Reklama

Kościół

Kard. Pell: słowa Chrystusa kluczem do życia

O lekcji, jaką był dla niego 13 miesięczny pobyt w zakładzie karnym oraz znaczeniu wiary w przeżywaniu trudnych doświadczeń związanych z fałszywymi czy bezpodstawnymi oskarżeniami, skazaniem i uwięzieniem - mówi były arcybiskup Syndey oraz były prefekt watykańskiego Sekretariatu ds. Gospodarki, kardynał George Pell w wywiadzie opublikowanym na łamach portalu „National Catholic Register”.

[ TEMATY ]

kard. Pell

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z australijskim purpuratem rozmawiał Edward Pentin. Dziś 4 grudnia zostanie opublikowana przez Ignatius Press pierwsza część zapisków więziennych kard. Pella, obejmujących okres od 27 lutego 2019 r., kiedy kardynał został aresztowany do 13 lipca 2019 r., na miesiąc przed tym, jak Sąd Najwyższy stanu Wiktoria podtrzymał wcześniej wydany wyrok.

Kardynał Pell oskarżony został w Australii o molestowanie seksualne dwóch chórzystów w zakrystii katedry w Melbourne w 1996 r. Po unieważnionym procesie w 2018 roku, w drugim procesie jednogłośnie został skazany na sześć lat więzienia. Przebywał w więzieniu przez 404 dni, do czasu, gdy Australijski Sąd Najwyższy jednogłośnie uniewinnił go. Wyszedł na wolność 7 kwietnia br.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Edward Pentin: Wasza Eminencja w swoim dzienniku daje żywy obraz swoich przeżyć - fakt, że został fałszywie uznanym za winnego i uwięziony. Ale co pragnie Eminencja osiągnąć publikując ten dziennik?

Kard. Pell: To dobre pytanie. Po pierwsze, mam nadzieję, że pomoże to ludziom nieco lepiej zrozumieć chrześcijaństwo, pomóc chrześcijanom, którzy mogą znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji. To znaczy, było wiele powodów, by go napisać. Są też inne powody, aby dziennik opublikować, czego bym nie uczynił, gdyby nikogo to nie interesowało. Ponadto chcę też, aby nie przytrafiło się to nazbyt szybko ponownie w Australii komuś, kto wywodzi się z bardzo niepopularnej grupy, wyznaje poglądy niepoprawne politycznie i zostaje zmieciony przez falę wrogiej opinii.

EP: Często słyszymy dziś, że jako katolicy wkraczamy w mroczny okres prześladowań na Zachodzie, nawet jeśli obecnie jest to „łagodne” prześladowanie. Czy Wasza Eminencja postrzega tę książkę jako pomoc w radzeniu sobie z tym problemem?

- Zawsze chcę być sentymentalnym optymistą, więc mam nadzieję, że czasy nie są takie złe. Jedną z rzeczy, o których dane mi było nawet wspomnieć w tym dzienniku i które mnie uderzyły, była bardzo duża liczba osób, które do mnie napisały - 4000 listów z wielu części świata - tak to odczuwały. Czuły, że presja narasta.

Reklama

Powiedziałbym jeszcze tylko, i trochę się nad tym zastanawiałem, że nikt nie chce prześladowań jakiegokolwiek rodzaju, ale przeciwieństwa niekoniecznie są dla Kościoła złe. Napisało bowiem do mnie kilka osób, które oddaliły się od swojej religii, a które stwierdziły, że są tak zbulwersowane sposobem, w jaki zostałem potraktowany, że powróciły do praktykowania chrześcijaństwa.

EP: Eminencja powiedział, że w więzieniu pisał codziennie i że do tego się dyscyplinował. Czy ksiądz kardynał zawsze zamierzał publikować swoje zapisy w dzienniku, czy też głównym celem było zachowanie zdrowia psychicznego?

- Pisałem podobne dzienniki, z których większość nie była publikowana, zwłaszcza kiedy podróżowałem jako przewodniczący Caritas [Australii]. Byłem jej przewodniczącym przez dziewięć lat. Jestem bardzo dumny z tego, że jestem z nią związany. Jeździłem do pewnych dość egzotycznych miejsc, więc pisałem. Zapiski te nigdy nie zostały opublikowane. Wiele rzeczy zostało napisanych w więzieniu, byłem świadomy, że ludzie mogą być nimi zainteresowani. Wielu więźniów pisze z powodów terapeutycznych, i potrafię to zrozumieć.

Chciałbym ponadto zauważyć, że sporo piszę. Napisałem sześć czy siedem dość obszernych książek. Często zdarzało mi się pisać solidną pracę, i musiałem to wykonywać w czasie wolnym. Ale okazało się, że podczas pobytu w więzieniu zadziwiająco łatwo było mi pisać. Obecnie uważam, że ta forma literacka jest dla mnie odpowiedniejsza. Przez 13 lat pisałem cotygodniowy felieton w Daily Telegraph, będącym gazetą o największym nakładzie w Australii, i jest to gatunek dość podobny. Mimo wszystko pisanie przychodzi mi łatwo.

EP: Czy Ksiądz Kardynał wszystko pisał ręcznie?

Reklama

- Tak, wszystko napisałem odręcznie.

EP: Dziennik jest pełen szczegółów codziennych czynności Waszej Eminencji i osobistych myśli, modlitw, ale czego nauczyło Księdza Kardynała życie w więzieniu jako takie?

- Czego mnie nauczyło? To dobre pytanie. Myślę, że jedną z nich jest to, że zbiór chrześcijańskich prawd wiary działa. Wierzę, że nauczanie Jezusa jest absolutnie prawdziwe, że klucz do życia znajduje się w słowach Chrystusa. Próbowałem, chociaż niedoskonale, podążać za tym nauczaniem. W sumie, udało mi się z tego wyjść całkiem nieźle.

Podziel się cytatem

Reklama

EP: Jakie myśli nurtowały Księdza Kardynała na temat cierpienia i odkupienia przez swoje własne cierpienie? Czy postrzegał Eminencja całą tę udrękę jako szczególny i być może uprzywilejowany sposób udziału w cierpieniu?

Reklama

- Myślę, że jest mi zbyt dobrze i wygodnie, by uznać ją za uprzywilejowany środek. Byłem świadomy, że jest to szansa, do której powinienem podejść w wierze jako chrześcijanin. Zdaje mi się, że tak uczyniłem.

EP: Czy dało to księdzu Kardynałowi wgląd, głębsze spojrzenie na cierpienie?

- Myślę, że jest to z pewnością prawda. Nie chcę przeceniać trudności mojej sytuacji. To znaczy, to nie było tak, jakbym był w Hiltonie, Dorchesterze czy gdziekolwiek indziej. Zwłaszcza w MAP, w areszcie śledczym w [Melbourne] i w odosobnieniu, gdzie byłem przez osiem czy dziewięć miesięcy, niektórzy z tych ludzi byli - moi współwięźniowie - potwornie, strasznie zniszczeni i udręczeni, wściekli i strasznie, potwornie nieszczęśliwi.

EP: Czy Ksiądz Kardynał mógł nawiązać z nimi kontakt?

- Nie, nie w najmniejszym stopniu. W wielu przypadkach, nawet gdyby nawiązać z nimi kontakt, jeśli idzie o przebywanie z nimi, byłoby bardzo trudno skutecznie im pomóc. To była trudna praca; a strażnicy w tej konkretnej sekcji, byli dobrze prowadzeni i w przytłaczającej większości wykonali dobrą robotę.

EP: Czy niektórzy z więźniów byli dla Eminencji okrutni?

- Jeden w pewnym momencie mnie opluł... to jest chyba opisane w następnym tomie. Słyszałem jednak, że kilka osób w celach, jak pan zobaczy, wykrzykiwali [moje nazwisko], potępiając mnie. Czasami niektórzy mnie bronili. Jeden z więźniów odbywających długoletnią karę powiedział, że po raz pierwszy zdarzyło się, aby niektórzy więźniowie bronili księdza, skazanego za pedofilię.

Reklama

EP: Uczynił Ksiądz Kardynał ciekawą uwagę, nie wiem czy to jest w książce, że niektórzy dostrzegali niewinność Waszej Eminencji, a system prawny - nie, i że w ich sercach w gruncie rzeczy nadal było obecne prawo naturalne.

- Być może w sposób niedoskonały, ale, tak - to interesujące. Niektórzy z więźniów bardzo zdecydowanie obrali złą stronę, lecz myślę, że nawet oni są świadomi wyboru pomiędzy dobrem a złem.

EP: W pewnym momencie Ksiądz Kardynał mówi: „Wiemy, że Bóg nigdy nie jest dla nas okrutny, bez względu na to, co ma się wydarzyć. Bóg nie jest jak przełożony, który nas porzuca lub odmawia dalszego wspierania naszych najlepszych wysiłków, który zwraca się przeciwko nam. Bóg jest zawsze z nami, zwracając nasze cierpienie ku dobru, łącząc je z cierpieniami i śmiercią Jezusa. Bóg zawsze słucha, zwłaszcza gdy milczy". Czy to właśnie ta mocna wiara w dobrego Boga trzymała Eminencję przy życiu? Że nawet będąc niewinnym, wierzyłeś, że to nie Bóg był dla ciebie okrutny, ale mogło się to wydarzyć z jakiegokolwiek powodu?

- Tak, myślę, że to na pewno jest jego wymiar. Ale dla kogoś, kto wierzy w Chrystusa i Jego obietnicę, że powróci, będzie sąd ostateczny. Angielska mistyczka, Julianna z Norwich wyraziła przekonanie, że ostatecznie wszystko będzie dobrze, że wszystko się zrównoważy. To wielka pociecha.

Kolejną pociechą było to, że był to straszny cios, kiedy zostałem uznany za winnego, gorszy cios, kiedy sąd najwyższy w stanie Wiktoria podtrzymał zarzuty przeciwko mnie – niezwykła decyzja w każdym sensie. Naprawdę na wpół serio rozważałem, że nie będę wnosił kolejnej apelacji. Wtedy pomyślałem, że jeśli sędziowie po prostu zewrą szyki i będą podejmowali głupie i na wskroś błędne decyzje, będzie to kosztowało moich przyjaciół piekielnie dużo pieniędzy, które musieliby zebrać, bym mógł to wykonać i podjąć ten wysiłek. Jeśli to ma być kosztowna farsa, to pewnie lepiej się z tego wycofać.

Reklama

Dobrzy ludzie namawiali mnie na [wycofanie apelacji], nie tylko szef więzienia. Nie wiem, może nie potrzebowałem zbyt wiele perswazji. Dla chrześcijanina wielką pociechą jest wiara w Boże przebaczenie, ale [również] wiara w to, że naprawdę ważny sąd to ten, który nadejdzie. Twoja reputacja, twój honor i szkoda dla Kościoła - cóż, byłem bardzo wyraźnie świadomy tych wymiarów i to był jeden z powodów, dla których tak się cieszyłem, że zostałem zrehabilitowany.

EP: W swoim dzienniku Ksiądz Kardynał pisze: „Potrzebujemy Boga w przyszłym życiu, aby naprawił te rzeczy” - jest to odniesienie do niesprawiedliwości wymierzonej niewinnym.

- Myślę, że jest to wielki argument na rzecz teizmu, ponieważ nie ma ostatecznej sprawiedliwości dla wielu, bardzo wielu ludzi w życiu doczesnym, chociaż wszyscy są w pewnym stopniu błogosławieni. Wielu jest błogosławionych w sposób, którego można nie doceniać. Ale z tego samego powodu wielu ludzi cierpi. Pomyślcie o wszystkich niewolnikach, o wszystkich ludziach, którzy są źle traktowani, o współczesnym niewolnictwie i na pewno w dawnych czasach. Bóg to zrównoważy w życiu przyszłym.

EP: Czy ta koncepcja Bożej sprawiedliwości trzymała Eminencję przy życiu?

- Tak, to jedna z tych rzeczy, które to sprawiały. Moje katolickie, chrześcijańskie przekonania pomogły mi utrzymać się przy życiu.

EP: W pewnym momencie Ksiądz Kardynał pisze: „Wierzę w Bożą Opatrzność. Nigdy nie wybrałem tej sytuacji i bardzo się starałem, aby jej uniknąć, ale oto jestem i muszę usiłować czynić wolę Bożą".

Reklama

- Rozmawiałem ostatnio z grupą seminarzystów. Wygłosiłem tylko trzy uwagi, a jedna z nich, pierwsza, była właśnie taka: zaakceptować, że jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Chciałbym być gdzie indziej. Chciałbym, aby to się nie wydarzyło. Chciałbym, aby nie doszło do skandali pedofilskich, chciałbym, aby rozwiązywano je lepiej, ale tak się nie stało. Chciałbym, żeby sytuacja Kościoła była inna, ale tak nie jest. Więc to jest pierwszy krok: Uświadomić sobie, że jesteśmy tam, gdzie jesteśmy.

EP: W innym wpisie jest mowa: „Kolejna niedziela bez Eucharystii”. Jak to Ksiądz Kardynał wynagrodził, nie tylko nie mogąc przyjąć Eucharystii, ale także nie mogąc odprawiać Mszy św.?

- Cóż, wiedziałem, że Bóg wciąż jest ze mną. Wiedziałem, że wciąż mogę do Niego dotrzeć przez modlitwę. Właściwie miałem niezwykle religijne niedzielne poranki. Przez dłuższy czas nie miałem budzika, albo nie działał. Mass at home [transmisja Mszy św. w australijskiej telewizji] jest transmitowana o 6 rano, co jest wielkim smutkiem. Nie wiem, dlaczego nie możemy sobie pozwolić na transmisję Mszy św. dla staruszków i niepełnosprawnych w niedzielę o przyzwoitej porze, ale to już inna sprawa. Więc w mojej celi chciałem wstawać na Mszę. Potem przez pół roku obserwowałem protestanckie nabożeństwo z Australii o nazwie Hillsong, tylko kazanie. Potem oglądałem dwóch bardzo zdolnych ewangelistów w Stanach Zjednoczonych: Josepha Prince’a z Kalifornii i Joel’a Osteen’a z Teksasu.

EP: Czy w jakiś sposób dodawali otuchy?

- Niektórzy z nich na pewno, ale regularnie poddawałem ich teologicznej krytyce.

EP: Tak. To jest w tej książce, prawda?

- Zgadza się. Oglądałem „Pieśni pochwalne” BBC, które bardzo mi się podobały.

2020-12-04 12:08

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Pell: Kościół to nie biznes, ale nie ma zgody na niegospodarność

[ TEMATY ]

kard. Pell

Włodzimierz Rędzioch

Kościół to nie biznes, ale to nie usprawiedliwia naszej niegospodarności, a tym bardziej korupcji – uważa kard. George Pell, były szef Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej, który zajmował się reformą finansów watykańskich.

„Pamiętajmy, że Jezus bardziej od hipokryzji potępiał tylko miłość bogactw. Jedynie na sprzedawców i bankierów użył bicza” – zaznaczył hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję