Polowa Msza św. celebrowana przez bp. Piotra Gregera w amfiteatrze w Istebnej była centralnym wydarzeniem religijnym w ramach 3. Zjazdu Karpackiego. Inicjatywa, której pomysł zrodził się jeszcze w okresie międzywojennym, odbywała się w Istebnej w dniach od 23 do 29 sierpnia.
– Wszystkim góralom zgromadzonym w Istebnej dziękuję za wspólną modlitwę i świadectwo życia wiarą na co dzień – stwierdził biskup Piotr podsumowując modlitewne spotkanie z uczestnikami tegorocznej edycji Zjazdu Karpackiego. Celebrację Eucharystii poprzedziło przejście barwnego korowodu obrazującego bogactwo tradycji i kultury ludzi zamieszkujących Karpaty. Wśród uczestników korowodu byli m.in. członkowie zespołów regionalnych z terenu gminy Istebna, przedstawiciele władz samorządowych, bacowie, poczty sztandarowe Związku Podhalan z różnych regionów, reprezentacja 22. Batalionu Piechoty Górskiej i reprezentacja Łemków, przedstawiciele środowisk akademickich i kulturalnych z Rumunii, Ukrainy, Czech i Słowacji, turyści i mieszkańcy gminy Istebna.
Zjazd Karpacki w Istebnej to wielkie święto gór i górali, manifestacja naszej tożsamości. W ciągu kilku niezwykłych sierpniowych dni serce Karpat biło właśnie w Istebnej, a beskidzkie gronie tętniły dźwiękami muzyki, wspólnego śpiewu, zabawy i modlitwy. – To właśnie tutaj, pokonując nieraz setki kilometrów zjechali górale, by spotkać się z sobą i wzorem naszych przodków rozpalić symboliczny płomień watry. W różnorodności barw, strojów, dźwięków, języków mogliśmy odnajdywać na każdym kroku wspólny mianownik, który nas spaja, łączy i ubogaca – karpackość, która jest nie tyle przynależnością do pewnej krainy geograficznej, ale czymś znacznie ważniejszym – czymś, co nosimy w sercach – tłumaczą organizatorzy Zjazdu Karpackiego w Istebnej.
Idea Zjazdu Karpackiego odwołuje się do historii i tradycji międzywojennej. W roku 1935 w Zakopanem odbyło się I Święto Gór zorganizowane przez Związek Podhalan, Towarzystwo Przyjaciół Huculszczyzny pod protektoratem prezydenta RP Ignacego Mościckiego i marszałka Józefa Piłsudskiego oraz patronatem wykonawczym ministrów i samorządów. 80 lat później w Ludźmierzu zorganizowano I Zjazd Karpacki, jako efekt „Redyku Karpackiego – Transhumance 2013”, który otworzył lokalne społeczności na szersze i głębsze spojrzenie na gospodarkę, historię oraz wspólne dziedzictwo kulturowe ludzi gór.
Artur Stelmasiak
- Na Zjeździe Gnieźnieńskim chrześcijanie różnych wyznań dyskutują i łączą siły. Czy takie spotkania i Debaty mają wpływ na otaczającą nas rzeczywistość?
O. Dariusz Kowalczyk SJ: - Gdybym nie widział sensu takiej rozmowy, to chyba mnie by tu nie było…. (śmiech). Przyznam, że jak zrobiłem doktorat w Rzymie w 1998 roku i wróciłem do Warszawy, to miałem dużo większy entuzjazm do debatowania z różnymi środowiskami. Jednak z biegiem lat byłem coraz bardziej rozczarowany postawą ludzi, którzy tylko pozornie chcieli dialogować. Myślę, że rozmowa z takimi osobami jak prof. Magdalena Środa, czy prof. Jan Hartman była jedynie salonowym chwaleniem wzajemnej „otwartości”. Dziś stałem się sceptyczny wobec debatowania z takimi środowiskami.
- Ale tu w Gnieźnie chyba nie ma takich pozornych debat.
- Właśnie do tego chciałem nawiązać… Jeśli debata jest konstruktywna i jej tematyka może prowadzić do zbliżenia i wzajemnego poznania, to ma sens. Myślę, że Gniezno jest tego dobrym przykładem, bo ten kongres zaistniał w świadomości Polaków jako coś ważnego. Moim zdaniem, gdybyśmy takich debat nie prowadzili, to popełnilibyśmy grzech zaniechania.
- Ojciec prowadził warsztaty „między konserwatyzmem chrześcijańskim i progresywizmem”. Wiele mówi się też o Kościele otwartym i konserwatywnym. Ja osobiście znam wielu konserwatystów, którzy są jednocześnie otwarci, a może nawet progresywni. Jak ojciec postrzega ten podział?
- W Polsce często jest tak, że jak duchowny udzieli wywiadu Gazecie Wyborczej, to już jest uznany za „otwartego”, a jak się pojawi w Radiu Maryja, to jest „zamknięty”. Tymczasem wiele środowisk, które same uważają się za otwarte i obiektywne w rzeczywistości są najbardziej zamknięte. Ja osobiście wolę jak ktoś wychodzi z otwartą przyłbicą i mówi kim jest i co uważa za słuszne. Takie środowiska są bardziej szczere niż te, które udają kogoś, kim tak na prawdę nie są. Przytoczę przykład ojca Tadeusza Rydzyka. Jeśli weźmiemy jego sposób działania, to jest on bardzo nowoczesny, ale bez wątpienia jest też konserwatywny. Cenię go za szczerość, a nie udawanie. Wszyscy doskonale wiedzą, że są wartości, których jego środowisko zawsze będzie broniło.
- Zjazd Gnieźnieński wpisuje się w obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski. Chyba uwaga Polaków powinny być skierowana w kierunku Gniezna?
- Nie sądzę, aby to wydarzenie zmieniło tak duchowo Polaków, jak Millenium w 1966 roku i program duszpasterski zaproponowany wówczas przez Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Dziś akcyjność nie zastąpi żmudnej pracy duszpasterskiej w parafiach i we wspólnotach.
- To nie powinniśmy obchodzić tego jubileuszu?
- Nie chce tego deprecjonować. To ważne wydarzenie i powinno zostać zauważone. Nie od niego będzie jednak zależeć przyszłość Kościoła w Polsce. O wiele więcej zależy od proboszczów, którzy będą otwierać się na inicjatywy w swoich parafian.
- Ale to jest jakiś klucz do otwarcia pewnej debaty publicznej o roli chrześcijaństwa w historii Polski. Uważam, że do ludzi powinno dotrzeć, że gdyby chrztu w 966 roku nie było, to nie byłoby też Polski. Możemy pokazać, że Kościół jest dla nas wszystkich instytucją państwowotwórczą, a wspieranie wartości chrześcijańskich w życiu społecznym to Polską racja stanu.
- Oczywiście. W tym sensie pełna zgoda… Od dawna mówię, że nie będzie Polski i nie będzie Europy bez tego wszystkiego, co nazywamy „korzeniami chrześcijańskimi”. I rzeczywiście nasza historia jest wyjątkowa, bo początek państwowości jest jednocześnie początkiem Kościoła katolickiego… Zupełnie tak jakbyśmy wyłonili się z niebytu.
Potrzebujemy mocnej i autentycznej wiary, płynącej z zażyłości z Twoim Synem, opartej na Jego nauczaniu, a nie wiary ckliwej, emocjonalnej, czy też selektywnej według własnych potrzeb i przekonań. Potrzebujemy tej wiary, aby stać się pielgrzymami nadziei również dla innych – mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC w rozważaniu podczas Apelu Jasnogórskiego 2 maja br.
Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy przymusu. O miłość zaś trzeba zabiegać. Trzeba o nią prosić i troszczyć się, kiedy zaczyna kiełkować, aby się pięknie i bujnie rozwijała.
Jezus powiedział: «Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.