Reklama

Wiadomości

Misja w cieniu eboli

Gorączka krwotoczna, nosząca nazwę ebola, zaczyna rozprzestrzeniać się w Afryce Zachodniej. Środki masowego przekazu każdego dnia informują o tragicznych skutkach działania tego wirusa. Najgorszy jest brak metod leczenia eboli i 60-90-procentowa umieralność osób zarażonych – pisze ks. Jerzy Babiak, koordynator wakacyjnego pobytu polskiej młodzieży Salezu w Liberii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jesień roku 2013. Kontynuowany jest kontakt z ks. Raphaelem. To on odpowiada za salezjańskie duszpasterstwo młodzieżowe w Matadi, jednej z największych dzielnic stolicy Liberii – Monrowii. Trwa intensywna wymiana e-maili. Odbywa się wiele rozmów i konsultacji na Facebooku. Przygotowują 10. wakacyjny projekt. Wszystko jest ważne: liczba dzieci, potrzeby materialne, warunki życia i zakwaterowania, w końcu – realne potrzeby ewangelizacji. Zespół odpowiada z wielkim zapałem. Przygotowania nabierają tempa i stają się coraz bardziej intensywne. Czas płynie nieubłaganie. Zbliża się termin misji. Rozpoczyna się lato 2014 r. Entuzjazm gasi informacja o coraz bardziej rozprzestrzeniającej się w Gwinei i Sierra Leone eboli.

Niebezpieczeństwo

W światowej świadomości powraca rok 1976, kiedy to nad rzeką Ebola w Kongu (stąd nazwa wirusa) zmarło prawie 300 osób, a potem w 2000 r. w miasteczku Gulu na północy Ugandy – 224 osoby. Salezjańscy wolontariusze zaczynają odczuwać niepewność. Wiedzą, że liczne szczepienia i posiadanie „żółtej książeczki”, dokumentu zezwalającego na przekroczenie granicy w Liberii, to za mało. Przeciwko eboli nie ma szczepień. Zbliża się termin misji. Wszystko jest przygotowane. Przed oczyma stają ogromne przygotowania, a przede wszystkim czekające w Monrowii dzieci. Pytanie: co robić? – staje się coraz bardziej trudne i niewygodne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Roztropność

Reklama

Dwa tygodnie przed zaplanowanym terminem wyjazdu ks. Babiak zwołuje spotkanie. Przychodzą uczestnicy projektu oraz ich rodzice. W powietrzu wyczuwa się niepewność. Ma zapaść decyzja. Wszyscy z jednej strony zdają sobie sprawę, jak bardzo ważna jest przygotowana misja, a z drugiej wiedzą, że z dnia na dzień jest coraz więcej przypadków zachorowań na ebolę. Wspólnie analizują sytuację. Biorą pod uwagę ciągle otwartą granicę, komunikaty o niskim stopniu możliwości zarażenia w Liberii, a przede wszystkim informacje od przebywających tam salezjanów. Odpowiedzialny za grupę prosi jeszcze rodziców o wyrażenie pisemnej zgody na wyjazd ich dzieci w kontekście istniejącej epidemii. Wycofuje się jedna osoba. Pozostała część grupy ostatecznie podejmuje decyzję o wyjeździe. 2 lipca młodzi wolontariusze wyruszą do Liberii. Jednakże jeszcze przed wyprawą młodzież spotyka się, aby jeszcze lepiej przygotować się do panujących tam warunków. Potrzebna jest specjalna profilaktyka. Roztropność musi zacząć płynąć w ich krwi. Zostają podjęte bardzo stanowcze decyzje. Każdy zabiera swoją miskę, sztućce i kubek, o których czystość będzie dbał osobiście. Do zachowania higieny rąk potrzebne będzie specjalne bakteriobójcze mydło, a przede wszystkim częste ich mycie – zwłaszcza przed posiłkami. Zostają przekazane informacje o zaleceniu spożywania jedynie posiłków gotowanych, przygotowanych w salezjańskiej kuchni, i o piciu wody z zabezpieczonych butelek. Konieczne jest też natychmiastowe odkażanie drobnych ran i opatrywanie ich bądź zaklejanie. Padają także fundamentalne komunikaty o tym, że ebolą można się zarazić zarówno poprzez kontakt z płynami fizjologicznymi osoby chorej, jak i wydzielinami osoby zmarłej. Do zarażenia mogą przyczynić się także małpy bądź nietoperze. Ebolą nie można zarazić się drogą kropelkową, np. przez kichnięcie drugiego człowieka.

Miłość

Reklama

„Miłość nigdy nie ustaje” – z tymi słowami młodzi misjonarze lądują w Liberii. Po otwarciu drzwi samolotu duszne i ciężkie powietrze, a także świadomość eboli od samego początku mówią, że nie będzie łatwo. W ich sercu są wiara i odwaga. Mimo wszystko jest radość. Mocno przyczynia się do tego wewnętrzny imperatyw chrześcijańskiej misji. Przecież dobrze wiedzą, że Liberia to kraj, który po 14 latach wojny domowej cieszy się wolnością zaledwie 11. rok. Wiedzą, że w tej blisko 3,5-milionowej populacji ponad 2 mln to dzieci i młodzież. Wiedzą, jak bardzo potrzebna jest tutaj młodym nowa nadzieja. Jak słaba jest ich edukacja i niepewna przyszłość związana z blisko 60-procentowym bezrobociem. Widzą, jakie jest ich ubóstwo. W końcu docierają do misji, która znajduje się w skrajnej dzielnicy Monrowii – Matadi. W dzielnicy slumsów. Ludzie mieszkają tutaj w ścisłej zabudowie małych domków, brakuje im prądu i kanalizacji. To tutaj salezjanie od 1993 r. prowadzą DBYC – Don Bosco Youth Center (Młodzieżowe Centrum im. Don Bosco), a w nim szkołę, parafię i oratorium. Sam ośrodek ogrodzony jest wysokim murem, ma jedną bramę wjazdową, pilnowaną przez dwóch ochroniarzy. Za bramą znajdują się budynki i liczne boiska. Wolontariusze przez blisko 4 tygodnie codziennie w godz. 8.30-18.00 będą wraz z ks. Raphaelem i miejscowymi animatorami prowadzić obóz wakacyjny dla ok. 400 dzieci. Wzruszające staną się chwile wspólnego śpiewu, drobnych prezentów, uścisków, a przede wszystkim łez, mówiących, jak bardzo ważna jest obecność w Monrowii wolontariuszy Liceum Salezjańskiego z Wrocławia.

Dzięki Bogu

Końcówka lipca. Problem eboli staje się poważniejszy. Na ulicach Monrowii widać coraz więcej służb sanitarno-epidemiologicznych. Częściej słyszy się jadące na sygnale karetki z umieszczonymi na szybach napisami: ebola.

Słyszymy o natychmiastowych pogrzebach i o lekarzach zarażających się ebolą w miejscowych szpitalach. W dniu wyjazdu na lotnisko, mimo bardzo licznej grupy żegnających nas tam salezjańskich animatorów, zostają wpuszczeni wyłącznie odlatujący. Po odprawie paszportowej zostajemy jeszcze poddani badaniu temperatury ciała. Dobrze wiemy, w czym rzecz. Jednak w sercu mamy radość i wdzięczność Bogu. Zwłaszcza za pracę, radość i nową nadzieję, które pozostawiamy w Monrowii, a także za zdrowie. Na pewno noszone przez nas medaliki i opieka oraz wstawiennictwo Maryi Wspomożycielki Wiernych zapewniły nam to błogosławieństwo. Wiemy, jak wiele zawdzięczamy Bogu. Wiemy także, że chcemy powrócić do Liberii. Do dzieci, do młodych, których nie tylko bardzo polubiliśmy, ale także pokochaliśmy.

2014-08-19 14:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Módlmy się za Karolka!

Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok śmierci na 10-miesięcznego Charliego Garda, czyli po polsku Karolka. I to wbrew woli rodziców, którzy robią wszystko, aby go uratować. Dziecko cierpi na niezwykle rzadką chorobę genetyczną, która prowadzi do zaniku mięśni.

Szpital w Londynie odmówił dalszego leczenia i zalecił odłączenie go od aparatury ratującej życie. Zdesperowani rodzice znaleźli możliwość nowatorskiego, bardzo drogiego leczenia chłopca w USA i zebrali na ten cel 1300000 funtów! Angielski szpital odmówił jednak transportu dziecka do USA, a nawet oddania go do domu, aby mogło spokojnie umrzeć w otoczeniu rodziny.
CZYTAJ DALEJ

Prymas Polski odniósł się do protestu ws. koncertu Fundacji Dzieci Wrzesińskich

2025-10-28 20:52

[ TEMATY ]

protest

koncert

prymas Polski

flickr.com/ Episkopat News

Abp Wojciech Polak w dniu 60. rocznicy deklaracji Soboru Watykańskiego II „Nostra aetate” o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich przesłał list do Fundacji Dzieci Wrzesińskich w związku z odwołanym koncertem Louisa Lewandowskiego. „Akcja protestacyjna, którą sprowokowały skrajne środowiska, pełna była emocji, niestety opierała się w wielu miejscach na kłamstwach i półprawdach oraz w znacznym stopniu zniekształcała nauczanie Kościoła” - napisał prymas.

Szanowni Państwo,
CZYTAJ DALEJ

Różaniec ze świętą Weroniką Giuliani

2025-10-28 20:55

[ TEMATY ]

rozważania różańcowe

pl.wikipedia.org

Tajemnice chwalebne

Dusza moja uczestniczyła w radości, którą przeżywała Najświętsza Maryja w chwili, gdy zmartwychwstał jej Najświętszy Syn. Maryja brała wtedy udział we wszystkim, czym teraz i przez całą wieczność będzie się cieszyła, to znaczy w błogosławionym widzeniu. Jak bowiem miała udział w mękach i cierpieniach Syna, tak jej dusza uczestniczyć będzie w tym wszystkim, czym można się radować w raju.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję