Reklama

Kościół

Ofiara molestowania staje w obronie kard. Stanisława Dziwisza

- Kardynał Dziwisz, pierwsze co zrobił, to powiedział, że napisałem dramatyczne słowa, że bardzo mi współczuje, oraz że chciałby zrobić co w jego mocy, by mi pomóc – wspomina Adam, który był seksualnie wykorzystywany przez księdza, a zgłosił ten fakt metropolicie krakowskiemu w 2013 r., po 20 latach milczenia.

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dodaje, że kard. Dziwisz natychmiast poinformował go o prawnych krokach, jakie należy podjąć, a niebawem podjęto kościelne dochodzenie. Kapłan - sprawca nadużyć, został skazany na życie w odosobnieniu. historia Adama jest historią nie tylko bólu, ale także powrotu do Kościoła i przebaczenia. Z panem Adamem rozmawiała dziś Paulina Guzik w programie „Między Ziemią a Niebem” TVP1.

Paulina Guzik: Dziękuję, że zgodził się Pan na tę rozmowę. Zacznijmy od trudnego tematu. Co się wydarzyło na początku lat 90-tych w Parafii św. Klemensa w Wieliczce?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Adam: Przyszedł do nas ksiądz katecheta, który przygotowywał nas do bierzmowania. Imponował nam, ponieważ jak na tamte czasy miał w domu świetny komputer, wideo i był osobą bardzo otwartą dla młodego człowieka, który ma 14-15 lat. No i zaczął nas do siebie zapraszać. Podczas tych pierwszych spotkań było granie na komputerze, oglądanie jakiś fajnych filmów wideo zza oceanu, które były wtedy jeszcze rarytasem.

Jednego dnia powiedział: „A, słuchaj mam taki film dla dorosłych, może byś chciał obejrzeć”. W pierwszym momencie człowiek nie wiedział co to jest „film dla dorosłych”. Rzeczy o treściach seksualnych nie były wtedy tak dostępne jak są teraz, więc film dla dorosłych bardziej się kojarzył ze scenami bardziej sensacyjnymi. Nie kojarzyło się to natomiast ze strefą intymną, a okazało się, że o taką strefę te filmy zahaczały. Ksiądz miał taki sposób, że jak widział, że człowiek się krępuje patrząc, to, mówił: „A chodź może na kolana, wiesz ja cię przytulę, nie będziesz się krępował”. I wtedy jego ręce wędrowały w strefy zarezerwowane może dla lekarza, dla siebie samego, na pewno nie dla duchownego. Człowiek sobie z tego nie zdawał sprawy, następowała bardzo silna blokada, wręcz strach przed tym, żeby komuś o tym powiedzieć.

No i to tkwiło we mnie i zostało do pewnego momentu. Do momentu takiego, że …

PG: Wróciło to do Pana?

Adam: Tak.

PG: Krzywdy przyprószył kurz. Spotkał pan kobietę swojego życia, założyli państwo rodzinę i nagle 22 lata po tej krzywdzie wraca to do pana, dlaczego?

Adam: Byłem na giełdzie elektronicznej, znanej krakowskiej giełdzie, a że ten ksiądz bardzo lubił nowinki techniczne - też jeździł na tę giełdę. Popatrzyłem na niego i sobie myślę: to chyba on. Nawet podszedłem i zapytałem: czy on to on, czy mnie pamięta. Mówi, że nie, nie pamięta mnie. Tyle lat..., wszystkiego dobrego i poszedł. Ja już wtedy miałem dzieci ale to wszystko wróci. Pomyślałem: no, ale przecież coś takiego może wrócić, tacy są ludzie. I on sobie tak chodzi, tak po prostu... Może ma do czynienia z innymi dzieciakami, może w tym momencie krzywdzi kogoś innego. I pomyślałem sobie: tak nie może być, trzeba coś z tym zrobić. Opisałem więc wszystko w liście do księdza kardynała Dziwisza. Byłem z tym pogodzony, ale chciałem po prostu napisać, żeby ten człowiek nie krzywdził innych. Napisałem list i wysłałem.

PG: Czyli jest rok 2013, pisze Pan list do kard. Stanisława Dziwisza, który wówczas był arcybiskupem metropolitą krakowskim.

Reklama

Adam: Bardzo szybko dostałem odpowiedź z kurii. Telefon u mnie zadzwonił po dwóch tygodniach. Zaprosił mnie sekretarz kardynała do kurii na rozmowę. Poszedłem. Nie wiedziałem, jak to będzie wyglądać. Kościół, po tym co się stało, stał się dla mnie obcy. Nie szukałem z nim żadnego kontaktu. On tam sobie gdzieś był, moje życie się toczyło w miarę normalnie, w miarę spokojnie i w zasadzie niespecjalnie mi go brakowało, a na pewno już nie kontaktu z księżmi. Nie szukałem kontaktu z nimi.

A ksiądz kardynał pierwsze co zrobił - powiedział, że napisałem dramatyczne słowa, że to są dramatyczne przeżycia, że bardzo mi współczuje, że chciałby zrobić, co w jego mocy, żeby mi pomóc. Spotkanie z nim i te słowa były dla mnie zdziwieniem. Szczerze powiedziawszy myślałem, że zostanie to „zamiecione pod dywan”. Tak jak się teraz przekazuje wszystkim, że zamiatano pod dywan. A tu nagle słowa pokrzepienia. I widziałem w tym człowieku autentyczną troskę. I takie zaniepokojenie, że do tego doszło.

Drugą rzeczą taką, której nie przewidziałbym w żadnym scenariuszu, to że jak już opowiedziałem co się stało, jakby na potwierdzenie tych swoich słów w liście, kardynał zapytał: czy pan zna wszystkie możliwości prawne jakie panu przysługują? Czy potrzebuje pan pomocy? Czy będzie pan sprawę zgłaszał w sądzie cywilnym? Jeżeli będzie pan podejmował jakieś kroki, to czy ma kto się tym zająć, czy też będzie pan chciał wsparcia w procesie cywilnym?

Poinformował mnie także, że zostaną podjęte kroki prawne przez Kościół. Zapytał mnie, czy będę mógł złożyć zeznanie przed prawnikami kościelnymi, aby rozpocząć cały proces. Dał mi czas do namysłu, abym sobie przemyślał, żebym nie dawał odpowiedzi od razu i zaprosił mnie na kolejne spotkanie. W pierwszym momencie naprawdę otrzymałem garść konkretnych informacji, konkretnych propozycji, które mogłem sobie przemyśleć, poukładać w głowie i zadecydować sam. Nikt mnie do niczego nie nakłaniał, nikt mi niczego nie sugerował. Tylko to były moje, osobiste, dojrzałe decyzje.

I stwierdziłem, że jeżeli ksiądz kardynał będzie nad tym trzymał pieczę, to idziemy w stronę procesu kościelnego, zgodnie z prawem kanonicznym. Zostałem dwukrotnie zaproszony na przesłuchania do kurii. Był zespół księży prawników, który mi przedstawiono, którzy z należytą pieczołowitością wypytywali mnie o wszystkie szczegóły. Były to przesłuchania – bardziej wysłuchania mnie, niż przesłuchania – zrobione z najwyższą starannością i z dbałością o to, aby rzeczy, o których opowiadam, sprawiały mi jak najmniej bólu. By wspomnienia, o których opowiadam, nie raniły mnie na nowo.

Reklama

PG: Pan Bóg pomógł?

Adam: Córka akurat przygotowywała się do komunii. Ja, tak jak mówiłem – nie szczególnie z Kościołem chciałem mieć coś wspólnego, ale córka chciała iść do komunii. I ja siedząc z nią na tych spotkaniach różańcowych modliłem się. Myślę sobie – jestem, pomodlę się. Nie wiedziałem o co. Żeby było, żeby się działo, że tak w zasadzie to Pan Bóg wie, czego mi potrzeba.

I proszę sobie wyobrazić, że wszystko się potoczyło tak, jak należy, że zostałem jakąś łaską obdarowany. Potem poszedłem do konfesjonału. Nie byłem u spowiedzi przez 20 lat i ksiądz w konfesjonale mi powiedział, że po takim czasie ludzie na ogół nie wracają. Mówił, że albo ktoś się za mnie bardzo modli, albo dostałem łaskę. Ja też się poczułem w tym wszystkim jakoś wyjątkowo, i też zacząłem się modlić. Modlę się do dzisiaj. Nie o coś konkretnego. Bo Bóg wie, co jest mi potrzebne.

Myślę, że wcześniej nie byłem na to gotowy i dlatego te wspomnienia trochę przykrył kurz. A w momencie, kiedy świadomie wiedziałem co się stało, sam zostałem ojcem. Miałem moc Ducha Świętego, która pozwoliła mi stanąć w obronie własnych i innych dzieci. I powiedzieć: Nie! Tak nie może być! Musimy to załatwić od początku do końca. A jak? Pan Bóg wiedział jak. On powiedział „ty masz tylko napisać list, a ja już się resztą zajmę”.

I byli ludzie, którzy się zajęli tym i zrobili to jak potrzeba, od początku do końca.

PG: Czy świadomość, że człowiek, który Pana skrzywdził, jest ukarany, żyje w odosobnieniu i nikogo już nie skrzywdzi, dała Panu wewnętrznie spokój sumienia?

Adam: Dała spokój i jest to spokój wewnętrzny, który daje moc mówienia o tym. Dziś mogę śmiało o tym mówić bez skrępowania i opowiadać, że był taki epizod w moim życiu, że to się wydarzyło, że to była niegodziwość ze strony tego człowieka, że to było zło, wyrządzone mi bezpośrednio. Ale mogę też mówić o tym, że znaleźli się ludzie, którzy rozumieli to zło, rozumieli to, co się działo i umieli to naprawić, bardzo się przy tym starając, żeby mnie dodatkowo to nie obciążało. Byli bardzo delikatni i ważyli każde słowo, żeby mi przypadkiem na nowo nie otworzyć tej rany. I to wszystko, to zaopiekowanie pomogło mi też wybaczyć sprawcy. Modlę się za tego człowieka, który jest tam w odosobnieniu. Wiem, że ma czyściec na ziemi i myślę, że to jest bardzo dotkliwa kara dla niego. To jest bardziej dotkliwe, niż gdyby tego człowieka wyrzucono z kapłaństwa i żyłby normalnie w społeczeństwie i był obok nas.

PG: Czy czuje Pan, czy widzi Pan, że zmienia się klimat w Kościele, chociażby, odnośnie do naprawiania takich krzywd, do mówienia o tym?

Adam: Oczywiście. Zostałem zaproszony przez arcybiskupa Gądeckiego do Warszawy. Ksiądz arcybiskup, przewodniczący Episkopatu, rozmawiał z osobami poszkodowanymi, co można by było zrobić, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Rozmowa była też o tym, jak to się zaczęło, żeby wiedzieć, kiedy reagować i na co zwracać uwagę; żeby przełożeni na każdym szczeblu, począwszy od księdza, który przychodzi do parafii, a skończywszy na wysokim hierarsze kościelnym, wiedzieli, co się dzieje, żeby zrozumieć mechanizm tego co się dzieje. Szczerze rozmawialiśmy na ten temat. Sam ten fakt dowodzi, że jest to sprawa bardzo ważna dla Kościoła i dla hierarchów.

PG: Co miałby im Pan do powiedzenia osobom skrzywdzonym, które dotąd nie zgłosiły tego faktu?

Adam: Trzeba zaufać, powiedzieć „Bądź wola Twoja”. Ja nie miałem nic do stracenia, nie miałem też nic do uzyskania. Okazało się, że zyskałem wszystko, bo jestem na nowo w Kościele, moje życie ułożyło się na nowo, jestem wolny od nałogów, jeżdżę po świecie, prowadzę ciekawe życie. A zaczęło się to właśnie w momencie, kiedy zacząłem się modlić na różańcu: „Niech się dzieje, jak Ty chcesz, ja nie wiem, o co mam się modlić, bo przychodzę do Ciebie po 20 latach, więc właściwie trochę Cię nie znam, nie wiem, czego mogę od Ciebie wymagać, czego oczekiwać. Nie wiem, po prostu niech będzie, jak chcesz”. Wtedy, wydaje mi się, że Pan Bóg powiedział: „Aha, jesteś. No witaj, a to Ja cię teraz pokieruję” i myślę, że tak trzeba zrobić, żeby zaufać i pozwolić się dać pokierować, bo wtedy momentalnie człowiek wskakuje na drogę, której sam bez Pana Boga nie wykombinowałby, nie ma takiej opcji. Trzeba zaufać i powiedzieć jestem.

PG: Dziękuję za tę rozmowę, za poświęcony czas i za to niesamowite świadectwo.

2021-02-23 08:22

Ocena: +18 -6

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Jan Paweł II przemawia swoją świętością”

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Wadowice

kard. Stanisław Dziwisz

Bożena Sztajner/Niedziela

Jan Paweł II przemawia do nas świętością – mówił metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz podczas Mszy, która zainaugurowała środowe uroczystości otwarcia Muzeum Domu Rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach. W wadowickiej bazylice Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny modlili się liczni zaproszeni goście, wśród których był m.in. premier RP Donald Tusk, ministrowie rządu, przedstawiciele samorządu lokalnego, wadowiczanie oraz goście z zagranicy, w tym pielgrzymi z Włoch.

Wraz z metropolitą krakowskim liturgię celebrowali m.in. nuncjusz apostolski metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore, emerytowany ordynariusz bielsko-żywiecki bp Tadeusz Rakoczy, biskupi pomocniczy archidiecezji krakowskiej Jan Zając i Jan Szkodoń. Wraz z hierarchami modlili się licznie przybyli na uroczystości księża z różnych diecezji.
Kard. Dziwisz podkreślił na początku liturgii, że bardzo cieszy się, że jeszcze przed kanonizację bł. Jana Pawła II nastąpi otwarcie poświęconego papieżowi muzeum. „Nie było łatwo. Wielka praca, wielkie przedsięwzięcie. Tym, którzy się przyczynili do tego, żebyśmy mogli dziś świętować, dziękuję. Zwłaszcza, że jest to w przededniu wyniesienia do chwały ołtarzy Jana Pawła II” – mówił duchowny i zachęcał do przywoływania w modlitwach papieża Polaka w tym szczególnym dniu.
W homilii kardynał przypomniał, że w Wadowicach był początek drogi wiary Karola Wojtyły, fascynacji Jezusem Chrystusem i odkrywania Jego Kościoła. „Tu była jego Galilea” – podkreślał purpurat. „Wiemy, że Bóg obdarzył go wieloma talentami, nieprzeciętnymi zaletami umysłu i serca. Dlatego była mu powierzana coraz większa odpowiedzialność za owczarnię Chrystusową” – podkreślał, zaznaczając, że kulminacyjnym momentem tego procesu był wybór Karola Wojtyły na papieża. „Jezus oczekiwał od niego coraz większej miłości, która przyjmowała kształt służby. Pełnił ja do końca również przez cierpienie” – dodał.
Kaznodzieja zaznaczył, że, choć pontyfikat Jan Pawła II przeszedł do historii, nie zakończyła się historia jego duchowej niezwykłej obecności w życiu współczesnego Kościoła i świata. „Jan Paweł II nadal przemawia do milionów wiernych. Przemawia nie tylko zapisanym słowem, stanowiącym prawdziwą skarbnicę. Przemawia świadectwem i służby, jakie utrwalił w naszych sercach. Jan Paweł II przemawia swoją świętością. Swoim życiem w Bogu i dla Boga” – dodał kardynał i przypominał, że świętość tę oficjalnie potwierdzi za 17 dni papież Franciszek. Nowa ekspozycja mieści się na czterech kondygnacjach wadowickiego muzeum i jest w pełni nowoczesną, multimedialną, interaktywną ekspozycją ukazującą różne aspekty i etapy życia oraz dorobku Papieża Polaka. Jest to zarazem pierwsza ekspozycja narracyjna o Janie Pawle II na świecie.

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki do kapłanów: bądźmy otwarci na wszystkich

2024-03-28 20:06

[ TEMATY ]

Poznań

abp Stanisław Gądecki

Msza Krzyżma

Episkopat News

Abp Stanisław Gądecki

Abp Stanisław Gądecki

Mamy za zadanie uosabiać otwartość na wszystkich, coś, czego współczesne społeczeństwo nie jest w stanie pojąć. Otwartość ta wzywa nas wszystkich do zapomnienia o dzieleniu ludzi na tych, których aprobujemy, i na tych, których stawiamy poza nawiasem. Świętość Kościoła przejawia się poprzez przygarnięcie grzeszników, a nie poprzez ich odrzucenie. Daje to także nam, wyświęconym sługom Kościoła, wizję kapłaństwa pozbawioną elitarności klerykalizmu, wizję, która pozwala utożsamić się z innymi w ich bardziej i mniej udanych przedsięwzięciach - mówił podczas Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek abp Stanisław Gądecki.

W katedrze poznańskiej koncelebrowało Mszę św. ponad trzystu kapłanów, odnawiając przyrzeczenia złożone podczas święceń. Metropolita poznański pobłogosławił oleje święte służące do udzielania sakramentów.

CZYTAJ DALEJ

Msza Wieczerzy Pańskiej. Wolność wypełniona miłością

2024-03-29 07:01

Paweł Wysoki

Ten, kto kocha na wzór Jezusa, nie jest zniewolony sobą, jest wyzwolony do służby, do dawania siebie - powiedział bp Adam Bab.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję