Żałoba w Holandii! Po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu, w wyniku czego zginęło prawie dwustu holenderskich obywateli (i jeszcze setka ofiar innych nacji), chłodni i na wskroś racjonalni Holendrzy przeżyli wstrząs emocjonalny – składali kwiaty pod domami ofiar, płakali, a nawet modlili się! Zapłakana dziewczyna, przyjaciółka, a może siostra jednej z ofiar, wołała głośno do kamery: „Gdzie był Bóg?”.
W dziejach nie ona pierwsza stawiała takie pytanie. Wobec okropności zbrodni, które potrafi zgotować człowiek człowiekowi, by przypomnieć tylko Holocaust w Auschwitz, zagładę polskich oficerów w Katyniu, rzeź wołyńską lub – z czasów nam bliższych – Kambodżę pod rządami Pol Pota czy bośniacką Srebrenicę, zawsze istnieje pokusa, by Boga uczynić „współwinnym”, bo Go rzekomo nie było tam, gdzie być powinien. Ale pytanie można odwrócić: „Gdzie byliście wy – Holendrzy i inni – gdy trzeba było modlić się i prosić Boga o pokój, o łaskę opamiętania dla bliźnich?”.
Gdzie był Bóg? Był, jest i będzie – zawsze na posterunku, szanujący wolną wolę człowieka, nawet gdy ów człowiek wybiera zło – gotowy otwierać ofiarom ludzkiej ułomności, a nawet zbrodniczości zdroje przebaczenia, sprawiedliwości i miłosierdzia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu