Piotr Lorenc: - Na początek proszę powiedzieć, jak Brat trafił do Zgromadzenia Misjonarzy z Mariannhill, ile lat przebywa w tym Zgromadzeniu i jakie pełni funkcje?
Br. Tymoteusz Telega CMM: - Zgromadzenie Misjonarzy z Mariannhill poznałem w 1995 r., pisząc list do naszego Domu Generalnego w Rzymie. Następnie moje pismo przekazano o. Ryszardowi Chyckiemu, z którym spotkałem się tego samego roku. Od tej chwili utrzymywałem kontakt z o. Ryszardem, aż do 1997 r., w którym wstąpiłem do Zgromadzenia. Tak więc w tym roku obchodzę dziesięciolecie pobytu w tej wspólnocie zakonnej. Moje powołanie, jako brat zakonny, realizuję katechizując dzieci w Przedszkolu nr 9 i w Szkole Podstawowej nr 3 w Czeladzi. Poza tym jestem odpowiedzialny za Referat Misyjny, którego celem jest niesienie pomocy misjonarzom i potrzebującym ludziom w krajach misyjnych. Redaguję także nasze pismo „Wiadomości z Mariannhill” oraz czuwam nad Archiwum Domu Misyjnego.
- Przez ostatni rok był Brat na misjach, proszę powiedzieć gdzie, oraz - jak wyglądała praca misyjna?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- W sierpniu 2004 r. napisałem do ojca generała prośbę o wyjazd na misje. Miesiąc później otrzymałem pozwolenie na roczne doświadczenie pracy misyjnej w krajach afrykańskich. Do wyjazdu doszło dopiero pod koniec września 2005 r. W ciągu roku miałem możliwość pobytu w trzech krajach: w Zimbabwe - 7 miesięcy, w Republice Południowej Afryki - 2 miesiące, oraz 3 miesiące w Zambii. We wszystkich tych krajach mieszkałem w różnych wspólnotach naszego Zgromadzenia. Do Afryki przybyłem z bardzo słabą znajomością języka angielskiego, tak więc od początku uczyłem się go intensywnie z dziećmi, a ćwiczyłem z dorosłymi. Moja praca misyjna związana była przede wszystkim z pomocą w duszpasterstwie - m.in. posługa szafarza Eucharystii, odwiedzanie z kapłanem chorych, asystowanie przy udzielaniu sakramentów i przy pogrzebach, itp. Wiele czasu spędzałem z dziećmi i dorosłymi, których spotykałem w parafiach, stacjach misyjnych, a także na wsi i w miastach podczas spacerów. Rozmawialiśmy na różne tematy. Często byłem pytany o Polskę, Polaków, Kościół w Polsce, zwyczaje świąteczne.
- Jakie doświadczenia przywiózł Brat z tego rocznego pobytu?
- W Afryce, a konkretnie w krajach, w których mieszkałem doświadczyłem wiele dobroci, sympatii, zrozumienia i gościnności szczególnie od ludzi ubogich. Tamtejsi ludzie potrafią cieszyć się z wielu drobnych rzeczy: z deszczu, gdyż będą dobre zbiory, z dobrych relacji z ludźmi, ze zdrowia całej rodziny, z sukcesów swoich dzieci. W Afryce zetknąłem się także ze smutkiem niedożywionych biednych dzieci, chorymi i umierającymi na AIDS dziećmi i młodzieżą, ubogimi rodzinami, które nie mogą posłać do szkoły swoich dzieci.
- Jaki jest stan katolicyzmu w odwiedzanych przez Brata krajach?
- Nie sprawdzałem statystyk. Faktem jest, że katolicy nie są w większości. Istnieje wiele religii, wierzeń i kościołów. Jest to m.in. islam, religie tradycyjne, różni chrześcijanie oraz katolicy. Żyją w zgodzie, akceptując odmienność innych, a nawet współpracując szczególnie na rzecz ubogich.
- Z jakimi problemami przychodzi się zmagać misjonarzom: niskim poziomem cywilizacyjnym, medycznym, pogańskimi wierzeniami i zwyczajami, czy też spawami biedy, braku pracy, słabego wykształcenia? I co w takim razie stanowi największą przeszkodę?
Reklama
- Misjonarze w Zimbabwe, RPA i Zambii zmagają się przede wszystkim z brakiem zaplecza materialnego. Trudno prowadzić parafię, szkołę czy szpital nie mając funduszy na ich utrzymanie. Dzieci, które nie mogą chodzić do szkoły z braku pieniędzy, chorzy, dla których nie ma lekarstw, wsie bez prądu, z małą ilością studni - to rzeczywistość, w której żyją ludzie w Afryce.
- Czy wybierając zgromadzenie właśnie tak wyobrażał sobie Brat pracę misyjną?
- Decydując się na wstąpienie do zgromadzenia misyjnego byłem świadomy, że mogę być posłany do innego kraju, na inny kontynent. O pracy misyjnej wiele czytałem w czasopismach misyjnych i taką też sytuację zastałem przybywając do Afryki. Na miejscu doświadczyłem wiele sytuacji, o których pisali misjonarze w swoich listach. Bycie misjonarzem znaczy dla mnie bycie niosącym Chrystusa tym, którzy Go nie znają lub też o Nim zapomnieli.
- Jak współczesnemu młodemu człowiekowi mówić o misjach?
- Młodych ludzi nie trzeba specjalnie zmuszać do słuchania o Afryce. Już same słowo Afryka budzi zainteresowanie i wywołuje falę pytań. Wielu jest zainteresowanych także wolontariatem misyjnym. Inni deklarują pomoc materialną lub duchową potrzebującym, szczególnie dzieciom i młodzieży.
- W ilu krajach pracują Misjonarze z Mariannhill i co jest rysem charakterystycznym waszej pracy?
- Pracujemy w 16 krajach Europy, Afryki, Ameryki i Oceanii. Głównym mottem naszego działania jest myśl założyciela, opata Franciszka Pfannera: „Naszym polem misyjnym jest królestwo Boże, a ono nie ma granic”, oraz słowa o. Bernarda Hussa, misjonarza z Mariannhill, wielkiego społecznika i reformatora Afryki: „Lepsze domy, lepsze pola, lepsze serca”.
- Wydajecie czasopismo misyjne? Od jak dawna? Co w nim publikujecie i gdzie można je dostać?
- Od 2004 r. wydajemy pismo „Wiadomości z Mariannhill”. Ukazuje się ono dwa razy w roku, zawiera liczne informacje o historii i działalności misyjnej Zgromadzenia. Poprzez listy i wspomnienia misjonarzy opowiada o ich życiu i pracy apostolskiej. Można znaleźć w nim także różne formy pomocy misjom i misjonarzom. Jeśli ktoś z Czytelników „Niedzieli” chciałby regularnie otrzymywać „Wiadomości z Mariannhill” lub otrzymać archiwalne numery pisma, prosimy o powiadomienie nas listownie: Redakcja „Wiadomości z Mariannhill”, 41-250 Czeladź, ul. Legionów 2, tel. (0-32) 265-87-22, fax. (0-32) 265-87-23.