Reklama

Felietony

Wyborcze układanie fusów

Budowanie europejskiego superpaństwa, i to jeszcze opartego na ideologii neomarksizmu, stoi w jaskrawej sprzeczności z zasadami proponowanymi przez chrześcijańskich polityków Roberta Schumana i Alcide de Gasperiego. To właściwie karykatura idei, dla której wspólnota powstawała

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rok wyborczy, a więc coraz częściej padają pytania o to, na kogo głosować, kogo poprzeć, aby nie zaszkodzić interesom naszej ojczyzny. Nadszedł czas obfity w wydarzenia, wiele w nim zamieszania i niespodziewanych informacji. Proszę się jednak nie zniechęcać. W bardzo krótkich słowach postaram się opisać nasz krajobraz polityczny i wnioski, które z tej analizy wynikają. Mogą one wpłynąć na racjonalne postawy wyborcze wśród wielkiej rzeszy polskich patriotów.

Polska polityka wcale nie zawiera w sobie klasycznej różnicy ideologii i poglądów. Nie mamy klasycznej lewicy i prawicy. Praktycznie za gospodarczą prawicę śmiało mogą dziś uchodzić byli komuniści, którym udało się przechwycić dużą część polskiego majątku narodowego i dziś stali się prawdziwą czołówką finansową naszego kraju. Jaka to jednak prawica, skoro jej trzon tworzą oportuniści i byli (nominalni przynajmniej) wyznawcy marksizmu-leninizmu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ci natomiast, którzy powszechnie uznawani są za działaczy prawicy, w rzeczywistości niewiele z klasyczną prawicą (gospodarczą) mają do czynienia. Z wyjątkiem mocno doktrynerskich wyznawców Janusza Korwin-Mikkego pozostała część tzw. prawicy chciałaby w istocie realizować program właściwy zwykle socjalistom. Dlaczego tak jest? Trudno budować podstawy zdrowej gospodarki kapitalistycznej w kraju, gdzie większość społeczeństwa nie posiada kapitału, a jego zasoby przechwycili jedynie beneficjenci umów tzw. okrągłego stołu, czyli z reguły oficerowie komunistycznych służb i funkcjonariusze komunistycznych organizacji. Do dziś nie uchwalono nawet rzetelnej ustawy reprywatyzacyjnej. Dzieje się tak właśnie dlatego, żeby nie można było stworzyć konkurencyjnej wobec postkomunistów grupy finansowej, która mogłaby np. zainwestować w tworzenie popularnych mediów.

Mamy więc partie, które w warstwie ideowej są prawicowe, natomiast w swoich programach gospodarczych bliżej im jest do przedwojennej Polskiej Partii Socjalistycznej oraz nominalnych lewicowców, którzy rządzili w Polsce tak, jakby byli przedstawicielami brytyjskich torysów, z tą jednak różnicą, że torysi kierują się ideologią, a postkomuniści własnym doraźnym interesem.

Jak zatem dzieli się ta nieszczęsna „polska scena polityczna”? Z uwagi na stosunek do państwa i niepodległości najważniejszy podział przebiega między niepodległościowcami, którzy wierzą w ideę budowy suwerennego państwa Polaków, a kosmopolitami, którzy – z różnych przyczyn, najczęściej koniunkturalnych – w takiej niepodległości nie pokładają swoich nadziei, co więcej – uważają ją za wybitnie zagrażającą własnym interesom.

Reklama

Pośród niepodległościowców mamy właściwie tylko dwie grupy polityczne: koalicję związaną z Prawem i Sprawiedliwością oraz Ruch Narodowy. Zdawałoby się więc, że dla każdego patrioty dokonanie wyboru w nadchodzących elekcjach jest rzeczą prostą... pozornie. Sądząc bowiem z przesłanek płynących z naszych ostatnich doświadczeń, pojawia się coraz więcej zastrzeżeń wobec praktyki politycznej PiS, a jednocześnie panuje przekonanie, że koalicja zawiązana przez Grzegorza Brauna, Narodowców i ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego jest pozbawiona szans na osiągnięcie znaczącego sukcesu wyborczego. Nie ma też gwarancji, że „narodowa” koalicja okaże się trwała.

Nastroje wśród tzw. elektoratu patriotycznego znacząco się jednak zmieniają. Sondaże nie pokazują prawdziwego poparcia dla „narodowców”. Najważniejszy dylemat polega jednak na czymś innym: Jak oddać swoje głosy na polityków innych niż ci proponowani przez PiS, a jednocześnie nie dopuścić do uzyskania przewagi przez „kosmopolitów” (SLD, PSL, PO, partia Biedronia, pozostałości po .Nowoczesnej i wszelkie inne środowiska kojarzone z umowami „okrągłego stołu”)? Czy lęk przed powrotem „kosmopolitów” do władzy czyni nas zakładnikami PiS, do którego mamy wiele zastrzeżeń, z bardzo prostej przyczyny – oni po prostu rządzą Polską? Rządzący zawsze popełniają błędy. Rzecz w tym, czy są to już błędy niewybaczalne i wynikające z odejścia od niepodległościowego kursu polityki deklarowanej przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego, czy też wynikają one ze słabości poszczególnych polityków. Czy zatem jesteśmy skazani na miotanie się między niedogadzającymi nam opcjami? Logika walki dwóch największych partii została zbudowana właśnie na zasadzie zamykającej się pułapki, z której – pozornie – nie ma żadnego sensownego wyjścia.

Reklama

Nakłaniam Państwa jednak do pewnego eksperymentu. Kalendarz wyborczy tak się nam ułożył, że najpierw odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Tu zatem możemy udzielić rządzącym pewnej reprymendy. Głosujmy nie na listy partyjne i nominatów wysuniętych przez partyjną biurokrację, ale na ludzi z krwi i kości, których myślenie i dorobek gwarantują, że podejmą oni walkę o zmianę dzisiejszego oblicza establishmentu Unii Europejskiej. Pora przecież przypomnieć Europie, na czym polegała idea kontynentalnej wspólnoty. Pora też na powrót do chrześcijańsko-demokratycznych korzeni Unii, które gwarantowały państwom narodowym swobodę działania i opierały się jedynie na spotęgowaniu mocy państw europejskich przez ideę swobodnej wymiany handlowej i otwartych granic.

Budowanie europejskiego superpaństwa, i to jeszcze opartego na ideologii neomarksizmu, stoi w jaskrawej sprzeczności z zasadami proponowanymi przez chrześcijańskich polityków Roberta Schumana i Alcide de Gasperiego. To właściwie karykatura idei, dla której wspólnota powstawała. Wymagajmy od kandydatów do PE przeciwstawienia się idei superpaństwa: jednej europejskiej armii, która w zasadzie jest próbą ostatecznego wyrwania się Niemiec spod kontroli narzuconej im po II wojnie światowej. UE nie może być walcem do zgniatania narodowych aspiracji i rozmywania chrześcijańskiego charakteru Europy. Głosujmy zatem na ludzi świadomych walki, która ich czeka, i nastawionych na obronę idei państw narodowych. Odrzućmy natomiast kandydatury polityków, którzy w nagrodę za posłuszeństwo kierownictwu partii promowani są wysokimi miejscami na listach kandydatów, odrzućmy pieczeniarzy idących do PE jedynie ze względu na finansowe apanaże, nie premiujmy „emerytów”, którzy na listy kandydatów wystawiani są w zamian za zasługi dla partii i tym samym zapewniana jest im dostatnia polityczna emerytura.

Reklama

Jeśli na listach koalicji narodowej znajdują się bardziej świadomi i gwarantujący walkę kandydaci, to nie wahajmy się na nich głosować. Te wybory znacząco nie zmienią układu sił w Polsce, ale mogą rządzącej partii dać wiele do myślenia. Lepiej, by powstała zwarta reprezentacja Polski, która energicznie zakwestionuje politykę europejskiej biurokracji, niż miałby to być kolejny plebiscyt, z którego PiS wyjdzie zwycięsko jedynie dlatego, że alternatywa – w postaci PO i jej przybudówek – jest dla Polski o wiele gorsza.

Dobra nauczka dana PiS w wyborach do PE może skłonić liderów tego ugrupowania do dużych przetasowań kadrowych. Na tym może Polska jedynie zyskać. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że reprezentacje Włoch, Austrii czy Węgier też mogą przybrać charakter kwestionujący dzisiejsze oblicze UE, to tym bardziej musimy głosować z wielką rozwagą i świadomie.

Inaczej rzecz ma się z jesiennymi wyborami do parlamentu krajowego – tu klęska PO i sprzymierzonych z nią jest warunkiem „sine qua non” dalszego rozwoju polskiej niepodległości. Dobrze jednak byłoby, gdyby dzisiejsza koalicja rządząca została mocno uzupełniona przez reprezentantów środowisk narodowych. Nawet jeśli odbędzie się to kosztem zniknięcia takiej efemerydy jak partia Jarosława Gowina, to polska niepodległość może jedynie na tym zyskać.

Zastąpienie ludzi Gowina przez reprezentantów środowiska narodowego może dodać obecnym władzom tak potrzebnej teraz twardości i pryncypialności. Jednym słowem – idealnie byłoby, gdyby dla PiS, do rządzenia po jesiennych wyborach, niezbędna stała się koalicja z narodowcami.

Jak widać, rozluźniając nieco schemat, w którym odbywa się polityczne myślenie Polaków, można znaleźć nieco swobody i kreatywności. Polska może na tym jedynie zyskać.

2019-02-27 10:36

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Andrzej Duda: „Jesteśmy bliscy zwycięstwa i zwyciężymy - naprawimy Polskę!”

[ TEMATY ]

wybory

Andrzej

Artur Stelmasiak

Jesteśmy jednym narodem, w jednym kraju, w naszym państwie. (…) Musimy być pod naszym biało-czerwonym sztandarem. Ten sztandar łopotał na Monte Cassino, to z tym sztandarem biegliśmy razem z „Solidarnością”, która zmieniła Polskę po 1980 roku. Byliśmy tam razem! To pod tymi sztandarami staliśmy po śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II, którego nauka powinna być znakiem w życiu i polityce. To nasz wielki dorobek i jego wielkie dzieło! (…) Musimy odbudować naszą wspólnotę - tylko razem jesteśmy w stanie naprawić Polskę! - mówił Andrzej Duda podczas finałowej konwencji, podsumowującej kampanię prezydencką.
CZYTAJ DALEJ

Marta Nawrocka: walka z hejtem pierwszym obszarem działania fundacji „Blisko Ludzkich Spraw”

2025-11-17 18:40

[ TEMATY ]

hejt

Marta Nawrocka

ciężar hejtu

PAP/Grzegorz Momot

Walka z hejtem będzie pierwszym obszarem działania fundacji „Blisko Ludzkich Spraw” – poinformowała w poniedziałek pierwsza dama Marta Nawrocka w Wiśle podczas panelu dyskusyjnego „Hejt? Nie, dziękuję!”. Zapowiedziała, że fundacja, która niebawem rozpocznie działalność, zajmie się czterema sprawami.

Z inicjatywy pierwszej damy w poniedziałek w Wiśle odbywają się panele dyskusyjne dotyczące hejtu i warsztaty dla dzieci mające uświadomić im, jak hejt potrafi ranić i jak ważne jest okazywanie sobie życzliwości oraz reagowanie, gdy ktoś potrzebuje wsparcia.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: Potrzeba nowych form biblijnego przekazu

2025-11-17 20:35

[ TEMATY ]

Pismo Święte

Katolicka Federacja Biblijna

Vatican Media

Ojciec Święty spotykając się z przedstawicielami Katolickiej Federacji Biblijnej, (Catholic Biblical Federation, CBF) powołanej do promowania obecności i znaczenia Słowa Bożego na całym świecie, podkreśllił, że „Kościół czerpie życie nie z siebie samego, lecz z Ewangelii”, dlatego istnieje potrzeba korzystania z nowych form biblijnego przekazu, by Pismo Święte docierało i inspirowało ludzi z różnych środowisk oraz kultur.

Leon XIV wskazał, że dziś społeczeństwo skupia się na mediach i korzysta głównie z internetu. Często zdarza się, że inne treści przysłaniają Słowo Boże. Istnieją też takie miejsca na świecie, “w których Ewangelia jest nieznana lub zniekształcana przez oddolne interesy”. Wobec tych wyzwań należy zastanowić się jak szeroko docierać z Pismem Świętym do ludzi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję