Reklama

Niedziela Lubelska

Dyrygent w sutannie

Z ks. Attilą Honti, dyrygentem i dyrektorem Archidiecezjalnego Chóru Chłopięco-Męskiego „Pueri Cantores Lublinenses”, rozmawia Urszula Buglewicz

Niedziela lubelska 24/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

chór

dyrygent

Archiwum chóru

„Pueri Cantores Lublinenses”

„Pueri Cantores Lublinenses”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

URSZULA BUGLEWICZ: – Jak zrodziła się idea powstania chóru?

KS. ATTILA HONTI: – Archidiecezjalny Chór Chłopięco-Męski „Pueri Cantores Lublinenses” powstał 2 lata temu, jednak zamysł powołania takiej formacji narodził się o wiele wcześniej. Abp Stanisław Budzik znał działalność tego typu chórów z Tarnowa, gdzie powstała Polska Federacja Pueri Cantores, a ja jeszcze przed święceniami kapłańskimi podzieliłem się z nim moim marzeniem o powołaniu takiego chóru u nas. Przygotowując się do nowej posługi, jeździłem do Tarnowa, by podpatrzeć, jak działa chór z 35-letnim stażem, uczestniczyłem też w obradach federacji w Poznaniu. Z czasem doszło do realizacji pomysłu; 2 lata temu, 23 maja 2015 r., w wigilię Zesłania Ducha Świętego, abp Stanisław Budzik podpisał dekret powołujący chór w naszej archidiecezji. Pomysł spodobał się ks. prał. Józefowi Dziduchowi, proboszczowi parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Lublinie, który przyjął chór pod dach kościoła przy ul. Bursztynowej. Podstawowym zadaniem chóru jest wykonywanie śpiewów podczas uroczystych liturgii w archidiecezji.

– Jakie były początki?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Przy sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej, gdzie najpierw byłem wikariuszem, znalazła się spora grupa pasjonatów śpiewu; wśród nich np. ministranci i ich ojcowie. Pierwsze próby rozpoczynaliśmy w grupie kilkunastu osób. Było naprawdę trudno, bo większość z nich zaczynała swoją przygodę z chórem dosłownie od zera, bez żadnego przygotowania muzycznego. Z czasem, dzięki naborowi prowadzonemu w lubelskich szkołach, chór rozrósł się do kilkudziesięciu osób. Dziś jest nas ok. 70 osób, do tego dochodzą jeszcze członkowie wspierający. 2 lata temu, gdy powstawała nowa formacja, wielu wątpiło w powodzenie tej inicjatywy. Na szczęście stało się inaczej i co roku, podczas rekrutacji prowadzonej we wrześniu, dochodzą do nas nowi chórzyści.

– Dlaczego wybór padł na chór chłopięco-męski?

– Zasadniczo są dwa powody. Po pierwsze, w naszej archidiecezji jest już sporo chórów mieszanych. Po drugie, chór nawiązuje do wielowiekowej tradycji kościelnej śpiewu chórów chłopięcych w kościołach katedralnych i bazylikach. Jednak w prowadzeniu pomagają mi panie: Natalia Skipor (zajęcia) oraz Małgorzata Skwarzyńska i Jolanta Munch, które są naszymi akompaniatorkami.

Reklama

– Jak wygląda codzienna praca?

– Zebranie i utrzymanie grupy wymaga wiele pracy, bo próby odbywają się systematycznie. Po pozytywnym przejściu przesłuchań, chłopcy z dobrym słuchem muzycznym i czystym głosem najpierw trafiają do grupy kandydackiej. Uczą się pracy z oddechem, czytania nut, emisji głosu... Bardzo ważne jest uspokojenie ich głosów, które często są przemęczone krzykiem. Poznają też teksty, które w zdecydowanej większości są po łacinie. Zawsze otrzymują tłumaczenie, by wiedzieli, o czym śpiewają. W długiej i żmudnej pracy ważna jest motywacja, dlatego staram się, by nowi chłopcy mogli dość szybko zaśpiewać z chórem chociaż jeden utwór. Pierwszy publiczny występ daje im wielką radość; pokazuje, że naprawdę warto się trudzić. W kolejnych etapach następuje przymiarka oraz wręczenie stroju, który jest wielką nagrodą za ciężką pracę. Oprócz cotygodniowych zajęć, na które najmłodszych chłopców dowożą rodzice (i to nie tylko z Lublina, lecz także z Motycza, Nałęczowa, Bełżyc, Świdnika czy Zemborzyc), organizujemy obowiązkowe warsztaty muzyczne oraz fakultatywne wycieczki i obozy. W ich programie – oprócz śpiewu – znajdują się zajęcia sportowe i rekreacyjne. Byliśmy m.in. w Kazimierzu Dolnym, Janowie Lubelskiem i Piwnicznej, a w nadchodzące wakacje wybieramy się aż do Budapesztu.

– Skąd pochodzą środki finansowe na taką działalność?

– Coraz więcej parafii zaprasza nas z koncertami. Mamy też grono stałych przyjaciół, do których należą m.in. lubelskie seminarium i parafia archikatedralna, w których jesteśmy częstymi gośćmi. Poza tym sam szukam możliwości koncertowania i muszę podkreślić, że nigdy nie spotkałem się z odmową. Księża w archidiecezji przyjmują nas bardzo życzliwie, zawsze otrzymujemy jakąś ofiarę. Jest to ważne, bo w chórze znajdują się chłopcy z różnych rodzin, wielodzietnych i ubogich, które potrzebują finansowego wsparcia. Zawsze mogę też liczyć na Księdza Arcybiskupa, który nigdy nie odmówił pomocy. Innym sposobem pozyskiwania środków jest sprzedaż płyt. Na rynku dostępna jest nasza płyta pt. „Misericordias Domini in aeternum cantabo” (Miłosierdzie Pańskie będę wysławiał na wieki), która nawiązuje do Roku Miłosierdzia, kiedy chór stawiał pierwsze kroki, a w połowie czerwca ukaże się nasza pierwsza profesjonalnie nagrana płyta.

– Wasz repertuar to muzyka poważna. Czy kilku– i kilkunastoletni chłopcy nie nużą się takim rodzajem śpiewu?

– Chórzyści słuchają różnej muzyki, a pasjonaci muzyki poważnej faktycznie stanowią niewielki procent. Potrzeba więc mojej pracy z nimi i przekonania ich, że muzykę poważną można pokochać. Ich nastawienie do muzyki zmienia się, gdy widzą, jak zmienia się ich głos, jak pięknie brzmią różne utwory. W ostatnim czasie prawie zawsze wykonujemy „Alleluja” Haendla. Już po pierwszych akordach na twarzach chłopców widać wielką radość, a po wykonaniu utworu, który zazwyczaj kończy nasz występ, zaczynają się rozmowy z słuchaczami. To, że podchodzą do nas różne osoby i dziękują za śpiew, jest dla nich wielką nagrodą i dowodem na to, że taka muzyka jest potrzebna i piękna. Najbardziej wzruszyła mnie kobieta, która podeszła do nas i ze łzami w oczach powiedziała jedno słowo: dziękuję. To był dotyk Pana Boga, który wszyscy zobaczyli i zrozumieli. Co jest dla nas ważne, my nie koncertujemy – my modlimy się śpiewem.

– Skąd czerpie Ksiądz siłę do takiej pracy?

– Biorę przykład ze świętych, zwłaszcza św. Filipa Neri i św. Jana Bosko, którzy poświęcili życie na pracę z dziećmi i młodzieżą: kochali ich i wymagali od nich. Ze współczesnych osób przykładem i wsparciem są dla mnie papież Benedykt XVI i jego brat ks. prał. Georg Ratzinger. W ich domu zawsze była muzyka, śpiewali w chórze w Ratyzbonie, o czym do dziś pięknie wspominają. Ja sam, jako nastolatek, należałem co chóru archikatedralnego, a później śpiewałem w chórze seminaryjnym. W pracy pomaga mi wykształcenie muzyczne; najpierw skończyłem szkołę muzyczną, później muzykologię na KUL-u, a obecnie studiuję dyrygenturę chóralną na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Muzyka jest moją pasją, którą chcę podzielić się i przekazać innym. Ale przede wszystkim jestem księdzem, który swoje kapłaństwo przeżywa nie w duszpasterstwie parafialnym, ale jako dyrygent w sutannie. Dla chórzystów i ich rodzin jestem duszpasterzem, wychowawcą i przyjacielem. Jestem szczęśliwy, że przy okazji czarnych nutek mogę mówić im o Panu Jezusie, dla którego śpiewają.

Przed wakacjami chór można usłyszeć 11 czerwca w kościele pw. Matki Bożej Różańcowej (godz. 10.30 Msza św., festyn i promocja nowej płyty) oraz 18 czerwca w kościele ewangelicko-augsburskim pw. Trójcy Świętej w Lublinie (nabożeństwo o godz. 10).

Więcej informacji na stronie www.pcl.kuria.lublin.pl

2017-06-08 11:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Zjawisko” z dominikańskiej scholi

Niedziela Ogólnopolska 31/2022, str. 64-65

[ TEMATY ]

schola

dyrygent

Bartosz Barczyk, z archiwum Marty Gardolińskiej

O sztuce, patriotyzmie i odwadze bycia katoliczką „w świecie” rozmawiamy z dyrygentką Martą Gardolińską.

Mateusz Wyrwich: Pobierałaś nauki u tak wybitnych profesorów, dyrygentów, jak choćby Simone Young, Mark Stringer czy Gustav Meier. Czego uczy to dyrygenta, słuchu na orkiestrę, wrażliwszego spojrzenia na kompozycję?

Marta Gardolińska: Każdy dyrygent ma inne podejście do pracy. Mój wiedeński profesor Mark Stringer skupiał się np. na wszechstronnym spojrzeniu na partyturę. Dla niego uczenie się utworu to nie tylko nuty, to cały kontekst historyczny, znajomość stylu kompozytora. Także wpływy, którym podlegał. A druga sprawa to szczegółowe, odrębne spojrzenie na każdy takt, artykulację, motyw itp. Od innych profesorów masterclass uczyłam się ot choćby takich prostych, ale niezwykle ważnych rzeczy, np. jak się komunikować z orkiestrą czy jak zaplanować próby.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież spotkał się z ojcami, których córki zginęły w wyniku wojny w Ziemi Świętej

2024-03-27 12:01

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

papież Franciszek

Pro Terra Sancta

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Podczas dzisiejszej audiencji ogólnej Franciszek przypomniał historię Bassama Aramina i Ramiego Elhanana, Izraelczyka i Araba, których córki w wieku 10 i 13 lat zostały zabite podczas toczącej się wojny w Ziemi Świętej. Nieco więcej wiadomości na ten temat przekazał Salvatore Cernuzio z Radia Watykańskiego.

Zakon Rycerski Świętego Grobu w Jerozolimie – INSTYTUT NIEDZIELA- FUNDACJA INSTYTUT MEDIÓW zachęcają do wsparcia specjalnej zbiórka dla chrześcijan z Strefie Gazy.

CZYTAJ DALEJ

Historia według Kossaka

2024-03-28 10:54

[ TEMATY ]

Materiał sponsorowany

Armando Alvarado

Mało która postać historyczna odcisnęła tak mocno swój ślad w dziejach świata, i tak bardzo wpływa na wyobraźnię współczesnych ludzi, jak Napoleon. Pisano o nim książki, wiersze, kręcono filmy, ale bodaj żadne z tych dzieł nie jest tak wymowne jak obraz Wojciecha Kossaka poświęcone temu geniuszowi wojny.

Mowa, oczywiście, o powstałym w 1900 r. dziele „Bitwa pod piramidami”. Obraz mimo upływu lat nadal wywiera ogromne wrażenie na widzach, pobudzając nie tylko ich „estetyczne synapsy”, ale i zmuszając do głębszej refleksji nad dziejami okresu, który został przedstawiony na płótnie i tego, jak wpłynął Napoleon na ukształtowanie się świata. Malowidło Kossaka intryguje nie tylko widzów, ale i ekspertów, od dawna jest obiektem wnikliwych analiz wielu badaczy. Bank Pekao S.A. zaprasza do obejrzenia krótkiego filmu pt. „Okiem liryka”, który przybliża fascynującą historię tego monumentalnego płótna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję