Nadzieja towarzyszy nam każdego dnia. Kieruje nasze życie ku temu, co okazać się może szansą na lepsze życie.
Najprostsze nadzieje dotyczą codziennego życia, spraw materialnych i dobrego samopoczucia. Spodziewamy się np. podwyżki zarobków, dobrego zdrowia, udanej podróży, kupna nowego sprzętu. Nadzieja mobilizuje
nas do tego, by marzenia urzeczywistniać.
Inna płaszczyzna nadziei dotyczy spraw głębszych. Rodzice mają nadzieję, że ich dzieci będą dobre, pracowite, uczciwe. Nadzieja dotyczy także udanego życia rodzinnego - bez konfliktów, waśni, zdrad,
nieporozumień.
Świat dzisiejszy proponuje niekiedy wejście w krąg nadziei uproszczonej. Wystarczy przyjrzeć się różnego rodzaju reklamom. Głoszą one, że szczęście osiągniemy, gdy dokonamy zakupu takiego czy innego
produktu. Wszystkie reklamowane przedmioty, według reklam, są tak dobre, że potrafią uszczęśliwiać. Świat reklam sprowadza ludzkie nadzieje do płaszczyzny przedmiotów, artykułów, pieniędzy. W tym kontekście
człowiek schodzi na drugi bądź trzeci plan. Wejście w świat nadziej reklamowej bardzo szybko uświadomi ułudę, powierzchowność i niekiedy kłamstwo tak zachwalanej szczęśliwości.
Pozostawanie w płaszczyznach ludzkich i ziemskich obietnic w ostateczności doprowadzić może do różnego rodzaju frustracji i rozgoryczenia. Ludzkie bowiem nadzieje ukierunkowane są na zewnętrzny dostrzegalny
sukces. Pozostaną pytania bez odpowiedzi, dla przykładu takie, jak: dlaczego spotkało mnie to trudne doświadczenie? Jaki sens ma dobro, które wyświadczyłem bliźniemu, skoro on nie okazał mi wdzięczności?
Czy warto uczciwie żyć i pracować, skoro tym, którzy nie zwracają uwagi na przykazania, żyje się niejednokrotnie lepiej?
Uwierzenie Bogu, który jest naszym Ojcem i dawcą wszelkiego dobra, wprowadza nas w świat nadprzyrodzonej nadziei. Ona, oczyszczając i porządkując ludzkie marzenia i oczekiwania, przekracza je, nadaje
głębszy sens w perspektywie wieczności. W niej to każde nawet najmniejsze dobro, radość, prostota serca, uczciwość - zatem wszystko, co cieszy, jak i to co boli - a więc i cierpienie, trud, choroba, upokorzenie,
doświadczenie braków - ma zakorzenienie w miłości. Ta zaś te rzeczywistości - niekiedy po ludzku małe i bezsensowne - podprowadza do okna nadziei otwartej na wieczność.
Bez modlitwy nie da się takiej perspektywy osiągnąć. Dlatego Duch Święty codziennie zaprasza nas na drogi modlitwy serca, bowiem Chrystus "na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa niezniszczalnego
i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie" (por. 1 P 1, 3-4).
Pomóż w rozwoju naszego portalu