Nie miałam żadnego doświadczenia jako wolontariuszka, wrażenia przekazali mi znajomi. Tak naprawdę wyjechałam, bo chciałam dobrze wykorzystać czas. Ważne były zachęty innych, ale i własna ciekawość. Moim zadaniem miała być opieka nad ubogimi rodzinami i spędzanie z nimi czasu (animacja). Zastanawiałam się, czy poradzę sobie bez doświadczenia i czy uda mi się nawiązać dobry kontakt, mimo mojej jedynie podstawowej znajomości języka czeskiego (w zanadrzu miałam angielski :-)).
Obawy jednak szybko zniknęły. Gdy dotarłam na miejsce, zostałam bardzo ciepło przyjęta. Nie musiałam pokonywać żadnych barier, których się spodziewałam. Pomagałam siostrom Misjonarkom Miłości przy organizacji rekolekcji. Bywało trudno, czasem zaskakiwały mnie niezwykle żywiołowe zachowania uczestników rekolekcji na nabożeństwach i ich problemy rodzinne. Lecz dzięki wyjazdowi zmieniłam swoje patrzenie na problemy osób ubogich i uświadomiłam sobie, że bez wielu rzeczy materialnych można się obejść i być szczęśliwym. Wspominam też radość i spontaniczność dzieciaków. I wyrazy przyjaźni, które od nich otrzymywałam.
Wspomnienia 21-letniej Justyny z tegorocznego wolontariatu w Czechach
Pomóż w rozwoju naszego portalu