Reklama

Caritas

Zimowisko pod Dobrym Aniołem

Ferie zimowe już się skończyły. A szkoda... Myślę zatem, że warto o nich opowiedzieć, by choć przez chwilę powrócić do tych zdarzeń, by było tak, jak w Firleju.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chcę opowiedzieć o zimowisku, takim zwyczajnym, siedmiodniowym zimowisku, zorganizowanym przez Caritas Archidiecezji Lubelskiej. Byli opiekunowie, którzy chcieli poświęcić swój czas, byli księża ofiarujący siebie dzieciom, no i oczywiście dzieci. Był też bogaty program zimowiska. Zabrakło jedynie śniegu, ale przecież to nie powód, by się smucić. Motywem przewodnim działań wychowawczych były słowa: "Jednym z zasadniczych warunków polepszenia wyniku działań jest uruchomienie tych sił, które drzemią w samej młodzieży".
Kiedy przyjechali uczestnicy, otrzymali przygotowane "wizytówki" ze swoimi imionami. Pierwsze słowa powitań, uśmiechy, szybkie zakwaterowanie i czas na obiad. A po obiedzie już w komplecie spotkaliśmy się w świetlicy. Trzeba zintegrować grupę jak najszybciej, bo to i łatwiej i przyjemniej być ze sobą. Pojawił się więc Miś - Przyjaciel, który wędrował po kręgu i miał za zadanie "powiedzieć" każdemu coś miłego. Nie było to łatwe, ale wkrótce zrobiło się miło i przyjaźnie. Staliśmy się choć trochę sobie bliżsi. Ustaliliśmy też wspólnie regulamin zimowiska, który już następnego ranka wisiał na tablicy. Nasze zimowisko otrzymało wdzięczną nazwę - "Pod Dobrym Aniołem". Chyba rzeczywiście dużo tych dobrych aniołów czuwało nad nami! Jednoczyły nas słowa: "W tworzeniu lepszego jutra liczy się nie zwycięstwo, lecz udział...". Każdy dzień miał swoje hasło i myśli przewodnie, które wyznaczały wspólne działania. Oto niektóre z nich: "Jesteśmy cząstką w zespole, z niego płynie nasza siła", "Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia", "Grzeczność nie jest nauką ani łatwą, ani małą". Klamrą spinającą każdy dzień były modlitwy. Te poranne, gdy jeszcze nie wszyscy się obudzili, przebiegały w ciszy. Te przed i po posiłkach były głośne, bo najczęściej śpiewane w formie radosnych rymowanek i każdego dnia na inną melodię. I te wieczorne, już "zmęczone" po wyczerpującym dniu, ale takie piękne, trochę naiwne, lecz szczere, bo płynące prosto z dziecięcych serc. Najważniejsze jednak były Msze św. To one spinały silną klamrą cały dzień, to one wytyczały kierunek wszelkich naszych poczynań. Homilie głoszone przez księży były bardzo ściśle związane z hasłem dnia. Ten dialog duszpasterza z dziećmi pozostanie na długo w naszych umysłach. Ileż te dzieci okazały mądrości, inteligencji, wrażliwości na potrzeby innych, jak pięknie ubogacały swą aktywnością każdą Mszę św.!
Żadna grupa nie stanowi monolitu. Te dzieci też spotkały się po raz pierwszy. Nie znały się wcześniej, pochodziły z różnych środowisk, z różnych miejscowości. Przyniosły ze sobą jakże różne, często trudne, osobiste doświadczenia. Zdarzały się więc kłopoty, nieporozumienia. Ale wspaniałe było to, jak próbowały rozwiązywać problemy, naprawiać swe niewłaściwe zachowania. Czuły się współodpowiedzialne za siebie i innych. Wspólnie, świadomie pracowały na atmosferę wzajemnych relacji. Nieważne, co na takie postawy miało wpływ. Może to chęć trwania w tej wspólnocie, w tej ciepłej, życzliwej atmosferze, a może po prostu poczuły akceptację takimi, jakimi są i tak okazywały swą dziecięcą wdzięczność za wszystko, co ich tutaj spotkało?
Ideą Caritas jest, by zaopiekować się najbardziej potrzebującymi. Tak też stało się i tym razem. Na zimowisko przyjechały dzieci, które tej opieki z różnych względów potrzebowały. Bardzo szybko zauważyliśmy, że większość dzieci potrzebuje ciepła, serdeczności, bliskości i akceptacji. Objawiało się to tym, że zawsze chciały być najbliżej nas, czuć nasz dotyk, czekały na nasze spojrzenia, przyjazne gesty. Obdarzaliśmy ich przy każdej okazji takimi "głaskami" - dosłownie i w przenośni. Aż nagle sytuacja dojrzała do tego, by usłyszały od nas propozycję, by nazywały swoje opiekunki ciociami. Efekt był nadspodziewanie skuteczny. Dzieci "otworzyły się", atmosfera stała się niemalże rodzinna. Nawet księża byli nazywani podwójnie i słyszeli "proszę księdza - wujka".
My, organizatorzy i opiekunowie, staraliśmy się przede wszystkim ofiarować swój czas, siebie, swoje umiejętności. Każdy dzień był tak zaplanowany, by nasi podopieczni nie mieli czasu na nudę. Jednocześnie program działań każdego dnia akcentował inne wartości i stwarzał sytuacje na realizację swych możliwości jak największej grupie dzieci. Zawsze był czas na spacer, zabawę, rywalizację, własną twórczość, aktywną postawę. Dawały na to szansę warsztaty plastyczne, teatralne, "śpiewające spotkania", konkursy, zabawy sportowo-sprawnościowe, zagadki logiczne, różnorodne quizy. Za każdą działalność, małe osiągnięcia, zwycięstwa były nagrody. Nie było najważniejsze to, co dzieci dostawały, cenne dla nich było to, że były zauważone, docenione za każdy przejaw swej działalności. Najmilsze były chwile, gdy dzieci przychodziły po zajęciach i dzieliły się swoją radością mówiąc: "Jeszcze nigdy nie dostałem w szkole nagrody, a tutaj już zdobyłem dwa dyplomy"! Może dlatego były niezmordowane. Kiedy wychodziły z sali po skończonym turnieju sportowym zmęczone, pełne emocji i wrażeń, myśleliśmy, że tym razem udało nam się je zwyczajnie zmęczyć. A one nam na to: "Co będziemy robić po obiedzie?". Gdy w przedostatni dzień spadł śnieg, natychmiast po śniadaniu wyszliśmy na plac, by rozegrać "zimowe igrzyska". Tym razem byliśmy pewni, że mają już dość, one ledwo odsapnęły i znów pytają: "Czy jeszcze będą podobne zabawy?".
Jednakże nieubłaganie nadszedł dzień rozstania. Znów pojawił się Miś - Przyjaciel. Tym razem miał każdemu znacznie więcej do powiedzenia, choć nie było to łatwiejsze niż na początku zimowiska. Wszak zdążyły się zawiązać więzy sympatii, przyjaźni. Pojawiły się nawet łzy wzruszenia. To wzruszenie udzieliło się również nam, dorosłym. Dzieci wyjechały z nowym bagażem przeżyć, doznań. Na szczęście takich ciepłych i dobrych. W tym "bagażu" znalazły się także wspaniałe upominki. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy dyplom, drobiazgi w postaci kosmetyków, słodyczy, nagród rzeczowych, pluszowych "przytulanek", a przede wszystkim kolekcję zdjęć. To chyba najwspanialsza pamiątka! Zdjęcia dzieci otrzymały dzięki wspaniałomyślności ks. Andrzeja Głosa, który przez cały czas uwieczniał wszystkich na zdjęciach i natychmiast je wywoływał.
My, dorośli, wyjechaliśmy troszkę zmęczeni, ale szczęśliwi. Osiągnęliśmy zamierzony cel. Dzieci świetnie się bawiły, odpoczęły, zrelaksowały. A co dla nas jest największą satysfakcją? Nie zasiadły ani razu przed telewizorem, choć był cały czas w ich zasięgu! Czyż nie było to zwyczajne zimowisko?

O zimowisku mówi uczestniczka:
"31 różnych osób i charakterów w jednym miejscu! Wszystko zaczęło się w sobotę 25 stycznia br. Od samego rana do ośrodka Caritas w Firleju przyjeżdżali uczestnicy zimowiska. Moje pierwsze odczucia co do tamtejszego otoczenia były mieszane. Jednak, kiedy weszłam do budynku, zostałam serdecznie przyjęta. Pokazano mi wszystkie pomieszczenia. Bardzo mi się podobało. Największe wrażenie wywarła na mnie kaplica. Nie przypuszczałam, że w tym budynku może być świątynia, miejsce, w którym będę mogła porozmawiać z Bogiem. Spostrzegłam również duży, piękny, drewniany krzyż, który wisiał w stołówce na ścianie. Kiedy obejrzałam cały pawilon, wybrałam się do pokoju. Było w nim bardzo miło i przytulnie. Następnie postanowiłam poznać uczestników zimowiska. Okazało się, że w większości to chłopcy. Jednak bardzo mili i sympatyczni. Opiekunowie organizowali nam bardzo dużo zabaw integracyjnych. Na początku myślałam, że będą to nudne, dziecięce zabawy. Lecz było wręcz przeciwnie. Gry były ciekawe, relaksujące, pozwalające się lepiej poznać, śmieszne, a co najważniejsze, dla każdego.
Opiekowały się nami trzy panie i dwóch księży. Opiekunki pozwoliły nam mówić na siebie przez ten tydzień «ciociu». Więc «ciocie» prowadziły zabawy, zawody, konkursy i chodziły z nami na spacery. Ks. Tomasz uczył nas śpiewać piękne, radosne pieśni religijne. Ks. Andrzej odprawiał Msze św., mówił mądre kazania i był dzielnym zawodnikiem w sportowych konkurencjach. Krok po kroku stawaliśmy się bardziej zwartą grupą. Nie wiadomo, kiedy zaczęły nawiązywać się między nami przyjaźnie. Coraz więcej i chętniej rozmawialiśmy ze sobą i poznawaliśmy swoje charaktery. Uczestniczyliśmy również w Mszach św., z każdej starałam się wyciągać wnioski, które są dla mnie pewnym drogowskazem w życiu. Wszystkie słowa i uwagi wypowiedziane przez «ciocie» i księży starałam się rozważać. Czyniłam tak, ponieważ wiedziałam, że znajduję się pośród bardzo mądrych, doświadczonych, miłych i dobrych ludzi. Dlatego szanowałam ich wypowiedzi. Zdawałam sobie sprawę, że może pierwszy i ostatni raz będę miała szansę porozmawiać z nimi.
Rozstanie było bardzo smutne. Jeszcze nigdy nie doświadczyłam tylu emocji i uczuć podczas jakiegokolwiek obozu. Wszyscy przez jeden tydzień zżyli się na tyle, że kiedy się rozstawaliśmy, płakaliśmy krokodylimi łzami. Myślę, że z grupy nieznajomych ludzi powstała grupa przyjaciół" - Kamila Wolszczak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości

2025-09-18 09:34

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości. Jezus uczy, że kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.

Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
CZYTAJ DALEJ

Cyberatak sparaliżował lotnisko w Brukseli

2025-09-21 19:56

[ TEMATY ]

lotnisko

cyberatak

PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

Lotnisko w Brukseli

Lotnisko w Brukseli

W związku z cyberatakiem na lotnisko w Brukseli PLL LOT odwołały trzy rejsy – powiedział w niedzielę PAP rzecznik przewoźnika Krzysztof Moczulski. Chodzi o loty z Brukseli, tamtejszy port lotniczy od piątku zmaga się z efektami cyberataku. Pasażerowie posiadający bilety na odwołane loty mogą liczyć na pomoc.

Lotnisko w Brukseli zmaga się z poważnymi utrudnieniami po piątkowym cyberataku na zewnętrznego dostawcę usług informatycznych. Według danych portu, w niedzielę zaplanowanych było 257 odlotów. Aby uniknąć chaosu, linie lotnicze poproszono o wcześniejsze skasowanie połowy lotów. Ostatecznie odwołano 38 rejsów, a sześć samolotów wylądowało poza Brukselą.
CZYTAJ DALEJ

W Komborni ustanowiono sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia

2025-09-22 10:12

Damian Kandefer

Wnętrze sanktuarium

Wnętrze sanktuarium

W sobotę, 20 września 2025 r., abp Adam Szal podczas uroczystej Eucharystii ustanowił kościół pw. Matki Bożej Pocieszenia w Komborni sanktuarium maryjnym. Wydarzenie wpisane było w Pielgrzymkę Jubileuszową Pracowników Służby Zdrowia Archidiecezji Przemyskiej.

Na początku Mszy świętej ks. Andrzej Wydrzyński, proboszcz parafii w Komborni, oficjalnie poprosił Metropolitę Przemyskiego o podniesienie kościoła parafialnego do rangi sanktuarium maryjnego. – Przez wieki to miejsce jest naznaczone szczególną obecnością Bogarodzicy zwaną w Komborni jako panią Komborską. Liczne łaski i cuda udzielone, wysłuchane prośby, świadczą o Jej matczynej trosce i pomocy wobec tych, którzy się zwracają do Boga za jej wstawiennictwem. Szczególnymi znakami Jej interwencji są ci, którzy doznali Jej orędownictwa, a dziś stoją tu przed Jej obliczem, przynosząc na Twoje ręce księgę łask i cudów, księgę próśb i podziękowań. Tych wszystkich, którzy wymodlili i otrzymali łaski, o które prosili przed tym obrazem – mówił proboszcz zwracając się do abp. Szala.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję