Mongolia to kraj pięć razy większy niż Polska, ale zamieszkuje go ok. 2,5 mln ludzi. Jej stolicą jest miasto Ułan Bator, w którym mieszka ok. 38% całej ludności. Tamtejszy klimat kształtują długie zimy, podczas których temperatura spada do -55°C, i krótkie gorące lata z temperaturą ok. +40°C. Na północy Mongolia graniczy z Rosją, zaś pozostałą część granic współdzieli z Chinami; w swej historii przez wiele lat była pod wpływem raz jednego, raz drugiego państwa sąsiadującego. Na początku lat 90. XX wieku odbyły się tam pierwsze wolne wybory. Obrany w ich efekcie premier wystosował list do papieża z prośbą o misjonarza katolickiego. W ten sposób w 1992 r. małżonkowie Małgorzata i Rafał Solscy jako misjonarze świeccy wyjechali do Mongolii na misje, z których wrócili w ubiegłym roku. Są członkami stowarzyszenia „PRO-MISJA” Przymierze Katolików na rzecz Ewangelizacji i Misji, które powstało na bazie wspólnoty „Dom Zwycięstwa” wyłonionej z młodzieżowej grupy Ruchu Światło-Życie przy parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Toruniu.
Reklama
Małgorzata i Rafał Solscy mieszkali w domu parafialnym parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, która obejmuje południową część Ułan Bator. Wówczas była to druga parafia katolicka w Mongolii i istniała zaledwie 2 tygodnie. Jej proboszczem był ks. Stephano Kim, ksiądz diecezjalny z Korei Południowej. W parafii - wraz z misjonarzami z Polski oraz kapłanem z Korei - pracowali również czterej ochrzczeni Mongołowie. Początki pracy Małgorzaty i Rafała Solskich to głównie nauka języka, pomoc przy pracach fizycznych, wydawaniu posiłków dla ubogich, co było szczególnie ważne w zimie. Uczyli również języka angielskiego w zakładzie poprawczym, odwiedzali więźniów, pomagali proboszczowi przy układaniu planu pracy duszpasterskiej. Solscy podają, że aktualnie w tej parafii jest 270 ochrzczonych, funkcjonuje parafia główna i 4 misje oddalone od centralnej od kilku do kilkudziesięciu kilometrów. W całej Mongolii jest 700 katolików.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Ułan Bator znajdują się uniwersytety, biblioteki, jest wiele zabytków i muzeów. Większość ludności jednak mieszka w jurtach (rodzaj okrągłego namiotu o średnicy ok. 5 m, w którym żyje kilkupokoleniowa rodzina). Jurtę tworzą kolejno od środka: szkielet z drewnianych listew, następnie warstwa lub dwie filcu (zależnie zamożności rodziny), a na samym wierzchu płótno. Nie ma kanalizacji ani dopływu wody, zaś ogrzewanie to piec, tzw. koza. Wydajność takiego ogrzewania najlepiej widać zimą: gdy wieczorem zostanie w jurcie napalone, rano woda w beczkach jest zamarznięta. Życie w takim klimacie i w takich warunkach nie należy do łatwych, więc i problemów w Mongolii nie brakuje. Misjonarze podkreślali, że głównym jest tam alkoholizm. Ok. 51% mężczyzn i 8% kobiet nałogowo spożywa alkohol. Dokucza ubóstwo, ciężki do wykorzenienia jest szamanizm. Niemniej 10 lat w Mongolii Solscy postrzegają jako dar i łaskę od Boga. Wspominali, że Mongołowie uroczyście świętują Nowy Rok. Tego dnia mają w zwyczaju wchodzić na wzgórze, by jako pierwsi zobaczyć promień słońca. W związku z tym katolicyzm dał im możliwość uczestniczenia w Nowy Rok w Mszy św. o godz. 6 rano, by w ten sposób pokazać prawdziwe światło, czyli Jezusa Chrystusa. „Uważam, że ziarno prawdy zasiane jest w różnych kulturach. Rolą misjonarzy jest to ziarno rozwijać” - podkreśla Rafał Solski.
Małgorzata i Rafał Solscy dzielili się wspomnieniami z misji w Mongolii na spotkaniu, które odbyło się 6 stycznia w parafii pw. św. Antoniego w Toruniu. Swoje wrażenia z wyprawy do Afryki do placówek misyjnych w Zambii prezentowali wówczas również bp Józef Szamocki oraz ks. kan. Wojciech Miszewski. W bieżącym numerze „Głosu z Torunia” zamieszczamy kolejną już część relacji z tej wyprawy