Z salezjańskiego kościoła przy Placu Grunwaldzkim pw. Najświętszego Imienia Jezusowego do Bazyliki Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Twardogórze wyruszyła Ekstremalna Droga Krzyżowa Wrocław-Salezjanie. Pielgrzymi z różnych stron Wrocławia i okolic mieli do pokonania 53 km. Dużą część stanowiła silna grupa z Twardogóry – ponad 90 osób przyjechało do Wrocławia dwoma autokarami, by podjąć trud całonocnej wędrówki Drogą Krzyżową z Chrystusem.
Uczestnicy wyruszyli na szlak po Eucharystii, której przewodniczył proboszcz parafii ks. Paweł Druszcz. – Odprawienie Drogi Krzyżowej to trud wędrówki wynikający z ducha wiary jako świadectwo Kościoła pielgrzymującego – tłumaczył w homilii salezjanin. I dodawał: – Świadomie podejmujecie zmagania ze swoim ciałem, ze zmęczeniem, sennością, z bólem stóp, kolan, z odwodnieniem, brakiem energii. Wynika to z waszej wiary w Jezusa Chrystusa. Tylko ludzie wierzący podejmują się wejść na Drogę Krzyżową. Bez wiary to będzie tylko spacer czy wyzwanie sportowe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Stajecie się pielgrzymami nadziei, którzy wyruszają z Wrocławia i idą na peryferia. Idą, aby doświadczyć Bożego Miłosierdzia, aby doświadczyć spotkania z Jezusem. Ale jesteście także świadectwem dla wszystkich ludzi, których będziecie mijać po drodze – wasze krzyże są widocznym znakiem, że należycie do Chrystusa – mówił do uczestników EDK ks. Paweł Druszcz. Prosił, by to był czas szczególnej modlitwy: – Niech to będzie czas ciszy, spojrzenia w głębię własnego serca, oczyszczenia, uwolnienia od codzienności, która mocno nas zniewala i każe postępować w rutynowy sposób, ciągle gdzieś biec. Dzisiaj stajecie się uczniami Jezusa, wchodzicie na drogę naśladowania Go. Życzę, byście Go na tej drodze spotkali. Co więcej – na pewno Go spotkacie! A na końcu będą ramiona Maryi Wspomożycielki Wiernych.
Pani Agnieszka idzie z Wrocławia do Twardogóry drugi raz. W tym roku namówiła męża Pawła, żeby do niej dołączył. Są z Twardogóry, więc na tym szlaku „wracają do domu”. – W ubiegłym roku przeszłam Ekstremalną Drogę Krzyżową pierwszy raz i było to dla mnie wielkie przeżycie. Dzięki ciszy jest dużo czasu na przemyślenia, na modlitwę, ale jest też dużo bólu, który można ofiarować w konkretnej intencji – opowiada pani Agnieszka.
– Idę już czwarty raz na Ekstremalną Drogę Krzyżową, po raz pierwszy na salezjański szlak do Twardogóry. Na pewno nie jest to dla mnie sportowe wyznanie, ale bardzo osobiste spotkanie z Jezusem – tłumaczy pan Tomek z Wrocławia. Niesie ze sobą krzyż, który na co dzień wisi nad drzwiami wejściowymi do jego domu. – To trochę tak, jakbym zabierał w drogę także moją żonę i dzieciaki – podkreśla. EDK to dla niego szansa na duchowe zatrzymanie się w pędzie codziennych obowiązków. – Tu nie ma zewnętrznych rozpraszaczy, jest prawda o człowieku. Można przemyśleć wiele trudnych spraw – to taka przestrzeń, która daje człowiekowi możliwość w trudzie, w cierpieniu spotkać się z Panem Bogiem i porozmawiać z Nim o tym, co najważniejsze.