Reklama

„Zdobycie całego świata dla Chrystusa przez Niepokalaną” to cel zawsze aktualny

Niedziela podlaska 51/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Szkarpetowska: - O. Piotrze, jak to się stało, że został Ojciec franciszkaninem? Jaka była droga Ojca do kapłaństwa?

O. Piotr Maria Lenart: - Jak zostałem kapłanem? Kiedy zrodziło się moje powołanie? Na próżno jest szukać takiego momentu. Ono jest darem, który człowiek odkrywa w trakcie swojego życia. Dlaczego zostałem kapłanem, dowiedziałem się dopiero w dniu święceń kapłańskich. Po uroczystościach podeszła do mnie mama i powiedziała: „Kiedy się urodziłeś, płakałeś cały siny z bólu. Miałeś przepuklinę. Wtedy oddałam cię Panu Bogu w słowach: Panie Boże, jego życie należy do Ciebie”.
Dlaczego zostałem franciszkaninem? Teraz wiem, ale w czasie podejmowania decyzji o wstąpieniu do zakonu byłem przekonany, że nie chcę być księdzem. A jednak na pytanie, czy chcę zostać kapłanem, czy bratem zakonnym, odpowiedziałem, że chcę pójść do seminarium. Po złożeniu ślubów wieczystych dowiedziałem się od cioci, że ona, będąc w Asyżu, modliła się przy grobie św. Franciszka, prosząc, by ktoś z rodziny został franciszkaninem. Wygląda na to, że jej modlitwa została wysłuchana. Mówię o tym, ponieważ wtedy dotarło do mnie, że Pan Bóg przyjmuje „ofiarowanie” i modlitwy dotyczące konkretnych osób. Znam wiele osób, które w podobny sposób zostały „poświęcone” Bogu...
Jeszcze w nowicjacie poznałem Rycerstwo Niepokalanej i jego szczególny charakter, którym jest całkowite, bezgraniczne oddanie się Maryi. Dla mnie to było takie oczywiste: skoro mamy naśladować Jezusa Chrystusa na wzór św. Franciszka, a Franciszkiem XX wieku został nazwany św. Maksymilian, zatem najlepszą drogą realizacji franciszkańskiego powołania jest podjęcie drogi maksymilianowej poprzez całkowite oddanie się Niepokalanej.
To zaangażowanie się w rycerską służbę spowodowało, że będąc na II lub III roku studiów w seminarium, prowadziłem turnus MI dla dzieci w Kajetanowie k. Kielc. Na Mszę św. chodziliśmy do kościoła w Wiśniówce, do którego w okresie wakacyjnym dojeżdżali kapłani z domu księży emerytów. Któregoś dnia tłumaczyłem dzieciom, czym jest Msza św. i jak ważna jest rola kapłana, który sprowadza Jezusa na ołtarz. Następnie poszliśmy do kościoła i tam oczekiwaliśmy na przybycie księdza. Nie doczekaliśmy się. Poprowadziłem Liturgię Słowa i po Ewangelii powiedziałem dzieciom: „Widzicie, dziś nie miał nam kto sprowadzić Jezusa na ołtarz... Módlmy się, by nigdy nie zabrakło kapłanów w naszej Ojczyźnie i na całym świecie”.
W tym czasie w wielu miejscach, gdzie były prowadzone letnie turnusy rekolekcyjne MI, brakowało kapłanów. Wtedy powiedziałem: „Będę kapłanem dla Rycerstwa”. Pragnąłem, aby Rycerstwo nie miało więcej problemów ze znalezieniem kapłana, który bez obaw mógłby poprowadzić rekolekcje w duchu MI.

- W tym roku mija 800 lat od zatwierdzenia reguły franciszkańskiej. Jakie są Ojca refleksje w związku z tą rocznicą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Chyba tylko jedna refleksja: jak wiele jest serc tęskniących za prawdziwym franciszkańskim życiem, życiem ideałem, wskazanym przez św. Franciszka, którym jest sam Jezus Chrystus i Jego Ewangelia!

- Jaka jest historia „Rycerza Niepokalanej” - miesięcznika, którego jest Ojciec redaktorem naczelnym? Jakie tematy poruszane są na łamach pisma i dla ludzi w jakim wieku jest ono przeznaczone?

- „Rycerz Niepokalanej” jest specyficznym pismem, ponieważ założył je św. Maksymilian Maria Kolbe jako czasopismo Rycerstwa Niepokalanej. Celem Rycerstwa jest „zdobycie całego świata dla Chrystusa przez Niepokalaną”. Jest to cel zawsze aktualny, stąd też „Rycerz Niepokalanej” miał, zgodnie z założeniami św. Maksymiliana, trafić do wszystkich, do każdego domu, do każdej rodziny. Miał być najtańszy, najprostszy, ukazujący miłość i potęgę Niepokalanej. W ten sposób, aby jak najwięcej dusz, oddając się Niepokalanej jako Jej „rzecz i własność”, przybliżyło się do Najsłodszego Serca Jezusowego. „Rycerz” miał „urabiać sumienia”, czyli wychowywać. Dlatego nie był i nie jest czasopismem naukowym. Jego cechą charakterystyczną jest to, że w prostych słowach pobudza do ufności Bogu, do tego, że On jest i czuwa nad nami, zgodnie z tym, co mówił św. Maksymilian: „Nic nie dzieje się bez woli Bożej, woli Niepokalanej. Nic też dobrego czy złego nie może się nam przydarzyć, jeśli On do tego nie dopuści, a jeżeli dopuszcza, to tylko i wyłącznie dla jak największej chwały i dla naszego dobra”.
Św. Maksymilian nie wyznaczył specyficznej linii tematycznej, dlatego też na łamach „Rycerza” są zamieszczane artykuły z różnych dziedzin życia. Mają one na celu ukazać wszechmoc i potęgę Boga oraz przybliżać do Niego.
„Rycerz” jako czasopismo był zawsze sztandarowym środkiem w zdobyciu całego świata dla Boga. Właścicielką „Rycerza” jest sama Matka Boża. Charakter pisma to zachęta do podjęcia drogi maryjnej, do zaufania Bogu na wzór Maryi. Z listów, jakie docierają do redakcji, wynika, że najcenniejsze w „Rycerzu” są podziękowania za łaski, które Matka Boża udzieliła ludziom. Co miesiąc przychodzi ich kilkaset. Wybrane podziękowania, które zamieszczamy, są taką perełką w „Rycerzu”.

Reklama

- Co daje Ojcu posługa w „Rycerzu” i jak wygląda zwyczajny dzień pracy w redakcji?

- Na szczęście jest więcej tych dni niezwyczajnych. W tej szarej codzienności sprawdzają się wierność i wytrwałość powołaniu. To już przeszło 8 lat „siedzę” na „stołku” redaktorskim i każdy dzień jest dla mnie cudem - darem Niepokalanej wyproszonym od Pana Boga, kolejną szansą daną mi, bym się nawrócił i żył. Codzienność to 7-8 godzin spędzonych przed komputerem lub nad papierami, obrazkami różnych treści i wydobywanie z tego wszystkiego w konsultacji z całym zespołem kształtu kolejnych numerów „Rycerza”, a później niejednokrotnie zachwyt - radość z każdego dokonanego dzieła na chwałę Bożą, pod kierunkiem i opieką Niepokalanej. Świadomość, że tak naprawdę redaktorem naczelnym jest Niepokalana, pozwala mi zachować całkowity dystans do tego, co robię i jak robię, bo to przecież wszystko Jej sprawa, Jej całą tę pracę oddałem i nieustannie oddaję.

- Kim jest dla Ojca Niepokalana? Co dla Ojca osobiście znaczy być Jej rycerzem?

- Już podczas nowicjatu Maryja dokonała w moim życiu rzeczy niewiarygodnej - choć o tym zdałem sobie sprawę dopiero parę lat później. Uwolniła mnie od jednego kompleksu i lęku, a mianowicie od lęku wypowiadania się na forum publicznym. Wcześniej bałem się powiedzieć cokolwiek publicznie. W nowicjacie, po tym jak oddałem się Maryi na własność, zacząłem z kilkoma współbraćmi-nowicjuszami głosić konferencje maryjne do nowicjuszy i wychowawców. Gdzieś zniknął strach.
Potem 6 lat studiów w seminarium w Krakowie. Tutaj, choć każdy mówił, że to jest niemożliwe, powstała grupa młodzieżowa Rycerstwa Niepokalanej. W seminarium prowadziliśmy grupę dziecięco-młodzieżową pod Krakowem. Organizowaliśmy rekolekcje rycerskie dla dzieci i młodzieży w przeróżnych miejscach. W seminarium wzięło też swój początek pismo dla młodzieży rycerskiej „Czekam...”, obecnie wychodzące w Niepokalanowie pod nazwą „Rycerz Młodych”. To wszystko jest cudem Niepokalanej. Bo tego wszystkiego podejmowałem się tylko i wyłącznie ze względu na Maryję.
Czy to były jakieś efektywne sukcesy? Nie, absolutnie nie! W tym wszystkim towarzyszyły mi nieustannie gorycz porażki, poczucie, że wszystko psuję i nie robię tak, jak trzeba. Ciągle czułem, że Maryja jest ze mnie niezadowolona, że się musi za mnie wstydzić. Zniechęcenie i chęć ucieczki od tego wszystkiego, od tego całego Rycerstwa, nieustannie mi towarzyszyły. To za ciężkie, to ponad moje siły, to szaleństwo, to bez sensu. Ileż razy ta walka była we mnie. Ale Ona zawsze zwyciężała, była mocniejsza od moich słabości, od moich nieumiejętności, ułomności...
I ostatni cud, który przeżywam do tej pory. Jestem redaktorem „Rycerza Niepokalanej”. Ja, który z językiem polskim miałem same trudności, który nie umiałem się wysławiać, który do tej pory nie umiem gramatyki - redaguję największy miesięcznik w Polsce! I to już 8. rok! Dlaczego? Bo Maryja, patrząc przez oczy Opatrzności Bożej, dla której nic nie jest tajne, nie znalazła wśród ludzi nikogo nikczemniejszego, niedołężniejszego i bardziej grzesznego ode mnie, żeby ludzie poznali, że wszelka siła i dobro od Boga pochodzą, a nie od człowieka.

- Jakich środków duchowych potrzebuje rycerz, by przez Niepokalaną zdobywać świat dla Chrystusa?

- Potrzeba zawierzenia Niepokalanej - całkowitego, do końca: bezgranicznego, bezwarunkowego, jako rzecz, narzędzie i własność, by zdobyć cały świat dla Chrystusa, który zapewne dokona tego przez Niepokalaną...

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

George Weigel: Polacy muszą przestać patrzeć na Jana Pawła II "wstecz" i zacząć patrzeć jego oczami w przyszłość

2024-05-14 14:40

[ TEMATY ]

George Weigel

św. Jan Paweł II

Monika Książek/Niedziela

George Weigel

George Weigel

Polscy katolicy powinni przestać patrzeć wstecz na tego wielkiego człowieka, jakim był Jan Paweł II, i zacząć patrzeć jego oczami w przyszłość. Trzeba poważnie przyjąć wezwanie Jana Pawła II do nowej ewangelizacji, w której każdy postrzega siebie jako ucznia-misjonarza - powiedział we wtorek goszczący w Polsce George Weigel. Amerykański teolog i pisarz, autor bestsellerowej biografii o życiu i pontyfikacie Jana Pawła II, uczestniczył w spotkaniu zorganizowanym w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.

George`a Weigela, autora bestsellerów o życiu i pontyfikacie św. Jana Pawła II, gości w Polsce dominikańskie Wydawnictwo "W drodze". Do 17 maja zaplanowano cykl spotkań autorskich, ponadto liczne debaty i wywiady, a także wręczenie amerykańskiemu gościowi Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Współorganizatorem debaty w Warszawie i spotkania autorskiego w Krakowie jest Instytut Tertio Millennio.

CZYTAJ DALEJ

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję