Reklama

Zdeterminowani do dobra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

My - dzieci dekadentów, córki, synowie rozpusty. Alkohol mamy od zawsze we krwi, rozum genetycznie struty” - ryczałam kiedyś razem z tańczącym pogo tłumem, bujając się w rytm muzyki, ilością decybeli zdolnej powalić na ziemię łosia. To było na jednym z koncertów pewnej znanej punkrockowej kapeli. Miałam wtedy może piętnaście lat i... niewielką świadomość przesłania niesionego przez zacytowane wyżej słowa. I chociaż dziś budzą one u mnie zaledwie słodko-gorzki uśmiech ironii, wtedy znaczyły dla mnie dużo więcej, podobnie jak dla całej reszty obecnej na koncercie dzieciarni...

Reklama

Czym się karmisz, tym się stajesz - mówi przysłowie, i choć sens tej sentencji wydaje się oczywisty, skłonni jesteśmy o tym zapominać, wybierając rzeczy, którymi co dzień karmimy nasze głodne umysły. Kiedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z realnej treści zacytowanej na początku piosenki, ogarnęła mnie konsternacja. Dysonans, jaki powstał wtedy pomiędzy moimi rzeczywistymi wartościami i przekonaniami a nihilistycznym przesłaniem muzyki, którą - bądź co bądź - lubiłam, skłonił mnie do zastanowienia. Od tamtej pory baczniej przyglądam się temu, jaki wpływ mają na mnie teksty słuchanych utworów i od czasu do czasu zadaję to niewygodne pytanie swoim znajomym. Uwierzcie mi, to jak wsadzenie kija w mrowisko! Bo choć moje pytanie służy bardziej zaspokojeniu ciekawości, często odbierane jest jako atak! Co rusz spotykam się z obronną odpowiedzią w stylu: „To tylko piosenka...”, „Nie muszę identyfikować się z tekstem!”, albo „To już niczego nie wolno mi słuchać!?”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Daleka jestem od nakłaniania kogokolwiek do pozbywania się swojej płytoteki. Warto się chwilę jednak zatrzymać nad tym, czym wypełniamy niezagospodarowaną jeszcze przestrzeń własnego serca. I nie chodzi tylko o muzykę. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że współczesny świat funduje nam codziennie sporą dawkę negatywnych treści - wystarczy włączyć telewizor i przerzucić szybko kanały informacyjne. Między doniesieniem o kolejnej katastrofie a relacją z przebiegu konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie, rzadko kiedy przebijają się newsy budujące, niosące nadzieję czy chociażby wprawiające w pozytywny nastrój. Istotnie, śledząc codziennie medialne doniesienia można nabrać trwałego przekonania o fatalnej kondycji naszego biednego świata. My jednak, zamiast się przed tym bronić, sami chętnie nakręcamy się, narzekając i biadoląc, a nasze rozmowy o problemach często sprowadzają się do wzajemnego potakiwania, jakie to życie jest beznadziejne. Jeśli jeszcze dorzucimy do tego uzupełnianie naszej wiedzy o rzeczywistości informacjami z portali plotkarskich, po to, by porównywać swój nudny życiorys z barwnym lifestylem ich bohaterów, mamy gotową receptę na to, jak stać się człowiekiem nieszczęśliwym. Zaraz, zaraz..., a gdzie w tym wszystkim miejsce na Dobra Nowinę?

Reklama

Jakiś czas temu spotkałam Mateusza Otrembę (Mate.O). Opowiadał o swoim wyjeździe do Indii, o pomocy chrześcijanom prześladowanym, o budowaniu domów dla wdów i sierot... i o tym, jak niewiele potrzeba, żeby pomóc komuś, nawet na drugim końcu świata. Z jednej strony - nie było w tym nic z pustej, ideologicznie zabarwionej gadki, z drugiej - nie wyczułam też żadnego roztkliwiania się nad sytuacją potrzebujących mieszkańców tego bardzo pięknego, choć momentami kulturowo nas szokującego kraju. Zamiast tego - ogromna pasja w oczach, podziw dla ludzkiego heroizmu i chęć zrobienia czegoś, co słuszne i prawdziwe. Wyciągnięta dłoń. Determinacja - ku dobru.

Nie trzeba jednak przekraczać granic Europy, by znaleźć inspirację do działania. Nieco wcześniej, przed rozmową z Mate.O, umówiłam się z moją przyjaciółką na pogaduchy w kawiarni. Opowiadała o swoim wolontariacie w domu dziecka - o uśmiechniętych brzdącach wyciągających ufnie ręce po uścisk, o karmieniu, pieluchach, i o tym, że czuje się tam potrzebna. I że tęskni za dzieciakami, kiedy przez dłuższy czas nie może ich odwiedzać. Moje niemowlaki - tak o nich mówiła, a ja czułam w sercu charakterystyczny uścisk. I choć przez całą rozmowę ani raz nie padło imię „Jezus”, czułam, że to, czym ona się ze mną dzieli, to właśnie Ewangelia - Dobra Nowina ukryta w małych gestach miłości.

