Reklama

Najpierw miłość

Niedziela kielecka 5/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozmawiamy z ks. kan. Krzysztofem Pastuszakiem, kapłanem archidiecezji przemyskiej, misjonarzem w Kamerunie w Afryce, od 25 lat duszpasterzem w Belgii, obecnie pełniącym obowiązki proboszcza w Ohain. Przez długie lata jego dom parafialny stanowił azyl dla Polaków opuszczających Ojczyznę w stanie wojennym. Jest znanym w Polsce i poza jej granicami rekolekcjonistą i konferencjonistą, szczególnie wśród sióstr zakonnych. Od wielu lat związany z diecezją kielecką.

- Czego oczekuje współczesny człowiek od ewangelizacyjnej i duszpasterskiej posługi Kościoła?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ks. Krzysztof Pastuszak: - Dzisiejszy świat oczekuje od Kościoła autentycznego świadectwa świadków Jezusa. Ludzie chcą usłyszeć i zobaczyć. To pragnienie człowieka stawia przed wierzącymi w Jezusa konkretne zadania, że o Chrystusie mamy świadczyć najpierw miłością. To Bóg posyła swojego Syna, aby nas zbawił i przybliżył nam Swoją miłość. Warto podkreślić, że Jezus nie tylko mówił o miłości Boga do nas. On zaświadczył o tej miłości swoim życiem i czynami - głodnym dawał chleb, chorych uzdrawiał, smutnych pocieszał. Jezus Chrystus jest najdoskonalszym świadkiem miłości i dobroci Boga w dziele głoszenia Ewangelii. Nauczając lud często nawiązywał do obrazów zaczerpniętych z życia codziennego po to, aby słuchacze dobrze zrozumieli, czym jest dar Bożej miłości. W przypowieści o miłosiernym Samarytaninie Jezus opowiada o tym, że nikt nie zauważył człowieka w potrzebie, nawet najbliżsi tak byli zajęci swoimi sprawami, że nie dostrzegali biedy bliźniego. Dostrzegł go dopiero przechodzień, człowiek całkowicie obcy (por. Łk 10, 30-37). O miłości Bożej Jezus Chrystus świadczył również wtedy, gdy uchronił cudzołożną niewiastę przed ukamienowaniem.
Te sytuacje powtarzają się i dzisiaj, kiedy grozi się kamienowaniem człowieka, wojną i terroryzmem tylko dlatego, że ktoś jest inny. Niestety, tak dzieje się i w naszej europejskiej kulturze, choć nikt nie używa już kamieni. Narzędziem powodującym największy ból stało się bowiem słowo. Rany nim zadane goją się długo i ciężko. A miłość Boża wyraża się w słowach: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Świadczyć o miłości to przede wszystkim dać człowiekowi dotknąć tej miłości. Tego daru wszystkim dzisiaj potrzeba. Tylko miłość przecież uspokaja, ubogaca i rozwija człowieka. Ona uzdalnia go do życia we wspólnocie domu rodzinnego i wśród bliskich.

- Czy praca w parafii na terenie Belgii jest podobna do duszpasterskiej posługi w Polsce?

Reklama

- Pracuję w diecezji Malines--Bruxelles wśród Belgów mówiących po francuskim (Belgowie posługują się w zależności od regionu dwoma językami: flamandzkim i francuskim - przyp. red.). Pierwszą parafię, w której pracowałem przez pięć lat otrzymałem bez kościoła, bez plebanii i bez ludzi, ponieważ na 1600 mieszkańców uczestniczyło przez cały rok we Mszy św. tylko 10 osób. Liczyła się więc inicjatywa duszpasterska, pomysły na uaktywnienie ludzi, tak, by włączali się w życie religijne i duchowe parafii. Oczywiście, nie jest to zadanie łatwe, ale możliwe.
W każdej parafii zaczynam pracę od modlitwy i katechizacji dzieci oraz troski o ludzi chorych i rodziny. A początki, jak zwykle, bywają trudne. Katechezę prowadziłem przy kościele, jak w Polsce za czasów komunistycznych. Razem z katechetami przygotowywałem dzieci do życia sakramentalnego, aby złączyć je z Kościołem. Należało zacząć od nauczenia dziecka rozmowy z Bogiem. Na Zachodzie, wbrew temu co się mówi, jest dużo nędzy materialnej i moralnej. Są ludzie bardzo bogaci, którzy otwarcie mówią, że nie chcą Chrystusa. Jest też duża ilość osób biednych, pokrzywdzonych przez los, które pytają czy Pan Jezus o nich zapomniał? Rodziny biedne są raczej dyskretne. Parafia musi więc je dyskretnie odszukać i wesprzeć, zarówno materialnie i duchowo. Najwięcej naszej opieki wymagają rodziny rozbite, których w Belgii jest sporo. Podobnie jak w Polsce problem ten dotyczy głównie skupisk miejskich.
Pamiętam, jak nie tak dawno dostrzegłem w kościele klęczącego przed Tabernakulum młodego człowieka, który głośno coś mówił, miejscami nawet kłócił się. To była jego modlitwa. Nie chciałem mu przeszkadzać. W ciszy wsłuchałem się w jego dziwny dialog modlitewny z Panem Jezusem. Mówił mniej więcej tak: "To za ciężkie dla mnie. Musisz mnie zrozumieć. Nie mogę udźwignąć na moich barkach tego, co codziennie muszę przeżywać. Chcę, żeby mama i tata byli razem. Nie wytrzymam tego!".
Uczę tutejsze dzieci i młodzież takiej właśnie szczerej modlitwy przed Tabernakulum. Proszę, by w jej trakcie trzymali w dłoniach małą świecę, którą potem zostawią w kościele. Uczę ich, że "światło tej świecy modli się za ciebie". W tych prostych jednozdaniowych modlitwach zawiera się wszystko, miłość do rodziców i do Boga.

- Zmierzamy wstąpić do struktur Unii Europejskiej. Przed nami nowe wyzwania i zadania. Nie mamy wyboru. Sami jesteśmy za słabi, aby zostać w pojedynkę na arenie politycznej i społecznej. Czy dla duszpasterskiej posługi Kościoła ten czas stworzy lepsze warunki, czy też znacząco wpłynie na osłabienie wiary, konsekwencji zachowywania przykazań Bożych, itp. Chciałbym, abyśmy byli obiektywni i nie straszyli ludzi, ale też nie powodowali nadmiernego zachwytu, tylko obiektywnie ocenili nadchodzącą rzeczywistość wstąpienia Polski do struktur Unii.

- Zjednoczenie Europy nie jest problemem nowym. Właściwie należałoby sięgnąć do czasów św. Wojciecha. Europa powinna być jednym, żywym organizmem. Takie jest nauczanie i doświadczenie wielu wieków. Trzeba jedynie pamiętać o pilnej potrzebie pielęgnowania wartości, które tę jedność stanowią - Bóg i Kościół. Jeżeli z życia wyrzuci się Boga i będzie się hołdować bożkom, to przyszłość zjednoczonej Europy będzie krótka i bardzo krucha. Jedność wymaga trwałych fundamentów.
Dlatego trzeba uczyć się miłości do wiary, do Kościoła, historii i tradycji swojej małej i wielkiej Ojczyzny. Jeśli tak będziemy rozumieli swoją powinność wobec Polski, wówczas nie musimy się lękać o jej przyszłość. Europą nie wolno straszyć, ale póki mamy jeszcze czas trzeba do Europy wychowywać. Trzeba poznawać historię swojego narodu, ale mieć też otwarty umysł na innych. Nie do zastąpienia rolę w tym dziele budowania Polski spełniają: zdrowa, dojrzała i silna duchowo rodzina, a także parafia i szkoła. Tylko zdecydowane poglądy, odwaga wiary i miłości do Ojczyzny mogą ocalić polskość i pięknie wpływać na budowanie jest lepszego jutra.

- Dziękuję za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Chryzostom

[ TEMATY ]

święty

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Karol Cierpica: Świadectwo żołnierza, za którego oddano życie

2025-09-12 21:15

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Cierpica

Mat.prasowy

Karol Cierpica

Karol Cierpica

Już 18 września ukaże się książka, której nie da się odłożyć na półkę obojętnie – „Ocalony” to historia kapitana Karola Cierpicy, weterana z Afganistanu, którego życie zmienił dramatyczny atak talibów i heroiczna ofiara młodego amerykańskiego żołnierza. To opowieść o walce, kryzysie, wierze i sile, która rodzi się z największej słabości. Autentyczna, prawdziwa i bardzo potrzebna – bo pokazuje, że nawet w najciemniejszym momencie można odnaleźć sens i nadzieję.

Kapitan rezerwy Wojska Polskiego, były spadochroniarz 6. Brygady Powietrznodesantowej, żołnierz rozpoznania, snajper i instruktor spadochronowy. Weteran misji stabilizacyjnych w Bośni i Hercegowinie oraz w Afganistanie. Odznaczony przez Sekretarza Obrony USA Brązową Gwiazdą, Honorową Bronią Białą przez MON i Krzyżem Wojskowym przez Prezydenta RP. 28 sierpnia 2013 roku podczas zmasowanego ataku talibów na bazę w Ghazni, został ranny. Jego życie ocalił wówczas sierżant sztabowy Michael H. Ollis z US Army, który osłonił Karola i zginął na miejscu.
CZYTAJ DALEJ

Sejm uchwalił ustawę uzależniającą wypłatę 800 plus cudzoziemcom m.in. od aktywności zawodowej

2025-09-12 22:15

[ TEMATY ]

800+

PAP/Piotr Nowak

Przedłużenie do 4 marca 2026 r. legalności pobytu obywateli Ukrainy, którzy uciekli przed wojną, oraz uszczelnienie systemu otrzymywania świadczeń przez cudzoziemców, w tym powiązanie wypłat 800 plus z aktywnością zawodową - to niektóre z przepisów ustawy uchwalonej w piątek przez Sejm.

Wcześniej posłowie przegłosowali wniosek o przystąpienie do trzeciego czytania projektu bez ponownego kierowania go do komisji oraz zagłosowali przeciwko wnioskowi koła poselskiego Konfederacji Korony Polskiej o odrzucenie ustawy w całości. Odrzucili także poprawki i wnioski mniejszości zgłoszone przez opozycję.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję