Reklama

Porady

Życie w zachwycie

Bóg w sam raz

Niedziela Ogólnopolska 1/2018, str. 42

[ TEMATY ]

porady

Sashkin/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Koniec starego roku kalendarzowego i początek nowego sprzyjają podsumowaniom. Ostatnie dni grudnia to czas refleksji nad tym, co minęło, i nad tym, co wciąż jeszcze przed nami. Marzymy, planujemy, martwimy się. Czasem cieszymy się sukcesami, niekiedy smucimy porażkami. Żałujemy błędów, które popełniliśmy, lub tego, czego nie mieliśmy odwagi zrobić. Wspominamy tych, którzy odeszli, i czule patrzymy na tych, którzy włączyli się w bieg naszej historii.

Jakakolwiek nie byłaby nasza sytuacja, wraz z ostatnim dniem roku zwykle pojawia się iskierka nadziei na lepsze jutro. Jakby przyczepienie nowego kalendarza na ścianie miało magiczną moc, mogło sprawić, że symboliczne konto naszego życia się wyzeruje i wraz z 1 stycznia będziemy mogli zacząć wszystko od nowa. Niestety, to wszystko jest jedną wielką noworoczną ułudą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Być może po przeczytaniu poprzedniego zdania macie ochotę przejść do lektury następnego artykułu, gdyż uznaliście, że zbyt pesymistycznie podchodzę do rzeczywistości. Nic bardziej mylnego!

Głęboko wierzę w nowy początek, w kolejne szanse, w to, że zawsze mogę zacząć od nowa, „choć czasem w drodze upadam”.

Gdy patrzę wstecz, widzę setki, tysiące codziennych szans – szans na nawrócenie. Od tego wszystko się zaczyna. To jedyna realna metoda wyzerowania licznika. Nikt nie jest w stanie naprawić własnego życia w pojedynkę. W duecie z Nim zawsze się uda.

Reklama

U progu kolejnego roku robimy postanowienia, składamy obietnice i życzenia. Patrzymy do przodu, w tył rzucamy tylko ukradkowe spojrzenia. Gdybyśmy jednak popatrzyli uważniej wstecz, dostrzeglibyśmy coś, co umyka nam w tym czasie skoncentrowania na przyszłości. Dostrzeglibyśmy Boże dary i to, że Bóg obdarowuje każdego z nas w sam raz.

Często mamy wrażenie, że On nie słyszy naszych próśb i ich nie wypełnia, ale gdybyśmy przez całe życie spisywali nasze prośby, okazałoby się, że jesteśmy w wielkim błędzie. Bóg troszczy się o nas i wypełnia nasze potrzeby bardzo precyzyjnie, daje nam tyle, ile potrzebujemy, w najlepszym ku temu czasie.

Niejednokrotnie mamy też wrażenie, że Bóg nie wysłuchuje naszych próśb. Modliłem się o zdrowie, a tymczasem z jednej choroby wpadłem w drugą. Modliliśmy się o potomstwo, tymczasem okazało się, że nie możemy mieć dzieci. Modliłam się o pracę i wprawdzie ją znalazłam, ale poniżej moich kompetencji i z niskimi zarobkami.

A słowo Boże mówi: „O nic się już zbytnio nie martwcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!” (Flp 4, 6), bo tylko On wie, czego nam potrzeba i w jakiej ilości nam to dać, byśmy stale dążyli ku Górze, a nie osiedli na kanapie. Może twoja choroba ma się przyczynić do czyjegoś nawrócenia? Naturalna bezdzietność może cię otworzyć na doświadczenie adopcji. Mniejsza pensja nauczy dostrzegać codzienne cuda, cieszyć się z drobnych rzeczy, nie doznać przesytu, który dla duszy jest o wiele groźniejszy niż niedostatek. Bóg dba o to, żebyśmy stale się rozwijali.

W świecie nie ma zastoju. Już Heraklit powiedział, że „wszystko płynie”. Jeśli się nie rozwijamy w jakiejś dziedzinie, szybko się okazuje, że nastąpił regres. Tak samo jest z naszym człowieczeństwem. Jeśli nie rozwijamy się w wierze i miłości, nie czynimy coraz więcej dobra, zaczynamy opadać. Najpierw powoli, niemal niezauważalnie, potem coraz szybciej i szybciej.

Po ludzku brzmi to mało przekonująco, wiem – i sama często się temu dziwię, nie do końca rozumiem, ale staram się doceniać i być wdzięczna, bo wierzę, że Bóg obdarza mnie i ciebie w sam raz, tak, żeby „pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, strzegł naszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie” (por. Flp 4, 7).

Maria Paszyńska, pisarka, prawniczka, orientalistka, varsavianistka amator, prywatnie zakochana żona i chyba nie najgorsza matka dwójki dzieci

2018-01-03 10:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sposoby leczenia jadem pszczelim

Niedziela Ogólnopolska 8/2023, str. 47

[ TEMATY ]

porady

stock.adobe.com

Pisaliśmy już, że jad leczy reumatoidalne zapalenie stawów. Dziś kolejne sposoby radzenia sobie z reumatyzmem.

Inną formą leczenia jadem jest jonoforeza, która polega na wprowadzeniu do chorej tkanki naładowanych elektrycznie drobin jadu. W tym celu z jednej strony chorego stawu przykłada się do niego nasyconą roztworem jadu tkaninę i podłącza się tam czynną elektrodę urządzenia, a z drugiej strony stawu – elektrodę bierną. Po obandażowaniu, na 15-30 min włącza się prąd o natężeniu 5-30 mA. W ten sposób jad najkrótszą drogą dociera do chorej tkanki. Zaletą tej metody jest to, że jest ona praktycznie bezbolesna, najbezpieczniejsza i dość skuteczna – doprowadza do wyhamowania autoagresji w narządach ruchu.
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Argentyna: na peryferiach Buenos Aires powstanie Miasteczko Papieża Franciszka

2025-07-15 17:28

[ TEMATY ]

Argentyna

Miasteczko Papieża Franciszka

Jorge Mario Bergoglio

Grzegorz Gałązka

Papież Franciszek

Papież Franciszek

W La Matanza, na przedmieściach Buenos Aires powstanie Miasteczko Papieża Franciszka. Jest to inicjatywa tamtejszej diecezji San Justo i lokalnych parafii. Kilka dni temu kierujący diecezją bp Eduardo García przedstawił projekt papieżowi Leonowi XIV w Watykanie.

Celem Miasteczka Papieża Franciszka jest z jednej strony zapewnienie dachu nad głową tysiącom rodzin, z drugiej zaś - wprowadzenie w życie zasad, którymi kierował się pochodzący z Argentyny papież: integracji, solidarności, sprawiedliwości społecznej i braterstwa. „Jedność jest ponad konfliktem, rzeczywistość jest ponad ideą, całość jest więcej niż sumą części, a czas jest ważniejszy niż przestrzeń” - tą myślą Franciszka podsumowują swe przedsięwzięcie inicjatorzy budowy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję