Zaproszony niedawno do programu Tomasza Lisa, a tym samym namaszczony na „salonowy autorytet”, aktor Maciej Stuhr z miną mędrca zrecenzował zachowania uczestników Marszu Niepodległości w Warszawie, mówiąc, że 90 procent świętujących to fajni ludzie, ale biorąc w nim udział, tak naprawdę legitymizowali swoją obecnością „nacjonalistycznych, zamaskowanych bojówkarzy”. A my pytamy, Panie Macieju, czy Pański udział w filmie „Pokłosie”, opartym na wrogiej Polsce książce Jana Tomasza Grossa, to nie jest legitymizowanie „antypolskich fobii” zamaskowanych „polakożerczych środowisk”?! Taki geszeft zapewne jest godny Oscara.
Pomóż w rozwoju naszego portalu