Kaznodzieja rozpoczął homilię od gry na gitarze i zaśpiewania pieśni „O Jezu, Boże utajony”. Jej słowa nawiązują bezpośrednio do Bożej Miłości. - Miłosierdzie Pana chcę śpiewać na wieki. Wyśpiewywać je będę przed wszystkim ludem. Bo ono jest największym przymiotem Boga, jest nieustannym cudem – słyszymy w pierwszej zwrotce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Kiedy czytamy Ewangelię w święto Miłosierdzia Bożego mamy wrażenie, że jest wiele innych jej fragmentów, które bardziej dobitnie zobrazowały by nam dzisiejszą uroczystość. Dlaczego dzisiaj czytamy słowo o człowieku, który decyduje się w swoim uporze na niewiarę, żądając włożenia palca w ranę Chrystusa, co jest bardzo ordynarne? Słyszymy o żalu, smutku, rozgoryczeniu i pretensji człowieka, który został w czymś pominięty. Tomasz zadaje pytanie do Jezusa – gdzie jesteś? Gdzie byłeś? Wszyscy się zebrali, a Ciebie nie było! - mówił na początku homilii o. Michał.
- Jak łatwo wyobrazić nam sobie grzesznika w perspektywie zaginionej owcy. To jest klasyczny obraz, jak owca odchodzi od owczarni, wpada w krzaki, nie może się oswobodzić, a później cieszy się na widok pasterza. A on na ramionach przynosi ją do zagrody. Tak rozumiane Miłosierdzie mieści nam się w głowie. Ale my dzisiaj w Ewangelii mamy inny obraz. Obraz hardego mężczyzny, który nie chce litości, jest pełen pretensji. Uważa, że z nim jest wszystko dobrze, tylko inni są nie w porządku. Podobnie jak współcześni ludzie, którzy żądają czegoś, a nie proszą. To jest ten typ człowieka, któremu się wszystko należy i uważa, że świat się nad nim uwziął. Jaka jest nasza pierwsza reakcja? Chcemy ich od razu wyprowadzić z błędu, powiedzieć, że się mylą, utrzeć im nosa i czegoś nauczyć. A co robi Jezus w perspektywie Tomasza? Przychodzi pokornie jeszcze raz i wyciąga swoje dłonie i mówi „dotknij”. Tak jest dobrze, ale mogłoby być lepiej bo „błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli” – kontynuował franciszkanin.
Reklama
O. Michał mówił też, że Słowo Jezusa przychodzi w każdej epoce i zmieniającej się mentalności. - W sposób nowy, właściwy nam na dziś. Dlatego Bóg posługuje się ludźmi, którzy przekazują nam te Słowo w sposób zrozumiały. Czyż nie dlatego wybrał siostrę Faustynę? Jej przecież nikt nie znał. Zajmowała się w klasztorze rzeczami zupełnie podrzędnymi w perspektywie świata. Siostra, którą Bóg wyznaczył do przekazania światu tej wiadomości. Mało jest zakątków na Ziemi, gdzie nowina o Bożym Miłosierdziu nie byłaby słyszana. Jedyną przeszkodą, aby to Miłosierdzie przyjąć jest grzech.
Kaznodzieja przywołał przykład trzech ostatnich papieży, którzy spowiadali się w każdą sobotę. Nie dlatego że byli wielkimi grzesznikami, ale robili to po to, żeby od razu naprawiać w swoim sercu to, co zaczynało się psuć. O. Michał zachęcał, aby przystępować do sakramentu pojednania od razu, kiedy pojawi się grzech, tak żeby nie czekać miesiąca, roku czy wielu lat.
Na zakończenie Eucharystii odśpiewano uroczyste Te Deum, dziękując Bogu za jego Miłosierdzie.