Z obu tych spotkań wyszłam... nakarmiona. Zbudowana ogromnym potencjałem dobra, który drzemie w ludziach, gotowym ujawnić się pod wpływem nieoczekiwanego impulsu. I sama, jakby przynaglona, zdeterminowana do tego, żeby otrzymany zapał podać dalej. Bo przecież Ewangelia, to nie „pobożne gadanie”, ale żywe słowo, które domaga się urzeczywistnienia w działaniu. Oby inspirowało nas ono jak najczęściej i jak najskuteczniej - skuteczniej niż ziejące pesymizmem punkowe kawałki o bezsensie ludzkiej egzystencji.

2013-03-04 14:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Uzdrowienie przez dotyk

Dotknięcie Boga ma moc uzdrawiającą. Gdyby ludzie chcieli tak naprawdę Go dotknąć, byliby uzdrowieni. Jeśli nie fizycznie, to na pewno duchowo. Dotyk jest osobistym spotkaniem dwóch osób. Nie można nikogo dotknąć na odległość, z dystansu, z oddali. Żeby doświadczyć uzdrawiającego dotyku Boga, trzeba się do Niego zbliżyć. Problem w tym, że bardzo nie chcemy, żeby ktoś nas dotykał w chore miejsca. W głębi popękani, na zewnątrz wysuwamy kolce jak kaktus, broniąc się przed dotknięciem. Trędowaty z Ewangelii podjął ryzyko. Ominął prawo, pokonał ból, przekroczył swój wstyd i wyszedł na spotkanie z Bogiem. A potem zrobił gesty, które są warunkiem uzdrowienia: przyszedł do lekarza, z pokorą – przez uklęknięcie – uznał Jego moc nad chorobą. Nie był pewny, że zostanie uzdrowiony, dlatego zapytał Jezusa, czy On chce go oczyścić. Często zranieni, ubrudzeni, cierpiący zamykamy się w swoich ranach, a pycha i jakieś niepojęte ambicje zatrzymują nas przed pójściem z tym wszystkim do Jezusa. Czasem nawet udajemy, że nie boli, na zewnątrz gramy silnych, żeby tylko nie okazać słabości. Dotyk Boga może nas uzdrowić, ale wymaga przyjścia do Jezusa, uznania swojego bólu, dotknięcia Boga.
CZYTAJ DALEJ

Czy Stanowski pójdzie do spowiedzi? Dziennikarz zabiera głos

2025-08-09 18:27

[ TEMATY ]

spowiedź

Prezydent Karol Nawrocki

Krzysztof Stanowski

obietnica

dziennikarz

Kanał Zero

Karol Nawrocki i Krzysztof Stanowski

Karol Nawrocki i Krzysztof Stanowski

Krzysztof Stanowski, znany dziennikarz i właściciel Kanału Zero dał słowo prezydentowi Karolowi Nawrockiemu jeszcze w kampanii wyborczej, że pójdzie do spowiedzi. Po tym, jak internauci przypomnieli nagranie z obietnicą, dziennikarz zabrał głos.

Dwa dni temu na Kanale Zero ukazało się nagranie, na którym Karol Nawrocki - prezydent-elekt, przygotowujący się do zaprzysiężenia wspomina o obietnicy dotyczącej spowiedzi, jaką złożył mu Krzysztof Stanowski.
CZYTAJ DALEJ

Samochód wjechał w grupę pielgrzymów. Wśród rannych - dziecko

2025-08-10 19:23

[ TEMATY ]

pielgrzymka

wypadek

kierowca

grupa pielgrzymów

Grobla

Łódzkie

Adobe Stock

Lotnicze pogotowie ratunkowe, zdjęcie ilustracyjne

Lotnicze pogotowie ratunkowe, zdjęcie ilustracyjne

W niedzielę ok. godz.18 w miejscowości Grobla w powiecie radomszczańskim (Łódzkie) kierowca opla najechał na idących drogą pielgrzymów. Rannych zostało 10 osób, w tym 2,5-letnie dziecko. Policja poinformowała, że kierowca był pijany. Został zatrzymany do dyspozycji prokuratora.

Nadkom. Aneta Sobieraj z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi poinformowała w niedzielę, że około godz. 18 na drodze powiatowej we wsi Grobla w pow. radomszczańskim 54-letni kierowca opla najechał od tyłu na idącą drogą grupę pielgrzymów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję