Górniczy Chór Męski przy O/ZG Lubin KGHM Polska Miedź S.A. obchodzi 40. rocznicę powstania. Z tej okazji w kościele Narodzenia Najświętszej Maryi Panny na Starym Lubinie odprawiona została dziękczynna Msza św.
W lubińskiej świątyni 8 lutego zebrali się członkowie chóru, ich rodziny, przyjaciele oraz wielu zaproszonych gości. – Serdecznie witam wszystkich zgromadzonych w naszym kościele, oraz dziękuję jubilatom, że nas dzisiaj tutaj zaprosili, abyśmy wspólnie z nimi mogli się cieszyć tym jubileuszem i jak mówi ks. Tischner: „Wypełniali przestrzeń między niebem a ziemią słowami pieśni” – mówił, witając zebranych ks. prob. Krzysztof Krzyżanowski.
Dziękczynna Msza św.
Eucharystii przewodniczył ks. prał. Wiesław Migdał. – Chcemy dziś dziękować za wszystkich chórzystów, którzy na przestrzeni 40 lat wielbili Boga swoim pięknym głosem i równocześnie pomagali w odnajdywaniu głębi wiary i ufności w Boga. Dziękujemy za wszystkich żyjących i prosimy o łaskę zdrowia, by mogli nadal służyć i wielbić Boga, a nam przysparzać radości i pokoju serca. Chcemy dziękować tym, których Bóg odwołał i dlatego modlimy się dla nich o pokój duszy, aby za tę piękną postawę wielbienia Boga swoim talentem On wynagrodził ich chwałą Nieba – mówił ks. Migdał.
Mszę św. zakończył koncert, a po występie wręczono specjalne odznaczenia chórzystom obchodzącym jubileusze. Wśród wyróżnionych znalazło się 6 mężczyzn, którzy w chórze śpiewają od początku jego istnienia. Były również gratulacje i życzenia od zaproszonych gości.
Reklama
– Drodzy Jubilaci, od 40 lat swoim śpiewem niesiecie szczęście, piękno i radość nam, mieszkańcom Lubina, Zagłębia Miedziowego, Polski, ale także całego świata. Za to należą się wam podziękowanie i słowa uznania. Jesteście niedocenionym skarbem, bo Zagłębie Miedziowe to nie tylko miedź, srebro, ale również chór górniczy ZG Lubin – mówił starosta lubiński Adam Myrda.
Przestrzeń między niebem a ziemią można wypełnić tylko pieśnią. ks. Józef Tischner
Podziel się cytatem
Troszkę historii
Chór powstał w 1980 r. Podstawowym kierunkiem jego działalności jest szerzenie kultury muzycznej w górniczym środowisku Zagłębia Miedziowego, przez śpiew pieśni patriotycznych, ludowych, religijnych i górniczych. Aktualnie chór liczy blisko 50 członków, głównie aktualnych bądź byłych pracowników zakładów należących do KGHM. Funkcję dyrygenta sprawuje Krzysztof Kujawski. W okresie swej działalności chór koncertował również za granicą, m.in. w: Austrii, Bułgarii, Czechach, Danii, Francji, Niemczech, Grecji czy na Ukrainie. Wśród najmilej wspominanych występów jest koncert podczas audiencji generalnej u papieża Jana Pawła II, oraz na wysokości 11 tys. metrów na pokładzie samolotu.
Warto dodać, że jubileuszowe uroczystości zaplanowano nieco inaczej, jednak ze względu na tragedię w kopalni ZG Rudna, gdzie w dzień poprzedzający uroczystość zginął 35-letni górnik, chór zmienił scenariusz jubileuszu oraz repertuar koncertu. Odwołano także drugą część jubileuszowych uroczystości.
Co ma wspólnego opłatek z czosnkiem? Jak zrobić holubci oraz kluski z makiem? Pracownicy KGHM dzielą się bożonarodzeniowymi tradycjami i przepisami na wyjątkowe potrawy. Jest już dostępna kolejna książka załogi Polskiej Miedzi – tym razem zapraszamy na Wigilię z KGHM. Publikację można pobrać on-line.
Album został stworzony przez załogę Polskiej Miedzi. Jest to zbiór przepisów kulinarnych i porad, jak przygotować świąteczne ozdoby, opracowanych i polecanych przez pracowników KGHM. Zespół miedziowej spółki dzieli się przepisami na domowe potrawy świąteczne, które każdego roku goszczą na wigilijnych stołach jego członków. Przepisy zebrane w książce zostały nadesłane na konkurs organizowany przez KGHM. Główną nagrodą będą warsztaty gotowania z mistrzem – Karolem Okrasą.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
W świecie, w którym słowo „poświęcenie” brzmi jak archaizm, a „heroizm” kojarzy się z naiwnym romantyzmem z lekcji historii, męczeństwo może wydawać się czymś wręcz niezrozumiałym. Czymś z innego porządku – może nawet obcym i niepokojącym. Żyjemy przecież w czasach, w których indywidualizm jest cnotą, a sukces mierzy się liczbą zer na koncie, lajków pod zdjęciem i umiejętnością „dbania o siebie”. Na tym tle ofiara z własnego życia – a więc męczeństwo – wydaje się gestem radykalnym, może wręcz szalonym. A jednak… nie daje spokoju.
Arcybiskup Tadeusz Wojda, podczas obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego, mówił, że „duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości”. W świecie, który coraz bardziej pogrąża się w chaosie aksjologicznym, to zdanie brzmi jak manifest. Jakby ktoś rzucał kamień w szklany ekran nowoczesności i przypominał, że są jeszcze wartości, dla których warto żyć – a czasem nawet umrzeć. Tylko kto dziś w ogóle tak myśli?
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.