Szklanka herbaty
Mój wieczorny rytuał to porcja tabletek i na koniec szklanka ziółek. Ziółka parzą się w szklance na blacie koło kuchenki, leki są na półce obok stołu. Żeby wziąć szklankę z napojem, trzeba wstać z krzesła. I to jest ten ostatni moment przed przemarszem do pokoju na spanie. Trzy metry do pokonania po szklankę! A przecież poruszam się normalnie. Dlaczego więc ta jedna sprawa staje się taka trudna?
Podśmiewałam się w duchu jako podlotek, gdy starsze panie z melancholią wzdychały, żeby „na starość miał im kto chociaż podać szklankę herbaty”. Nie wiem czemu, ale ta „szklanka herbaty” tak mi utkwiła w pamięci. Owszem, bywałam i ja w szpitalach, jako pacjent też, i kubek z herbatą bywał wyzwaniem. Ale chyba chodzi o coś więcej niż tylko o w sumie mało znaczący gest. Chodzi o człowieka. Żeby był obok, kiedy przychodzi bieda.
Dzięki „Niedzieli” poznałam kilka osób i już nie czuję się taka samotna. Dziękuję!
Pomóż w rozwoju naszego portalu