Jego "przygoda" z zakonem trapistów - jednym z najsurowszych w Kościele katolickim - była bardzo znamienna w jego ojczystej prowincji, w której przed dojściem komunistów do władzy w październiku 1949 istniały dwa opactwa tej wspólnoty zakonnej. Pierwsze z nich - pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia - znajdowało się w miejscowości Yangchiaping na terenie dzisiejszego miasta Zhangjiakou i zniszczyli je w 1947 bojówkarze komunistyczni. Drugie opactwo, któremu patronowała Matka Boża Radości, mieściło się w Chengtingu (dzisiejszy Zhengding), skąd mnisi musieli uciekać po zabiciu 32 z nich. Po wielu przejściach ostatecznie udało im się dostać na początku lat pięćdziesiątych do Hongkongu, gdzie ówczesny biskup Enrico Valtorta pomógł im otworzyć klasztor również poświęcony Matce Bożej Radości w Thai Shui Hang na tzw. Nowych Terytoriach Hongkongu.
Reklama
O tych dramatycznych wydarzeniach przyszły biskup-zakonnik dowiedział już w dzieciństwie, a wspomnienie ich odżyło w nim ponownie w 2001, gdy za zgodą Stolicy Apostolskiej przyjął sakrę biskupią z rąk innego hierarchy, który także za swą wierność Kościołowi wiele lat spędził w więzieniach komunistycznych - Petera Li Hongye. Nowy hierarcha został biskupem koadiutorem swego konsekratora, który w owym czasie kierował podziemną diecezją Luoyang w pobliskiej (w stosunku do Hebei) prowincji Henan. Gdy jednak w 2011 bp Li zmarł nagle na serce, koadiutor powrócił do swojej wioski w Hebei i zamieszkał w małym pokoju, który przeobraził w kapliczkę, w której przeżywał i sprawował swe kapłaństwo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ale w 2016 na prośbę podziemnyych wspólnot katolickich w różnych częściach Państwa Środka, gdy coraz głośniej moówiono o ewentualnym układzie między Stolicą Apostolską a Chinami w sprawie mianowania biskupów, brytyjska agencja prasowa Reuthera dotarła do niego w Hebei, gdzie w prostym pokoiku spowiadał wiernych. Już wówczas sędziwy biskup powiedział: "Nie może istnieć w Chinach Kościół niezależny, oneważ jest to sprzeczne z zasadamii Kościoła katolickiego. To rząd chiński musi się zmienić, jeśli to nie nastąpi papież nie będzie mógł zawrzeć porozumienia z nimi".
Obecnie, gdy bp Pei zmarł, środowiska katolików podziemnych w Chinach powiedziały włoskiej agencji misyjnej Asia News, iż "pewnego razu stwierdził on, że w Chinach kroczenie prostą drogą, wierząc w Boga i zachowywanie czystej wiary prowadzi nieuchronnie doo prześladowań. Lecz jeśli nawet cierpimy, można dawać świadectwo o Bogu, bo wszystko to jest wsżedzie błogosławieństwem". "Módlmy się za duuszę biiskuupa Pei i polecajmy się jego wstawiennictwu" - zachęcili przedstawiciele chińskich podziemnyych struktur kościelnych.