Wróciłam z Paryża po sześciu godzinach marszu w obronie normalności i poczułam, że muszę o tym do Was napisać. Były 3 trasy wyznaczone przez policję i organizatorów. Moja liczyła 6 km. Była to chyba największa manifestacja, w której uczestniczyłam w ciągu ostatnich 20 lat. Po drodze spotkałam rodziny z dziećmi z Bretanii i Clermont-Ferrand. Byli to ludzie, których odległość kilkuset kilometrów od Paryża nie zniechęciła do uczestniczenia w proteście.
Oficjalne cyfry dotyczące liczby uczestników są raczej o połowę zaniżone, bo policja ma tutaj dziwny system liczenia. Na początku moją grupę zatrzymano, aby nie robić tłoku na trasie. Czekałam wraz z innymi ok. dwóch godzin na placu Denfert. Gdy ruszyliśmy, to już nie było kamer i moja grupa dotarła na miejsce po zakończeniu oficjalnego liczenia. A za nami ludzie szli jeszcze przez ponad godzinę. Stąd wynika rozbieżność. Ostatnie zdjęcie z Pól Marsowych zrobiłam już po zmroku! A na oficjalnych stronach nie ma takich zdjęć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu