Reklama

Cudze chwalicie - swoje poznajcie (3)

Tajemnicza produkcja

Dla wszystkich aktywnych urlopowiczów godnym polecenia miejscem jest bez wątpienia miasto widmo, czyli pozostałości przedwojennego poniemieckiego kombinatu chemicznego DAG-Alfred Nobel-Dynamit Aktien Gesellschaft na obrzeżach dawnych Krzystkowic (dziś Nowogród Bobrzański)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na terenie zajmującym 35 km2 powierzchni prawdopodobnie od 1940 r., gdyż brak jest na ten temat wiarygodnych źródeł, trwała prowadzona z wielkim rozmachem budowa niemieckiego kombinatu fabryki chemicznej. Przy budowie pracowali robotnicy przymusowi z całej Europy, m.in. Francuzi, Czesi, Belgowie, Holendrzy, Żydzi i Polacy. Według różnych źródeł, przez obóz mogło się przewinąć od 20 do nawet 40 tys. robotników.
Jakie było pierwotne przeznaczenie tych budowli i co produkowano w tej fabryce trudno dziś jednoznacznie określić. Trudno w to uwierzyć, ale nie zachowały się materiały dokumentacyjne i źródłowe mówiące o profilu produkcji czy plany urbanistyczne. Powoduje to wiele domysłów, plotek i fantazji. Według różnych źródeł, w zakładach produkowano materiały wybuchowe, prawdopodobnie również amunicję do różnego rodzaju broni. Kombinat wytwarzał proch nitrocelulozowy oraz materiały inicjujące. Zajmowano się także opracowywaniem, testowaniem i wdrażaniem do produkcji nowych rodzajów amunicji. Świadczyły o tym znalezione po wojnie, grube na 15 cm, płyty stalowe z widocznymi śladami po amunicji. W zbiornikach odnaleźć jeszcze można resztki związków chemicznych potrzebnych przy produkcji materiałów wybuchowych. Profil produkcji był przyczyną częstych wypadków śmiertelnych, do tego dochodziły częste akcje sabotażowe, gdyż pracownikami produkcyjnymi byli więźniowie i przymusowi pracownicy. Ile było ofiar i co robiono z ciałami do dziś pozostaje tajemnicą. Po więźniach i robotnikach przymusowych, mimo braku jakichkolwiek dokumentów, pozostał jednak ślad w postaci tajemniczych tabliczek osobowych, które odnaleziono w ziemi wiele lat po wojnie. „Tabliczki, wykonane z blachy cynkowej, stanowiły nową i zupełnie nieznaną skądinąd formę rejestracji pracowników. Wybite są na nich maszynowo nazwiska i dane personalne. Nikt z byłych pracowników zakładów nie zdawał sobie sprawy, że takie tabliczki istnieją. Utajniony był zarówno fakt ich wykonania, jak i cel przechowywania. Przygotowując się do ucieczki, Niemcy starali się zbiory tabliczek rozproszyć w terenie i ukryć”. Więcej na temat owych tabliczek dowiedzieć się można z publikacji Zbigniewa Gruszki pt. „Tabliczki z Dynamit AG vorm. Alfred Nobel & Co”.
Na terenie kombinatu istniał system torowisk, rozjazdów, bocznic i dużych ramp przeładunkowych. Energii elektrycznej dostarczała elektrownia wodna, a od lat 1943-44 własna elektrociepłownia. Zastosowane tam rozwiązania inżynieryjne do dziś budzą zachwyt. Elektrociepłownia składała się z zespołu bloków, torowiska, suwnic z charakterystycznymi wielkimi pochylniami do transportu opału, który był zasypywany od góry do silosów mieszczących się nad piecami. Ponadto produkowano tam gaz wykorzystywany w procesie produkcji kwasu siarkowego i azotowego. Węgiel był dostarczany z Górnego Śląska koleją i podstawiany na ukrytą w lesie bocznicę. Później wózkami był transportowany do elektrociepłowni. Fabryka była samowystarczalna, na jej terenie znajdowały się „hotele” robotnicze, kasyna, magazyny, wodociągi, ujęcia wodne ze studni głębinowych, straż pożarna i izba chorych. Ciekawostką jest system hydrotechniczny, którego przeznaczenia do dziś nie wyjaśniono. Skomplikowany układ basenów, kanałów, tam i zbiorników należał bądź do oczyszczalni ścieków, bądź mogła to być instalacja chłodnicza procesu produkcyjnego. W znacznym oddaleniu od całości kompleksu wybudowano olbrzymie betonowe zbiorniki. Te ogromne żelbetowe cylindry, wysokie na kilka pięter i grube na 1-2 m, zostały wzmocnione dodatkowo wewnętrznymi żebrami oraz przyporami. Na zewnętrz wyglądem przypominają wyrzutnie rakiet, w rzeczywistości służyły bardzo niebezpiecznym operacjom z nitrogliceryną i nitrocelulozą. Choć i w tym wypadku nie wiadomo, jakie było ich przeznaczenie.
Fabryka działała niemal do końca wojny, w ostatniej chwili zabrano i wywieziono w głąb Rzeszy tylko najcenniejsze obiekty. Wkraczająca Armia Czerwona zastała niemal nienaruszoną infrastrukturę. I to były ostatnie dni kombinatu, wszystkie urządzenia i maszyny demontowano i wywożono do Związku Radzieckiego. Prawdopodobnie zabrano również całą dokumentację produkcyjną. Na marginesie, taki sam los spotykał wszystkie fabryki i przedsiębiorstwa. Ile maszyn przemysłowych wywieziono, nie sposób dziś policzyć. Po Rosjanach przyszli szabrownicy, którzy dewastowali pozostałości. Kiedy w 1948 r. tereny fabryki przejęli Polacy, zastali już tylko w zasadzie same mury. Mimo to postanowiono zdemontować wszystko, co ewentualnie można by jeszcze wykorzystać, a więc kable, stalowe rury i konstrukcje. Później cały ten teren przejęło wojsko, jednak nie wszystkie obiekty wykorzystywano i w konsekwencji większą część terenu przejęły Lasy Państwowe i te właśnie tereny można dziś zwiedzać. Pozostałe tereny są zaś wykorzystywane przez jednostkę wojskową i zakład karny w Krzywańcu, tam ze zrozumiałych względów wchodzić nie można. Dziś zdewastowane niemal w całości budynki, poza nielicznymi, które oparły się upływowi czasu, straszą swoim wyglądem. Szkoda, ze tak fascynujące pod względem historycznym i inżynieryjnym obiekty stoją niewykorzystane. Na całym terenie istnieją betonowe drogi prowadzące do każdego niemal obiektu, co w znacznym stopniu ułatwiłoby potencjalnym turystom ich zwiedzanie, gdyby tylko byłyby one oznakowane tablicami informacyjnymi.
Teren ten to niewątpliwa atrakcja turystyczno-historyczna warta zwiedzenia. Należy jednak podkreślić i ostrzec wszystkich, którzy zechcą zobaczyć to miejsce - z racji rozległości i dawnego militarnego charakteru terenu lepiej nie jechać tam samemu, gdyż bardzo łatwo stracić orientację, a chodząc po lesie, należy zachować wielką ostrożność. W lesie mnóstwo jest otwartych głębokich studzienek, dołów i zapadlin, w które bardzo łatwo wpaść.
Trafić tam można, kierując się drogą z Nowogrodu Bobrzańskiego w kierunku Lubska. Kilka metrów za przejazdem przez tory skręcić należy w prawo w pierwszą betonową drogę biegnącą w głąb lasu. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów po lewej stronie dostrzec można budynek dawnego kasyna z płaskorzeźbą trzech mężczyzn na frontowej ścianie budynku. Jadąc dalej betonową drogą, zobaczyć można liczne obiekty, dziś już w formie szczątkowej, lecz nadal budzące zachwyt.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry,
Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią.
Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989).
Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących.
Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki.
Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę.
22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica.

Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 30.): Słup soli czy sól ziemi?

2024-05-29 22:32

[ TEMATY ]

#PodcastUmajony

Materiał prasowy

Jak nie stracić nadziei w świecie pełnym cierpienia? W jaki sposób omijać duchowe zagrożenia? I czy te dzisiejsze czasy naprawdę są aż takie złe? Zapraszamy na trzydziesty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o maryjnym spojrzeniu na niebezpieczeństwa zewnętrzne i wewnętrzne.

CZYTAJ DALEJ

Stanowisko uczestników XXXI Ogólnopolskiej Pielgrzymki Samorządu Terytorialnego na Jasna Górę

2024-05-30 22:45

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

My, przedstawiciele samorządów gmin, powiatów i województw zgromadzeni u stóp Matki Bożej Królowej Polski zwracamy się z apelem do małżeństw i rodzin oraz do osób przygotowujących się do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny, aby z pełnym zaangażowaniem poznawali swoje prawa i obowiązki wynikające z natury małżeństwa

jako trwałego związku kobiety i mężczyzny oraz rodziny będącej podstawową komórką społeczną we współczesnym świecie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję