Reklama

Polityka

Światowy Żandarm

Nie jest specjalną tajemnicą, że przywódcy Unii Europejskiej nie pałają wielką sympatią do nowego amerykańskiego prezydenta. Oczywiście, niechęć ta jest w pełni odwzajemniona. Ten obustronny sceptycyzm uwidocznił się w minionych miesiącach wielokrotnie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Brukselskich dygnitarzy najbardziej zabolały wsparcie udzielone przez Donalda Trumpa zwolennikom Brexitu oraz jego krytyka kierowana pod adresem unijnej polityki otwartych granic. Chodzi o bezrefleksyjne i nieodpowiedzialne, zdaniem Trumpa, przyjmowanie kolejnych fal muzułmańskich imigrantów i uchodźców. Trump wielokrotnie wskazywał na wysokie zagrożenie terrorystyczne w Europie, będące efektem takiej właśnie polityki imigracyjnej. Przestrzegał również Amerykanów przed powielaniem europejskich błędów. Dantejskie sceny, które dzisiaj rozgrywają się na ulicach wielu europejskich miast, powinny skłaniać nas do przyznania racji amerykańskiemu prezydentowi lub przynajmniej pochylenia się nad jego słowami. Brukselska śmietanka polityczna zamiast uderzyć się w piersi wydaje się jednak ślepa na oczywiste fakty. Na krytykę Trumpa odpowiada zaś reakcją alergiczną i oburzeniem. Zamiast twardego stąpania po ziemi mamy zatem próbę zaklinania rzeczywistości.

Tylko buta czy aż szantaż?

Reklama

Najważniejsi politycy UE „zabłysnęli” w ostatnich miesiącach rażącymi wypowiedziami, które, w przeciwieństwie do sztucznie demonizowanej administracji Donalda Trumpa, faktycznie mogą ochłodzić relacje na linii Waszyngton – Bruksela. Na krótko przed szczytem Unii Europejskiej, który odbył się na początku lutego 2017 r. na Malcie, szef Rady Europejskiej Donald Tusk wystosował list do europejskich przywódców. Przytoczył w nim najważniejsze zagrożenia i wyzwania, z którymi obecnie musi się zmierzyć Unia Europejska. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że obok takich kwestii, jak agresywna polityka Rosji, problem z Chinami czy zagrożenie islamskim terroryzmem, Tusk jednym tchem wymienił również administrację nowego prezydenta USA! Stwierdzenie, że prezydentura Trumpa powinna być dla Europejczyków źródłem niepokojów, jest po prostu nieprawdą lub jak ktoś woli – „post-prawdą”. To kolejny przykład zaklinania rzeczywistości. Szef Rady Europejskiej nie powinien w taki sposób rozpoczynać unijnych relacji z nową amerykańską administracją. Wydaje się jednak, że stanowisko Tuska wobec Trumpa, wyrażone w treści jego listu, jest zaledwie niewinnym dyplomatycznym faux pas w obliczu słów, które na maltańskim szczycie wypowiedział Jean-Claude Juncker – przewodniczący Komisji Europejskiej. Ten kluczowy polityk UE zagroził Stanom Zjednoczonym, że zacznie wspierać amerykańskie ruchy separatystyczne w stanach Ohio oraz Teksas, jeżeli prezydent Trump nie wycofa swojego poparcia dla Brexitu oraz nie przestanie negatywnie wypowiadać się o Unii Europejskiej. Ta skandaliczna wypowiedź obnaża fatalną mentalność oraz buńczuczny charakter wielu prominentnych polityków w Brukseli. Kto wie, może właśnie takie podejście przyczyniło się do Brexitu? Jak można grozić Ameryce – największemu sojusznikowi Europy – podjęciem działań zmierzających do podziału tego kraju? Jeżeli kiedykolwiek dojdzie do sytuacji, w której Bruksela podejmie jakiekolwiek kroki wspierające secesję któregokolwiek z amerykańskich stanów, osobiście wezwę, aby Polska w ślad za Zjednoczonym Królestwem opuściła struktury Unii Europejskiej. Ktoś powie, że słowa Junckera były jedynie zemstą na Trumpie w myśl zasady: „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Takie tłumaczenie byłoby jednak błędne. Stany Zjednoczone są bowiem integralnym państwem, Unia Europejska to jedynie organizacja, do której dobrowolnie wstępują poszczególne kraje. Wreszcie nie można obarczać Trumpa winą za Brexit. Przecież to nie Amerykanie za namową swojego prezydenta udali się do brytyjskich urn referendalnych, by zadecydować o opuszczeniu unijnej wspólnoty przez Wielką Brytanię!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To była suwerenna decyzja, błędna lub nie, podjęta przez Brytyjczyków. Trump jedynie opowiedział się po stronie zwycięzców. Nie można przecież porównywać poparcia dla zwolenników Brexitu z groźbami wsparcia ruchów separatystycznych, których sukces oznaczałby podział terytorium Stanów Zjednoczonych! Rzecznik prasowy Jeana-Claude’a Junckera próbował później prostować jego słowa, sugerując, że swoją wypowiedzią chciał on jedynie pokazać, iż nawoływanie obywateli do odłączenia się od Unii Europejskiej przez przywódców państw spoza wspólnoty jest tak samo skandaliczne jak próba wspierania ruchów separatystycznych w Ameryce przez europejskich polityków. Niesmak jednak pozostał. To kolejny przykład godnej potępienia wypowiedzi, która może się negatywnie odbić na stosunkach Waszyngtonu z Brukselą.

Amerykańskie n i e t !

Donald Trump był również wielokrotnie oskarżany, m.in. przez europejską lewicę, o sympatię do Władimira Putina. Rzekoma prorosyjskość amerykańskiego prezydenta miała być powodem do obaw o przyszłość NATO, bezpieczeństwo Unii Europejskiej oraz sytuację krajów takich, jak borykająca się z rosyjską agresją Ukraina. Te zarzuty są jednak zupełnie bezpodstawną insynuacją, zagrywką polityczną, której celem mają być dyskredytacja i demonizowanie prezydenta Trumpa. To kolejna już próba zaklinania rzeczywistości ze strony nie tylko lewicowych unijnych dygnitarzy, lecz również amerykańskiej lewicy, która za wszelką cenę próbuje podkopywać reputację nowego prezydenta i szkodzić jego administracji. Zasadność oskarżeń o rzekomą prorosyjskość Trumpa obalają nie tylko nieprzychylne Kremlowi deklaracje Białego Domu w sprawie aneksji Krymu czy utrzymania sankcji przeciwko Rosji – zdecydowana reakcja amerykańskiego prezydenta na atak chemiczny w syryjskim Chan Szajchun jest najlepszym dowodem na to, że Trump nie jest politykiem prorosyjskim, a teorie sugerujące to były po prostu fałszywe. Waszyngton nie tylko obarczył winą za atak syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada – największego sojusznika Moskwy w regionie. Trump – co najważniejsze – rozkazał przeprowadzić również atak rakietowy wymierzony w infrastrukturę wojskową syryjskiego reżimu, która posłużyła do przeprowadzenia ataku chemicznego. Stany Zjednoczone pomściły w ten sposób ok. 100 cywilnych ofiar bestialsko zagazowanych przez władze w Damaszku, a jednocześnie ograniczyły zdolność syryjskich sił rządowych do przeprowadzania tego typu ataków w najbliższej przyszłości. Trump pokazał tym samym, co oznacza silne amerykańskie przywództwo. Przywództwo, którego niedosyt można było zaobserwować w trakcie kadencji Baracka Obamy. Decyzja Donalda Trumpa jasno pokazuje, że obecna administracja nie będzie prowadzić wobec Rosji pobłażliwej polityki ustępstw, a Waszyngton nie zamierza wycofywać się z dotychczasowej roli światowego żandarma. Izolacjonizm nowej amerykańskiej administracji okazał się zatem kolejnym mitem, lansowanym przez europejską i amerykańską lewicę. To dla nas, Europejczyków, a szczególnie dla nas – Polaków bardzo dobra wiadomość!

* * *

Tomasz Winiarski
Student dziennikarstwa, amerykanista, dziennikarz dla Polonii w Stanach Zjednoczonych

2017-04-18 14:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To jest ich mowa

Niedziela Ogólnopolska 33/2014, str. 35

[ TEMATY ]

polityka

AndYaDontStop / Foter / Creative Commons Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)

Wybitny pisarz, niedawno zmarły Marek Nowakowski, komentując rozmowy polityków Platformy Obywatelskiej z biznesmenami, nagranymi w tzw. aferze hazardowej kilka lat temu, mówił: „Państwo dla tych polityków nie ma nic wspólnego z dobrem wspólnym, tylko z dobrem najcwańszej grupy społeczeństwa. (…) I nawet nie jest ważne, czy ich łapy zostaną chwycone w cudzej kieszeni. To mnie nie interesuje. Wystarczy świat ich powiązań, mentalności, przyjaźni. I język – ten, który mają na pokaz, i ten właściwy, prywatny, który odsłania istotę ich postępowania”. I dalej: „Widać wyraźnie dualizm tej mowy. Jest mowa publiczna i potwornie z nią kontrastująca mowa prywatna. Ta dwoistość szalenie intryguje, a mieliśmy już z nią do czynienia w latach PRL-u. Te barwne, urocze dialogi Gudzowatego z Oleksym. Rozkosz…
CZYTAJ DALEJ

Uroczysta chwila w Górze

2025-10-06 08:50

ks. Łukasz Romańczuk

Ks. Arkadiusz Wysokiński prezentuje ołtarz w nowym kościele

Ks. Arkadiusz Wysokiński prezentuje ołtarz w nowym kościele

W przededniu uroczystości odpustowych parafia pw. św. Faustyny w Górze przeżywała wyjątkową uroczystość - uroczyste poświęcenie kościoła, budowanego przez ponad dwie dekady.

W tym roku mija 25 lat od momentu erygowania parafii. Powstała ona decyzją kardynała Henryka Gulbinowicza, poprzez wydzielenie z parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Górze. Parafia stała się też siedzibą nowo utworzonego dekanatu Góra Zachód. Początkowo wierni gromadzili się w kaplicy pw. św. Faustyny. Tam rodziło się życie religijne młodej parafii, a jednocześnie krok po kroku powstawała wizja nowej świątyni. Kaplicę wybudował ówczesny proboszcz parafii św. Katarzyny, ks. Bolesław Sylwestrzak, a budowę nowej świątyni rozpoczął ks. Stanisław Chłopecki, który w roku 2000 został proboszczem nowej parafii. Tragiczny wypadek samochodowy jesienią 2005 roku przerwał jego posługę, a nowym proboszczem w tej szczególnej sytuacji został ks. Arkadiusz Wysokiński, który stanął przed zadaniem kontynuowania budowy kościoła. - Początek nie był łatwy, bo to było spotkanie z ludźmi, którzy nagle stracili proboszcza. Księdza, którego dobrze znali, który był lubiany, z którym spotykali się na co dzień. A tu nagle pojawia się ktoś nowy – wspomina ks. Wysokiński, dodając: - Na pierwszym spotkaniu powiedziałem. że na pewno nie będę taki sam jak ksiądz Chłopecki. Każdy z nas ma inny charakter, inne usposobienie. Niektórzy odebrali to jednak tak, jakbym nie chciał go naśladować w dobru, które czynił. To mnie czasami przerażało, bo wydawało się, że oczekiwano ode mnie abym był taki sam jak ksiądz Stanisław.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: Nabożeństwo do Maryi ma szczególne miejsce w moim sercu

2025-10-06 19:40

[ TEMATY ]

papież

różaniec

Bartolo Longo

bł. Bartolo Longo

Vatican Media

W poniedziałkowe popołudnie Papież odwiedził rzymski dom pielgrzyma Domus Australia, prowadzony przez ojców marystów i służący głównie anglojęzycznym pielgrzymom. Przewodniczył tam pierwszym nieszporom ze wspomnienia NMP Różańcowej, a wcześniej poświęcił obraz Matki Bożej z Pompejów, podarowany zakonnikom przez bł. Bartola Longo. W homilii podczas nabożeństwa, mówił o Maryi, jako wzorze nadziei i zachęcał do jej naśladowania.

„To nabożeństwo do naszej Błogosławionej Matki zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogę dzielić ten moment z australijską wspólnotą, obecną na uroczystym poświęceniu odnowionego wizerunku Matki Bożej z Pompejów” – podkreśił Ojciec Święty, zwracając się do ojców marystów i wszystkich osób związanych z Domus Australia. Ten dom pielgrzyma, znajdujący się w centrum Rzymu, skrywa wyjątkową pamiątkę: wizerunek Matki Bożej Pompejańskiej, podarowany przez popularyzatora nabożeństwa do Maryi czczonej w tym wezwaniu – błogosławionego, a wkrótce świętego Bartola Longa. Obraz, będący kopią tego, który znajduje się w pompejańskim sanktuarium, został odrestaurowany na kilka dni przed tegorocznym konklawe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję