Reklama

XVII Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę (1)

Zgodnie z zapowiedziami przybliżamy Czytelnikom tegoroczne grupy pielgrzymkowe. Dziś przestawiamy 4 pierwsze grupy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grupa I - Lubin, Polkowice, Ścinawa „Zagłębie Miedziowe”

Reklama

Grupa nr 1, jak co roku kroczyła do tronu Pani Jasnogórskiej pod patronatem św. Barbary, a barwą rozpoznawczą był kolor czerwony. Część polkowicka grupy wyruszyła w drogę już 29 lipca, aby dojść na nocleg do Lubina, gdzie dołączyli kolejni pątnicy. Stąd do Legnicy maszerowali już wspólnie, łącznie 130 osób. Pątnicy pochodzili z Polkowic, Lubina i okolicznych miejscowości. Nie brakowało w „Jedynaczce” górników, którzy są tak charakterystyczni dla Zagłębia Miedziowego. 80% grupy stanowili ludzie młodzi. Grupę charakteryzowały żywiołowość i spontaniczność, uporządkowanie i zgranie. Czas przeznaczony był na modlitwę, ciszę, refleksję i śpiew. Najmłodsi pątnicy to Daniel 7 lat i Urszula 9 lat, najstarszy zaś brat Ryszard 74 lata. Grupę prowadzili księża: przewodnik ks. Tomasz Hęś z lubińskiej parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbe, oraz ks. Paweł Adres z polkowickiej par. pw. Michała Archanioła, oraz klerycy: główny porządkowy - kl. Dawid, kl. Krzysztof, odpowiedzialny za życie modlitewne w grupie, kl. Bartłomiej - kwatermistrz. Za śpiew odpowiedzialna była schola nazywana przez ks. Przewodnika, słoneczka, słowiczki i sikorki, (a jak nie miała już sił - skrzeczące kruki). Wyróżnienie za trud pomimo zmęczenia dla: Marysi, Pauliny i Ani oraz dla Martyny, Michała, Magdy, Krzysztofa, Michała. Służby medyczne, to: doktor Mariusz, który był głównym lekarzem całej pielgrzymki, pielęgniarki: Ala i Sabina. O bezpieczeństwo dbali sumienni porządkowi: Mateusz, Ania, Michał, Ania. Szczególną osobą na szlaku był Stefan, któremu została powierzona modlitwa godzinek i pieśni tradycyjnych. Grupa nr 1 wyróżnia się codzienną gimnastyką poranną a to dzięki profesjonalnym trenerom: Dorocie i Wojciechowi. W „jedynce” byli przedstawiciele: Grupy Synodalnej, Lubińskiego Hospicjum, Ruchu Światło-Życie i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.

Grupa II - Jelenia Góra, Kamienna Góra, Mysłakowice, Szklarska Poręba, Świerzawa, Złotoryja

Reklama

Wyruszyli 28 lipca już po raz 20. z parafii pw. Świętych Erazma i Pankracego w Jeleniej Górze. Zachęceni słowami bp. Stefana Cichego, aby iść z krzyżem przez życie, pątnicy podążyli do parafii Podwyższenia Krzyża Świętego, by wziąć na swoje ramiona relikwie Krzyża Świętego i z nimi pielgrzymować przez kolejne dni. W rytmie dwójeczkowego bluesa nawiedzili lokalne sanktuaria Maryjne w Dąbrowicy, Wojcieszowie i Wilkowie. 20-letnia tradycja pielgrzymowania sprawia, że grupa jeleniogórska ma swój specyficzny charakter - skupienie podczas modlitwy, wielką radość podczas zabawy. Maszerując z nimi, można zapomnieć o trudach drogi, zatopić się w modlitwie i z uśmiechem kroczyć ku Jasnej Górze. W czasie pielgrzymowania opiekę nad „Dwójką” musiało sprawować trzech księży przewodników: ks. Jerzy Jastrzębski, ks. Andrzej Tarnowski, ks. Piotr Filipek. Grupą wsparcia dla przewodników i pielgrzymów byli księża: ks. Kazimierz Piwowarczyk - ojciec duchowny tej grupy, który nieraz potrząsnął jej sercem i sumieniem, ks. Jan Niczypor - najbardziej oblegany ruchomy konfesjonał, ks. Mateusz Kopania - neoprezbiter zwany don Mateo, ks. Andrzej Kryłowski - cichy, pokorny, gotowy do służenia, który pielgrzymował w intencji powstania w Świeradowie Zdrój katolickiej szkoły. Gościnnie do grupy zaglądał, kiedyś jej pielgrzym, obecnie główny przewodnik pielgrzymki - ks. Mariusz Majewski. Ponadto gotowością do pomocy służył diakon Arkadiusz Śliwiński. W grupie 2. pielgrzymowali również klerycy: Sebastian Horodyski, Szymon Gałęzyka - kwatermistrz grupy, Ariel Kurkiewicz - główny porządkowy grupy oraz Adam Bogdała.
W grupie pielgrzymowała silna grupa sióstr zakonnych. Ze Zgromadzenia Sióstr Serafitek: s. Alicja i s. Samuela. Siostry Magdalenki: s. Iwona, s. Beata, s. Sylwia i s. Magdalena. A ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Śląskich: s. Estera. To dzięki obecności sióstr w grupie zawsze były uśmiechnięte twarze.
Podczas trudnego pielgrzymowania drogę ułatwiała grupa muzyczna: Karol, Sylwia, Bogdan, Mateusz, Maciej, Paweł, Emilia, Adam oraz Konrad. Ulubionymi utworami tej grupy były piosenki Magdy Anioł, zwłaszcza: „Nie lękaj się”. Nad bezpieczeństwem grupy czuwał główny porządkowy Ariel, wspierany przez Krzysztofa, Piotra, Łukasza i Karola. Z uśmiechem popędzali „ogonki” i łatali dziury w grupie. Z pomocą wszelkim bolączkom pielgrzymów przychodziła służba zdrowia: Basia, Agnieszka i Jola - którym całujemy rączki z wdzięczności za opiekę i troskę. Najstarszym pielgrzymem był ks. Kazimierz, a najmłodszym Agnieszka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Grupa III - Bolesławiec, Chojnów, Nowogrodziec

W grupie nr 3, pod patronatem św. Józefa, pielgrzymowało 120 osób. Pielgrzymi pochodzili z miejscowości: Bolesławiec, Nowogrodziec i Wleń. Głównym przewodnikiem „trójki”. był ks. Józef Hupa - proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bolesławcu. W pielgrzymowaniu pomagali mu: ks. Piotr Mianowski (par. Niedźwiedzice), ks. Sławomir Dębowiak (par. Nowogrodziec) i ks. Dominik Słowiński (par. Niepokalanego Poczęcia NMP w Chojnowie) oraz dk. Przemysław Superson, kl. Bartek Ryszkowski, kl. Damian Ziembikiewicz, kl. Tomasz Bunikowski. Porządku w grupie pilnowali Patrycja, Adam, Andrzej i Artur. Wspólne pielgrzymowanie ubogacały swoim śpiewem: Katarzyna, Asia, Natalia, Beata, Mariola, Aneta i Patrycja. Funkcję służby medycznej pełnili: Mariolka, Patrycja i Adam. Grupa, której patronuje św. Józef, w darze Matce Najświętszej przyniosła na Jasną Górę lilie, symbol czystości i pokory, by serca pątników na wzór swojego patrona były zawsze gotowe do obrony czystości i życia poczętego.

Grupa IV - Jawor, Legnica, Prochowice

Reklama

Pielgrzymi grupy IV pochodzili z Legnicy, Jawora, Złotoryi i okolicznych miejscowości. Patronowie grupy to Święci Piotr i Paweł. Przewodnikiem „Czwóreczki” był ks. Krzysztof Żmigrodzki z Jawora, a pomagali mu w tym księża: Dominik Jezierski (Jawor), Jacek Saładucha (Jawor), Marcin Uryga (Legnica), Łukasz Pawłowski (Legnica), Jan Bryja (Małuszów); a także siostry zakonne: Anna i Lucyna ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety oraz klerycy: Grzegorz Basara i Janusz Diament. Szczególnymi gośćmi w grupie byli księża z Wyższego Seminarium Duchownego w Legnicy: ks. Marek Osmulski i ks. Piotr Góźdź. Kwatermistrzem Grupy IV był kl. Sławomir Markiewicz. Grupa liczyła 248 pątników. Najmłodszy pielgrzym miał 10 lat i pielgrzymował po raz 3, a najstarszy pielgrzym liczył sobie 65 „wiosen”. Wędrówkę na Jasną Górę umilała schola w składzie: Ania, Asia, Ziuta, Karolina, Klaudia, Dominika, Dorota, Paula, Marek, Kuba, Mateusz, Jacek, Radek, Adrian i Marysia. Opiekę medyczną sprawowały: Ania i Asia. Nad porządkiem i sprawnym prowadzeniem grupy czuwali: Marcin i Mariusz, a pomagali im bracia: Ksawery, Paweł, Maciek, Bartek i Marcin. Z Grupą 4. pielgrzymowali również bracia ze Wspólnoty Wieczernika (Igor i Michał). Grupa IV, krocząc do tronu Matki, przeżywała rekolekcje słuchając konferencji, świadectw oraz modląc się modlitwą różańcową w 7. językach. W ostatnim dniu pielgrzymki do grupy dołączyło wielu pielgrzymów z Grupy Duchowego Uczestnictwa.

cdn.

Plecak pełen intencji

Agata z Polkowic na Jasną Górę zmierzała, by prosić Matkę Bożą o zdanie matury i dostanie się na wymarzone studia PWST, czyli do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Zdobyć indeks tej uczelni to prawdziwe wyzwanie. O jedno miejsce ubiega się tam aż 80 kandydatów.

Sabina maszerowała na Jasną Górę, by prosić o to, by ks. Jerzy Popiełuszko został wyniesiony na ołtarze, modliła się także o trzeźwość narodu polskiego.

Państwo Drobot z Lubina w tym roku obchodzili jubileusz 30-lecia ślubu i na szlaku postanowili wspólnie wypraszać potrzebne im łaski. Chcieliśmy także na pieszej pielgrzymce powrócić myślami do dnia naszego ślubu, powspominać, pomodlić się i jeszcze raz przeżyć to od nowa. W Żórawinie braliśmy udział w Mszy św. ślubnej, przypomniała się nam wówczas nasza przysięga, którą składaliśmy 30 lat temu”.

Pani Wanda podczas szóstej swojej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę wędrowała, by podziękować za 45 lat pożycia małżeńskiego. „Dziękuję Matce Boskiej za opiekę, za błogosławieństwo i proszę o dalsze wsparcie i potrzebne łaski. Pobraliśmy się z miłości i nadal się kochamy”. A jaka jest recepta na udane małżeństwo? „Miłość, która przezwycięży wszystko. Może przygasnąć trochę, ale jeżeli iskierka miłości zostanie, to zawsze się rozpali”.

Każdy może wędrować

W 7 grupach na Jasną Górę wędrowały 3, 4-letnie dzieci i ci, którzy dawno skończyli 70 lat. I w tym miejscu po raz kolejny obalamy mity, że w pieszej pielgrzymce mogą wziąć udział tylko osoby silne i zdrowe. Z Legnicy do Częstochowy maszerowali pątnicy, którzy przeszli nie tylko ciężkie operacje, ale i tacy, którzy mają problemy z chodzeniem. Pani Antonina jest inwalidką I grupy.
9 lat temu podczas prac polowych została wciągnięta przez kopaczkę do ziemniaków. Lekarze nie dawali jej większych szans na przeżycie. Jednak 60-letnia kobieta nie tylko stanęła na nogi, ale postanowiła na pieszo wędrując na Jasną Górę podziękować za uratowanie życia. W ubiegłym roku nie mogła pielgrzymować, bo w kolanach były jeszcze śruby. „Dziś już ich nie mam, więc mogę maszerować. Jak doczekam, to i w przyszłym roku pójdę na pielgrzymkę” - dodaje pani Antonina. Za uratowane życie szedł dziękował także Damian, on z kolei prawie bez szwanku wyszedł z wypadku samochodowego. „Chciałem podziękować Matce Najświętszej, że nic mi się nie stało. W tym dniu zrozumiałem, że życie jest tylko jedno i trzeba je wykorzystać jak najlepiej i przede wszystkim dziękować Bogu za każdy dzień. Pątniczka z grupy nr 5 na Jasną Górę wędrowała z laską. Tuż przed wyruszeniem na trasę wybrała się do lekarza po tzw. blokadę w kolano. „Jednak Pan doktor blokady nie dał, tylko zalecił wziąć laskę, opaskę i na koniec życzył szerokiej drogi. Proszę mi uwierzyć, nic mnie nie boli, a pielgrzymkę nie przeszłam, a wręcz przefrunęłam. W przyszłym roku ruszam na szlak po raz 9-ty w towarzystwie kochającego męża i mojej kuli”.

Wypowiedzi zebrała Monika Poręba-Zadrożna

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Sędzia Piotr Andrzejewski: trwa batalia o prawo do uciekania się do Chrystusowej wizji świata

2025-10-01 10:23

[ TEMATY ]

Trybunał Stanu

sędzia

Piotr Andrzejewski

Chrystusowa wizja świata

youtube.com/@polsatnewsplofc

Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu

Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu

Sędzia Piotr Andrzejewski, który podczas głośnego posiedzenia Trybunału Stanu w sprawie immunitetu przewodniczącej Małgorzaty Manowskiej dyscyplinował innych sędziów, w rozmowie z dziennikarzem portalu niedziela.pl powiedział, że obecnie trwa batalia o obecność światopoglądu tożsamościowego związanego z zakotwiczeniem polskiej kultury i cywilizacji w Kościele Katolickim.

CZYTAJ DALEJ

USA: za przykładem Eriki Kirk aktor Tim Allen wybaczył zabójcy swego ojca

2025-10-01 19:17

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwa

adobe Stock

Amerykański aktor i komik Tim Allen, znany z ról w ponad 30 filmach i w kilku serialach telewizyjnych, wyznał, że wybaczył zabójcy swego ojca sprzed ponad 60 laty. Na stronie X napisał, że do podjęcia tej decyzji skłonił go "przejmujący gest" Eriki Kirk, która niedawno oświadczyła przed milionami widzów w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach, iż wybacza mordercy jej męża Charliego. Aktor zapewił, że jej przykład sprawił, iż znalazł w sobie siłę, aby przebaczyć człowiekowi, który pozbawił życia jego ojca, gdy on sam miał 11 lat.

Podziel się cytatem Przywołał w tym kontekście niedawne "poruszające" słowa wdowy po zamordowanym 10 września działaczu chrześcijańskim Charlie Kirku, która przez łzy powiedziała m.in.: "Ten człowiek... ten młody człowiek... wybaczam mu". Aktor oświadczył, że właśnie te słowa głęboko go poruszyły i to pod ich wpływem postanowił po ponad 60 latach przebaczyć temu, kto zabił jego ojca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję