Książki wyszły w serii „Opowieści niepoprawne politycznie” i rzeczywiście takie są. Pierwsza – „Żydzi” jest bardziej niewygodna i niepoprawna, bo temat stosunków polsko-żydowskich jest i długo będzie drażliwy, a tzw. salon dawno wypracował instrukcję, z którą należy obsługiwać temat. Kto źle wspomni o którymkolwiek z członków narodu wybranego, zostaje antysemitą. Ale czasem (znacznie rzadziej!) działa to także w drugą stronę. Gdy ktoś pochwali Żydów, Izrael, może otrzymać łatkę filosemity, a choćby stypendysty żydowskiego lobby.
Piotr Zychowicz wziął byka za rogi, ciosy rozkłada równo i trudno zaliczyć go do któregoś ze skrzydeł. Gazeta Michnika ma mu za złe słowa o powstaniu w getcie warszawskim. Ocalony z Zagłady rozmówca Zychowicza – Eli Gat opowiada o powstaniu jako o szaleństwie. Duża część powstańców szybko uciekła kanałami na tzw. aryjską stronę. Uratowali się, ale resztę Żydów zostawili na pastwę straszliwego odwetu... Takich rzeczy się nie pisze. Można – w Izraelu, i rzeczywiście pisał o tym dziennik „Haaretz”, a Zychowicz udostępnił to w Polsce. Z innych niepoprawnych politycznie opowieści szczególnie ciekawe są wieści o żydowskim lobby w powojennej polityce, „przedsiębiorstwie Holocaust”, kolaboracji z Sowietami i powiązaniach Yad Vashem z NKWD...
Każda choroba to paskudna rzecz. Ale nawet wśród najgorszych chorób da się wskazać te jeszcze gorsze. Narodowy socjalizm był schorzeniem gwałtownym, ale krótkim, natomiast komunizm był (i wciąż jest!) nowotworem przewlekłym, złośliwym, wyniszczającym organizm – udowadnia Piotr Zychowicz w „Sowietach”, drugiej książce ze wspomnianego cyklu. Dla salonów dotkniętych heglowskim ukąszeniem to szok, bo przecież wydawało się, że to nazizm pochłonął kilkakrotnie więcej ofiar. Tymczasem było dokładnie odwrotnie. A gdy jeszcze dodać ofiary Mao...
Pomóż w rozwoju naszego portalu