwo będzie udziałem ludzi wierzących.
Już w pierwszym zamyśle prymasa Śluby Jasnogórskie nie stanowią jednorazowej manifestacji wiary: są programem, który ma dotknąć życia Polaków i zmienić w nim wszystko. „Oby każde słowo Przyrzeczeń Jasnogórskich weszło w naszą krew, w nasze myśli, wolę i uczucia, w każdy czyn nasz, w całe życie narodu” – woła kilka tygodni po wyjściu z więzienia.
Homo christianus
Założenie leżące u podstaw przyrzeczeń zostaje zdefiniowane krótkim hasłem: „Śluby złożone muszą być wykonane!” – muszą zostać podjęte w praktyce i muszą zaowocować pojawieniem się nowego człowieka: homo christianus. Polacy mają pokazać, jak wygląda chrześcijaństwo w praktyce. Prymas mówi: „Musimy się wczuć dobrze i wmyśleć w nasze sumienie, aby się przekonać, czy istotnie duch Ewangelii jest duchem Narodu” i stawia jasny cel: „by każdy z nas był chrześcijaninem nawet w drżeniu serca, poruszeniu myśli i porywie woli”. Za wzór stawia pierwszego homo christianus – Maryję.
Czas stosowny
Reklama
Wyszyński umie odczytywać znaki czasu. Rozumie, że jeśli trzeba podjąć wysiłek odnowy narodu, to powinno się zacząć właśnie teraz. Jest przekonany, że Śluby Jasnogórskie przyszły z natchnienia Bożego i że z tego samego natchnienia rodzi się idea 9-letniej nowenny: „Śluby Jasnogórskie, Wielka Nowenna to natchnienie Matki Najświętszej, jakby Jej macierzyńska dłoń wyciągnięta na ratunek swym dzieciom” – pisze. Znakiem działania Opatrzności jest też dla niego obecność miliona rodaków na Jasnej Górze w dniu ślubowań. To wszystko przekonuje go, że śluby otwierają naród polski na jakąś dziejową szansę... Jakby samo niebo dawało stosowne miejsce i czas: okrągłą rocznicę Ślubów Kazimierzowskich, oddziaływanie Jasnej Góry, gwałtowne przemiany w samym systemie partii komunistycznej...
To takie „okno pogodowe”, którego nie wolno przegapić. Społeczeństwo na moment się ożywia, pojawia się chwila większej swobody – pora na następny krok.
Wybór drogi maryjnej
By wykorzystać tę dziejową szansę, trzeba znaleźć odpowiednie narzędzia do dokonania chrześcijańskiej rewolucji. Wyszyński nie ma wątpliwości, że droga będzie maryjna i że to także jest wskazówka dana mu przez Bożą Opatrzność. Dlatego „chciał ratować naród przez Maryję, chciał wyzwolić z niego jak największe moce”.
Jeszcze w Komańczy przygotowuje „ciąg dalszy” ślubowań. Swoją wizję przekazuje episkopatowi Polski i to jemu zleca realizację opracowanego programu. Między 15 a 29 sierpnia 1956 r. przygotowuje szczegółowy plan Wielkiej Nowenny. Do roku Milenium Chrztu Polski pozostaje 9 lat, więc myśl, by przygotowanie było „wielką nowenną”, nasuwa się sama. Wyszyński chce, aby przez kilkuletnią nowennę naród wyprosił sobie niezwykłą łaskę: „zachowania wiary, zwycięstwo i wolność Kościoła”.
29 sierpnia 1956 r. prymas wręcza plan nowenny biskupom Klepaczowi i Choromańskiemu. Decyduje, że każdy ze ślubów stanie się programem duszpasterskim na kolejny rok i znajdzie swoje odzwierciedlenie w całym programie duszpasterskim: kazaniach, dniach skupienia, czuwaniach, rekolekcjach. Przez kolejne lata Kościół w Polsce ma mieć tylko jeden program: nowennę.
Reklama
Celem jest „rewolucja”: „Musimy być w pełni świadomi tego, do czego dążymy: gruntownej przemiany ducha Narodu przed Milenium” – pisze w Apelu do duchowieństwa.
W oparciu o Maryję
Rzeczywiście, prymas chce obudzić w ludziach ducha: „Musimy zerwać z tym swoistym «laicyzmem narodowej katolickości», w której wszystko na zewnątrz w słowach i gestach jest «katolickie», tylko w sercach i umysłach jest całe piekło dantejskie”. A że zdaje on sobie sprawę, iż ludzi pociągają żywe przykłady i że trzeba się też odwołać do warstwy uczuciowej, w oczywisty sposób kieruje uwagę na Maryję.
Wierzy w rolę Matki Bożej w dziejach swego narodu. Powtarza, że Maryja jest nie tylko postacią historyczną, ale też że działa w Kościele i w narodzie także dziś – „jest aktualnie czynna”. Przekonują go do tego wiedza historyczna – ciągłość obecności i działania Matki Najświętszej w każdym pokoleniu Polaków – ale przede wszystkim osobiste doświadczenie. Powie przed Jej Cudownym Obrazem: „Maryja Jasnogórska? Ona była mi przez cały czas Mocą, Wytrwaniem, Światłem i Oparciem, Pociechą, Nadzieją i Pomocą Nieustanną”.
