Reklama

Historia

Pierwsze pokolenie JP2

Przeciętny uczestnik Powstania Warszawskiego był bardzo młodym człowiekiem. Starsi, na ogół w wieku ich rodziców, byli tylko dowódcy powstania

Niedziela Ogólnopolska 33/2014, str. 42-43

[ TEMATY ]

historia

Powstanie Warszawskie

Czesław Gerwel „Orłoś”/MPW

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Historycy oceniają, że przeciętny powstaniec warszawski miał siedemnaście, dziewiętnaście, góra dwadzieścia kilka lat. Starsi na ogół byli tylko ich dowódcy. – Młodzi ludzie przez okupację i wojnę wcześniej dojrzewali, szybciej wchodzili w dorosłość. Najwięcej było powstańców z rocznika 1925, następnie 1924, 1926, 1923 i 1927, czyli kolejno 19-, 20-, 18-, 21- i 17-latków – wylicza Katarzyna Utracka, historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego. Przyznaje, że najbardziej świadomi sytuacji i konsekwencji powstania byli dowódcy, należący do pokolenia ich rodziców. – To była kadra oficerska, która brała udział w I wojnie światowej, w wojnie polsko-bolszewickiej, polsko-ukraińskiej i w wojnie 1939 r. Natomiast wśród szeregowych żołnierzy dominowała młodzież szkolna i studencka, którą do walki niósł zapał, chęć odwetu za 5 lat krwawej okupacji – mówi. Byli świadkami egzekucji, nie mogli normalnie dojrzewać, dorastać, nie mogli bawić się, bo groziła im łapanka, bicie, wywózka do obozu, egzekucja. Żyli w wielkim napięciu. Potem z ogromną werwą szli do powstania.

Reklama

– Młodzi żołnierze do końca walczyli z niesłabnącym zapałem. Gdy dowiedzieli się, że są prowadzone rozmowy kapitulacyjne, wielu nie mogło tego zrozumieć, chcieli walczyć dalej, byli rozgoryczeni, buntowali się – mówi Katarzyna Utracka. – Do końca wierzyli, że ich walka nie idzie na marne. Bo jak to, walczyli 2 miesiące, a teraz mają się poddać?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chyba najmłodszym bohaterem, a na pewno najmłodszym spośród odznaczonych Krzyżem Walecznych, otrzymanym za wyjątkową odwagę i poświęcenie, był Witold Modelski, ps. Warszawiak, powstańczy łącznik. W pierwszych dniach walk stracił rodziców, potem sam brał w nich udział. „Ubrany był jak prawdziwy żołnierz – w hełm francuski, w mundur żołnierski, a za pasem nosił granat ręczny. Tam, gdzie nikt z łączników nie odważył się biec z meldunkiem, «Warszawiak» zgłaszał się zawsze na ochotnika, mimo huraganowego ognia” – opisywał go Lucjan Fajer w „Żołnierzach Starówki”. Chłopiec zginął kilka tygodni przed swoimi 12. urodzinami.

Szkoła z Wadowic

Zdaniem prof. Aleksandra Nalaskowskiego, pokolenie powstańców niczym nie różniło się od innych. Byli uczniami gimnazjów i liceów, studiowali, uprawiali sport, pisali wiersze, niektórzy wierzyli, inni nie, jeszcze inni wciąż poszukiwali. – Mieli jednak coś, co było uśpionym potencjałem. Był to rodzaj wybuchowego ładunku, który mogła zdetonować tylko okoliczność nadzwyczajna – twierdzi profesor. Ładunek ten otrzymali od rodziców, którzy po 1918 r. zachwycili się Polską i budowali ją, którzy w 1920 r. musieli walczyć z bolszewikami.

Reklama

Gdy na świat przyszedł Karol Wojtyła, Polska, która niedawno odzyskała niepodległość, toczyła wojnę o przetrwanie z Rosją bolszewicką. Po latach Wojtyła – już jako papież – wracał do okoliczności historycznych swoich narodzin. – Urodziłem się w 1920 r., w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem – mówił Papież w czasie pobytu w Polsce w 1999 r. Ten dług spłacało całe jego pokolenie. Wielu zginęło w Powstaniu Warszawskim.

Odwiedzający Wadowice zastanawiają się, jak to miasteczko ukształtowało Papieża. Rodzina, ojciec – oficer wojska, duszpasterze i atmosfera szkoły, do której chodził – wszystko to, zdaniem wieloletniego proboszcza parafii Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny – ks. inf. Jakuba Gila, miało wielki wpływ na młodzieńca. Gimnazjum ściągało elitę z okolicy. Profesorowie czuli, że mają wyjątkową młodzież, dlatego poświęcali jej dużo czasu. Młodzi ludzie mieli w sobie entuzjazm związany z faktem, że przecież dopiero niedawno Ojczyzna odzyskała niepodległość po wielu latach rozbiorów. Było czuć radość z wolności – mówi „Niedzieli” ks. Gil.

„Zośka”, „Alek” i inni

Do podobnej szkoły, tyle że w Warszawie, chodzili kilka miesięcy młodsi od Karola Wojtyły Tadeusz Zawadzki, ps. Zośka, Aleksy Dawidowski, ps. Alek, i Jan Bytnar, ps. Rudy, żołnierze Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Poznali się w Gimnazjum Stefana Batorego, w 1939 r. zdali maturę i mieli piękne plany. Jednak wybuchła wojna, musieli wziąć w niej udział. Należeli do pokolenia, które po latach nazwano Kolumbami. Wojna była przeżyciem, które ukształtowało świadomość tego pokolenia.

Reklama

– Na ogół zdali potem egzamin z patriotyzmu – przyznaje prof. Jerzy Eisler, historyk z IPN. – Byli patriotycznie wychowywani. Mogli chodzić do polskiej szkoły, co nie było dane ich rodzicom ani dziadkom, kilku poprzednim pokoleniom – mówi. – Do tego wychowano ich spójnie: szkoła, dom, harcerstwo i Kościół przemawiały jednym głosem. Bywało biednie, ale było też patriotycznie. Bez dwójmyślenia z czasów PRL. Było to pokolenie wyrosłe w etosie poświęcenia.

Byli spadkobiercami tradycji pokoleń Polaków przez lata walczących o odzyskanie niepodległości. To dawało im szlif etyczny, historyczny, uważa prof. Jan Żaryn, historyk z UKSW. Mogli się już uczyć prawdy, dorastać w atmosferze wartości pozytywnych, a nie negacji rzeczywistości zaborczej. Byli beneficjentami czasu niepodległości. Ale nie mogli się spodziewać, że nagle zostaną przetestowani z patriotyzmu i będą musieli spłacać dług wobec poprzednich pokoleń, także tych, którzy wywalczyli niepodległość, wygrali wojnę 1920 r., budowali II RP, a potem tworzyli Państwo Podziemne.

Z bronią w ręku

„Zośka”, „Alek” i „Rudy” zginęli z bronią w ręku, zanim wybuchło powstanie. O rok przeżył ich inny równolatek Wojtyły – ppor. Zdzisław Racki, ps. Rad. Poległ on w walkach w rejonie ul. Żytniej. Był żołnierzem 2. kompanii „Rudy” Batalionu „Zośka”, nazwanych tak na cześć poległych kolegów. O 5 lat przeżył go nieco młodszy Jan Rodowicz, ps. Anoda, żołnierz Grup Szturmowych, uczestnik powstania, później żołnierz II konspiracji. Zginął w siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, najpewniej wyrzucony przez okno. Polska pod rządami Sowietów nic, oprócz śmierci lub więzienia, nie miała do zaoferowania tysiącom ludzi z pokolenia Kolumbów.

Reklama

O 3 lata młodszy od Karola Wojtyły był Wiesław Chrzanowski, w III RP minister sprawiedliwości i marszałek Sejmu. Walczył w Batalionie „Gustaw”, wywodzącym się z części Narodowej Organizacji Wojskowej scalonej z AK. Razem z kolegami był negatywnie nastawiony do powstania, ale gdy przyszedł rozkaz o włączeniu się do walki, nie było dyskusji, liczył się obowiązek. Po wojnie Chrzanowski odczuł ciężką rękę komunistów: 6 lat spędził w więzieniu.

– Rodzice ludzi z tego pokolenia byli wychowywani na literaturze romantycznej i przekazywali to swoim dzieciom – zwraca uwagę prof. Eisler. – Romantyczne lektury, uzupełnione Sienkiewiczem, Żeromskim, miały wpływ na ich postępowanie. Byli też pokoleniem o wielkiej wrażliwości społecznej. Rozumieli, że Polskę trzeba modernizować, że patriotyzm to także budowa bardziej sprawiedliwego państwa. – Stało się inaczej, niż marzyli, wielu nie zostało lekarzami, naukowcami, inżynierami – mówi prof. Eisler. – Swój egzamin musieli zdawać w zupełnie innych warunkach. A wielu najwartościowszych zginęło, trafiło do więzień, straciło zdrowie, zostało wywiezionych do łagrów.

Mieli być pokoleniem, które zbuduje III RP. To byłaby prawdziwa elita powojennej wolnej Polski, uważa prof. Jan Żaryn. Niestety, stało się inaczej, potrzeby były inne, musieli walczyć i ginąć.

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola

Reklama

Wielu z nich bardzo nam potem brakowało. Czwartego dnia powstania zginął Krzysztof Kamil Baczyński, żołnierz II plutonu „Alek” 2. kompanii „Rudy” Batalionu „Zośka” AK, a w cywilu poeta. Przed śmiercią, w wieku 23 lat, zdążył wydać 4 tomiki. Niecały miesiąc później zginęła trafiona odłamkiem szkła w głowę jego żona Barbara. Była wówczas w zaawansowanej ciąży. „Inne dziś nas prowadzą znaki,/My już dla świata – niewidzialni –/I jeden tylko zbudzi hejnał/Żelazne kule głów” – pisał o śmierci Baczyńskiego Jacek Kaczmarski, bard.

Szesnastego dnia powstania zginął rówieśnik Baczyńskiego, też żołnierz AK i poeta – Zdzisław Stroiński. Stroiński, tak jak młodszy od niego o rok Tadeusz Gajcy, uznawany za drugiego obok Baczyńskiego najwybitniejszego poetę czasów wojny i okupacji, zginął przysypany gruzem wysadzonej przez Niemców kamienicy niedaleko warszawskiego Arsenału.

W tym samym dniu zmarł Roman Padlewski, nieco od nich starszy, 29-letni, znakomity kompozytor, skrzypek i pianista, ale wówczas przede wszystkim żołnierz Brygady Dywersyjnej „Broda 53” ze Zgrupowania „Radosław”. Zmarł w szpitalu powstańczym na Starym Mieście po tym, jak 14 sierpnia na Woli, próbując zneutralizować goliata, został ciężko ranny.

Trzy tygodnie dłużej żył Józef Szczepański, ps. Ziutek, poeta, 22-letni żołnierz „Parasola”, wcześniej uczestnik m.in. zamachu na generała SS Wilhelma Koppego w Krakowie, autor do dziś niepoprawnej politycznie, ale śpiewanej ostatnio przez „De Press” piosenki „Czerwona zaraza”. Ciężko rannego w czasie osłaniania ewakuacji oddziałów ze Starego Miasta przeniesiono kanałami do Śródmieścia, do szpitala powstańczego, gdzie 10 września zmarł. Pozostał znany przede wszystkim z piosenki uwieczniającej Kamienicę Michlera („Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,/bronią jej chłopcy spod «Parasola»,/choć na «tygrysy» mają visy –/to warszawiaki, fajne chłopaki – są!”), którą potem śpiewała cała stolica.

2014-08-12 13:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zdradzeni przez sojuszników

Po 72 latach od zbrodni w Katyniu dokonanej przez Rosjan na polskich oficerach Stany Zjednoczone zdecydowały się opublikować dokumenty na ten temat, znajdujące się w archiwach służb wywiadowczych. Jak dotąd kilka tysięcy stron opublikowano po raz pierwszy w Internecie na portalu amerykańskich Archiwów Narodowych. Publikacja ta jest wynikiem inicjatywy demokratycznych polityków o polskich korzeniach: kongresmenki Marcy Kaptur z Ohio i byłego kongresmena Paula Kanjorskiego z Pensylwanii, a także owocem prac konferencji na temat Katynia w Bibliotece Kongresu w 2010 r., zorganizowanej przez Fundację Kościuszkowską. Odtajnione dokumenty katyńskie nie dotyczą faktów związanych z zagładą polskich jeńców, ale ukazują ogromne zakłamanie, jakie towarzyszyło tej zbrodni, a głównie obłudę naszych sojuszników, szczególnie USA i Anglii. Niestety, mimo wiedzy tych rządów o popełnionym przez Sowietów w 1940 r. ludobójstwie na Polakach prezydent USA Franklin Delano Roosevelt na konferencji w Teheranie wyraził zgodę na oddanie ZSRR prawie połowy terytorium Polski i włączenie naszego kraju w orbitę wpływów sowieckich. Co więcej, z dokumentów wynika, że rządy USA aż do rozpadu ZSRR w 1991 r. wzbraniały się przed oficjalnym uznaniem sowieckiej odpowiedzialności za Katyń. Jeszcze w 1992 r. jeden z działaczy Polonii amerykańskiej otrzymał na temat Katynia odpowiedź z Departamentu Stanu, że aż do przyznania w kwietniu 1990 r. przez rząd ZSRR, iż to Stalin odpowiada za Katyń, władze amerykańskie „nie miały wystarczających informacji” na ten temat. Amerykański urzędnik najwyższego szczebla napisał to, wiedząc, że np. powołana w 1951 r. przez Kongres USA specjalna komisja pod przewodnictwem Raya Johna Maddena udowodniła, iż zbrodni dokonali Rosjanie. Niestety, raport kongresmena Maddena nie przebił się do opinii publicznej na Zachodzie. Ponadto w połowie 1953 r. ówczesny sekretarz stanu John Foster Dulles nie zgodził się z postulatem Kongresu, aby sprawę Katynia i winy ZSRR skierować do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Z ujawnionych obecnie dokumentów wynika, że w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęły relacje kilku amerykańskich i brytyjskich jeńców wojennych, zabranych przez Niemców do Katynia, po odkryciu tam masowych grobów polskich oficerów wiosną 1943 r. Ich raporty do swoich władz stwierdzały bezapelacyjnie, że sprawcami zbrodni są Sowieci. Bodaj już z tego widać, jak alianci tłumili u siebie wszystko o ludobójstwie w Katyniu, mając w tym własny interes. Niestety, w polityce wielkich tego świata najczęściej interesy narodowe przeważają nad prawdą i moralnością. Oczywiście, w żaden sposób nie usprawiedliwia to polityków. Nasuwa się pytanie: Dlaczego akurat teraz tak propagandowo nagłośniono temat Katynia w USA? Z pewnością w kampanii wyborczej prezydenta Baracka Obamy można to uznać za ukłon w stronę Polaków w USA. Oby jednak chodziło w tym o coś więcej. Najwyższy czas, aby Stany Zjednoczone włączyły się w polskie starania o ujawnienie niedostępnych dotąd poloników katyńskich w archiwach innych państw, w szczególności Rosji i Wielkiej Brytanii. Od początku bowiem wiadomo, że najważniejsze informacje o zbrodni katyńskiej znajdują się nie w USA, lecz w Rosji. Od lat domagamy się od Rosji wskazania miejsc pochówku większości ofiar z więzień (znamy te z obozów), czekamy na teczki osobowe jeńców wojennych, nie mamy tzw. listy białoruskiej, czyli imiennego wykazu wszystkich pomordowanych oficerów. Czy Rosjanie kiedykolwiek odtajnią te dokumenty, skoro przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu zbrodnię katyńską nazywają jedynie incydentem wojennym? W każdym szkolnym podręczniku historii po 1989 r. znajdziemy słowa, że Polska została w czasie II wojny światowej najpierw opuszczona, a następnie zdradzona przez sojuszników. Jednak to, o czym się pisze, nie zostało jak dotąd jednoznacznie ocenione. Brak tej oceny podważa w dużym stopniu wiarygodność współczesnych sojuszy, w których Polska uczestniczy. Kto nam dzisiaj zagwarantuje, że w sytuacji zagrożenia naszej niepodległości sprzymierzeńcy nie wybiorą drogi Roosevelta? Przez dziesiątki lat rządy USA, Anglii czy Francji znały prawdę o Katyniu, ale obawiając się pogorszenia stosunków z ZSRR, nie zadawano komunistycznym władzom nawet pytań na ten temat. Teraz, jak sądzę, rządy USA czy państw Unii Europejskiej dużo więcej niż my wiedzą o Smoleńsku, ale wolą zadowolić się przekłamanymi raportami MAK-u czy komisji Jerzego Millera. A przecież w katastrofie TU-154 M zginął prezydent państwa UE, zginęli najwyżsi rangą generałowie będący członkami NATO! Dlaczego ze strony tych „sojuszniczych” państw i organizacji nie ma choćby gestu głębszego zainteresowania? Aż lękam się napisać tych samych słów o obecnych sojusznikach, które umieściłem w tytule.
CZYTAJ DALEJ

Bądźmy pokorni przed Bogiem

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 10, 13-16.

Piątek, 3 października. Dzień Powszedni.
CZYTAJ DALEJ

Trwają Rekolekcje Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej

2025-10-03 20:14

[ TEMATY ]

rekolekcje

Jasna Góra

Jasnogórska Rodzina Różańcowa

BPJG

Na Jasnej Górze trwają rekolekcje Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej. Przebiegają pod hasłem; „Maryjo, Matko Nadziei - módl się za nami!” – rekolekcje głosi przeor klasztoru paulinów w Toruniu, ojciec Łukasz Kręgiel. Podczas tych rekolekcji spoglądamy na życie Maryi i przekładamy to na nasze życie – powiedział rekolekcjonista.

–To taki czas zapatrzenia, adoracji Boga i Maryi. Spoglądamy na Maryję, na jej cnoty, na jej życie, na jej charakter, po to, aby wyciągnąć wnioski i przełożyć Jej życie na nasze życie. Uczymy się od Maryi, jak żyć, jak modlić się tak naprawdę na różańcu, jak wielka jest moc tej modlitwy. Uczymy się też nadziei, bo całe życie Maryi było przesiąknięte nadzieją już od chwili zwiastowania. Więc trzeba nam tę tajemnicę nadziei, odkrywać szczególnie w tym roku, do czego zaprosił nas papież – powiedział ojciec Łukasz Kręgiel.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję