Mam przed oczyma pewien obrazek. To ogromna biała chmura, a na jej miękkim grzbiecie siedzą malutkie dzieci. Każde z nich na swoich ramionach dźwiga plecak. Czekają na swoją kolej, by rodzice przywołali je do życia na ziemi. To małe istotki, więc każde z nich zostało obdarowane prezentem.
Bo we wnętrzu każdego plecaka kryje się specjalnie przez Pana Boga przygotowane powołanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Taka historia została mi opowiedziana, kiedy jeszcze sama nie potrafiłam czytać, sznurować butów i mama czesała mnie w dwa kucyki. Teraz, kiedy czytam na potęgę, buty kupuję sama i włosy żyją jak chcą, wymyślam dalszy ciąg.
Jedne z dzieci od razu po przybyciu na ziemię, z ogromną ciekawością, otwierają cały plecak i nie zastanawiając się ani chwili, korzystają z jego zawartości. Inne, równie zainteresowane, po otwarciu cieszą się tylko przez pewien czas. Niektóre z nich za bardzo pociąga świat i plecak schodzi na drugi plan, o ile w ogóle jest inny plan, poza tym pierwszym. I w tym wszystkim siebie widzę jako to dziecko, które jest bardzo ciekawe tego, co kryje plecak, ale przez bardzo długi czas otwiera po jednej małej jego kieszonce.
Jakie jest moje powołanie? Oczywiście, że odpowiedź brzmi – nie wiem. Wiem natomiast, że w jednej kieszeni mojego plecaka znalazłam talent, chyba najlepszy ze wszystkich.
Reklama
Moje powołanie przyjmuje przeróżne kształty. Ma ich co najmniej 50. To suma wszystkich znaków interpunkcyjnych i liter w polskim alfabecie.
Piszę.
Piszę. Układam słowa, bo lubię, gdy do siebie pasują. Spisuję myśli, bo zdarza się, że w głowie już się nie mieszczą. Opisuję to, co się wydarzyło, żeby udowodnić sobie, że coś naprawdę miało miejsce. Fikcja literacka to coś, co pomaga mi zasnąć w nocy. Słowa w ogóle zwracają moją uwagę na świat.
Chciałabym być pisarką. Tylko zbyt pomału ten plecak otwieram. Bo chyba trochę się boję, co w nim znajdę albo co z niego wyskoczy. I że to coś będzie miało inny kształt niż te moje litery, z którymi tak dobrze mi w życiu.
I nie wiem, czy to już powołanie. Czy może przygotowanie do powołania. Może muszę jeszcze poczekać, żeby nie pisać, by coś powiedzieć, a raczej pisać, bo mam coś do powiedzenia...