Reklama

prosto i jasno

Pięknie spełnione życie

Franciszek Stefczyk przez całe życie mocno podkreślał chrześcijańskie inspiracje swojej działalności.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy bankowiec może zostać świętym? Gdy śledzimy obrady sejmowej komisji ds. przestępczej działalności Amber Gold, na powyższe pytanie wielu odpowie: Nie. A ja zapytam: Czy tak musi być zawsze i w każdym przypadku?

Franciszek Stefczyk (1861 – 1924) kojarzy się każdemu z Kasami Stefczyka, których jest patronem. Jednak o pełnej sukcesów działalności Stefczyka mało kto wie. Przypadła na przełom XIX i XX wieku i krótko na lata międzywojenne. Jako nauczyciel w Państwowej Średniej Szkole Rolniczej w Czernichowie pod Krakowem (od 1884 r.) zderzył się z rzeczywistą sytuacją chłopskich rodzin, żyjących w ogromnej biedzie – galicyjskiej nędzy. Pamiętając o swoim zainteresowaniu spółkami Raiffeisena podczas pobytu w Wiedniu, a później w Nadrenii Północnej-Westfalii, zaadaptował niemiecki model kas do polskich warunków i w 1890 r. utworzył w Czernichowie, według chrześcijańskich zasad, pierwszą spółkową kasę oszczędności i pożyczek. Wspierała się ona na tanim i dogodnym kredycie skierowanym do mniej zamożnych chłopów, na społecznej pracy zarządów dla zminimalizowania kosztów funkcjonowania spółdzielni oraz na udzielaniu pożyczek na konkretne cele gospodarcze. Również w Czernichowie Stefczyk zorganizował bazar spożywczy i hurtownię wiejską, co uratowało okolicznych chłopów przed skutkami klęsk żywiołowych, drożyzną, a przede wszystkim przed lichwą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

To zabrzmi niewiarygodnie, ale w ciągu kilkunastu lat powstało w Galicji 1397 kas oszczędnościowo-pożyczkowych, noszących później imię Stefczyka, które zrzeszały ponad 320 tys. członków. Ich celem nie było osiągnięcie zysku, ale łagodzenie nędzy, wyrównywanie poziomu życia, podtrzymywanie osób gospodarczo słabych, dążenie do harmonii społecznej, a tym samym – wpływanie na materialny oraz duchowy i moralny rozwój ludzi. Choć system kas Stefczyka nie był w stanie diametralnie odmienić życia galicyjskich chłopów, to jednak tysiące ludzi uratowano od bankructwa, a tym samym przed dramatem porzucenia ojcowizny i wędrówki za chlebem za ocean. A jeśli chodzi o walkę z lichwą, to organizacje oparte na samopomocy włościan, w tym głównie kasy Stefczyka, wypleniły ją całkowicie, każdy bowiem miał możność zaciągnięcia pożyczki na dogodnych warunkach w swej własnej spółdzielczej organizacji.

Franciszek Stefczyk przez całe życie mocno podkreślał chrześcijańskie inspiracje swojej działalności. Napisał m.in., że głównym źródłem siły i wpływu moralnego jest „duch chrześcijańskiej miłości bliźniego, której wyrazem i czynnym zastosowaniem (...) ma być właśnie działalność spółdzielni”. Dla Stefczyka kasy były czymś więcej niż tylko rodzajem wiejskich banków. On sięgał dalej: to miały być przede wszystkim instytucje społeczne, łączące działalność finansową z wychowawczą, jednoczące dziedzinę materialną z duchową sferą człowieka. Stefczykowi chodziło o to, by spółdzielcze kasy rozbudziły praktykę chrześcijańskiej miłości bliźniego nie tylko w sferze finansów, ale w każdej dziedzinie ludzkiego życia. Interes materialny był ważny, ale też dzięki wzajemnej samopomocy, myśleniu o bliźnich w potrzebie, o tym, co ludzi łączy, a nie dzieli, o narodzie i ojczyźnie, o kulturze i języku, powstawały wśród członków kas szczera życzliwość i bezinteresowność, a nawet poświęcenie i ofiarność na rzecz słabszych.

Obecnie, gdy instytucje bankowe i kredytowe nie biorą żadnej odpowiedzialności za społeczny wymiar swych działań, stają się dosłownie „maszynkami” do zarabiania pieniędzy, pojawiła się w gronie współczesnych przedstawicieli Kas Stefczyka inicjatywa beatyfikacji dr. Franciszka Stefczyka, którą poparł metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki (Franciszek Stefczyk zmarł w Krakowie, ale został pochowany przy żonie na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie). Uznano, że walka Stefczyka o wyrwanie włościan z pęt lichwy, jego nauczanie prostych chłopów zasad podniesienia bytu ekonomicznego rodziny, a także jego budowanie ładu społecznego już w niepodległej Polsce były niczym innym jak realizowaniem społecznej nauki Kościoła. Należałoby napisać wprost, że Franciszek Stefczyk w osobistym życiu, także w swojej wszechstronnej działalności praktycznej i w swoim piśmiennictwie, nie patrząc na własne korzyści, dał początek ogromnemu dziełu miłosierdzia, czyli wykazał się miłością bliźniego w sposób heroiczny, a w konsekwencji „pięknie spełnił życie”. Taki tytuł dałem swojej książce o Franciszku Stefczyku, która ukazała się nakładem Spółdzielczego Instytutu Naukowego w Sopocie – i tam ją można nabyć.

Czesław Ryszka
Pisarz i publicysta senator RP w latach 2005-11 i od 2015 r.

2018-09-19 10:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papieskie rozważania na nabożeństwo w Koleoseum: Droga Krzyżowa jest modlitwą tych, którzy są w drodze

2025-04-18 12:40

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

Vatican Media

Droga Krzyżowa jest modlitwą tych, którzy są w drodze. Przecina nasze zwykłe ścieżki, abyśmy przeszli ze znużenia ku radości - napisał Ojciec Święty w rozważaniach, które dziś zostaną odczytane przy poszczególnych stacjach Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum.

Franciszek we wstępie wskazał, że droga Zbawiciela „nas kosztuje”. W świecie, który wszystko kalkuluje, bezinteresowność ma wysoką cenę. „W darze, natomiast, wszystko rozkwita na nowo: miasto podzielone na różne ugrupowania i rozdarte konfliktami zmierza ku pojednaniu; wypalona religijność odkrywa na nowo płodność Bożych obietnic; nawet serce z kamienia może przemienić się w serce z ciała” - napisał Papież.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Teraz odbywa się sąd nad nami

2025-04-18 23:05

Biuro Prasowe AK

    - Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderzeniem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski w Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Arcybiskup powiedział do zebranych, że Chrystus, zawieszony między ziemią a niebem, osądził cały świat w imię Krzyża, który stał się najgłębszym, wzruszającym i przejmującym wyrazem miłości miłosiernej Boga do ludzi. Chwila, w której Zbawiciel wypowiedział ostatnie słowa, stała się momentem ostatecznej klęski ojca wszelkiego kłamstwa, zła i śmierci. – Pokonując szatana, sprawcę wszelkiego kłamstwa i grzechu, zawieszony na Krzyżu Jezus osądził również wszystkich świadomych i mniej świadomych współpracowników oraz współuczestników dzieła szatana. Odbywając sąd nad światem, Jezus odbył także sąd nad tymi, którzy Go sądzili. Sąd Najwyższej Prawdy – powiedział metropolita krakowski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję