Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem prawie 80-letnią staruszką, poważnie chorą, ale radosną odkąd zostałam wdową (5 lat temu), nikt mnie już nie bije, nie poniewiera. A teraz, w miarę możliwości, pomagam innym. Mam swój ulubiony cel, na który łożę, a w zamian otrzymuję piękne książeczki, figurki Matki Bożej, różańce i pisma o misjach. Ostatnio moja religijna koleżanka zwróciła mi uwagę, że to są oszuści i złodzieje, którzy nabierają naiwnych ludzi. Nie zgadzam się z nią, bo czytam w tych pismach wywiady z najwyższymi władzami Kościoła i z porządnymi ludźmi świeckimi. Bardzo proszę o kilka słów odpowiedzi, jeśli to nie sprawi Pani kłopotu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Janina
Odpowiedziałam oddzielnym listem, ale jeszcze w tym miejscu chciałabym dorzucić parę słów. Pani Janina prosiła mnie o opinię na temat instytucji, którą wspomaga (celowo nie wymieniam jej nazwy). Dowiadywałam się i otrzymałam rzetelną informację. Nie ma racji koleżanka, twierdząc, że są to oszuści. Ale ostrożności nigdy za wiele i warto sprawdzać takie sprawy. Nieznajomość tematu w żadnym wypadku nie upoważnia nas do wydawania ocen. A już na pewno nie wolno zarzucać nikomu złych czynów, jeśli tego kogoś dobrze nie znamy.
Reklama
Myślę, że każdy z nas ma jakieś swoje cele do wspomagania. Komuś też poświęcamy swój 1 proc. podatku. Jeśli nie zrobimy tego sami, pieniądze się zmarnują.
W liście Pani Janiny uderzyło mnie boleśnie jedno zdanie: „i nikt mnie już nie bije, nie poniewiera”. Jak wiele cierpienia musi się kryć za tymi słowami… I druga uwaga człowiek, który sam wiele wycierpiał, najlepiej rozumie cierpienie innych. Prawda, Pani Janino?
Aleksandra