ARTUR STELMASIAK: – Czy Polska Grupa Zbrojeniowa może być kołem zamachowym polskiej gospodarki?
ARKADIUSZ SIWKO: – Nie tylko może, nie tylko musi, ale, co najważniejsze, już się nim staje.
– Jakieś konkrety?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Udało nam się powstrzymać dalszą degradację przemysłu stoczniowego, czego najbardziej dobitnym przykładem może być szczecińska stocznia Gryfia. Po poprzednikach przejęliśmy ją w opłakanym stanie, bo wyprzedano z niej prawie wszystko, co można było. Dlatego w tej spółce wymieniliśmy zarząd i wdrożyliśmy program naprawczy, a PGZ udzieliła preferencyjnego kredytu na jego realizację. Dziś mogę powiedzieć, że Gryfia dołączyła już do dobrze funkcjonującego przemysłu stoczniowego.
– Mówi Pan o rzeczach, które były niemożliwe przez wiele, wiele lat. Od 30 lat słyszymy, że ze stoczniami nic się nie da zrobić.
– Sprostuję: Nie chciano zrobić! Odnoszę wrażenie, że podobnie było ze wszystkimi gałęziami przemysłu obronnego, który niemal w całości próbowano sprzedać. A przecież w tym sektorze chodzi nie tylko o miejsca pracy, ale i o bezpieczeństwo państwa.
– Teraz jest lepiej, bo PGZ inwestuje, a nawet kupuje przedsiębiorstwa.
Reklama
– Tak. Obecnie staramy się przejmować spółki, których produkcja jest komplementarna i wzbogaca naszą ofertę. Najlepszym przykładem może być zakup upadłego Autosanu. Na początku roku uratowaliśmy miejsca pracy dla mieszkańców Sanoka, a dziś fabryka wygrywa przetargi na dostawy autobusów. Autosan będzie też uczestniczyć w wielu programach modernizacji sił zbrojnych. Niebawem będziemy zatrudniać nowych pracowników.
– Jak to jest możliwe i dlaczego teraz Polska Grupa Zbrojeniowa ratuje polskie zakłady?
– Trzeba zadać sobie pytanie, jaką grupą jest dziś PGZ. Zatrudniamy 17,5 tys. osób i zarządzamy konglomeratem ponad 60 spółek na terenie całego kraju. Kierowanie tak wielką grupą kapitałową nie jest rzeczą łatwą, ale daje też wielkie możliwości. Choć Polakom często się wmawia, że u nas nic nie ma i nic nie potrafimy, to jednak PGZ jest największym koncernem zbrojeniowym w Europie Środkowo-Wschodniej i jednym z największych na całym kontynencie. Mamy więc dużą siłę, która do tej pory była niewykorzystywana. Teraz zmieniliśmy filozofię działania i już widzimy pierwsze efekty w postaci wspomnianych Gryfii i Autosanu.
– Mówi Pan Prezes o wielu sukcesach, a od polityków opozycji można usłyszeć zupełnie inną wersję zdarzeń. Kilkanaście dni temu posłowie Platformy Obywatelskiej twierdzili, że na potęgę wymienia Pan władze spółek należących do grupy PGZ. Ich zdaniem, jest to zagrożenie dla polskiego przemysłu obronnego, bo odwołane zostały kompetentne zarządy. Jak Pan się odnosi do tych zarzutów?
Reklama
– Podam przykład Huty Stalowa Wola, która nie wywiązała się z dostaw dla Wojska Polskiego i w efekcie musi zapłacić wielomilionowe kary. Odbyliśmy spotkanie z zarządem i zapytaliśmy, jaki mają program naprawczy, aby sytuacja z opóźnieniami w dostawach się nie powtórzyła. Z rozbrajającą szczerością odpowiedziano nam, że nie mają żadnego. Jako prezes PGZ nie mogę pozwolić na to, aby podległa mi spółka nie wywiązywała się z kontraktów dla naszej armii. Zmiany personalne były więc konieczne.
– A opozycja twierdzi, że to zmiany polityczne.
– Te oskarżenia padały ze strony posłów, którzy nigdy nie mieli do czynienia ze zbrojeniówką, więc ich słowa mogą wynikać po prostu z niewiedzy. Po zmianie rządu RP w zeszłym roku powierzono mi misję konsolidacji polskiego przemysłu zbrojeniowego, tak aby mógł on jak najlepiej służyć modernizacji armii. Postawiłem zadania przed zarządami podległych mi spółek i po siedmiu miesiącach przyszedł czas weryfikacji. Jeśli posłowie PO mówią o zmianach politycznych, to chyba mają na myśli czasy swoich rządów. My nie robiliśmy czystek, ale daliśmy prezesom spółek zbrojeniowych szansę, by mogli się wykazać.
– A może krytyka PGZ jest po prostu kolejną próbą zaatakowania min. Antoniego Macierewicza?
– To bardzo celna uwaga. Smuci tylko fakt, że w sporze nie liczą się argumenty, a chodzi jedynie o atak. Takie zachowanie jest całkowicie nieetyczne.
– Zostawmy te sztucznie kreowane spory polityczne i wróćmy do sytuacji PGZ. Która gałąź polskiej zbrojeniówki jest najlepiej rozwinięta?
Reklama
– Przypomnę, że przez 30 lat wszystko było zamykane, a uzbrojenie w dużej mierze pozyskiwano od zagranicznych dostawców, nie troszcząc się o rozwój polskiego przemysłu obronnego. Mimo to mamy dwie dziedziny na bardzo wysokim poziomie, którymi interesuje się cały świat – przemysł pancerny i artyleryjski. Wierzę natomiast, że dokończenie modernizacji wszystkich rodzajów sił zbrojnych spowoduje wzrost kompetencji polskiego przemysłu obronnego w wielu dziedzinach i będzie on na światowym poziomie.
– Jak to zrobicie?
– Prowadzimy rozmowy i w tej chwili podpisujemy takie listy intencyjne z potencjalnymi kontrahentami, aby zapewnić szeroki transfer wysokich technologii do spółek Grupy PGZ.
– Na przykład?
– Jeśli polski rząd zdecyduje się na zestawy tarczy antyrakietowej Patriot, to nasz przemysł będzie odpowiedzialny za wyprodukowanie tego uzbrojenia aż w 50 proc. Taką umowę wynegocjowaliśmy w ostatnich miesiącach z dostawcą patriotów, amerykańskim koncernem Raytheon. Uważam to za sukces zarządu, którym kieruję, i za swój osobisty, bo kiedy przyszedłem do PGZ, zastałem plany zakupu systemu bez jakiejkolwiek partycypacji polskiej zbrojeniówki. A przecież na takie rozwiązania nie godzi się żadne cywilizowane i szanujące się państwo.
– W strategii PGZ przygotowanej jeszcze za czasów poprzedniego rządu wiele uwagi poświęcono eksportowi. Jak wygląda koncern pod tym względem?
Reklama
– Eksport, o którym opinia publiczna była szeroko informowana przez ostatnie lata, był tylko pozorem. Prawie do całego „eksportu” polskiego uzbrojenia spółki musiały dopłacać. Działo się tak, ponieważ ewentualny dochód ze sprzedaży zagranicznej był konsumowany przez podmiot trzeci, czyli pośredników. Ten nasz „eksport” był więc opłacalny tylko dla nich, a nie dla polskiej zbrojeniówki. Dopiero teraz wprowadzamy zdrowe zasady obecności PGZ na rynkach międzynarodowych. Chcemy, aby eksport wzmacniał Polską Grupę Zbrojeniową, a nie ją osłabiał.
– Tu warto wspomnieć oświadczenie PGZ z czerwca br., że wszystkie pełnomocnictwa wydane przez polskie spółki z tej branży tracą swą moc. Czy chodzi właśnie o tych pośredników, którzy bogacili się kosztem polskiej zbrojeniówki?
– Wiele pełnomocnictw poszczególnych zakładów zbrojeniowych zostało wydanych jeszcze w czasach PRL-u. Kolejne były przyznawane przez różne wcielenia prawne polskiego sektora zbrojeniowego po 1990 r. Takimi upoważnieniami posługiwali się właśnie ludzie parający się pseudoeksportem. Nikt nie był w stanie ustalić, ile jest takich upoważnień ani kto je posiada. Dlatego też postanowiliśmy, że każdy, kto chce reprezentować Polską Grupę Zbrojeniową, musi wystąpić o aktualne pełnomocnictwa. Oczywiście najsłynniejsi „eksporterzy” z przeszłości nie zgłaszają się do PGZ, ale powoli pojawiają się nowi. Teraz będziemy prowadzili tylko taki eksport, który będzie się opłacać.
– Od lat słyszę, że do polskiej zbrojeniówki „przyklejeni” są ludzie wywodzący się z dawnych służb PRL-u, a także z WSI. Czy teraz się to zmienia?
– Skoro nigdy nie przeprowadziło się reformy, a była historyczna ciągłość, to obecność ludzi z tych środowisk jest czymś naturalnym. Ale to zjawisko zmniejsza się i nadal będzie się zmniejszać jako konsekwencja ostatnich zmian politycznych w Polsce.
Reklama
– Wiele uwagi poświęca się nowym technologiom w sektorze obronnym. Mówił Pan Prezes o transferze know-how, ale przecież mamy też swoje instytucje badawcze. Czy mógłby Pan wskazać jakiś innowacyjny sektor zbrojeniówki, którym możemy się pochwalić?
– Te badania często były prowadzone dla samych badań. Wydawano miliony złotych na programy, które odbiegały od potrzeb obronnych Polski. Jednak myślę, że w najbliższych latach będziemy mieli się czym pochwalić, bo podpisujemy porozumienia o współpracy z największymi światowymi koncernami, by zapewnić implementację nowych technologii do spółek PGZ. Nie zapominamy też, że rozwój sektora zbrojeniowego to kolejne miejsca pracy i nowe kompetencje dla naszych pracowników. A jeśli chodzi o innowacyjność naszej zbrojeniówki, to na pewno możemy pochwalić się optoelektroniką wykorzystywaną w noktowizorach i celownikach, które są na najwyższym światowym poziomie.
– A czy kiedyś Wojsko Polskie będzie mogło zamówić śmigłowce bojowe w PGZ zamiast szukać ich np. we Francji?
– Jesteśmy coraz lepiej przygotowani, aby odpowiedzieć twierdząco na tak zadane pytanie. Dotyczy to zarówno śmigłowców, samolotów, jak i czołgów. Będziemy uczestniczyć w programach międzynarodowych, o których niebawem poinformujemy. O części z nich mówiliśmy podczas targów zbrojeniowych w Kielcach.
– Inwestujecie więc w fabryki, w ludzi, ale też dbacie o swoich byłych pracowników. Chyba dobrym tego przykładem może być fundusz dla ofiar Czerwca ’76 w Radomiu.
– To przecież w radomskiej fabryce „Łucznik” zaczęły się protesty przeciwko reżimowi komunistycznemu. To byli nasi pracownicy i jesteśmy z nich bardzo dumni. Pięknie zapisali się na kartach naszej najnowszej historii, ale często stracili pracę, a nawet zdrowie. Dziś naszym obowiązkiem jest pomóc bohaterom sprzed 40 lat. Inicjatywa Funduszu Pomocowego dla represjonowanych w związku z wydarzeniami czerwcowymi 1976 r. jest naszym moralnym obowiązkiem.