Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeśli wasza sprawiedliwość
nie będzie większa niż uczonych
w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie
do królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano
przodkom: „Nie zabijaj!”; a kto
by się dopuścił zabójstwa, podlega
sądowi. A Ja wam powiadam:
Każdy, kto się gniewa na swego
brata, podlega sądowi. A kto by
rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega
Wysokiej Radzie. A kto by
mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega
karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój
przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś
przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw
idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar
swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko,
dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał
sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia.
Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki
nie zwrócisz ostatniego grosza».
Reklama
„Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych
w piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.
W czasie tego Wielkiego Postu, Jezus, podobnie jak
przed uczniami, odkrywa przed nami dzisiaj obraz prawdy
ewangelicznej. Nie ma sensu stawać przed Bogiem, jeśli jestem
fałszywy, niepojednany z kimś, kogo skrzywdziłem, lub
kto mnie skrzywdził. Chcąc w pełni być u stóp Jezusa, jestem
zobowiązany jako pierwszy dokonać aktu przebaczenia i wykonać
krok, gest pojednania wobec innego człowieka. Bez
pysznienia i chełpienia się tym, w całkowitej pokorze, a nie
na pokaz przed innymi, jak to niektórzy zewnętrznie pobożni
czynią. Tylko będąc mocno zakorzenionym w Jezusie Chrystusie
jestem zdolny do przekroczenia samego siebie, swojego
lęku, obaw, poczucia krzywdy czy nawet poczucia zawodu
i niechęci do kogoś z powodu jego czy mojego nędznego zachowania. Oczywiście pozostaje, warunkowany w sakramencie
pojednania z Bogiem, aspekt zadośćuczynienia Bogu
i bliźniemu, który należy wykonać. Ale początkiem jest wola
przebaczenia. Tylko w zjednoczeniu z Jezusem mogę choćby
spróbować poczynić krok ku przebaczeniu i pojednaniu, niezależnie
od reakcji na ten gest kogoś skrzywdzonego przeze
mnie lub kto pokrzywdził mnie. Gdy nie jest to z różnych
poważnych względów, aktualnie możliwe w kontakcie z tym
człowiekiem, to moje wewnętrzne usposobienie do przebaczenia
i pojednania ma tym bardziej właściwość deklaratywną
i sprawczą. W tej tajemniczej ofierze z siebie, w akcie
przebaczenia i pojednania, mogę stać się uczniem Pana Jezusa
przekraczającym poczucie ludzkiej sprawiedliwości, nawet
prawej i słusznej z punktu widzenia pokrzywdzonego.
Czy mam wewnętrzną refleksję, z kim powinienem
się pojednać? Kogo przeprosić, kogo prosić o wybaczenie?
Czyje przeprosiny przyjąć lub komu wybaczyć
wyrządzone mi krzywdy? Wreszcie, czy z pomocą
Jezusa staram się odpuścić moim winowajcom,
przez których najbardziej krwawią moje rany, bo nie
ma w tych ludziach opamiętania?
Doskonale znany tekst dzisiejszej Ewangelii zachęca nas do konfrontacji z naszym podążaniem za Chrystusem. Zastanawiamy się nieraz nad naszą relacją do Boga, wiele możemy już o tym powiedzieć, ale życie nieustannie to weryfikuje i niejako wymusza na nas stanięcie w prawdzie wyrażonej nie tylko słowem, ale nade wszystko czynem. Już nieraz uświadamialiśmy sobie, że wiara i pójście za Chrystusem nie jest życiem usłanym różami, a dziś Jezus mówi nam wprost o drodze, na której trzeba dźwigać codzienny krzyż. I stoi przed nami wiele, na pozór sprzecznych, zachowań, jak choćby nienawiść do ojca, matki, żony, dzieci. Czy może nas ów tekst gorszyć? Myślę, że żadną miarą. Trzeba jednak należycie uporządkować hierarchię wartości w naszym życiu, by wiedzieć, co z czego wynika. Oczywiście, na pierwszym miejscu musi być Bóg. Potem – Jego wola względem naszego życia. To tak jakby z nieco innej strony modlitwa Ojcze nasz..., która przypomina wpierw o uświęceniu Boga, o Jego należytym miejscu w naszym życiu, o naszej otwartości na Jego wolę, a następnie dopiero wyraża prośbę o chleb powszedni, który jest symbolem doczesności. Wszystko musi być budowane na fundamencie, którym jest Bóg. Jeśli chcesz pójść za Chrystusem, musisz to uczynić bezkompromisowo. Stanąć przed nim sam na sam. Bez niczyjego wsparcia, zaplecza i zabezpieczeń. Tylko On i ja. Moje „ja” – ja sam przed Nim jestem nikim, bo wszystko, czym jestem, wynika z mojej relacji do Niego. Tym jest moja „nienawiść” do siebie samego: wyraża się w oddaniu wszystkiego Bogu – tak jak oddanie żony, dzieci, braci czy sióstr. Wszystko zaczyna się od mojej relacji do Niego. Od wzięcia tego wszystkiego jakby od nowa – w postaci krzyża obrazującego wszystko, z czym przychodzi mi żyć na co dzień. Jeśli nie przyjmę tego w duchu wiary, nie jestem uczniem Chrystusa. Cała rzeczywistość mojego ziemskiego pielgrzymowania musi być interpretowana w duchu wiary. Wszystko dzieje się po coś. Wszystko w Bożym planie ma swój sens i ma czemuś służyć. To fundament, o którym pisze dalej ewangelista Łukasz. Twoje życie musi być zaplanowane na współpracę z Bogiem. Zaczynasz budować. A jeśli już, to od początku do końca – mówiąc nieco prostym językiem: na dobre i na złe. Jestem z Nim wtedy, gdy moje życie „układa się”, ale i wtedy, gdy przychodzi moment próby. To jest nie tylko trwałe budowanie fundamentu, ale i zdolność wykończenia budowy. Jeśli w chwili próby porzucam Jezusa, to jestem człowiekiem godnym politowania albo obiektem drwin. Czym jest moja wiara tylko w chwili powodzenia, albo czym jest moja miłość tylko w dobrej, a nie złej doli? Życie nasze pozostaje ciągłym zmaganiem, walką – wygrana pozostaje tylko z Chrystusem.
Samarytanin otrzymuje od Jezusa misję: Idź! Znajdź tamtych, ciągle jeszcze zagubionych, pozbawionych wiary, którzy nie rozpoznali Dawcy życia, lecz zobaczyli we Mnie tylko zwyczajnego lekarza. Taką misję wyznacza Jezus także mnie.
Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ten widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».
Zmartwychwstały Chrystus zaprasza was do przeżywania każdego dnia w świetle wiary. - powiedział papież zwracając się szczególnie do polskich zakonnic i zakonników podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.
Serdecznie pozdrawiam Polaków, a szczególnie osoby życia konsekrowanego z okazji ich Jubileuszu. Przybyliście tutaj przynosząc swoją codzienność naznaczoną nadziejami, planami, ale także niepewnością jutra. Zmartwychwstały Chrystus zaprasza was do przeżywania każdego dnia w świetle wiary. Spróbujcie spojrzeć Jego oczami na prawdziwy sens swojej historii i powołania. Zawierzam was Matce Bożej Różańcowej i z serca błogosławię!
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.