Wybuch niezadowolenia społecznego, demonstracje i starcia z policją w Gruzji mają przyczyny głębsze, niż mogło to wynikać z przebiegu ostatnich wydarzeń
To nie mogło się skończyć inaczej. Siergiej Gawriłow, rosyjski deputowany, zwolennik rozbioru Gruzji, w parlamencie w Tbilisi przemawia po rosyjsku, z miejsca przewodniczącego parlamentu... Czy była to prowokacja, czy niedopatrzenie – nie da się jeszcze dziś jednoznacznie rozstrzygnąć.
Tak czy inaczej, rozpoczęły się wielodniowe demonstracje w Tbilisi. Już pierwszego dnia wobec brutalnej postawy policji rannych zostało kilkaset osób, w kolejnych dniach wciąż ich przybywało. Gdy demonstranci chcieli wtargnąć do budynku parlamentu, policja stanęła im na drodze. A rosyjska delegacja po cichu opuściła parlament.
W Gruzji panuje zgoda w kwestii Osetii Południowej i Abchazji, uznawanych za regiony okupowane przez Rosję. Ślady wojny z 2008 r. wciąż w Gruzji widać, ale najbardziej tkwi ona w ludziach. Rosjanie zatrzymali się 35 km od Tbilisi. W wojnie nie chodziło tylko o dwie prowincje, lecz przede wszystkim o Gruzję, która chciała się przyłączyć do NATO i Unii Europejskiej. Także dlatego występ Gawriłowa zadziałał na opozycję jak trąbka wzywająca do boju. Władze, oskarżone o sprzyjanie Rosji, wezwała ona do dymisji, a swoich zwolenników – do zorganizowania protestów.
Sytuacja poruszyła wielu. Nieskora do ostrych deklaracji prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili zaapelowała o spokój, powiedziała jednak, że piąta kolumna Rosji może być bardziej niebezpieczna niż otwarta agresja.
Początek końca
Reklama
Nikt nie mógł się spodziewać takiego wybuchu niezadowolenia. Widocznie w społeczeństwie od dłuższego czasu narastało niezadowolenie z siedmioletnich rządów Gruzińskiego Marzenia, a skandal mógł się okazać katalizatorem.
Gruzini w ostatnich latach – przypominają eksperci – nie mają się z czego cieszyć. Zaniechania Gruzińskiego Marzenia są deprymujące; partia ta doszła do władzy pod hasłami demokratyzacji kraju i szerokich reform, ale ich nie wprowadziła.
W efekcie sytuacja gospodarcza jest zła, lari – gruzińska waluta – traci na wartości, rośnie bezrobocie itd. Rozczarowanie przekłada się na zmniejszające się poparcie dla rządu. Może to być początek końca rządów Gruzińskiego Marzenia, a na pewno początek politycznej zawieruchy, która skomplikuje, a może nawet zdestabilizuje sytuację w kraju.
Otwarte granice
Choć Rosja i Gruzja od czasu wojny nie utrzymują stosunków dyplomatycznych, to wymiana handlowa trwa, a granice nie są zamknięte. Jednak ostatnie wydarzenia w Tbilisi skomplikowały sprawę.
Reklama
Gdy prezydent Rosji Władimir Putin szybko podpisał dekret dotyczący środków, które zapewnią bezpieczeństwo Rosji i ochronę jej obywateli „przed działaniami kryminalnymi i innymi nielegalnymi działaniami”, oznaczało to m.in. zawieszenie połączeń lotniczych do Gruzji i nagłe wywożenie Rosjan z tego kraju. Wstrzymano sprzedaż wycieczek do Gruzji. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow tłumaczył, że decyzja jest związana z „ekstremistycznymi działaniami w Gruzji, które są skierowane przeciwko Rosji”. Rosjanie rzeczywiście masowo odwołują rezerwacje w gruzińskich hotelach, co jest fatalną informacją dla gruzińskich kurortów. W ub.r odwiedziło je 1,5 mln Rosjan (co piąty turysta był z Rosji). Bez nich gruzińska gospodarka może stracić ponad miliard dolarów rocznie.
Sprawdzone metody
Sporo Gruzja straci na innych działaniach Rosji, która zaczyna stosować wobec Gruzji metody przez siebie sprawdzone. Gdy rosyjska inspekcja konsumencka zaostrzyła kontrole alkoholi z Gruzji, nagle gruzińskie wino i winiaki straciły jakość. Kolejnym krokiem Kremla może być wprowadzenie embarga na gruzińskie towary...
Wydarzenia w Gruzji mogły zostać sprowokowane przez Rosję – ocenia dr Ryszard Żółtaniecki, ekspert w zakresie spraw międzynarodowych i dyplomata. – Nikt nie chce rozmawiać z państwem niestabilnym, które ma niepewne granice i jest wewnętrznie skłócone – twierdzi.
Ocena wydaje się prawdopodobna, gdy wpisać ją w kontekst atlantycki. Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, powiedział niedawno, że ten kraj będzie członkiem Sojuszu mimo sprzeciwu Rosji. – 29 sojuszników wyraźnie wskazało, że Gruzja zostanie członkiem NATO – oświadczył.
Niewielkie Viterbo, położone w północnym Lacjum, w porównaniu
z innymi miastami Italii nie posiada zbyt wielu szczególnie cennych
zabytków. Poza kilkoma renesansowymi pałacami i dwoma romańskimi
kościołami jest tu jeszcze pałac papieski z unikalną gotycką loggią
- i to prawie wszystko.
Miasteczko samo w sobie jest jednak urokliwe i natknąć się
w nim można na wiele czarujących zaułków i placyków. Podążając nimi,
przypadkowy wędrowiec bezwiednie kroczy śladami pewnego dziewczęcia,
które żyło tutaj w połowie XIII w.
Biedni rodzice nadali dziecku imię Róża, tak podobno było
urodziwe. Ta młoda istotka, nie dbając jednak zbytnio o sprawy doczesnego
świata, swoim nad wiek rozwiniętym życiem duchowym, modlitwą, a przede
wszystkim pokutą starała się dawać współziomkom godziwy przykład
chrześcijańskiego życia. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa,
dziewczyna ściągnęła na siebie wiele przykrości i prześladowań, łącznie
z wygnaniem z rodzinnego miasta. Nie przyjęto jej też do miejscowego
klasztoru klarysek.
Ponieważ jednak moc w słabości się doskonali, tak też po
jej rychłej śmierci w 1253 r. otrzymane u jej grobu liczne łaski
zwróciły uwagę na tę skromną, a świętą postać.
Już w cztery lata po jej śmierci nietknięte rozkładem ciało
przeniesiono w uroczystej procesji pod przewodnictwem papieża Aleksandra
IV do kościoła Sióstr Klarysek. W ten sposób znalazła się tam, gdzie
odmówiono jej wstępu za życia.
Kanonizowana dwieście lat później, w 1458 r., po dokonanym
u jej ciała uzdrowieniu jednego z kardynałów, stała się odtąd św.
Róża patronką Viterbo.
Jej skromny domek został pieczołowicie odrestaurowany i
można go dzisiaj oglądać niedaleko kościoła pod wezwaniem Świętej.
Miasto co roku 3 września wieczorem, czci pamięć św. Róży
a forma tego święta przybiera kształt nigdzie indziej nie spotykany.
Dobrze zachowane - pomimo upływu ponad 700 lat - serce św.
Róży umieszczane jest w relikwiarzu na szczycie trzydziestometrowej
wieży i obnoszone ulicami miasta w uroczystej procesji.
Tradycja budowy bardzo wysokich wież, zwanych tutaj "macchina
di Santa Rosa", sięga z górą trzystu lat.
Dawniej starano się budować wieże coraz wyższe i wyższe,
tak że przekraczały wysokość 30 m. Jednak po serii tragicznych wypadków
zmniejszono nieco wysokość, lecz i tak konstrukcja sięga czwartego
piętra.Rzęsiście oświetlona budowla wystaje niejednokrotnie ponad
dachy domów miasta, tak że jej wierzchołek przesuwa się majestatycznie
ponad budynkami.
Konstrukcja wieży św. Róży składa się z metalowego rusztowania,
drewnianych wsporników i niezwykle bogato udekorowanej obudowy z
masy papierowej. Waga tak wysokiej budowli jest niebagatelna i przekracza
pięć ton.
Aby unieść tak ogromny ciężar i nie przewrócić go podczas
procesji, tragarze, zwani tutaj "kawalerami św. Róży", muszą długo
ćwiczyć.
Zwłaszcza trudna i niebezpieczna jest operacja uniesienia
w górę "macchiny". Musi się to odbywać równo i jednocześnie z każdej
ze stron, gdyż inaczej może dojść do przechyłów wieży, grożących
jej przewróceniem.
Prestiżowe zajęcie tragarzy wymaga doświadczenia i dlatego
czynią to przeważnie ci sami z roku na rok, rzadko i nieznacznie
zmieniając skład osobowy zespołu.
"Kawalerowie św. Róży" traktują swoją misję bardzo poważnie.
Noszą białe tradycyjne stroje i w tym samym kolorze chusty na głowach,
a w talii są przepasani czerwonymi szarfami. Po dziesięciu latach
noszenia mają prawo do założenia prestiżowej niebieskiej szarfy.
Wieczorna procesja, której trasa liczy ok. jednego kilometra,
ściąga do Viterbo wielu widzów z całego Lacjum, którzy wraz z mieszkańcami
zapełniają tłumnie ulice, okna, balkony i dachy pobliskich domów.
Zawsze pozostaje dreszczyk emocji, iż wieża może się przewrócić.
Tak nieraz bywało. W 1801 r. krzyk okradzionej przez złodzieja kobiety
spowodował tumult wśród widzów. Wybuchła panika i 22 osoby zostały
stratowane na śmierć. Trzynaście lat później w wyniku zawalenia się
części ogromnej wieży dwóch tragarzy poniosło śmierć, a kilku innych
zostało rannych.
W 1820 r. zbudowana przez Angelo Papiniego nowa wieża została
przewrócona na głównej ulicy Viterbo, zwanej Corso Italia. Stało
się tak na skutek rozkołysania wysokiej konstrukcji przez niefrasobliwych
tragarzy, którzy nadużyli wina, świętując zakończenie budowy nowego
obiektu.
W 1893 r. ulewny deszcz uniemożliwił rozpoczęcie procesji,
a podniecona takim obrotem sprawy grupa anarchistów zniszczyła wieżę,
podpalając ją.
Wreszcie stosunkowo niedawno, w 1967 r., przechył wieży
wymusił przerwanie procesji. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach.
Każda wieża nosi nazwisko swojego konstruktora. Obecnie
używana nazywa się Giuseppe Zucchi i została zbudowana w 1967 r.
Otrzymała przydomek "lot aniołów", ze względu na liczne postacie
tych duchów niebieskich, umieszczone na czterech kolejnych piętrach.
Na samym szczycie budowlę wieńczy postać św. Róży.
W miejscowym muzeum można zobaczyć modele wież noszonych
w procesjach w przeszłości.
Viterbo leży przy drodze do Rzymu, a więc łatwo tu zajrzeć
podczas pielgrzymki do Wiecznego Miasta.
Kandydatka na urząd Prezydenta RP Magdalena Biejat wskazuje, że „wreszcie” mają propozycję, która pozwoli zlikwidować Fundusz Kościelny. Trzeba zatem sprostować, że lewicowe partie polityczne wielokrotnie już przedstawiały projekty ustaw dążące do likwidacji FK, z których żaden nie spełniał wymogów konstytucyjnych. Nie inaczej jest tym razem - pisze w komentarzu dla KAI dr Łukasz Bernaciński, prawnik i autor monografii poświęconej Funduszowi Kościelnemu.
Wielki Post to czas modlitwy, postu i jałmużny. To wiemy, prawda? Jednak te 40 dni to również czas duchowej przemiany, pogłębienia swojej wiary, a może nawet… powrotu do jej podstaw? Dziś pytanie - czy Dekalog nie jest przestarzały?
Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Youcat – katechizm Kościoła katolickiego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.