Nic dziwnego, że 3 dni po Ślubach Jasnogórskich Wyszyński pisze do generała paulinów: „Stał się cud wiary! Może wszyscy uwierzą w potęgę Jasnej Góry w Polsce! Wszyscy! Ja wierzę od dawna!”.
Reklama
Prymas wie, że droga ocalenia narodu jest związana z Maryją. Jest przekonany, że tak chce Bóg, że per Mariam to jedyna skuteczna reguła zwycięstwa. Dwa lata później powie: „W każdej ciężkiej sytuacji mówimy sobie: skoro nawet sam Bóg, Ojciec Przedwieczny, zaczął dzieło Odkupienia od Niewiasty, to chyba i my, zwłaszcza teraz, roztropnie czynimy, gdy od Niej zaczynamy”.
Swoje doświadczenie uważa za powtarzalne, dlatego przekłada je na życie rodaków. Mówi o tym w jednym z pięknych, ocierających się o mistykę, sformułowań programowych nowenny: „Dzieci najlepiej się czują na kolanach matki. To nasze miejsce! Nie schodźmy z macierzyńskich kolan Maryi. Tam był ongiś Jezus. A dziś ustąpił nam miejsca. Przecież powiedział: «Oto Matka twoja!»”.
Komunistyczna antynowenna
Rozpoczyna się Wielka Nowenna, która ma odrodzić w narodzie chrześcijańskiego ducha. Nie trzeba wiele czasu, by stało się jasne, że nie będzie zgody władz komunistycznych na stworzenie homo christianus.
Komuniści przygotowują własną „nowennę”. Program pierwszego roku prymasowskiej nowenny wiąże się z hasłem: „Wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego pasterzom”, a władze organizują ogólnopolską akcję usuwania krzyży z przestrzeni publicznej. Pokazują, że nowenna jest nie tylko nieskuteczna, ale wręcz szkodliwa. Bo jak mówić o wierności krzyżowi, kiedy Kościół nie potrafił nawet obronić jego obecności w urzędach, szkołach, szpitalach?
Polityka władzy okazuje się skuteczna – wśród biskupów pojawiają się głosy, by zrezygnować z nowenny, bo jej skutki będą odwrotne do oczekiwanych. Jednak Wyszyński mówi stanowcze: „nie”. Trudno to zrozumieć, ale nie boi się konfrontacji. Nie cofa się ani o piędź.
Reklama
Komunistyczna antynowenna idzie za Wielką Nowenną jak cień. Kiedy Kościół ogłasza hasło: „Naród wierny łasce”, władze odpowiadają wyrzucaniem religii z przestrzeni publicznej. Kiedy hasłem nowenny jest obrona życia, komuniści promują swobodę seksualną i ogłaszają ustawę zezwalającą na „aborcję na życzenie”. Na program nierozerwalności małżeństwa i obrony godności kobiety władze komunistyczne odpowiadają uderzeniem w nierozerwalność małżeństwa. Gdy Kościół podejmuje hasło: „Młodzież wierna Chrystusowi”, komuniści ogłaszają program ateizacji młodego pokolenia, a na obozach i koloniach wprowadzają zakaz praktyk religijnych. Gdy Kościół akcentuje sprawiedliwość społeczną, etos pracy, uczciwość i solidarność, komuniści zaczynają zamykać ludziom wierzącym drogę do awansu zawodowego, a nawet zwalniają ich z pracy. Kiedy Kościół rozpoczyna 8. rok nowenny i wypowiada walkę wadom narodowym, komuniści nasilają akcję rozpijania społeczeństwa i prześladują ruchy trzeźwościowe. Gdy ostatni rok nowenny przebiega pod hasłem: „Weź w opiekę Naród cały”, władze ogłaszają blokadę Jasnej Góry i likwidują połączenia komunikacyjne z Częstochową... Ale Wielka Nowenna zostaje przeprowadzona do końca.
Największe wydarzenie
Wielka Nowenna przed Tysiącleciem Chrztu Polski to „idea szalona”, związana z wielkim ryzykiem: w przypadku jej niepowodzenia Kościół mógł przegrać wszystko. Okazała się latami nasilonych represji ze strony władzy komunistycznej, które – patrząc po ludzku – powinny zniszczyć opracowaną przez Wyszyńskiego ideę maryjnej odnowy moralnej narodu. Ale inicjatywa prymasa była opatrznościowa – tak jak i znaki poprzedzające jej rozpoczęcie były odczytywane przez Wyszyńskiego jako opatrznościowe.
Wielka Nowenna nie miała i nie ma sobie równych w świecie. Historycy twierdzą, że wraz ze Ślubami Jasnogórskimi była ona największym wydarzeniem świadczącym o zbiorowej samoświadomości narodu od czasu zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r. To dobry sposób definiowania nowenny – pod przewodem prymasa podjął ją i wytrwał w niej polski, katolicki naród!